Z przyczyn od Autora bardziej i mniej zależnych tym razem Piąty dzień tygodnia miał niespodziewany, dwudniowy poślizg. Mógłbym się próbować bronić piątkowym „fuckupem” w pracy (który całe szczęście zbyt poważny nie był), przesileniem wiosennym (meteopatia, te sprawy), przeziębieniem (umiarkowanym), urodzinami Harel (bardzo… intensywnymi?) i kilkoma innymi wymówkami, ale chyba najlepiej będzie napisać, że mi się po prostu nie chciało. Tak to w życiu bywa, że czasami się chce, a czasami nie. Ale jak to mówią – lepiej późno niż wcale. Tak więc dzisiaj bez większych wstępów zapraszam do wyjątkowego, siódmego dnia tygodnia.
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
M~O~D~A
DSquared2 Diva
Najbardziej znane bliźniaki przemysły modowego, Dean i Dan Caten przygotowały dla Beyonce kostiumy sceniczne do jej nadchodzącej trasy koncertowej. Ubrania będą utrzymane w stylistyce kolekcji SS 2013, inspirowanej supermodelkami.
.
Na efekty nie trzeba będzie długo czekać, bo trasa The Mrs Carter Show zaczyna się już 15 kwietnia. Pierwszy koncert w Belgradzie!
Lulu Guinness x Uniqlo
Znana z wesołych i beztroskich deseni, brytyjska projektantka Lulu Guinness, przygotowała swoją drugą kolekcję kapsułową dla marki Uniqlo. Jest radośnie, trochę retro i wyjątkowo tanio – koszulki kosztują 14,90 funtów.
Modelki pod Ochroną
Jak wszyscy wiemy życie modelki to niekończąca się mordęga. Podróże, egzotyczne miejsca, ciekawi ludzie, sława i imprezy – jednym słowem prawdziwy koszmar. Całe szczęście są ludzie, którzy nie mogą na to spokojnie patrzeć i postanowili coś z tym smutnym fantem zrobić. Redakcja brytyjskiego wydania Vogue stworzyła KODEKS pracy modelki, w którym są zagwarantowane podstawowe wygody, które umożliwiają modelkom (wy)godną pracę. 10 przykazań (serio, jest ich 10) mówi między innymi o wyżywieniu, transporcie, obowiązku zapewniania funkcjonalnej garderoby, utrzymywaniu ubrań w odpowiedniej temperaturze, obowiązkowych przerwach w pracy i informowaniu modelek przed sesją o rozbieranych zdjęciach. Cóż mogę dodać? Kamień spadł mi z serca..!
Siedzenie Donatelli
Amerykański duet projektantów mebli przygotował w hołdzie dla Donatelli Versace wyjątkowy projekt fotela. Bracia Haas, Simone i Nikolai, bardzo silnie zainspirowali się włoską kreatorką mody, bo mebel jest lekko napuchnięty (niczym jej usta), trochę pomarszczony (jak jej skóra) i bardzo ostentacyjny (jak jej moda) i trochę kiczowaty (jak cała Donatella). Premiera mebla odbędzie się na Mediolańskim Salone del Mobile 2013.
Podobno jest to „futurystyczny tron”. Jeśli o klasie władcy ma świadczyć tron, to złote krzesło chyba nie wymaga więcej komentarzy 😉
Musical i Czekolada
Trwają przygotowania do scenicznej wersji filmu Charlie i Fabryka Czekolady, która zostanie wystawiona w Londyńskim Theatre Royal. Kostiumy do tego przedstawienia projektuje Mark Thompson.
Zmiany
Nowojorska marka Chado Ralph Rucci dokonała radykalnej zmiany. Z nazwy zniknęło słowo „Chado”, które oznacza japońską ceremonię parzenia herbaty. Szokująca zmiana! Choć informacja jest tak naprawdę mało ciekawa, to stanowi idealny pretekst do odświeżenia ostatniego pokazu.
.
Sesja Tygodnia
Prosta, niemal minimalistyczna sesja z kwietniowego Vogue Italia. Dawno już nie było tak popularnego trendu jak Black&White, który rozpanoszył się dosłownie wszędzie. Szafiraki go promują, celebryci go promują, to my też go trochę podpromujemy! 😉
.
U~R~O~D~A
Włosologia
Całkiem niedawno na warszawskiej mapie pojawił się nowy salon fryzjerski Haircology. Nie byłoby w tym nic ciekawego gdyby nie fakt, że cały koncept opiera się na organicznych produktach i ekologicznym podejściu do biznesu a sam lokal urządzony jest z materiałów powtórnie przetworzonych.
Pierwsze, co przykuwa uwagę to duży stół wykonany z drewna z odzysku. Każda noga i każda szuflada ma swoją historię i razem tworzą wyjątkowy eklektyczny mebel. Nad nim wiszą lampy wykonane z gąsiorów na wino a na półkach stoją słoje z roślinami i solami oraz organiczne kosmetyki John Masters Organics. Można je przetestować w strefie EKO Try Me. W małym laboratorium specjalnie przeszkoleni fryzjerzy na naszych oczach przygotowują organiczne maski do włosów z certyfikowanych naturalnych olejków, ziół, owoców oraz miodu. W ofercie Haircology poza standardowymi usługami fryzjerskimi znajduje się Eko regeneracja oraz Eko manicure i pedicure. Okazuje się, że lakiery do paznokci też mogą być organiczne. Wizyta w salonie to miłe odstresowanie po ciężkim dniu w pracy lub na uczelni, gdzie przy organicznej kawie, a niedługo też winie, można zadbać o włosy korzystając z dobrodziejstw natury.
Haircology
Ul. Rozbrat 44a
S~Z~T~U~K~A
Podarunki (TK)
I to nie byle jakie. Prezes marki Estée Lauder, Leonard Lauder, przekazał MET (New York’s Metropolitan Museum of Art) swoją kolekcję dzieł sztuki wartą, bagatela, 1 miliard dolarów. W zbiorach znajdziemy między innymi 33 obrazy Picassa, 17 dzieł Georgea Braque’a i 13 płócien pędzla Fernanda Léger. Kubistyczne dzieła sztuki dopełnią zbiory muzeum, które prezentuje artystyczny dorobek ludzkości z 5 tysięcy lat.
To zła sztuka była (AP)
Amerykanie nie od dziś wiodą prym w propagowaniu kultury masowej. Bogate doświadczenie w tej dziedzinie pozwoliło na pewną biegłość sąsiadów z odległego kontynentu w osądzie przyszłych nurtów w sztuce. Nie jest to bynajmniej kolejny kierunek wykluwający się w niszowych pracowniach a inicjatywa odkrywająca uroki…brzydoty, spopularyzowana ostatnio m.in. dzięki „Jeżusowi” z Borja, zyskuje coraz więcej admiratorów. Przechodząc do rzeczy: w USA powstało MOBA ( Museum of Bad Art.) Pomysł na Muzeum Złej Sztuki narodził się dosłownie w bostońskim śmietniku, z którego to grupka przyjaciół wyciągnęła pierwszy eksponat. Mała kolekcja dzieł tworzonych z potrzeby sztuki, w których jednak coś poszło nie tak” została premierowo przedstawiona w domu jednego z kolekcjonerów. Pokaz “dla znajomych” przerósł najśmielsze oczekiwania organizatorów, zaczęły napływać prace z całego kraju. W miarę jak kolekcja rosła w siłę- zmieniała siedziby na większe. Obecnie mieści się w podziemiach bostońskiego teatru i gościnnie zajmuje zaprzyjaźnione piwnice. Zbiory są na tyle popularne, że stają się obiektem coraz częstszych kradzieży!
Więcej o muzeum na profilu fejsbukowym.
Charlie and Sheba, MOBA
Devil or Angel, MOBA
Dizajn x Stalowa Wola
Tak, tak Kochani. Zaczyna się ekspansja polskiej szkoły projektowania nie tylko zagranicą , o czym wspominam poniżej, ale również na naszej ziemi ojczystej!
Muzeum Regionalne w Stalowej Woli postanowiło zorganizować Dni Dizajnu. Wydarzenie zostało okraszone hasłem “ Dizajn w przestrzeni Moderny” na cześć wyjątkowej zabudowy hutniczego zagłębia. Miasto, które jako jedno z niewielu zostało zaprojektowane na bazie najlepszych, modernistycznych wzorców projektowych początku XX wieku jest idealnym tłem dla idei propagowania dobrego wzornictwa i kreatywnego podejścia do otoczenia.
Estetyczne i przemyślane kształtowanie przestrzeni miejskiej to świeże pojęcia i niestety jeszcze nieobecne na stałe w codziennym języku obywateli. Festiwal objął sobie za cel poprowadzenie dyskursu o dobrym projektowaniu, w który ma się włączyć zarówno grono studentów szkół projektowych jak i mieszkańców. Idea nie jest może nowa, ale praca u podstaw z dziećmi- przyszłymi kreatorami naszej przestrzeni publicznej to strzał w dziesiątkę. Kibicuję wydarzeniu i czekam na kolejne tego typu inicjatywy. Więcej o atrakcjach i przewidzianych warsztatach na stronie wydarzenia.
Designlink
Pozostając w temacie dizajnu i powracając do tekstu o Oskarze Z. z 23-go Piątego chciałabym przypomnieć o Salone Internationale del Mobile, które trwaja od 9 do 14 kwietnia. Nowością podczas tej 52. Edycji Targów jest silna reprezentacja polska wspierana marketingowo przez pierwsze angielskie wydanie magazynu “Design Alive” oraz przewodnik “designlink.pl” będący dla odwiedzających swoistą mapą po inicjatywach i przedstawicielach polskiego wzornictwa. Publikacja ułatwia również odnalezienie stanowisk polskich dizajnerów w samym Mediolanie. Scalenie działań projektantów, firm, kuratorów, uczelni oraz promotorów polskiej sztuki projektowej to pierwszy krok do celu, którym jest polski dizajn mówiący jednym głosem. Kolejny kamień milowy za nami a ja życzę organizatorom eksportu produktu krajowego ( jakim jest np. fundacja Creative Project odpowiadająca za powyższy projekt) więcej odwagi w działaniach. Jedno bez drugiego długo nie pociągnie- symultaniczne działania projektowe i edukacyjne to jedyny sposób na sukces. Polacy w Mediolanie, w tym roku to m.in. : Tomek Rygalik, Aleksandra Gaca, Oskar Zięta, legendarny Roman Modzelewski.
UKRAINIAN NEWS (PŻ)
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie
16 marzec – 26 maja 2013
Jest to pierwsza po roku 1989 tak obszerna prezentacja współcześnie powstającej sztuki ukraińskiej w Polsce. Niestandardowe środki wyrazu, frustracja spowodowana transformacją ustrojową, działania artystyczne zakrawające bardziej na pole aktywistów społecznych niż artystów. Aż szkoda, że ta wystawa nie odbyła się w trakcie Euro 2012. Warto się wybrać, żeby zobaczyć z czego mogą być dumni nasi wschodni sąsiedzi.
Boris Michajłow / Boris Mikhailov / Борис Михайлов, bez tytułu, z serii „Promzona”, 2011, kolorowa fotografia, 190 x 125 cm, dzięki uprzejmości Artysty
Młoda Moda. Studenci i Mistrzowie Wydziału Tekstyliów Uniwersytetu Technicznego w Libercu (PŻ)
Biuro Wystaw Artystycznych w Jeleniej Górze
12 kwietnia – 7 maja 2013
Polska Jelenia Góra i czeski Liberec mogłyby być właściwie miastami partnerskimi. Nikt do końca nie wie, gdzie one leżą. Tym bardziej cieszy wspólna kooperacja jeleniogórskiego BWA i libereckiego Uniwersytetu Technicznego, chociaż ta prezentacja może być lekko przerażająca estetycznie – podczas poprzedzających wystawę warsztatów będą powstawać projekty skonstruowane z materiałów z recyclingu – tektura, papier, folia i plastikowe butelki. Efekt może być za bardzo awangardowy nawet na łódzkie pokazy Out Of Schedule. Niemniej jednak wystawę warto odnotować i śledzić doniesienia prasowe na jej temat.
projekt sukni ślubnej
Łukasz Garlicki „Dummy”
Impossible project, Warszawa
11 kwietnia – 15 czerwca 2013
Łukasz Garlicki oprócz aktorstwa, malarstwa, śpiewania i odwiedzania hipsterskich miejscówek w Warszawie zajmuje się też fotografią, o czym prawdę mówiąc nie miałem zielonego pojęcia. Zainspirowany między innymi Williamem Eglestonem, chwycił swój aparat Polaroida kupiony w latach 90-tych w Paryżu i zaczął fotografować manekiny. “Manekin jest fascynującym przedmiotem- udaje żywą istotę, będąc tylko kawałkiem plastiku. Łączy w sobie wzniosłość-człowieczeństwo z tandetą materii, wykonania. Dla mnie jest idealną metaforą dla fotografii, która odwzorowuje rzeczywistość, ale przecież sama rzeczywistością nie jest.” – tak mówi o swoim projekcie sam autor. Nie wiem jak wy, ale ja bym chętnie tę wystawę zobaczył. A jeśli się nie spodoba – no cóż, zawsze można odwiedzić sklepy w okolicy.
fot. Łukasz Garlicki
Aneta Grzeszykowska, „Śmierć i dziewczyna” (PŻ)
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie
12 kwietnia – 2 czerwca 2013
Nowe prace Anety Grzeszykowskiej pojawiały się oddzielnie na kilku różnych wystawach w kilku różnych miastach w Polsce na przestrzeni kilku lat. Pokaz w Zachęcie jest jak gdyby finalizacją pewnego etapu w twórczości artystki. Będzie można obejrzeć między innymi jej filmy ze słynnej „czarnej” serii – „Black”, „Ból Głowy” i „Bolimorfia”. Ten ostatni można obejrzeć online na stronie Muzeum Sztuki Nowoczesnej – http://www.artmuseum.pl/filmoteka/?l=0&id=1362 ale zachęcam do zobaczenia go na żywo. Hipnotyczny miks muzyki Krzysztofa Pendereckiego i Maurice’a Ravela, któremu towarzyszy perfekcyjnie zsynchronizowana dwuwymiarowa choreografia, lepiej obejrzeć na wielkim ekranie niż na monitorze laptopa. Aneta Grzeszykowska jest świetną artystką, więc szykuje się bardzo udana wystawa. Aż żałuję, że nie byłem na wernisażu i nie przyniosłem bohaterce kwiatka.
Aneta Grzeszykowska, Bolimorfia , 2008, kadr z filmu, dzięki uprzejmości Galerii Raster
Monika Zawadzki, „Dwa wspólne pokoje” (PŻ)
Galeria Biała, Lublin
12 kwietnia – 17 maja 2013
Rzeźbiarka, malarka, artystka video, plakacistka, graficzka, autorka loga i szaty graficznej Dik Fagazine, postać nietuzinkowa. Tworzy bardzo minimalistyczne prace, niełatwie w odbiorze, wymagające skupienia i dłuższej chwili do namysłu. W Lublinie pokazuje swoje najnowsze prace, co prawda z tekstu kuratorskiego ciężko wywnioskować czego można się tam spodziewać, no ale nie wymagajmy od galerzystów, żeby zdradzali wszystkie szczegóły wystawy przed jej otwarciem.
Szafa Polska
Galeria Dizajn BWA we Wrocławiu
6 kwietnia – 1 czerwca 2013
W Polsce następuje jakiś wysyp interesujących wystaw biorących na swój celownik związki mody i sztuki. Nareszcie. W wypadku prezentacji we wrocławskim BWA kurator przedsięwzięcia Michał Niechaj wziął sobie za cel pokazanie najciekawszych zjawisk w modzie polskiej od roku 1989 do dnia dzisiejszego. Na manekinach będzie można podziwiać projekty takich designerów jak Gosia Baczyńska, Arkadius, Wojciech Dziedzic, Ania Kuczyńska, Marios, UEG, Joanna Klimas, Katarzyna Szczotarska, Paulina Plizga, Sylwia Rochala, Oluhi, Joanna Startek, Hyakinth. Chciałbym przeczytać recenzję tej wystawy napisaną przez profesjonalnego krytyka mody, bo niektórzy z projektantów tworzą do dziś, a niektórzy zabłysnęli na krótko, żeby potem popaść w niebyt. Smaczkiem wystawy jest reprodukowany poniżej i zrekonstruowany neon z wrocławskiego sklepu Mody Polskiej, no a oprócz tego gadżety dla wystawy zaprojektował Maldoror. Wystawa więc jest obowiązkowym punktem w rozkładzie jazdy przeciętnego fashionisty. Do Wrocławia zatem!
backstage MALDOROR ‘STP’ SS2013 fot. Justyna Fedec
L~I~T~E~R~A~T~U~R~A
Edmund de Waal – Zając o bursztynowych oczach
Jeśli kiedykolwiek przeczytaliście trzytomowe dzieło Prousta o przewrotnym tytule „W poszukiwaniu straconego czasu” znacie postać Swanna (który podobnie jak pan doktor Bovary, miał w nosie fakt, że kobieta go zdradza bez cienia zażenowania). Zapewne wiecie również o tym, że pierwowzorem tegoż bohatera był przyjaciel Prousta, Charles Ephrussi.
Pan Edmund de Waal, ponoć daleki krewny arystokratycznej rodziny Ephrussich, postanowił nie dać im spokoju i napisać książkę podążającą ich śladem. Pretekstem stała się kolekcja figurek netsuke (japońskich, miniaturowych rzeźb), którą de Waal odziedziczył po dziadku. Poruszane są nie tylko tematy dotyczące życia nadzianych i nadętych dupków szlajających się po całej Europie i Japonii, obserwujemy również narodziny europejskiego antysemityzmu i szeroko pojętej narodowościowej nienawiści i to, jak ta nienawiść zniszczyła osiągnięcia ówczesnego Starego Kontynentu.
Książka napisana jest dość dobrze, nie za ciężko, ale też nie za lekko. Stylistycznie można ją porównać do pozytywistycznych lektur, do których uparcie zmuszano nas w szkole, jednak w tym przypadku przeniesienie się w tamte czasy staje się o wiele mniej bolesne, niż w przypadku Wokulskiego i spółki. Zdecydowanie jest to książka pozycja godna polecenia, jednak nie szalałabym z określeniami pokroju „bestseller” i „najlepsza książka sezonu” chociaż w obliczu takich dzieł jak…
Amor Towles – „Dobre wychowanie”
Książka lansowana jako idealna dla fanów Scotta Fitzgeralda, świetnie napisana, niebanalna historia. Oczywiście nie trudno się domyślić, że wszystkie te wspaniałe recenzje wydane zostały grubo przed premierą przez jakieś przypadkowo wybranych, znanych ludzi. Przyznam się szczerze, że nie zdołałam dotrwać do końca, przerzuciłam kilka kartek i nie znalazłam racjonalnego powodu, dla którego miałabym się dalej męczyć. Absurdalnie tępy język w połączeniu z niespójną miejscami i zwyczajnie głupią historią, zabiłby nawet największy potencjał, jaki mógłby istnieć w tej książce. Amor Towles, kimkolwiek jest, umiejętność budowania zdań osiągnął na poziomie przeciętnego nastolatka, którego cechuje słowotok. Już na samym początku czytelnik uraczony jest zupełnie zbędną charakterystyką ludzi z poszczególnych części Stanów Zjednoczonych. Poczułam się jak w wehikule czasu, owszem, ale nie przeniósł mnie on do lat dwudziestych XX wieku, ale do czasów mojej niedalekiej młodości, kiedy to otaczający mnie gimnazjaliści charakteryzowali się bardzo ubogim słownikiem i nieszczególną dbałością o poprawność ortograficzną wypisywanych na murze przekleństw. Potrzeba czegoś więcej? To idealny dowód na to, jak bardzo marną książkę należy napisać, aby przy odpowiednim marketingu zrobić z niej bestseller. A może po prostu jakiś mistrz promocji skojarzył, że przecież niedługo doczekamy się premiery nowej wersji Wielkiego Gatsby’ego? Na koniec, chciałabym czytelnika zastanowić małym fragmentem:
„Rozglądając się po sali, trudno było poznać, że jest sylwester. Nie było tam żadnych stożkowych czapeczek ani serpentyn, żadnych papierowych trąbek.”
Sięgając pamięcią do dzieł Dołęgi-Mostowicza… nie przypominam sobie stożkowych czapeczek na gumkę, w roku 1937. A to cytat z samego początku…
F~I~L~M
Jak zepsuć sobie humor na weekend?
Wyjątkowo pominę wpływ beznadziejnej pogody i przejdę do innego rodzaju złośliwości. Jeśli istniał jakikolwiek konflikt natury z kulturą, to w tym tygodniu został on zażegnany. Spryciary połączyły swoje siły i postanowiły skutecznie pozbawić mnie resztek dobrego nastroju i optymizmu. Po seansie bardzo dobrego „Spring Breakers” ( o którym pisałam w zeszłym Piątym Dniu Tygodnia), przyszedł czas na pozostałe premiery filmowe. Nie widziałam jeszcze nowego filmu Urlicha Siedla, „Raj: Wiara” ( a przewiduję, że może mi się spodobać), widziałam za to „Cristiadę” Deana Wrighta i „Intruza” Andrew Niccola. Zwątpiłam w nadejście wiosny.
„Cristiada” reż. (2012)
Facet od lat był specjalistą od efektów specjalnych i nagle przyszedł moment w jego karierze, kiedy zachciało mu się reżyserii. „Cristiada” to film tak koszmarnie pretensjonalny i irytujący, że po seansie jedyne na co ma się ochotę, to zaprzedać duszę diabłu i wylądować w ostatnim kręgu piekielnym. Wright podejmuje ważny temat w historii Meksyku, czyli Powstanie Cristeros (okres kilkuletnich walk katolików z antyklerykalnym rządem meksykańskim)– a skoro rzuca się na tak głęboką wodę, to powinien umieć świetnie pływać. Nic bardziej mylnego – Wright dryfuje po mieliźnie, tworząc film patetyczny, tendencyjny i pełen uproszczeń. W „Cristiadzie” każdy chrześcijanin jest dobroduszny i pokorny, a każdy wróg Kościoła, rządny krwi i przemocy. Właściwie to wszyscy, którzy stoją po stronie zła, przedstawieni są przez Wrighta jako bezimienna, szara masa– tak jakby reżyser za wszelką cenę chciał zaznaczyć, że są oni całkowicie pozbawieni człowieczeństwa. Bohaterom, przez ponad dwie godziny seansu, szklą się oczy. Szlochają księża, generałowie, ich żony i młodzi chłopcy – ten oto prosty i jasny przekaz zachęca widzów do płakania razem z bohaterami. Wybaczcie mój cynizm, ale w trakcie seansu nie wytarłam ani jednej łzy – co najwyżej przecierałam oczy ze zdziwienia. Ta z założenia poruszająca historia wywołuje wzruszenie na poziomie wenezuelskiego tasiemca ( takie wrażenie estetyczne potęgują obrazki pokazujące Evę Longorię w pełnym makijażu, kładącą się do snu). Ciekawa jest również opinia producenta filmu oraz niektórych mediów prawicowych, według której dystrybucję filmu blokują „nieżyczliwi ludzie”, a kiepski odbiór „Cristiady” to efekt działania lewicowego lobby. Nie ma to jak sprytne przykrycie niedoskonałości scenariusza.
„Intruz” reż. Andrew Niccol (2013)
Przed seansem tego filmu, zapomniałam o niezwykle istotnej rzeczy. Wymazałam z pamięci informację, która widniała na plakacie „Intruza”, a mianowicie, że film jest na podstawie bestsellerowej powieści Stephanie Meyer. Takie niedopatrzenie i ignorancja mogły zaowocować tylko i wyłącznie ogromnym rozczarowaniem – co gorsza rozczarowaniem na własne życzenie. Autorka słynnej sagi „Zmierzch” jest po prostu bardzo złą pisarką, a stworzenie dobrego scenariusza na podstawie jej powieści należy niestety do rzeczy niemożliwych (czasem z kiepskiej literatury powstają świetne filmy – dowodem na to mogą być filmowe dzieła Alfreda Hitchcocka. Na powieściach Meyer wyłożyłby się nawet sam Mistrz). Nowy film Niccola atakuje banalnymi dialogami i wywodami na poziomie średnio rozgarniętej gimnazjalistki. „Intruz” z założenia miał być połączeniem romansu z thrillerem science-fiction, a niestety okazał się kiepskiej jakości komedią ( historia miłosnego „czworokąta” oraz towarzyszące romantycznym scenom dialogi, spotęgowały u mnie tylko poczucie zażenowania i zmieszanie). Polecam zostanie w domu, jeśli nie chcecie poczuć się intruzami na sali kinowej.
O~B~Y~C~Z~A~J~E
Kogo Obsikał Pudel?
Ja nie wiem jakie koleżanka blogerka wrzuca posty, ale z tego co się orientuję, to chyba „Piąty Dzień Tygodnia” jest zdecydowanie jedną z najobszerniejszych i największych publikacji blogowych w Polsce, jakie znam. I zdecydowanie nie trwa to dwa dni.
Tak się jakoś te dwa wpisy ładnie ułożyły obok siebie… Nie ma co dalej komentować, kiedy zdjęcia mówią same za siebie 😉
Z przykrością stwierdzam, że to słuszna decyzja, bo w Polsce mało kto się interesował Evą jako projektantką. A szkoda, bo można lubić jej kolekcje, można ich też nie lubić, ale nie doceniać jej sukcesu i ciężkiej pracy to trochę grzech.
Kiedy fakt, że mężczyźni posiadają taką część ciała jak penis, przestanie być dla nas szokujący? Pan na zdjęciach pokazał niewiele więcej niż kobiety w reklamach szamponów…
Głupi, śmierdzący, zakołtuniony pudlo-kundlu. Jaka „Riverso”? Będziesz się smażyć w piekle za takie literówki.
No właśnie, co z synami? Też zostali zlicytowani? Ale „nikt się nie zgłosił”. W sumie nic dziwnego, robienie dzieci jest (podobno?) przyjemne, więc kto by chciał dokładać milion do tego interesu.
Kotek. To nie jest kwestia CZY sobie robisz, albo za CZYJE sobie robisz, tylko CO sobie robisz.
Jeśli za każdym kilogramem kryje się choć jedna propozycja, to rzeczywiście może być ich bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo dużo.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że klan Kardashianów rozmnaża się przez pączkowanie.
Ślemy pozdrowienia! ❤
Tobiasz Kujawa – Redakcja, Moda , Obyczaje
….
Kamila Maria Żyźniewska – Film
Agnieszka Polkowska, Paweł Żukowski – Sztuka
Kadehti – Literatura
Lucy Seremak – Insider – Uroda
….
Never Ending Freestyle Voguing!
freestylevoguing@gmail.com
Zdaje mi się, że u Harel, jak miała kiedyś przestuj na bloxie to się reklamy z wróżbitą Maciejem włączyły;)
PolubieniePolubienie
Hahahaha, Faktycznie, chyba coś takiego miało miejsce! 😀
PolubieniePolubienie
przestój
PolubieniePolubienie
Hej, na stronie uniqlo.com te koszulki są po 129 dolarów… 😦
http://www.uniqlo.com/hk/product/women/ut/luluguinness
PolubieniePolubienie
ooo przepraszam bardzo, teraz weszłam na uk i rzeczywiście – ceny od 12,90 🙂
http://www.uniqlo.com/uk/store/goods/076707001
PolubieniePolubienie
Nie chcę się czepiać, ale „W poszukiwaniu straconego czasu” było siedem tomów 😉
PolubieniePolubienie
Było siedem części. Istnieją wydania trzytomowe. Na przykład to:
http://www.antykwariat.waw.pl/ksiazka,1046598/marcel_proust_w_poszukiwaniu_straconego_czasu_3_tomy,231694.html
Ale faktycznie, mogliśmy to ująć bardziej precyzyjnie.
PolubieniePolubienie
Spoko, tak tylko gderam;)
PolubieniePolubienie