Joanna Klimas – AW 2012/2013 czyli Garden Party po królewsku.

Dziś zacznę od mocnego stwierdzenia. Jeżeli nie wiecie, kim jest Joanna Klimas i nie macie pojęcia o jej roli w budowaniu współczesnej polskiej mody to znaczy, że coś bardzo istotnego umknęło wam w życiu. Nie sztuką jest wzdychać do zagranicznych pokazów i wielkich marek. Nie jest też wielkim wysiłkiem rozpatrywanie mody na najniższym z możliwych pułapów – to mi się podoba, bo to bym założył/a – casus żywcem przeniesiony ze świata sztuki, z tą tylko różnicą, że przysłowiową ścianę zamieniamy na ciało. Kiedy słyszę, że ktoś interesuje się modą, a jednocześnie nie jest świadomy naszej lokalnej „tożsamości modowej”, to zaczynam wątpić w takie deklaracje. Nie będę dzisiaj tłumaczyć, kim jest Jerzy Antkowiak, Beata Jarmołowska, Bernard Hanaoka albo Bea Szenfeld (która swoją drogą ubierała na przykład Bjork), lub czym była Moda Polska, Dom Mody Telimena albo Hoffland. Wydaje mi się, że są to informacje podstawowe (obowiązkowe!) dla każdej osoby, która twierdzi, że „moda to coś więcej niż ubrania”. Brak wiedzy i zaplecza historycznego skutkuje tylko i wyłącznie smutnymi frustracjami. Porównywanie mody zagranicznej i polskiej bez żadnego tła i szerszego kontekstu staje się bezcelowe – to tak, jakby porównywać hodowlane róże i stokrotki, które wyrosły na ugorze. Owszem, te pierwsze są piękne, ale powinno się też docenić drugie. A jeżeli nawet nie docenić to przynajmniej mieć świadomość, czemu wyglądają właśnie tak, a nie inaczej. Skąd ta agresywna dygresja (dygresyjna agresja?) na samym wstępie? Wyjaśnię to pod koniec dzisiejszej recenzji.

Przyznam, że mam ciężki orzech do zgryzienia. Joanna Klimas jest projektantką, która w latach ’90 w pewien sposób zrewolucjonizowała podejście Polek do mody. Wprowadziła pojęcie minimalizmu i skromnej elegancji. Na nowo uświadamiała kobietom, że dobry krój i świetnej jakości materiały powinny być podstawą każdego ubrania i wyznacznikiem stylu. Ja w tym czasie siedziałem w piaskownicy i bawiłem się w berka. I jak tu recenzować kolekcje kreatorki z tak kolosalnym doświadczeniem i takimi dokonaniami? Wychodzę jednak z założenia, że raz podjętej rękawicy nie wypada odrzucić, więc nieśmiało spróbuję. Mam nadzieję, że się uda!

Cała historia z pokazem Joanny Klimas zaczęła się od debaty na temat odległości, która dzieliła Zuzię (tak, tę Zuzię z Joy’a) i mnie od Wilanowa. Wyjątkowo okrutnie było nam do tego Wilanowa nie po drodze. Oczywiście od razu wymyśliliśmy sobie całe spektrum wymówek (dyktowanych lenistwem), żeby nie jechać. Takich jak „sesja mi się przedłuża” albo „nie wiem, czy zdążę wyjść z redakcji na czas”. Na szczęście nad chwilową słabością zwyciężył zdrowy rozsądek i poczucie obowiązku. No i oczywiście pojechaliśmy, bo jak się okazało, sesja poszła zgodnie z planem, a w redakcji i tak było pusto. Nie muszę wspominać o tym, że podróż z centrum do Wilanowa w środowy wieczór nie zabiera więcej niż 15 minut. W efekcie byliśmy na miejscu prawie dwadzieścia minut przed czasem. Jest piękna pogoda. Wilanów na tle zachodzącego słońca wygląda zjawiskowo. Wchodzimy do różanego ogrodu, bierzemy po lampce szampana i dajemy się pochłonąć cudownej atmosferze. Siedzimy sobie na ławeczce, obok szemrze fontanna, płynie rewelacyjna muzyka (moje ukochane Talking Heads). Poruszamy same ważkie tematy – głównie kto i co ma na sobie. W tak fantastycznych okolicznościach opóźnienia przestają mieć większe znaczenie. Nie potrafię nawet powiedzieć, jak długo musieliśmy czekać na moment, kiedy otwarto przejście do drugiej części ogrodu, w której znalazł się wybieg. Drewniany podest zadaszony białym pawilonem wyglądał bardzo estetycznie na tle pałacowego parku. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik.  Siadamy na krzesełkach, mija kolejne kilkanaście minut, czekamy, aż wszystkie gwiazdy się usadowią. Zaczyna się pokaz.

Kolekcja Joanny Klimas na sezon AW 2012/2013 dzieli się na kilka segmentów zróżnicowanych kolorystyką, konstrukcją i przeznaczeniem. Pierwszy segment to typowy, „ciepły” (łączył w sobie wełnę o fakturze pluszu i kożuchy) casual połączony z lekko sportową inspiracją. Kolejny jest wariacją na temat codziennej, eleganckiej mody – bardziej oficjalnej, momentami trochę biurowej, ale pozbawionej banału. Jest to z pewnością biuro w wersji très chic. Następna część to zwiewne, delikatnie drapowane kreacje z materiału, który wyglądał na jedwabny szyfon. Kolejny segment, trochę awangardowy, był jednocześnie najbardziej „modowym”. Geometryczne, mocno graficzne konstrukcje z cienkich pasków tkaniny pojawiały się zarówno na dekoltach jak i spódnicach, ostatecznie pokazując swój pełny potencjał w pięknej, czarnej sukni z syrenim trenem. Później nastąpiło płynne przejście do mody wieczorowej z finałem w postaci białej kreacji z typowo ślubnym trenem zbudowanym z dwóch warstw, układającego się w delikatne fałdy atłasu. Kolorystyka jest specyficzna i paradoksalnie odważna w swojej zachowawczości. Zgniła zieleń, śliwka, matowe i połyskujące czernie, grafit, błękit i złamana biel tworzą ciekawą, lecz dość ciężką w odbiorze paletę barw. Ten konkretny odcień zieleni jest problematyczny w stylizacji – dobranie do niego innych barw jest trudne, a łączenie go z beżami albo brązem może się skończyć kolejnym, tragicznym wcieleniem nieśmiertelnej „kobiety ziemi”. Jednak na tle czerni, zgniła zieleń prezentowała się bardzo interesująco.Trzeba pamiętać, że jest to kolekcja zimowo/jesienna, więc taka kolorystyka jest w pełni uzasadniona. Urozmaiceniem plam kolorystycznych były: bardzo efektowna, przeskalowana biało-niebieska krata i transparentne, koronkowe materiały użyte w topach i „bokserkach” wyłaniających się z bardzo głębokich pęknięć w spódnicach. Sylwetki w większości przypadków są symetryczne, czasami pojawiał się mały „haczyk” jak delikatna, asymetryczna łatka na plecach lub przesunięta linia drapowania. Fasony są podzielone pół-na-pół: prostokątne albo mocno wytaliowane (z lekko podniesioną linią). Stylizacjom nie mam nic do zarzucenia. Co prawda lubię, kiedy na pokazach pojawia się biżuteria, ale tym razem jej brak nie był aż tak odczuwalny. Uzupełnieniem stały się kontrastujące, srebrne szpilki. Ubrania na modelkach leżały idealnie, co ewidentnie świadczy o tym, że nikt tym razem nie zapomniał o słowie „przymiarka”. Makijaże jak i fryzury były skromne – delikatnie roztarta czarna kreska pod okiem i roztrzepane, niedbałe kucyki z nierównym przedziałkiem. Choreografia została zrealizowana w prosty i nonszalancki sposób – dziewczyny szły lekko i wdzięcznie. Bez pretensjonalnego podskakiwania i krzyżowania nóg. Muzyka dobrze wybijała rytm, a spowolniony finał pozwolił nam jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się każdej sylwetce. Warto też dodać, że ta podzielona na wiele segmentów kolekcja jest wyjątkowo spójna i konsekwentna. Jeżeli miałbym szukać minusów to chyba jedynie w aspekcie sezonu. Przyznaję – pojawiło się wiele ciepłych elementów – kurtek, kożuchów i płaszczy, jednak odsłonięte nogi i transparentne bluzki niezmiennie wydają mi się zbyt „rozchełstane” jak na warunki polskiej jesieni i zimy.

Wczorajszy pokaz udowadnia, że Joanna Klimas projektuje kolekcje totalne. Jej klientka podczas jednej wizyty w atelier jest w stanie wybrać strój na każdą możliwą okazję. Jest to bardzo zachodnie podejście do mody i tworzenia autorskiej marki, z niewiadomego powodu nadal rzadko spotykane w naszym kraju. Zróżnicowanie kolekcji sprawia, że nie jest ona nudna w odbiorze. Nie wspominając o tym, że zawarcie w niej wielu różnych elementów daje dużo większe szanse na komercyjny sukces. Nie twierdzę, że wszystkie ubrania przypadły mi do gustu. Nie jestem wielkim fanem, na przykład, luźnych, drapowanych sukienek, przypominających togi albo rozszerzonych przy nogawce spodni. Jednak gust nigdy w pełni nie zweryfikuje jakości kolekcji. Szczególnie wtedy, kiedy broni się ona na tak wielu poziomach – od samego pokazu aż po najmniejszy detal stylizacji. Zdecydowanie wolę dobrze odszyty, estetyczny produkt, niż źle zinterpretowaną awangardę. Może być podparta najlepszymi nawet intencjami – i co z tego? W ostatecznym rozrachunku obroni się właśnie produkt.

Jak to kiedyś powiedziała moja wykładowczyni – żeby zdekonstruować żakiet najpierw trzeba się nauczyć, jak go uszyć. Joanna Klimas, jak mało kto w Polsce wie, jak ten „żakiet” uszyć.

PS. Wyjaśnię dygresję z początku recenzji. Jej powód jest dość trywialny – podsłuchana rozmowa po pokazie Joanny Klimas przeprowadzona przez „specjalistów” ze świata mody. Uwaga na przyszłość – jeśli ktoś zamierza krytykować pokaz, który właśnie miał szansę zobaczyć, to niech poczeka, aż znajdzie się sam w swoich czterech ścianach. Zaoszczędzi sobie wstydu, a innym – zażenowania.

PS2.  Korekta i wsparcie stylistyczne – Miss Marta Mitek

PS3. Genialnym akcentem na zakończenie pokazu była informacja, że zostanie wyświetlona druga część meczu Hiszpania vs Portugalia. Myślę, że wszyscy panowie, których żony zaciągnęły na pokaz byli wniebowzięci.

Tobiasz Kujawa

tobiasz.kujawa@fashionmagazine.pl

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Źródło zdjęć – www.eastnews.pl

11 Comments

  1. Ida pisze:

    Jak zwykle ciekawy tekst:) Długa biała sukienka jest zdecydowanie moim numerem 1 tej kolekcji.

    Polubienie

    1. Tobiasz K. pisze:

      Cieszę się niezmiernie! Biała suknia z pewnością ciekawa – aż się prosi o czerwony dywan a po zakryciu „tego i owego” być może nawet ślub 😀

      Polubienie

  2. wk pisze:

    Jak tylko widzę, że na blogu pojawil się nowy post od razu wiem, że po przeczytaniu recenzji bede wiedziala o nim tyle jakbym byla tam obecna. Tobiasz, dziekuje.

    Polubienie

    1. Tobiasz K. pisze:

      wk, bardzo mnie uradował Twój komentarz bo idealnie oddaje moje intencje!

      Dzięki wielkie!

      Polubienie

  3. niebieskooka pisze:

    Recenzja jak zwykle z tych, na które czekam i czytam z przyjemnością:)
    Z technicznego punktu widzenia- puszczenie zdjęć z pokazu w pętlę jest dobrym pomysłem, nie wiem czy dopiero od tego postu, ale podoba mi się. Wcześniej zdjęcia(przynajmniej w moim przypadku ładowały się dość długo)
    pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Tobiasz K. pisze:

      To jest taki test z tą rotacją zdjęć. Ale widzę, że się podoba, więc chyba od tej pory tak właśnie będę wrzucać galerie!

      Pozdrawiam również!

      Polubienie

  4. Ada pisze:

    Dzięki za recenzję! Brakowało takich rzetelnych tekstów w „polskiej sieci” 😉 teraz rzeczywiście czuję, że mam jakieś – niewielikie, ale zawsze – pojęcie co tak na prawdę w modzie piszczy.
    Wydaje mi się, że Klimas trochę uspokoiła tę kolekcję, do tej pory kojarzyła mi się z mocniejszymi sylwetkami, ale jest dużo racji w tym co napisałeś. Lepsza dobrze podana klasyka, niż nieuzasadniona awangarda
    Przed chwilą w jakiejś śniadaniówce puścili relację z pokazu i pani Joanna powiedziała coś w stylu: „Miało być wieczorowo – było, miała być w talia – była, na szczęści udało mi się pozostać Klimas” – trochę mnie to zaniepokoiło…

    Polubienie

    1. Tobiasz K. pisze:

      Pani Joanna jest pełna niespodzianek. Pojawia się i znika. Myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa nas zaskoczy – nie ma co się niepokoić!

      Dzięki za miłe słowa!

      Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s