Jest coś niezwykle pociągającego w Ani Kuczyńskiej. Nie jest mi łatwo opisywać takie emocje, bo są bardzo abstrakcyjne i czysto intuicyjne. Niemniej, spróbuję. Co mnie pociąga w jej pracy i twórczości? Uwielbiam konsekwencję z jaką ta projektantka od wielu lat realizuje swoją wizję mody. To, jak szuka i realizuje nowe pomysły. Pewnego rodzaju kompleksowość i totalność. Nawet jeśli na jej drodze manifestuje się element przypadkowości, to ja jako widz, obserwator i odbiorca nigdy go nie zauważam. Na jej pokazach i w jej kolekcjach wszystkie elementy są zawsze idealnie połączone niewidzialną nitką. Różne, pozornie odległe od siebie fragmenty, Ania spina agrafkami z inspiracji, wrażeń i emocji. Na jej pokazach nigdy nie ma kłamstwa, udawania. Jest za to piękna i pełna całość. Nawet jeśli niedoskonała, to tym bardziej ciekawa, bo czysto ludzka. Trochę jakby szukała odpowiedzi, na nieistniejące pytania. Czy moda może być uczuciem? Czy moda może być czymś więcej niż zwykłym ubieraniem się?
Tak, niewątpliwie jest coś bardzo pociągającego w Ani Kuczyńskiej.
(Na pierwszym planie Ewa, która postanowiła być w każdym możliwym kadrze. Niech ma, a co!)
Godzina pokazu? Teoretycznie niewygodna choć dla mnie najlepsza z możliwych. Kto ma czas, żeby o 13 iść na pokaz mody? Nawet jeśli zaproszenie jest wypisane złotymi literami, to tylko ci, którzy chcą tam być. Miejsce? Zrujnowany pałacyk Pani Generałowej Marii Agapijew przy Alei Szucha. W małym, zapuszczonym ogrodzie stoi sobie neorenesansowa budowla. Ziemia jest obsypana liśćmi, trochę błota, dużo melancholii. Budynek z 1895 roku musi pamiętać niejedno wystawne przyjęcie. Pewnie kiedyś na jego ścianach wisiały złote ramy, złote kandelabry i złote lustra. Być może Generałowa przyjmowała gości w pięknych, opływających sylwetkę i ściśniętych gorsetem sukniach. W ogromnych kapeluszach ozdobionych piórami i wstążkami, które były wtedy tak modne. Oczywiście jeśli o to dbała. Ciekawe czy Generałowa była Gold Dust Woman swoich czasów? Niestety po Pani Marii nie został nawet ślad. Również w internecie, bo ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje na jej temat. Blichtr wyparował, zostały niejasne wspomnienia. Więc wchodzimy do tego jesiennego, martwego ogrodu. Najpierw pamiątkowe zdjęcie. Potem pokazujemy zaproszenia. W zamian dostajemy kartonik z cyfrą 2, która dalej pokieruje nas do odpowiedniego miejsca na sali. Czemu o tym piszę? Czemu wymieniam te pozornie niepotrzebne szczegóły? Po to, żebyście mieli świadomość umiłowania detalu, które posiada Ania Kuczyńska. To tak cudowna odmiana, być przywitanym na pokazie przez miłych, uśmiechniętych młodych ludzi, a nie przez ochroniarza o aparycji goryla albo upiorną hostessę. Ta miła świadomość, że projektantka szanuje swoich gości. Że ich oczekuje. Kelnerzy krążą między nami z tacami pełnymi kieliszków musującego wina i ciasteczek bezowych, ze złotą posypką (znowu złoto!). Wchodzimy do środka, mała sala i cztery szeregi krzeseł. Tym razem, demokratycznie, wszyscy siedzimy w pierwszym rzędzie. Na ścianie złoty (a jak!) napis Ania Kuczyńska. Pokaz zaczyna się piętnaście minut po trzynastej. Zwinięty karton, przykrywający wybieg, odsłania… Złoto!
Gold Dust Women. Taki jest tytuł najnowszej kolekcji na sezon SS 2013. Inspiracja – przełom lat ’70 i ’80. Głos Stevie Nicks i muzyka Fleetwood Mac. Oj, to niebezpiecznie dotyka mojego punktu G! Czytam dalej informację prasową. Muzami kolekcji są Anjelica Huston i Jack Nicholson. Lepiej być nie może!
A teraz eksperyment. Włączacie Play i czytacie dalej. Dzisiaj recenzujemy z podkładem muzycznym.
Kolekcja jest konsekwentnym rozwinięciem dotychczasowego stylu Ani Kuczyńskiej. Jednak tym razem projektantka postanowiła trochę inaczej zinterpretować kobiecość. W kolekcji pojawia się bardzo dużo nagości. Właściwie nagość stała się jednym z motywów przewodnich. Absolutnie nie jest wulgarna, choć mocno oczywista. Wycięcia sięgają niebezpiecznie głęboko. Odsłaniają pośladki, odkrywają piersi. Bardzo piękna jest ta nagość. Odważna, ale i naturalna. Oczywiście takie obnażenie jest zarezerwowane tylko dla kobiet o nieskazitelnej figurze. Prostota tych sukienek nie zniesie żadnej konkurencji. Tu nie ma miejsca na kompromisy „założę coś pod spód”. To jest total look zbudowany na symbiozie nagiego ciała i materiału. Zero bielizny, żadnych staników. W Gold Dust Woman znalazły się też do bólu proste tuniki / bluzki, drapowane sukienki, lekko rozkloszowane spódnice. Kolorystka prościutka – głęboka czerń, beż, wyblakły błękit. Kolekcja mimo tego, że jest miękka w formach, delikatna w tkaninach (bawełny, jedwabie) ma w sobie pewną szorstkość i surowość. Kobieta Złotego Pyłu nie odsłania piersi dla innych. Nie robi tego też dla siebie czy w imię jakiejś idei. Nikomu niczego nie udowadnia. Odsłania piersi bo może i chce. Pokazuje fragment pośladka, bo czemu miałaby tego nie zrobić? Tu nie ma żadnego podtekstu, nie ma też erotyki. Jest właśnie ta szorstka, prawdziwa naturalność. Działanie pozbawione przyczyny.
Absolutną faworytką tego pokazu jest piękna, lekko połyskująca sukienka, formą przypominającą ikoniczną kreację Marilyn Monroe, zaprojektowaną przez kostiumografa Williama Travilla. Oczywiście to tylko luźne skojarzenie. Gdyby Marilyn żyła w naszych czasach, to na pewno założyłaby tę wydekoltowaną kreację z głębokimi kieszeniami po bokach. I wyglądałaby w niej świetnie! Jak zawsze, w kolekcji pojawiły się również bardzo dobre akcesoria, tym razem przepastne torby-worki. To już jest regułą, że każda wariacja na temat bagażu, którą zrobi Ania Kuczyńska, staje się momentalnie hitem. Tym razem też tak będzie. Makijaże to głównie rozświetlona na złoto twarz, włosy – gładkie i naturalne. Poprawnie ładne. Muzyka? Jak w inspiracjach. Dla mnie fenomenalna!
Pisząc o tej kolekcji ciągle mam wrażenie pewnego braku. Pustki? To, że uwielbiam projekty Ani Kuczyńskiej jest oczywiste. Nie potrzebuję się usprawiedliwiać. Ale wolę to na wszelki wypadek napisać, żeby nie było niedomówień. Tym razem w pięknym całokształcie brakuje mi jakiegoś małego fragmentu. Cała koncepcja, inspiracje, prezentacja, kolekcja – wszystkie tworzą wyraźny obraz. Niestety widać w nim pewnego rodzaju niedokończenie. Jakby zabrakło kilku pociągnięć pędzla. Być może było to celowe działanie? Może projektantka chciała nas zostawić z uczuciem niedosytu. Nie napiszę, że ta kolekcja jest zła, bo taka nie jest. Jednak mam świadomość, że mogło być znacznie lepiej.
W złotej (nie mogło być inaczej) „kopercie”, którą dostałem na pożegnanie, oprócz tradycyjnego podziękowania za przybycie i listy współpracowników (za co Anię dosłownie uwielbiam) znalazł się również czarno-złoty lizak. Wracając do redakcji czułem się jakby ten lizak miał mi osłodzić małe rozczarowanie. Poczucie niedosytu, którego nie mogę się pozbyć.
Tobiasz Kujawa
tobiasz.kujawa@fashionmagazine.pl
PS. Zdjęcia robiłem sam, co widać po lekkim blurze. Nie traktujcie ich zobowiązująco, raczej jako luźną inspirację. Jak tylko dostanę zdjęcia prasowe to zrobię porządny update.
PS2. Przy pokazie Gold Dust Women pracowali:
Stylizacja: Andrzej Sobolewski
Włosy: Kacper Rączkowski
Makijaż: Tomek Kocewiak / Komsetyki MAC
Manicure: Nail House, O.P.I Warszawa
Muzyka: Activator
Projekt Graficzny: Sharif Zawideh
PS3. A na koniec piękny tekst piosenki Gold Dust Women, autorstwa Stevie Nicks.
Rock on- gold dust woman
Take your silver spoon
And dig your graveHeartless challenge
Pick your path and I’ll prayWake up in the morning
See your sunrise- loves- to go down
Lousy lovers- pick their prey
But they never cry out loudDid she make you cry
Make you break down
Shatter your illusions of love
Is it over now- do you know how
Pick up the pieces and go home.Rock on – Ancient Queen
Follow those who pale
In your shadowRulers make bad lovers
You better put your kingdom up for saleDid she make you cry
Make you break down
Shatter your illusions of love
Is it over now- do you know how
Pickup the pieces and go home.
Niesamowicie trafna recenzja.
Wychodząc z pokazu towarzyszyło mi to samo uczucie niedosytu. Długo zastanawiałam się w czym rzecz.. przeglądałam zdjęcia z wybiegu na telefonie w poszukiwaniu odpowiedzi.
Może koncepcją Ani było pozostawienie nas z takim niedosytem.. mnie na pewno to skłoni do wizyty w butiku, aby przyjrzeć się nowej kolekcji z bliska. A może zabrakło nakryć wierzchnich.. może jakiś spodni, szortów..
Gold Dust Woman jest kierowana do kobiet o nienagannej, szczupłej sylwetce. Ja zawsze ceniłam w kolekcjach Ani Kuczyńskiej to, że (no prawie..) każda figura znajdzie coś dla siebie i w tym będzie wyglądać nienagannie..
Przymierzymy zobaczymy:)
PolubieniePolubienie
A może to po prostu jeden gorszy sezon. Stromboli zachwyciło mnie bez reszty. Być może pokaz AW 2013/14 znów wywoła takie emocje.
PolubieniePolubienie
Czytam o „Gold Dust Woman” i od razu myślę o filmie „Goldfinger”, w którym kobieca bohaterka występuje w złotym kostiumie z ciałem pomalowanym na złoty kolor. Sukienka, którą przywołujesz w kontekście MM, wcale nie kojarzy mi się z aktorką i jej kreacją, ale z nonszalanckim szykiem stworzonym przez YSL – zgadza mi się i dekolt do pępka, i kieszenie w sukience, i odkrywanie kobiecego ciała (bo to YSL pierwszy wypuścił na wybieg modelkę w koszuli bez stanika). Jakiekolwiek mamy skojarzenia – ta sukienka podoba mi się najbardziej z całego pokazu.
A skoro jesteśmy przy odkrywaniu ciała na wybiegu – osobiście nie przepadam za takimi kreacjami, wciąż mam wrażenie, że granie wystającą piersią czy pośladkiem jest takim chwytem, który prasa na pewno podchwyci i w sumie niczego to nie wnosi (poza publicity). Zawsze siebie pytam, gdzie są w takim razie kolekcje dla panów, którzy prezentują szorty ukazujące kawałek pośladka lub subtelnie (tylko tak ;)) wystające jąderko lub penisa – nie dlatego, że muszą, tylko dlatego, że mogą i chcą?
PolubieniePolubienie