B Sides AW 2012. Czyli historia dziewczyny, która zakochała się w wełnie.

O prezentacji nowej kolekcji marki B Sides wiedziałem od dłuższego czasu. O samej marce trochę mniej. Przeglądam w głowie informacje. Ot, parę detali. Twórczynią marki jest Basia Chrabołowska. Kolekcja na obecny sezon – „Picto” jest drugą autorską kolekcją w historii tej marki. Moda B Sides to w ogromnej większości proste, dziane swetry. Zapytacie, tylko swetry? Ano tak. Swetry! Ale za to jakie.

Każdy projektant (a przynajmniej ci warci większej uwagi) posiada coś w rodzaju sygnatury, którą podpisuje swoje ubrania. Może to być konkretny materiał, tkanina, dodatek lub fason. Dzięki temu zabiegowi metka staje się zbędna. Ubranie samo mówi, kto je zaprojektował. Sonia Rykiel ma swoje charakterystyczne dzianiny, Roberto Cavalli wzory a Issey Miyake plisowania. Konsekwencja w kontynuowaniu i eksplorowaniu jednej idei często jest mylona z autoplagiatem. Owszem, zdarzają się sytuacje, kiedy projektant nie ma nowych pomysłów i po prostu „odcina kupony” od swoich starych projektów. Ludzka rzecz. Przecież każdy artysta ma prawo do blokady twórczej. Presja tworzenia dwóch, a nawet czterech kolekcji w roku doprowadziła na skraj rozpaczy niejednego kreatora. Jednak dla niektórych celowe ograniczenie się do pewnej konwencji stanowi bardzo intrygujące wyzwanie. Czy da się tworzyć charakterystyczne, dobre kolekcje, realizując je dookoła jednej, głównej koncepcji? Oczywiście, że tak. Wymaga to po prostu żelaznej konsekwencji i wyobraźni. Czy B Sides podoła takiemu wyzwaniu? Tego jeszcze nie wiem, ale wydaje mi się, że prawdopodobieństwo jest bardzo duże.

W temacie swetra powiedziano już właściwie wszystko. Tak długo jak ludzie będą mieli dwie ręce, jedną głowę i korpus, żaden cud się nie zdarzy. Ale czy tak naprawdę, ktokolwiek oczekuje jeszcze cudów? Lubimy powtarzać, niczym smutną mantrę, „to już było”. Jednak fakt, że coś już było, w jakikolwiek sposób wpływa na aktualną sytuację? Czy powinien być weryfikujący przy ocenianiu ubrań? Owszem, taki fason już był, pomysł swetra z odciętymi rękawami to absolutnie nic nowego, ale to nie znaczy, że nie powinien pojawić się znowu. W końcu jeden sweter po babci nie starczy nam na całe życie.

Basia wybrała ciekawą formę prezentacji nowej kolekcji. Zostaliśmy zaproszeni na godzinę 20:00 do Moderny, przy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (co jest raczej oczywiste). Wydarzenie było połączone z premierą nowej sesji wizerunkowej autorstwa Jacka Kołodziejskiego. Przychodzimy punktualnie. Bierzemy po lampce białego wina. Zaczynają się zbierać goście. Bez gwiazd, bez tragicznych fashionistów, bez błysku fleszy. Na luzie i bez żadnego udawania, że to wydarzenie chciałoby być czymś, czym nigdy nie będzie. Bo niby czemu miałoby być? Siedzimy, rozmawiamy, przeglądamy albumy, których w Modernie jest bardzo dużo. Po kilkunastu minutach Basia wygłasza małe przemówienie, dziękuje za przybycie, a potem tajemnicza pajęczynowa furtka zostaje otwarta. Drzwi do świata B Sides stają otworem.


Ciekawy to pomysł, żeby pokazywać ubrania w formie ekspozycji. Mało kto podejmuje takie próby w Polsce, a jeśli już to bez większych sukcesów. Tym razem do współpracy została zaproszona Dorota Boruń, która przygotowała świetny projekt i realizację scenografii. Ubrania, zdjęcia i dekoracje stworzyły kompleksową, pasującą do siebie całość, a co za tym idzie dostarczyły nam świetnych wrażeń wizualnych. Ale jak by nie patrzeć, to przyszliśmy tam przede wszystkim obejrzeć kolekcję.

O! A to Basia!

Zamiast tradycyjnego opisu i analizy, które stosuję przy recenzowaniu pokazów, zaproponuję wam dziś trochę inną konwencję. Udało mi się zamienić kilka (kilkanaście?) zdań z Basią. Rozmawialiśmy o… Oczywiście o swetrach! Czego się dowiedziałem? Po pierwsze – jest to ręczna, kunsztowna robota. Trzonem tych dzianych cudeniek jest babcia projektantki i dwie bardzo uzdolnione dziewiarki. Każdy sweter jest tworzony od podstaw, czyli w tym przypadku od włóczki. Włóczka też nie jest abstrakcyjna, tylko w stu procentach wełniana i naturalna. Z merynosów. Wyszukiwana za granicą, z gwarancją najlepszej możliwej jakości. Prawdziwy, żyjący materiał. Kiedy Basia opowiada o wełnie to świecą jej się oczy! Wełna bywa kapryśna ale i wdzięczna. Z jednej strony niesamowicie plastyczna i elastyczna. Swetry mogą mieć tak naprawdę jeden rozmiar, bo właściwości włókien sprawią, że dostosuje się do różnych sylwetek. Kapryśna, bo nigdy z nią do końca nie wiadomo. Naturalne włókno może reagować na różne sposoby. Rolą dziewiarki i projektantki jest ujarzmienie tego żywiołu. Wełna jest sensualna, uwodzicielska i seksowna. Dziana tunika w niepowtarzalny sposób potrafi opatulić sylwetkę, wyeksponować wdzięki. I wbrew pozorom wcale nie musi drapać! Kolejnym mitem jest sezonowość wełny. Naturalne włókna mają niezwykłe właściwości termoizolacyjne. Potrafią dostosować się do temperatury ciała dlatego można je nosić również poza sezonem jesienno-zimowym. A zresztą, czy sezon ma większe znaczenie? Basia twierdzi, że nie. Podobnie jak trendy. Przyjmuje do świadomości takie zjawiska, ale nigdy nie są dla niej weryfikujące. Co ciekawe, większość jej klientek pochodzi z zagranicy. Projektantka nie ma zacięcia do „dyktowania”. Zamówienie może powstać w wyniku rozmowy, dyskusji, sugestii klientki. Oczywiście nie zrobi ubrania, które nie będzie odzwierciedlać jej wizji. Jest tu jednak miejsce na rozmowę i ustępstwa. Zapytałem też o kolekcję dla mężczyzn. Przecież panowie też noszą swetry!  Są takie plany, za pół roku, może za rok. Nie ma co się śpieszyć, przecież to dopiero początek.

Oczywiście, mógłbym napisać, że trochę mało tych sylwetek, że chciałbym zobaczyć więcej, najlepiej na ciele modelki. I w ruchu! Ale rozumiem i szanuję wybór projektantki. Marka B Sides, to nie tylko moda. To pewien sposób myślenia, podejście do życia. Wrażliwość na detale, na sztukę, na emocje. Zwalniamy tempo, przechodzimy w wolniejszy tryb. Na drugą stronę. Najlepiej w kierunku „B”.

Powiedzieć, że zdanie, które przeczytacie poniżej jest marzeniem Basi, może być stwierdzeniem na wyrost. Chyba lepiej użyć słowa „pragnienie”? Jakie ono jest?

Żeby każda kobieta miała w swojej szafie coś od B Sides i przekonała się jak cudowna i wdzięczna może być naturalna wełna.

I tego właśnie życzy wam Autor.

Tobiasz Kujawa

tobiasz.kujawa@fashionmagazine.pl

PS. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w sesji wizerunkowej wystąpiła Marzena Pokrzywińska, która jest jedną z naj naj naj piękniejszych kobiet w Polsce, a może nawet na świecie. Marzena wie, że jestem jej psychofanem, bo często jej to powtarzam! 😀

PS2. Jak wspominałem wyżej, Basia powiedziała mi, że większość jej klientek i zamówień pochodzi z zagranicy. Nie jest to pierwsza taka deklaracja ze strony polskiego projektanta. Z jednej strony to dobra informacja, że są klienci i wydają pieniądze na autorską modę. Szkoda tylko, że nie w Polsce… Ale cóż, mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu.

PS3. Mam jedną uwagę, trochę za dużo sesji ostatnio zostało zrealizowanych w Syrenim Śpiewie. Charakterystyczna lokacja już się wszystkim opatrzyła. Ale to takie moje zrzędzenie.

PS4. Zdjęcia były robione drżącą ręka Autora przy pomocy telefonu HTC One S.

1 komentarz

  1. tattwa pisze:

    ładne to wszystko było, ale nie przekonuje mnie taka forma prezentacji – wiadomo, ciuch to ciuch i trzeba go pomacać, zobaczyć w 3D (a w tej wersji było tylko kilka sylwetek). poza tym tradycyjny pokaz pozwala też obejrzeć ubrania w ruchu – a zdjęcia wiadomo, wyglądają dobrze, ale często z prawdą nie mają za wiele wspólnego.
    niestety, ale przyszłam tam spodziewając się czegoś więcej. zarówno pod względem projektów jak i sposobu prezentacji.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s