UEG czyli otwarcie z białym dywanem

Na zaproszeniu, do którego dołączona była biała, plastikowa opaska widniała informacja – Dresscode: Black&White. Zero zaskoczenia. Biel to ulubiony kolor UEG. Wystarczy przytoczyć fragment manifestu marki: Biel jest nietrwała jak piękno i miłość. Życie bieli jest krótkie i kończy się upadkiem w szarość. Mój wrodzony cynizm nie toleruje podobnych poetyckich „prawd objawionych”, ale ponieważ UEG znam od dłuższego czasu, wiem, że nie są to puste słowa. Dlatego wyjątkowo daruję sobie złośliwości. Tym bardziej, że poniedziałkowe wydarzenie należało do gatunku radosnych i krzepiących. Otwarcie pierwszego autorskiego butiku jest ważniejsze niż najbardziej wydumane credo. I trzeba się tym faktem cieszyć. Dzisiaj będzie krótko i prosto. Jest to mój ukłon w stronę UEG. Tym razem dostosuję relację do ich filozofii.

Docieramy z moimi towarzyszkami do kamienicy na Mysiej, na kilka minut przed dwudziestą. Przed drzwiami mały tłumek fotoreporterów i, co zaskakujące jak na polskie warunki, biały, choć systematycznie zmierzający do upadku w szarość, dywan. Podłoga jest zasypana czarno-białym konfetti. Na stołach stoją wazony pełne białych kwiatów, zapach lilii jest bardzo mocny i towarzyszy nam przez cały czas. Wchodzimy na drugie piętro. Butik jest malutki, wystrój (oczywiście) biały z czarnymi akcentami. Kartonowe, białe ściany z wbudowanymi, małymi ekranami pogłębiają lekko kliniczno-psychiatryczny klimat, który idealnie pasuje do „papierowych” ubrań UEG. Nie ma absolutnie żadnych zaskoczeń. Ich brak rekompensuje żelazna, biała konsekwencja. Marka narzuciła sobie bardzo sztywne ramy funkcjonowania. Oferta jest skierowana do koneserów mody. UEG to coś więcej niż ubrania, to określony lifestyle, specyficzne podejście do roli ubioru w naszym życiu. Dzianinowo-papierowa sukienka, mimo swojej funkcjonalności, w pierwszej kolejności staje się deklaracją, a dopiero później ubraniem.

UEG otworzył sezon jesiennych wydarzeń. W dobrym, czarno-białym stylu. Frekwencja była znakomita i z pewnością na wielu portalach zobaczycie całe spektrum mniej i bardziej znanych rodaków. Jedzenie serwowane na trzecim piętrze było smaczne, wino musujące odpowiednio schłodzone, a wódka, rzecz jasna, biała i czarna. Głośna muzyka, niektórzy dali jej się porwać. Pan barman z szelmowskim spojrzeniem w oku od razu rozpoznał w nas wytrawnych wielbicieli mocnych trunków. Zręcznie podmieniał puste kieliszki na pełne. I chociaż chciałbym dokładnie napisać, o której wróciłem do domu, to niestety nie mogę tego zrobić. We wtorek obudziłem się z białym szumem w lekko bolącej głowie. Tak, to było zdecydowanie bardzo udane otwarcie.

Tobiasz Kujawa

tobiasz.kujawa@fashionmagazine.pl 

PS. Korekta – Miss Marta Mitek

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s