Piąty Dzień Tygodnia vol. 23

579281_445905198819145_1876455917_n

Dzień dobry! Nie wiem czy wiecie (pewnie nie więc wam powiem), że jest to dokładnie setny wpis na Freestyle Voguing! Tak tak,  setny wpis! Z tej okazji postanowiłem być obleśnie sentymentalny. Chciałem serdecznie i najcieplej jak potrafię, z głębi mojej pompy, która mieści się w miejscu, gdzie przeciętny człowiek ma serce, podziękować wszystkim osobom, które przez ostatnie półtora roku wspierały mnie, pomagały ciepłym słowem, opinią, cierpliwością i wyrozumiałością. Uwierzyły we mnie i w mój projekt. Podsyłały pomysły i inspirację. Pisały, komentowały, rozsyłały w świat. Chciałbym też podziękować wspaniałym ludziom, którzy tworzą ze mną Piąty Dzień Tygodnia, za to, że im się chce pchać ze mną ten wózek, który z tygodnia na tydzień rośnie coraz bardziej. Dziękuję też tym, którzy Freestyle Voguing nie lubią, bo to dzięki nim, dokładnie i od początku do końca wiem, czego nie chcę i nie będę robić! Bardzo doceniam wasz wysiłek i to, że zmuszacie się do czytania moich tekstów. Nie jestem aż takim potworem, żeby tego nie docenić.  Ok, poziom cukru niebezpiecznie się podniósł, więc powoli kończę, zanim przyjdą mdłości. Sobie i wam życzę kolejnych 100, 200 czy nawet tysiąca publikacji. No, a teraz pora na kolejny Piąty Dzień Tygodnia, zobaczmy co się działo w świecie.

Tobiasz Kujawa

M-O-D-A

(wyjątkowo uboga, bo mało się działo :/)

Mary Katrantzou x Current/Elliott

Królowa geometrycznych wzorów podjęła współpracę z marką Current/Elliott. Efekt? Kapsułowa kolekcja składająca się z 9 ciuszków. Ceny zaczynają się od 300$ za bluzkę a kończą na ok. 800$ za sukienkę? Drogo? Tak, ale zdecydowanie taniej niż regularne ceny ubrań Mary. Zobaczmy co utalentowana projektantka zmalowała. Ładnie? Mnie te projekty nie porywają. Klimat vintage jest widoczny, ale trochę zbyt dosłowny.

Screen-Shot-2013-03-28-at-11.20.13-AM Mary-Katrantzou1_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou2_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou3_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou4_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou5_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou7_v_27mar13_pr_b_426x639 Mary-Katrantzou8_v_27mar13_pr_b_426x639 Screen-Shot-2013-03-28-at-11.19.27-AM

Spryciara

Vera Wang wpadła na „genialny” pomysł. Otóż wymyśliła, że w jej Szanghajskim butiku zostanie wprowadzona opłata za mierzenie sukni ślubnych. Koszt 90 minutowego obcowania z kreacjami jej projektu wynosił ekwiwalent 500 dolarów.  Opłata miała teoretycznie odstraszać młodzież, która wpadała do butiku dla „zabawy”. Oczywiście tak idiotyczny pomysł musiał wywołać burzę. I wywołał. Negatywne komentarze spadły dosłownie zewsząd, a projektantka przygnieciona krytyką wycofała tę absurdalną opłatę. Wyobrażacie sobie podobne działanie w Zarze albo H&M?

VeraWang54_br_13Oct12_b_1

Yoko Oh-Nooo…

Kolejna afera pachnąca kryminałem. Yoko Ono, znana z bycia Yoko Ono, została oskarżona przez kompletnie mi nie znanego projektanta Haleha Nematzadeh, o kradzież pomysłów. Krewka 80-latka miała wyssać pomysły Haleha w celu stworzenia swojej nowej marki „1969 – 2012”, która jak wszyscy wiemy (albo nie wiemy) miała premierę w „Opening Ceremony”, rok temu. Podobno pokrzywdzony projektant dysponuje szkicami, które udowadniają kradzież jego własności intelektualnej. Z całym szacunkiem dla obu stron, ale na waszym miejscu nie przyznawałbym się do czegoś takiego:

pop_72963_039_fw12yoko-ono_5970 pop_72971_043_fw12yoko-ono_6214 pop_72959_001_fw12yoko-ono_6513

pop_72993_032_fw12yoko-ono_1 pop_72992_050_fw12yoko-ono_8198

Ble.

Victoria na sprzedaż

Beckham. Online. Tak, jedno z największych zaskoczeń modowych ostatniego stulecia (bo serio, kto wierzył, że Victoria będzie w stanie zrobić porządną kolekcję? Ja nie…) uruchamiła sklep online. Zakupy jak na razie mogą robić europejczycy i amerykanie, ale są plany wyjścia na płynący pieniędzmi rynek azjatycki. Strona jest podzielona na dwie sekcje – „shop” i „look”. Zresztą, nie ma co się rozpisywać, lepiej wejść samemu i zobaczyć. www.victoriabeckham.com

Sesja Tygodnia

Dziś zachwycamy się zdjęciami beauty. Marcowy dodatek do Vogue Italia. Piękny retro klimat, perfekcyjne jaskółki, rzęsy jak marzenie. Absolutnie do zakochania!

15 23 35 42 53 61 7

U-R-O-D-A

Kreatywnie

Wczoraj odbyła się konferencja prasowa niemieckiej marki Klapp. Z gamy ponad 600 produktów zaprezentowane zostały wybrane nowości. Muszę przyznać, że kreatywności firmie nie brakuje, od soli do kąpieli stóp zamieniającej wódę w galaretkę, przez komórki macierzyste po bakterię z Antarktyki. Mnie najbardziej zaintrygował preparat przeciw zmarszczkom mimicznym z jadem żmii. Teoretycznie działa na takiej samej zasadzie jak botox, czyli neuropeptyd hamuje skurcz mięśni odpowiadających za powstawanie zmarszczek. Różnica polega na tym, że Stri-PeXan’u nie trzeba wstrzykiwać. Niestety przez skórę do mięśni daleko, ale jeśli wcieranie olejku z syntetycznym odpowiednikiem jadu zadziała to czuję, że zaopatrzę się hurtowo. Kolejnym ciekawym produktem jest Men Treatment Dry Skin, zestaw 4 strzykawek i 2 fiolek naładowanych zestawem specjalnie skomponowanych preparatów nawilżających. Nie jest to rozsądne, ale jak widzę kosmetyk w strzykawce to mam wrażenie, że lepiej działa. Od razu dementuję, nie jestem uzależniona od botox’u ani wypełniaczy, a przynajmniej jeszcze nie.

(Klapp Men Treatment Dry Skin, www.klapp-cosmetics.pl)


men-treatment-dry-s-02-p-s-_midi

Fluor(ystycznie)

Gusta są rożne, ale niezależnie od preferencji każdy pragnie mieć piękny uśmiech. Blend-a-med w nowym spocie, wyświetlanym przed Top Model, w uroczy sposób uświadamia konsumentowi a w tym przypadku konsumentce, że bez białych zębów nie ma szans na szczęście, znalezienie partnera i założenie rodziny. By nie umrzeć samotnie wystarczy wybielić żeby, ale brutalna prawda jest taka, że nie znam pasty, która zagwarantuje hollywoodzki uśmiech. Wszystkie powszechnie dostępne swoje działanie opierają na fluorze, a co więcej w większości jego stężenie jest takie samo (1200 – 1500 ppm). Jeśli używacie jakiejkolwiek pasty wybielającej i nadal jesteście singlami to znak że czas sięgnąć po bardziej drastyczne środki.

(pasta Blend-a-med 3D White Luxe Pearl, cena ok. 16PLN www.3dwhite.pl)

pearl-product

S-Z-T-U-K-A

FIGURA, Sztuka pierwszej połowy XX wieku ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie (PŻ)

Muzeum Narodowe, Szczecin

31 stycznia – 17 kwietnia 2013

Szczecin nie leży może w centrum artystycznej mapy Polski, ale ma tam miejsce coraz więcej ciekawych inicjatyw artystycznych. Rozwijająca się Akademia Sztuki, rozwijające się różne inne oddolne galeryjne inicjatywy stanowią o coraz to ciekawszej artystycznej pozycji tego miasta. Do takich inicjatyw należy na pewno wystawa „Figura”. Mimo tego, że nie znajdziemy na niej dużej ilości wielkich nazwisk, warto ją zobaczyć z tego powodu, że bierze ona sobie na warsztat rzeźbę pierwszej połowy XX wieku. A to okres dość ciekawy – przejście od akademizmu do modernizmu owocuje wieloma ciekawymi obiektami. Dodatkowo można znaleźć tam chociażby ten piękny obraz Rafała Malczewskiego, syna słynnego Jacka.

Rafał Malczewski, _Taniec_, ok. 1924, olej na tekturze, Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. Grzegorz Solecki

Rafał Malczewski, _Taniec_, ok. 1924, olej na tekturze, Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. Grzegorz Solecki

Paweł Althamer, Polietylen. W ciemności.

Muzeum Współczesne Wrocław 

15 lutego – 15 kwietnia 2013

Rzeźby Pawła Althamera bardzo często powstają z różnych dziwnych tworzyw, niekoniecznie zawsze sztucznych. Być może to dlatego, że ojciec artysty posiada fabrykę produkujące plastikowe rury czy inne tego typu akcesoria – tego na sto procent nie wiemy. Projekt pokazywany we Wrocławiu to pokłosie wystawy w berlińskim oddziale galerii Guggenheim, gdzie rzeźbiarz tworzył niejako na widoku zwiedzających formy rzeźbiarskie z polietylenu. Każda z rzeźb, która w pewien abstrakcyjny jednak sposób odzwierciedla ludzkie ciało, zwieńczona jest odlewem twarzy konkretnej osoby, od której imienia rzeźba ta przyjmuje swą nazwę. Wystawę warto zobaczyć – chociażby po to, żeby przekonać się, w którą stronę podąża autor legendarnego napisu 2000 na bródnowskim bloku.

PA_123

 Sara i Christoph, 2011, plastik na drucianej konstrukcji, Sara: 178 x 88 x 56 cm, Christoph: 172 x 69 x 76 cm

PA_127

Paulina i Albrecht, 2011, plastik na drucianej konstrukcji Paulina: 145 x 108 x 57 cm, Albrecht: 201 x 55 x 76;

PA_135

 Marek i Rein, 2011, plastik na drucianej konstrukcji, Marek: 184 x 74 x 77 cm Rein: 179 x 66 x 55 cm

Tadeusz Rolke, Jutro będzie lepiej (PŻ)

Galeria Le Guern, Warszawa

23 luty – 27 kwietnia 2013

Dobrze jest przekonać się, że jeden z klasyków polskiej fotografii, jakim bez wątpienia jest Tadeusz Rolke, jest nadal płodnym artystą, który nie spoczął na laurach swojej twórczości z lat 50-tych i 60-tych i nadal tworzy. Podsumowaniem pewnego etapu jego twórczości jest prezentacja w galerii Le Guern. Można na niej zobaczyć fotografie powstałe w latach 90-tych, kiedy Polska przechodziła przez pierwsze stadia transformacji ustrojowej. Komunizm upadał, kapitalizm się rodził, a to, co działo się na styku dwóch ustrojów, dla Rolke stanowiło pożywkę do obserwowania i dokumentowania. Wystawa to obowiązkowy punkt zwiedzania dla wszystkich młodych dokumentalistów – zobaczcie, jak to robią zawodowcy.

Tadeusz Rolke, Ewa Sochacki (Kobiety przełomu), 1992. Dzięki uprzejmości Galerii Le Guern

Tadeusz Rolke, Ewa Sochacki (Kobiety przełomu), 1992. Dzięki uprzejmości Galerii Le Guern

Cudze chwalicie… (AP)

a swego nie znacie. Na szczęście już tylko moment dzieli nas od premiery nowej kolekcji mebli naszego, polskiego dizajnera eksportowego, Oskara Zięty, która będzie miała miejsce już w przyszłym miesiącu podczas targów MOST w Mediolanie między 9 a 14 kwietnia (http://www.mostsalone.com). Fascynacja stalą nie tyleż naturalna, co zaszczepiona w domu projektanta, wydaje nowe owoce. Połączenie technologii obróbki stali z kreatywnością Oskara i jego  zespołu  Zięta Prozessdesign mogliśmy podziwiać już przy okazji jego sztandarowego projektu jakim jest seria PLOPP z „nadmuchiwanym” stołkiem w technologii FiDU w roli głównej. Niesamowity kontrast lekkiej formy z ciężarem użytego materiału przyniósł dizajnerowi sławę oraz stał się lekarstwem na polskie kompleksy zaraz obok skoków narciarskich i tenisa. Nowa seria wizualnie odbiega od sztandarowego produktu pracowni. Meble zrealizowane w technologii „3+” mają silne konotacje ze stylem życia współczesnych nomadów i są przeznaczone zarówno do domu jak i do przestrzeni biurowych. Mobilność i lekkość to ich główne cechy, ale czy atuty? Pozwolę sobie zacytować fragment opisu kolekcji :” ultra-light, flexible, modular and mobile “. Kochani, tak, tu jest wszystko czego dusza zapragnie! Czy jednak nie za wiele? Często powtarzam, że jeśli coś co jest do wszystkiego, to pewnie do niczego. Mam nadzieję, że tym razem się mylę i „lego” podobne formy to dużo więcej niż moja ograniczona wyobraźnia mi podpowiada 😀

Zięta:

zieta

Zdjęcie: Jedrzej Stelmaszek, Paulina Sikorska and Zieta Prozessdesign.

Moja wyobraźnia:

wyobraznia

Zdjęcie: wygrzebane na końcu internetu.

 

Śpiąca królewna (AP)

Wszyscy już chyba napisali o śpiącej Tildzie Swinton w nowojorskim MoMA. Nikt nie wie czemu ma służyć ten głośno komentowany performance, realizowany w ramach projektu „ The Maybe”, którego aktorka jest współautorem. Pytanie, czy musi czemuś służyć? Tildzie nikt uroku nie może odmówić, więc przyglądanie się śpiącej laureatce Oscara jest nie tyle co spełnieniem naturalnej ludzkiej ciekawości ale również źródłem przyjemnych estetycznych doznań, których szczerze zazdroszczę szczęśliwcom znajdującym się w Muzeum w odpowiednim momencie. W związku z tematem ponownie rozgorzała dyskusja o roli sztuki oraz sensie lub bezsensie tego przedsięwzięcia. Osobiście jestem zdania, że do tego typu poetyckich akcji wywołujących uśmiech na twarzy i  ewentualne zakłopotanie nie należy dorabiać żadnych ideologii a tym bardziej przyprawiać rogów inicjatorom. Spiętym kolegom i koleżankom z pomocą przychodzi niezastąpiony Mark Rothko : „There is no such thing as good painting about nothing.”

 tilda

Zdjęcie: www.artlyst.com

Facet od poliestru (AP)

Mania pakowania, która ogarnęła Christo już w latach 60-tych jest wyrażana w coraz większych gabarytach. Artysta słynie z owijania tkaniną i półprzezroczystą folią takich gmachów jak budynek Reichstagu, Pont Neuf oraz darów natury np. wysp u wybrzeży Miami. Wielkie i światłe idee artyście bynajmniej nie przyświecają w tych spektakularnych realizacjach, bo jak sam mówi, jego celem jest wywoływanie u ludzi radości poprzez to zapierające dech w piersiach piękno. Jasne? Jasne! Tym razem Christo obiecuje „kąpiel w ogromnych ilościach światła i powietrza”. Nowa instalacja „Big Air Package” powstała w dawnym zbiorniku gazu ziemnego w Oberhausen ( Niemcy). Od 1988 silos użytkowany jest do ekspozycji dużych realizacji artystycznych. Duża to zdecydowanie mało powiedziane w tym przypadku, gdyż nadmuchiwany balon – rzeźba mierzy 90 metrów wysokości. Obiekt został zrealizowany z 177tys. metrów poliestru i nie posiada żadnej konstrukcji. W pionie utrzymuje go eter dostarczany przed dwie ogromne pompy. Wystawa dla zwiedzających potrwa do końca grudnia.

christo christo2

Zdjęcia: Christo i Jean Claude

L-I-T-E-R-A-T-U-R-A

Jaume Cabre – Wyznaję

Książka, której podtytuł prawdopodobnie brzmi „bestseller” (ja nazywam tego typu zabiegi „Deni Cler Milano”), wpadła w moje ręce z ciekawości kilka dni temu. Nastawiałam się, że autor to jakiś odnaleziony po latach wspólny brat Coelho i Zafona i muszę przyznać szczerze, że niedużo się pomyliłam. Po pierwsze jest to niemiłosiernie gruba kniga, napisana w specyficzny sposób, po drugie fabuła… Fabuła przypominała mi znienawidzone z dzieciństwa puzzle 1000 elementów, których nigdy nie miałam cierpliwości ułożyć – opowieści oderwanych od siebie i wątków jest tyle, że ilościowo przebiłyby pewnie kolekcję okularów Karla L. Być może jest to dobra książka, ale dla fanów, że tak powiem, gatunku. Jeśli jara Cię „Cień Wiatru”, jakieś Katedry w Barcelonie, proszę bardzo. Mimo, że jestem wielką fanką tamtego regionu, tamtejszej piłki kopanej, wina, jedzenia i landszaftów – nie mogę tego przeczytać do końca, zwyczajnie nie jestem w stanie.

Jedyne, co mogę zanotować jako plus, to sposób wydania – ładny papier, nie gazetowy i gruba okładka. Całość waży więcej niż Kim Kardashian po obiedzie.


3303653283b8418e8e67ca50c19ef343_pgi

Amos Oz – Wśród swoich

Tę z kolei nowość wybrałam, cobyście nie mogli mi zarzucić, że tylko narzekam i obśmiewam (ale w gruncie rzeczy lepiej, żebyście wiedzieli, czego macie nie czytać). Twórczość Amosa od dawna ubóstwiam i kiedy dowiedziałam się, że zostaniemy uraczeni tłumaczeniem kolejnego dzieła, zamówiłam książkę w ciemno, nawet nie spojrzywszy wcześniej  na cenę. Przyszła do mnie, nowa, pachnąca i pełna tego charakterystycznego dla Izraelczyka stylu.

Konstrukcyjnie wydaje się, że jest to coś podobnego do „Scen z Życia Wiejskiego”. Do końca nie wiadomo, czy to zbiór opowiadań, czy może powieść opowiedziana za każdym rozdziałem z innej perspektywy. To, co jest piękne, to fakt, że Amos pisze o ludziach. I tylko o ludziach, o prawdziwych bytach, rzeczywistych emocjach i problemach. Nie ma tu miejsca na pięknych, młodych i bogatych, którzy dorobili się milionów na hodowli świerszczy. Oza nie obchodzą problemy codziennych, do bólu sztucznych i przewidywalnych seriali, może dlatego język, jakiego używa jest tak hipnotyzujący, mimo bycia tak nieskomplikowanym. Czytając tę książkę nie nastawiajcie się na nagłe wybuchy śmiechu, dramaty trzymające w napięciu i niepozwalające na pójście spać nad ranem. To literatura, która powoduje u czytelnika niesamowitą rzewność i wrażliwość, czystość i powrót do minimalizmu. Poczułam się zupełnie tak, jakbym wyciągnęła rękę po kolejną czekoladkę, a po chwili zderzyła się z brutalną rzeczywistością, że zjadłam już całe pudełko.

dlolo

F-I-L-M

„Polowanie” reż. Thomas Vinterberg (2012)

O ofiarach wykorzystania seksualnego, duński reżyser opowiadał nam w filmie „Festen”. Tym razem, cały dramat przeniósł z osoby oskarżającego na oskarżonego. Lukas zostaje niesłusznie posądzony o molestowanie seksualne przez swoją nieletnią podopieczną, Klarę. Obrażona na mężczyznę mała kłamczucha(zignorował jej dziecięce zaloty), siedzi samotnie w ciemnym pokoju i opowiada przedszkolance Grethe o niewłaściwym zachowaniu mężczyzny. Kobieta wychodzi z założenia, że małe dziewczynki nie kłamią, tym bardziej, kiedy opowiadają historyjki o „sterczących siusiakach”. Plotka roznosi się po całym miasteczku, a Lukas sukcesywnie zaczyna tracić wszystko, co do tej pory posiadał – pracę, dziewczynę, zaufanie mieszkańców i godność. Widać, że reżyser sympatyzuje z głównym bohaterem,  tym samym sprawiając, że widz jeszcze bardziej będzie odczuwał niesprawiedliwość powyższych oskarżeń. Vinterberg pokazuje studium rozrastającego się kłamstwa oraz podważa stereotyp dziecięcej niewinności i przynależne dziecku prawo do swobodnego fantazjowania. „Polowanie” to trzymający w napięciu dramat psychologiczny z rewelacyjną kreacją aktorską Madsa Mikkelsena. Co tu więcej dodawać – mistrzostwo!


jagten-hunt-hon-film-recenzia

„Trishna. Pragnienie miłości” reż. Michael Winterbottom  (2011)

To, że Winterbottom skacze po tematach, gatunkach i konwencjach jak opętany, nie powinno być dla nikogo żadną niespodzianką. Facet ucieka od łatki filmowego autora, opowiadając historie , w których ciężko jest mówić o jakimkolwiek stylu reżysera. Rozpiętość gatunkowa jego filmów rozciąga się od melodramatów, komedii, science fiction, kryminałów, po dokumenty i soft-porno. Tym razem przyszedł czas na swobodną adaptację klasycznej literatury, powieści, po którą chętnie sięgają filmowcy – „Tessy d’Uberville” Thomasa Hardy’ego.  Całą historię przeniósł z angielskiego Wessex do Indii, a Tessę przechrzcił na Trishnę, skupił się jedynie na zarysie fabuły romansu, prezentując nam obraz banalny, płytki i pozbawiony autentyzmu. Mamy historię pięknej Hinduski, jej nieszczęśliwej miłości i związanego z nią rozczarowania, prowadzącego do tragicznego finału. Jeśli miałabym uzasadnić swoją niechęć do większości filmów Winterbottoma, to polecam Wam genialną adaptację tej samej powieści w reżyserii Romana Polańskiego – zdecydowanie widać, kto jest profesjonalistą, a kto bezrefleksyjnym rzemieślnikiem.

TrishnaPoster

O-B-Y-C-Z-A-J-E

Kogo obsikał Pudel?

ScreenShot157

Szkoda, że nie głowę…

ScreenShot156

Jak znam Lindsi i jej dokonania, to po odwyku będzie pić jeszcze więcej.

ScreenShot155

Nic dziwnego, jak bym był Mają Sablewską, to też rozpaczliwie chciałbym być kimś innym. Nawet Magdą Gessler.

ScreenShot154

Analny, waginalny, who cares? Czemu ten karłowaty model jest taki brzydki?!

ScreenShot153

Boję się pomyśleć, co Ciocia Foremniak znowu wyniosła.

ScreenShot152

ScreenShot150

A ja mam w sobie niezgodę na tak koszmarne stylizacje.

ScreenShot151

Najgorsza różowa stylizacja jest powyżej. Katie jest tak tandetna, że to aż zabawne.

ScreenShot149

Szkoda, że bycie mądrym nie jest równie łatwe, co bycie głupim. Bardzo żałuję.

ScreenShot148

Kirsten właśnie zrujnowałaś jedną z moich największych fantazji. Jak mogłaś?!

ScreenShot147

Przyczyna jest bardzo prosta – okazuje się, że szklany ekran jest za mały. Dosłownie. Już niedługo Marta Grycan na ekranach kin w remake’u Godzilla vsMechagodzilla.

I tym grubym żartem kończymy dzisiejszy „Piąty Dzień Tygodnia”

Tobiasz Kujawa – Redakcja, Moda , Obyczaje

Kamila Maria Żyźniewska – Film

Agnieszka Polkowska, Paweł Żukowski – Sztuka

Kadehti – Literatura

Lucy Seremak – Insider – Uroda

Never Ending Freestyle Voguing!

freestylevoguing@gmail.com

2 Comments

  1. kadehti pisze:

    aww, ale zrobiło się słodko we wstępie! To pewnie przez tę bezową kanapę!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s