Podobno wraz z upływającymi latami (a co za tym idzie coraz większym doświadczeniem), powinniśmy się uodparniać na kurioza otaczającego nas świata. Podobno. Ja w tę teorię nie wierzę, bo każdy kolejny rok mojej egzystencji w tej przedziwnej rzeczywistości sprawia, że jestem coraz bardziej zadziwiony. Owe zadziwienie dotyczy głównie bezbrzeżnej (i bezbożnej) głupoty. Nie, nawet nie głupoty. Zidiocenia! Jak to jest możliwe, że niektórzy ludzie (ludzie?) nie potrzebują nosić ze sobą 24 godziny na dobę mp-trójki z nagraniem „wdech, wydech, wdech, wydech, itd..” i jakoś żyją? Czasami mam wrażenie, że panuje niezidentyfikowana, tajemna choroba, która bezobjawowo niszczy ludzkości szare komórki. Z efektami tej choroby stykam się regularnie przeglądając przekierowania z wyszukiwarki Google na Freestyle Voguing. Schemat jest prosty – ludzkość czegoś w tych Googlach szuka, a przeglądarka złośliwie podaje im mojego bloga. Czytanie tych haseł przypomina trochę zaglądanie obcym facetom do majtek. Ok, jest to żenujące, przyznaję, ale ciekawość zwycięża. A nuż zobaczę coś, hmm, niepowtarzalnego? Tak, ciekawość to zdecydowanie pierwszy krok do piekła. Zróbmy więc przegląd „gaci” z ostatnich miesięcy. Cześć z nich ma imponujące rozmiary. Oczywiście jak zawsze zachowuję oryginalną pisownię. Miłej zabawy!
1. „kto pisze freestylevoguing”
Zaczniemy od czegoś lekkiego. Tak więc Freestyle Voguing piszę ja, czyli Autor znany również jako Tobiasz Kujawa. Mam 183 centymetry wzrostu, rozmiar stopy od 41,5 do 43 (w zależności od tego jak bardzo mi się podobają dane buty), ważę 64 kilogramy. Znaki szczególne – mam kilkanaście kolczyków i kilka tatuaży. Noszę wąsy i lubię często zmieniać fryzury. W dowodzie mam wpisany kolor oczu „nieokreślony”, bo w sumie jest nieokreślony – brązowo-szaro-zielony. Jestem zadeklarowanym, progresywnym i pod pewnymi względami stereotypowym gejem i choć chciałbym tym nie epatować, to niestety naszemu przygłupiemu, heteronormatywnemu społeczeństwu trzeba nieustannie przypominać, że jedni lubią gruszki a inni banany. Ja wolę banany. Get over it. A skoro jesteśmy przy kulinariach, to dodam, że nie mam ulubionego jedzenia, bo lubię jeść wszystko. Co gorsze lubię też pić wszystko i to bywa zgubne. Uwielbiam się śmiać i rozbawiać innych, bywa jednak tak, że suchymi dowcipami rozbawiam głównie samego siebie. Tak, wiem to straszne, ale są sytuacje kiedy sam się śmieję z własnych żartów. Dodatkowo nie lubię kotów, za to uwielbiam psy i konie. Nie przepadam za czarnym i białym kolorem, więc jak ktoś chce mi wysyłać ubrania za darmo, to radzę o tym pamiętać. Nie ubieram się modnie, nie lubię modnych rzeczy, mam to generalnie w nosie. Trendy interesują mnie tylko jako zjawisko i sposób na manipulowanie ludźmi. Bywam despotyczny, bardzo przemądrzały, jeszcze bardziej złośliwy, czasami nawet okrutny przez co nie jest łatwo się ze mną przyjaźnić. Lubię gotować dla bliskich mi osób i podobno robię to całkiem nieźle. Jak każdy mam kompleksy. Bywają dni, kiedy siebie nie znoszę, ale generalnie i życiowo, to bardzo siebie kocham. Bo jak to mówi najcudowniejsza Drag Queen na świecie – RuPaul – “If you can’t love yourself, how in the hell are you going to love somebody else?”. Moją idolką życiową jest wspaniała komediantka Kathy Griffin, która ma język ostry jak brzytwa i uczy ludzi, że śmiech może być lekarstwem na wszystko. Moja najciekawsza przypadłość ujawnia się w momentach kiedy wydaje mi się, że coś sobie tylko pomyślałem, a okazuje się, że powiedziałem to na głos. W szkole stanowiło to duży problem w nawiązywaniu pozytywnych relacji z nauczycielami. Nie wiem co tu jeszcze można napisać… Trochę to żenujące, więc może już skończę? Żeby dobić poziom tego akapitu dodam tylko, że nienawidzę obcinać paznokci. Oczywiście robię to regularnie, ale zawsze z krzywą miną. To jedna z najbardziej nieprzyjemnych rzeczy pod słońcem…
No i jeszcze żenujące zdjęcie z ostatniego, domowego remontu.
2. „youtube czerkiewicz och karolinka”
Dziwny zbitek słów. Youtube – wiadomo, miejsce w którym internet zaczyna się i kończy też. Czerkiewicz? Prawdopodobnie chodzi o Gabrielę Czerkiewicz, redaktor prowadzącą Fashion Magazine. „ Och Karolinka”? Hmm, być może tak właśnie mówi Olivier do Karoliny Malinowskiej, kiedy ta przypali jajecznicę na śniadanie. Wyobrażacie sobie to? Bo ja tak! Ciepły, głęboki głos Oliviera, pełen rozczulającej dezaprobaty – „Och, Karolinka… Nic się nie martw, zjem te skwarki”. Dziwna projekcja. Gabs, jeśli czytasz świat przez… to daj znać, może słyszałaś w redakcji taką historię, plotka poszła w świat i ludzie są zainteresowani!
3. „nosić neonowe kolory po pięćdziesiątce”
Pewnie, że nosić! Tylko nie robić z siebie totalnej wariatki. Modnie i godnie – to podstawa. Najlepiej szukać inspiracji na Advanced Style, które udowadnia, że można ubierać się ciekawie i oryginalnie niezależnie od wieku! Drogie Panie, zasada jest właściwie jedna. Nie kopiujemy stylu gimnazjalnych szafiarek, bo to najzwyczajniej nie wyjdzie. Szukamy fasonów odpowiednich do wieku (czyli takich, które zatuszują niekorzystny upływ czasu), ale w żywych radosnych kolorach.
4. „sex rura gołe pokazy mody”
Czyli jednak są ludzie, dla których pokaz mody może być tematem do masturbacji. Może to trochę daleko posunięta teza, ale nie przychodzi mi do głowy żaden inny powód, dla którego ktoś mógłby szukać takiego hasła. Szczególnie ze słowem „sex”. Trochę to przerażające. Rozumiem, że nagość na pokazach może być w jakiś sposób podniecająca. Ale odsłonięte ciało jest w tym przypadku elementem stylizacji i nie powinno być katalizatorem tak silnego pobudzenia erotycznego. I jeszcze ta rura. Nie przypominam sobie pokazu mody, podczas którego modelki wiłyby się nago na metalowych drążkach. Moda choć korzysta z elementów nagości, to raczej polega na okrywaniu ciała, lub jego umiejętnym zasłanianiu Tak więc droga istoto człekopodobna, płci prawdopodobnie męskiej. Nie rozumiem twojego fetyszu. Ma błędne założenia i jest chyba tak unikalny, że w internecie, który dosłownie kipi od pornografii, nie znajdziesz takiej strony. Pozostają dwa wyjścia – albo wejść na drogę celibatu, albo znalezienie innego, bardziej mainstreemowege opium dla swoich chuci. Może rajstopy? Albo skarpetki. Z tym powinno być dużo łatwiej.
5. „modelki przyznające się do lesbijek”
Najwygodniej byłoby dokonać założenia, że jakiś półidiota nie jest w stanie poprawnie napisać zdania „modelki przyznające się do bycia lesbijkami”. Niestety takie domniemanie byłoby pójściem na łatwiznę. Najwyraźniej kogoś interesują nie modelki, które są lesbijkami, ale modelki, które znają lesbijki i się do nich przyznają. Strasznie to skomplikowane. Całe szczęście mieszkam z modelką! Zapytałem Jeniffer, czy zna jakąś lesbijkę. Powiedziała, że tak. Czyli są modelki przyznające się do lesbijek!
6. „styl agnieszki włodarczyk”
Styl najłatwiej poprzeć dokumentacją zdjęciową. Dokumentację zdjęciową dotyczącą polskich celebów najłatwiej znaleźć na Pudlu. Zobaczmy co tam znajdziemy…
(via – http://www.pudelek.pl)
Jak to mówią – raz na wozie, raz pod wozem. Chciałem ściągnąć więcej zdjęć, ale skubany Pudel ma jakąś awarię i archiwa się nie wyświetlają, więc muszą nam wystarczyć cztery zdjęcia. Agnieszka to ładna dziewucha, urody nikt przy zdrowych zmysłach jej nie odmówi. Widać, że woli stonowane kolory, które są spokojnym tłem dla jej naturalnych wdzięków i nie wychodzą na pierwszy plan. Nie wiem czy korzysta z pomocy stylistyki, ale drugie i trzecie zdjęcie prezentują bardzo porządne stylizacje. Szczególnie trzecie – świetnie dobrany kolor butów i jak to mówią profesjonaliści – ałtfit jest w modnym trendzie. Pierwsze zdjęcie nie powala, a czwarte, z opierzonym dekoltem to jakieś nieporozumienie. Czy Agnieszka jest ikoną stylu? Nie! Ale podejrzewam, że nie ma nawet takich aspiracji.
7. „czy warto miec bezowa sofe”
Często sobie zadawałem to pytanie. W metrze, w drodze do pracy, kupując kubki i inne niepotrzebne bibeloty w Ikei, pod prysznicem, w kinie, u dermatologa… Z pewną emfazą w głosie, pytałem sam siebie – czy warto mieć beżową sofę? Po skomplikowanym procesie myślowym, który doprowadził mój nadwątlony mózg do galopującej migreny paraliżującej połowę twarzy i powodującej nieziemskie nudności, już wiem. Warto mieć beżową sofę z jednego prostego powodu! Na białej sofie bardziej widoczne są ciemne plamy, na czarnej sofie bardziej widoczne są jasne plamy, a na beżowej sofie wszystkie plamy są tak samo widoczne. Nawet zielone. Ponadto beżowa sofa z pewnością idealnie zaakcentuje wasz beżowy charakter, beżowe nudziarstwo i beżową bezpłciowość. Przy okazji zakupu beżowej sofy polecam zakup beżowej garsonki i beżowych czółenek na topornym, kwadratowym obcasie. Jeśli jednak komuś chodziło o sofę z bezy to ponieważ bardzo lubię ten biały, słodki ulepek mam do powiedzenia jedno – TAK! Jezu, jak bym chciał mieć bezową sofę! 😀
8. „ss 2013 co to znaczy”
W dzisiejszych czasach właściwie nic. Kiedyś oznaczało, że dana kolekcja jest stworzona na konkretny sezon – w tym przypadku na sezon spring-summer (wiosenno letni). Dziś sezonowość to przeżytek, bo jest nam luksusowo i wygodnie i nosimy letnie sukienki i szpilki peep-toe nawet w zimie. Więc ss to oznaczenie jesiennych pokazów na nadchodzącą wiosnę. Tak, w modzie wszystko stoi na głowie.
9. „wolontariat na fashion week poland wymagania”
Podsumowując wszystkie FW w Łodzi mam następujące wnioski:
1. Anielska cierpliwość
2. Mocne nogi i plecy (wiele godzin stania)
3. Umiejętność radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach (doświadczenia na poziomie „jestem sama a dookoła dżungla amazońska i co teraz?” )
4. Średnia znajomość polskich celebów (bo jest ich tam bardzo mało)
5. Średnia znajomość branży modowej w Polsce (bo kto ma się wykłócić o front row ten i tak się wykłóci)
6. Odporność na temperatury – szklarnia w recepcji, lodówka na backstage’u
7. Przyda się również odrobina instynktu samobójczego
8. Umiejętności aktorskie (szczególnie na chwilę przed pokazem – teatralne bieganie i machanie rękami „boże boże boże, drama, akcja, światła, kamera” dodaje dramaturgii wydarzeniu)
9. Urocza aparycja i umiejętność stylizacji pracowniczego t-shirtu.
10. „proszę o zaufanie ponieważ lezy mi na sercu los dzieci i młodzież”
A mnie nie leży, sorry. Wystarczy, że na sercu (i wątrobie) leży mi moda. Nie mam tam już miejsca na dzieci i młodzież. I w jakiej kwestii to zaufanie? Coś mi tu brzydko pachnie…
11. „poradnik-jak zobić mu dobrze w 10 krokach”
Echh… Nie żebym nie umiał, ale doradzać innym? No dobrze. Czytało się Cosmo w liceum, praktyki też już sporo, więc spróbuję. Oczywiście traktuję to pytanie jako zagadnienie czysto „związkowe”. Po pierwsze zapomnijcie o jakiś „krokach”. Seks to nie schody, czy spacer do spożywczaka na litość boską… Najważniejsza jest komunikacja moi drodzy! Ko-mu-ni-ka-cja! Przede wszystkim dowiedz się co on właściwie lubi i co mu sprawia największą przyjemność. Znajdź jego strefy erogenne! Ludzie nie potrafią gadać o seksie i dlatego mają później problemy w łóżku. A taka rozmowa to najzwyklejsza sprawa pod słońcem. Szczególnie kiedy budujemy związek. Nie wierzcie w ściemy, że seks nie jest ważny. Jest cholernie ważny i trzeba o niego dbać, tak jak o inne aspekty naszych relacji. Jeśli ktoś ma opory przed artykułowaniem swoich potrzeb można się pobawić w małe podchody. Poproś, żeby pozaznaczał czymś jadalnym najbardziej wrażliwe miejsca na swoim ciele. Miodem, albo cliche bitą śmietaną. Ok, to jest tandetne, ale serio, chyba każdy lubi bitą śmietanę? W ostateczności ketchupem, ale do tego trzeba mieć już silne nerwy. Potem należy ładnie przystąpić do konsumpcji produktów spożywczych. Pamiętajcie też, że jeśli nie jest dobrze, to nie warto brnąć w gadżety, zabawki i inne bajery! To wcale nie rozwiąże problemu, może tylko stanowić tymczasową zaślepkę. Żeby seks był udany jedyne czego trzeba, to (minimum) dwoje ludzi i komunikacja. I ewentualnie odrobina lubrykantu. Nie bójcie się pytać, prosić i dawać. Udane życie erotyczne wymaga zaangażowania obu stron. Na koniec dodam tylko, że „uczenie się” drugiej osoby potrafi być bardzo fascynujące i jeszcze bardziej przyjemne.
12. deja vu po przepiciu
Każdy kac wygląda tak samo, więc nie dziwne, że masz po przepiciu uczucie deja vu. Generalnie pij dużo wody, leż, puść sobie Sex and The City i myśl o tym, że kac się w końcu skończy. Za każdym razem jest to jedna z najmilszych chwil w życiu.
13. super bielinka gdzie kupić
Ja swoją kupuję w sklepie Blask, który nazywam pieszczotliwie „Szajnem” na warszawskim Mokotowie. Wydaje mi się, że bielinka nie jest towarem szczególnie ciężkim w zdobyciu. Na bank można ją kupić w najbliższym Rossmanie czy każdym sklepie z chemią. Co prawda ja kupuję zwykłą Bielinkę, ale nawet bez słowa super na etykiecie i tak jest super!
I tym super akcentem kończymy
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
wolontariat FW, punkt 8 i 9 – absolutnie najlepsze! 😀 szczególnie stylizacja t-shirtu:)
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
wolontariat FW, punkt 8 i 9 – absolutnie najlepsze! 😀 szczególnie stylizacja t-shirtu:)
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
ja też nienawidzę obcinać paznokci.
PolubieniePolubienie
argumentacja za posiadaniem beż/zowej sofy wygrała wszystko, teraz wiem, co będzie moim pierwszym fancy meblem
PolubieniePolubienie