Dziś zaczniemy od głupiego pytania – zaglądaliście kiedyś do prywatnej, babcinej szuflady? Pewnie nie. A przynajmniej mam taką nadzieję, że nie. Każda seniorka zasługuje na komfort posiadania w swoich szufladach tego co jej się żywnie podoba, nie będąc jednocześnie narażoną na ostracyzm wścibskiej rodziny. Możemy jednak puścić wodze fantazji i pomyśleć, cóż w takich szufladach się znajduje. Być może jest to kilka fiolek rozmaitych leków na wszystkie schorzenia opisane w Encyklopedii Zdrowia? Albo pożółkłe zdjęcie małżonka, który zginął na wojnie. Lub z przepicia… Nie wartościujmy, to tylko hipotezy! Jest też szansa, że między sztuczną szczęką, a testamentem jest ukryta mała flaszeczka koniaku, na ukojenie nerwów, zszarganych przez wnuki, uprawiające bezwstydną wolną miłość (o zgrozo bez ślubu), lub niechodzące do kościoła, bo w niedzielę rano zamiast przeżywać religijne uniesienia przeżywają uniesienia – owszem, ale te, które gwarantuje kac. Wydaje mi się, że w jednej z szuflad kryje się jeszcze jedna rzecz. Nadszarpnięte zębem czasu, lekko zszarzałe, pocerowane, prehistoryczne… Reformy! No właśnie, wiecie co to są reformy?
To dalekie przodkinie dzisiejszych fig i stringów, które swoje triumfy święciły dobrych 6 dekad temu. Ta starożytna bielizna charakteryzowała się wysokim stanem, długimi nogawkami i minusowym seksapilem. To znaczy takie jest moje podejrzenie, moi dziadkowie niestety już dawno opuścili ten padół, więc nie mam jak zweryfikować faktu, czy reformy działały podniecająco na płeć męską. Chociaż? Zakładając, że pod tymi reformami coś musiało się jednak czaić, to może jednak ten seksapil nie był minusowy? Reminiscencje reform znajdziemy dziś jedynie w bieliźnie wyszczuplającej, która ma za zadanie zatrzymać krążenie w udach i w brzuchu, tylko po to, żeby sukienka-tuba kupiona na wesele koleżanki nie ujawniła skandalicznych detali anatomii w trakcie szalonego tańca na stole z bratem pana młodego. Nigdy nie wiadomo, może dzięki tym magicznym gaciom za rok, to właśnie na waszym ślubie będzie tańczyć inna koleżanka z równie skandalicznymi fałdkami. Można jednak śmiało powiedzieć, że reformy odeszły w zapomnienie. Tym bardziej zaskoczył mnie dzisiejszy mail. Którego tytuł brzmiał ni mniej, ni więcej, tylko… Reformy!
W mailu dostałem bardzo ładną sesję wizerunkową, którą zrealizowała Kasia Bielska (zdjęcia poniżej). Marka Reformy jest jeszcze młodziutka, ich facebookowy fanpage powstał zaledwie w kwietniu. Damska bielizna jest raczej mało popularnym tematem dla projektantów. Wbrew pozorom nie jest to prosta sprawa, żeby zaprojektować dobrą, estetyczną i funkcjonalna bieliznę. Moja wykładowczyni pokusiła się kiedyś nawet o stwierdzenie, że jeśli projektant umie zaprojektować porządną bieliznę, to jest w stanie zaprojektować wszystko. Nie wiem czy to zdanie nie padło trochę na wyrost, ale faktem jest, że to co widzę na zdjęciach Reform, bardzo mi się spodobało. Proste, graficzne, ale i efektowne kostiumy kąpielowe i bielizna prezentują się bardzo estetycznie. Wydaje mi się, że nawet seksownie. Wychodzę z założenia, że czerwona, koronkowa bielizna jest w większości przypadków tandetna i wyjątkowo aseksualna, ale to jest mój nie-hetero-normatywny (chciałem napisać pedalski, ale to może być niepoprawne politycznie) punkt widzenia. Zresztą, gdybym był kobietą, to zdecydowanie chciałbym nosić takie bajery. O właśnie – nie wiem czy marka zakłada jakąś linię dla panów, ale jest to zdecydowanie kwestia do poważnego rozważenia. Zaglądam właśnie do spodni (spokojnie, swoich) i upewniam się, że mam na sobie polskie, superwygodne Mientówki, więc może Reformy powinny pomyśleć też o panach? Ok. Kończę przynudzać, tym bardziej, że nieuchronnie zmierzam do kompromitacji. Zapraszam was na stronę Reform i do obejrzenia zdjęć. Ech… „Zaglądam do spodni (spokojnie, swoich)” – serio Tobiasz..? Serio?
Tobiasz Kujawa
Freestyle Voguing
freestylevoguing@gmail.com
Zdjęcia – Kasia Bielska
Modelka- Karina / Model Plus
Make up/ włosy – Karolina Ciszewska
Stylizacja/ Scenografia – Ewelina Rosłaniec
Miejsce – DayLight Studio
piękna bielizna, zdecydowanie więcej projektantów powinno pomyśleć o tym, co nosimy pod ubraniem (np zamiast robić okropne t-shirty, tak w nawiązaniu do kilku postów temu na facebooku 😉 )
PolubieniePolubienie
Ha! I na tym polega myk, że do zaprojektowania czegoś potrzebny jest talent, a t-shirt z durnym nadrukiem może zrobić dosłownie każdy!
PolubieniePolubienie