Pewnego dnia do redakcji przyszła różowa torba. W środku był różowy błyszczyk, różowa bibuła i różowa koperta. W kopercie – uwaga – różowe zaproszenie. O tym, że ta znana marka wchodzi na polski rynek wiedziałem już od jakiegoś czasu – kilka miesięcy temu Złote Tarasy zorganizowały konferencję prasową, żeby poinformować o swoich planach na przyszłość. Między kolejnymi slajdami pełnymi nudnych tabelek i wykresów pojawiała się informacja o otwarciu Victoria’s Secret. Miał to być pierwszy butik w Europie. I chyba jest to prawda, bo z tego co czytałem na vogue.co.uk, otwarcie londyńskiej filii ma miejsce dzisiaj. Moja znajomość marki ograniczała się do biuściastych aniołków i dość barwnych pokazów. Za to moje koleżanki wpadły w euforyczną radość. Przekrzykując się nawzajem, wychwalały jakość staników, wygodę i urokliwość majtek oraz niesamowite właściwości urodowo-zapachowe kosmetyków, które marka również ma w swojej ofercie. Pomyślałem sobie, że skoro zapraszają, to wypada iść. Sklepy ze stanikami to dla mnie czarna magia (abstrahując od tego, że nad takim sklepem mieszkam). Taka okazja nie zdarzy się zbyt szybko, więc poszedłem. Raz się żyje. Prawda?
I w ten sposób trafiłem wczoraj do wnętrza różowej bombonierki. Od razu muszę zmartwić wszystkie poszukiwaczki idealnych staników. Butik ma w swojej ofercie „tylko” kosmetyki, akcesoria i majtki. Staników nie widziałem i chyba trochę żałuję, bo skoro są kultowe, to warto by było je zobaczyć na własne oczy. Różowa torba z zaproszeniem nie była przypadkowa. W butiku dosłownie wszystko jest różowe (z czarnymi akcentami) – od etykiet przez flakony aż po walizki. Była też różowa wykładzina, różowa ścianka do zdjęć i równie różowe napoje. Pracownice ubrano na czarno. I całe szczęście, bo w różowych uniformach byłyby po prostu niewidoczne. W szaleństwie tych wszystkich odcieni fuksji, powodujących lekki oczopląs, poczułem się trochę klaustrofobicznie. Dużo gości, spadające z półek flakony, głośna muzyka. Pocieszeniem były dla mnie różowe (a jak!) makaroniki o smaku różanym. Zjadłem tych makaroników niesamowicie dużo i z mojej wybitnie męskiej perspektywy był to największy plus tego otwarcia. Obawiam się jednak, że makaroniki nie są stałym asortymentem butiku, więc prędko tam nie wrócę. Apeluję – drogie panie, jeżeli kiedykolwiek będziecie chciały wybrać się do Victoria’s Secret, bądźcie litościwe – zostawcie męża/chłopaka/przyjaciela w Empiku. Albo nawet na chodniku. Tam będzie mu zdecydowanie lepiej.
Ok, to teraz pora na zdjęcia. Majteczki, walizeczki, perfumy, portfeliki, bransoletki i inne gadżeciki.
Walizki na podróże małe i duże.
Anonimowa ręka. Właściciel nieznany.
Byli też znajomi. W tych różowych okolicznościach pozwoliliśmy sobie na pozowanie.
Michał Zaczyński i Cathy Nhung
Ewa Kosz – Ultra Żurnal, Ola Kosz i Alicepoint
I Areta Szpura z Doing Real Stuff Sucks / Local Heroes
Robienie zdjęć Arecie, kiedy robiła zdjęcia innym było fenomenalną rozrywką co widać powyżej.
Piotr Wodkiewicz (który zgorszył się rozmową na temat nie-noszenia bielizny w okresie letnim) i znowu Cathy!
Ewa Żmuda z Backstage Show.
Tobiasz Kujawa
tobiasz.kujawa@fashionmagazine.pl
Ps. Korekta – Miss Marta Mitek, która dzięki przeziębieniu zyskała niezwykle seksowną chrypę, niczym Kim Carnes. Chciałem ją poprosić, żeby zaśpiewała mi “Betty Davis Eyes” ale uciekła z redakcji.
PS2. Reszta znajomych wyszła na zdjęciach koszmarnie, dlatego litościwie ich nie publikuję. Trafią one do mojego archiwum w katalogu o nazwie „Haki na znajomych”.
PS3. Makaroniki były naprawdę PRZEpyszne!
PS4. Wszystkie zdjęcia zrobiłem telefonem HTC One.
ale słabe foty
PolubieniePolubienie
No raczej. W takim ścisku, będąc całkowitym amatorem. To i tak cud, że widać na nich cokolwiek. Bartłomieju, następnym razem postaram się bardziej. Obiecuję! 😀
PolubieniePolubienie
Nie do końca przemawiają do mnie takie spędy, ale do Warszawy mam daleko wiec moze to dlatego;)))
PolubieniePolubienie
Można się przyzwyczaić. No i to trochę jak wyjście służbowe. Chociaż imprezy w centrach handlowych są najgorsze. To nie jest komfortowa sytuacja, kiedy przestrzeń jest odgrodzona linkami a dookoła stoją „zwykli” klienci – można się poczuć jak małpa w zoo… Taka segregacja jest krępująca.
PolubieniePolubienie
Fakt,zapachy sa niezle,uzywam ich od 13lat….Akurat tyle,ile posiadam lat rowniez moja amerykanska tesciowa….Na temat ubranek dlugo by sie rozwodzic….Katalogi wysylkowe trafiajace do przecietnych amerykanskich domow sa ciekawsze,niz oferta tzw. majtkowa w molach…Ogolnie rzecz biorac,po biustonosz radze sie wybrac do Intimissimi,a po zapaszki do Victoriiii….
PolubieniePolubienie
W ramach prezentu dostaliśmy mgiełkę do ciała i perfumy. Koleżanki były zadowolone, twierdzą, że to ładne zapachy, więc najwyraźniej są godne polecenia. Co do bielizny nie zostaje mi nic innego jak zwierzyć, że w Intimissimi są lepsze staniki. 😉
PolubieniePolubienie
Butik VS bez staników? To trochę jakby otworzyli monopolowy z samymi przekąskami i zapojkami, bez alkoholu ;p Ale Tarasy mają plus 10 do splendoru 😉
PolubieniePolubienie
trudno dostać się na staż do fashion ? to może być ciekawy pomysł na artykuł…
PolubieniePolubienie
Trzeba wysłać CV-kę, albo wpaść do redakcji i po prostu z nami pogadać. Artykuł o stażu u nas? Byłby mało sensacyjny – umiemy sobie zaparzyć kawę, rzadko coś kserujemy, a do podlewania kwiatków jest oddelegowana pani, która sprząta biuro.
PolubieniePolubienie
Widzę że Aeta to już innego stroju poza rozciągniętym T-shirtem nie zna
PolubieniePolubienie
Taki ma styl, nonszalancja w ubiorze też jest modna 😀
PolubieniePolubienie
Po staniki, jesli juz musimy kupowac w „Zlych tarasach”, proponuje sie udac raczej do Li Parie.
Zarowno Intimissimi jak i VS maja waziuchna rozmiarowke, gdzie przecietna kobieta nie dostanie nic dla siebie…
PolubieniePolubienie
Wierzę na słowo! 😀
PolubieniePolubienie
Firma ma genialnych marketingowców. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że tłumy lansują się, a następne tłumy będą kupować w butiku, który ma ofertę identyczną jak pierwszy lepszy bazar? Szczerze, to mi byłoby wstyd się pokazać na tle tych cętkowanych i różowych cudów. 😛
PolubieniePolubienie