Mariusz Przybylski Jesień/Zima 2013 – „Cold Love” czyli zawieszenie między dwoma światami.

Foto: Jakub Pleśniarski / LaMode.info – Mariusz Przybylski Jesień/Zima 2013
Foto: Jakub Pleśniarski / LaMode.info – Mariusz Przybylski Jesień/Zima 2013

Pamiętacie moją teorię, która mówiła, że Mariusz Przybylski ma zaburzenia dysocjacyjne osobowości? Jeśli nie, to zapraszam do prehistorycznego tekstu, w którym bezczelnie snułem historię psychiatryczno-modową na temat kolekcji „Digital”. Owszem, przyznaję, ta teza była dość kontrowersyjna.  Być może nawet brawurowa? Jednak, jak się okazuje, była również bardzo prawdziwa. Mogę tak powiedzieć, bo wczoraj zyskałem kolejny dowód, który ją potwierdza. Trzymam ten dowód w kieszeni i ciągle myślę o dwóch światach. Pierwszy jest wyjątkowo tandetny, banalny, niemal obskurny. A ten drugi? Całkiem wysmakowany i wciągający. I jak tu nie wierzyć w to, że dwie, kompletnie różne od siebie osobowości, mogą egzystować w jednym ciele? Wróciłem właśnie z pokazu, który po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że to jak najbardziej możliwe. Jednak tym razem diagnoza nie dotyczy samych ubrań, ale całego wydarzenia, które miało miejsce w warszawskim Teatrze Nowym.

Wyobraźcie sobie, że wybieracie się na pokaz mody prestiżowego, uznanego projektanta. Wysiadacie z taksówki i wchodzicie na miejsce wydarzenia. Czekacie w kolejce, pełnej mniej lub bardziej zdatnych do zidentyfikowania osób, w większości przypadków niestety wyjątkowo mało związanych z branżą modową. W głowie pojawia się myśl – co ich tu przyciąga? Ciągle się nad tym zastanawiam. Idźmy jednak dalej. Mijacie próg i nagle, ni stąd ni zowąd, znajdujecie się w na terenie średniej jakości imprezy, która wygląda jak afterparty po targach materiałów budowlanych. Przynajmniej tak je sobie wyobrażam, ale biorę pod uwagę, że mogę się mylić. Być może afterparty po targach materiałów budowlanych olśniewają aranżacją i pomysłem. Tutaj widzimy chaotyczna przestrzeń, w której znajdziemy takie atrakcje jak bar, palarnia i strefa sponsora. Wypełnia ją zmaltretowana czerwona wykładzina, dosłownie omdlewająca na nierównej podłodze pogryzionej bezlitosnym zębem czasu i tłum krzykliwych ludzi, odbijających się od ścian. Taka koszmarna poczekalnia, w której mózg wycieka przez uszy, ogłupiony gwarem nieistotnych rozmów, śmiechem nieciekawych ludzi, stroboskopem fleszy osaczającym nudnych celebrytów. Istne modowe piekiełko. Niestety, trzeba tu odstać swoje prowadząc jakieś tam kurtuazyjne rozmowy o niczym, w oczekiwaniu na coś lepszego, milszego, bardziej pociągającego.

Całe szczęście z tego piekiełka dla potępionych trafiamy do miejsca o niebo ciekawszego, które stanowi miłą odmianę od sadystycznego gwałtu na poczuciu estetyki. Druga sala była tajemniczym czarnym pudełkiem. Na środku znalazł się kwadratowy wybieg – matowa czarna przestrzeń obsypana brokatem. Z sufitu zwisały dekory z czarnej, błyszczącej taśmy magnetofonowej. Podświetlone od dołu tworzyły piękne, niestałe kolumny. Bardzo plastyczne. Udowadniające, że niewielkim kosztem można stworzyć świetną scenografię, o czym wielu projektantów nagminnie zapomina. A szkoda. W tym czarnym pudełku było okrutnie gorąco i tłoczno. Siadam na krzesełku, z głośników dobiega głos Kasi Sokołowskiej, który stal się nieodzownym elementem większości polskich pokazów. Mija kilka chwil i zaczyna się pokaz. Jest duszno. Ale Mariusz Przybylski za sekundę wyleje nam na głowę wiadro lodowato-zimnej wody.

Na początku muszę napisać, że dawno nie widziałem tak doskonałego ułożenia sylwetek na wybiegu. Pokaz zaczął się niepozornie. Ot, proste sylwetki z futra i skóry. Masywne, ciepłe, bardzo zimowe. Kolejny zwierzęcy aspekt to wzór pantery, który pojawia się zarówno w damskich stylizacjach (sukienka, kurtka) jak i na męskich okryciach. Powiało wielkim światem, bo zwierzęce desenie, tak popularne w zagranicznej męskiej modzie, u nas są ciągle zarezerwowane tylko dla kobiet. To jednak nie koniec łamania modowych konwenansów. Następny segment to kosmiczne srebro. Połączone z dzianinami tworzy ciekawą grę kontrastów. Zestawione z całkiem standardową dla tego metalu barwą – bielą, przybiera formy geometrycznych, sztywnych struktur w spodniach i kurtkach dla panów. W przypadku pań to zestawienie kolorystyczne manifestuje się w przyjemnej mieszance ciężkich spódniczek, spodni i delikatnych, zwiewnych bluzek z lekko wypuszczoną, błyszczącą nitką. Kolejna część kolekcji coraz bardziej wciąga nas w świat konstrukcji. Modułowe spódniczki łączą w sobie kontrafałdy i ciekawe przeszycia. Świetnie skrojone, wytaliowane klasyczne żakiety (jeden ze znaków rozpoznawczych projektanta) odświeża tkanina o intrygującej, trójwymiarowej fakturze. Dzięki temu sylwetki utrzymane w jednej barwie nie męczą banalnością. Podobnie wygląda sytuacja w prostych fasonach opartych na plisowanej strukturze i przeszyciach. Bluzy, kurtki, spodnie, sukienki zyskują dzięki temu ogromny potencjał estetyczny, a standardowe, niemal oklepane fasony, dostają dosłownie „drugie życie”. Można to nazwać również reinterpretacją. Nie samego fasonu, ale właśnie jego struktury. Ostatni segment to seria damskich sylwetek łączących czarną bazę i gęsto osadzone, blikujące kryształy. Wrażenie na wybiegu jest świetne. Wszelkie skojarzenia związane z tandetności dżetów uciekają, a zastępuje je bardzo miłe wrażenie estetyczne. Błyszczące sukienki znowu oparte na geometrycznych modułach są bardzo efektowne, a połączenie lekkiej szyfonowej spódnicy maxi z solidną, ciężką kurtką, może i oklepane, ale i tak udane.

mariusz przybylski pokaz jesien zima 2013 2014

Gradacja tych sylwetek w trakcie pokazu była wręcz urzekająca, bardzo świadoma i idealnie dawkująca napięcie. Gra świateł idealnie akcentowała tytułowy chłód. Mógłbym wystosować zarzut, że kolekcja jest bardzo podobna do poprzednich sezonów projektanta, ale tego nie zrobię. W tym przypadku rozpatruję to bardziej jako celową kontynuację konkretnej myśli, niż auto-plagiat. Owszem, można narzekać na powtarzalność pewnych detali, ale byłoby to krzywdzące, zważywszy, że pojawiło się wiele nowych. Ot taki podwójny kołnierzyk. Niby nic, ale miło jest wyszukiwać delikatne niuanse w znajomych projektach. Detali jest oczywiście więcej. Ukośne cięcia na spodniach, odkryte suwaki na rękawach i plecach sukienek, eksperymenty z klapami żakietów. No i żelazny punkt programu – półgolfy, które traktuję jako jeden ze znaków rozpoznawczych Mariusza. Paletę bez problemu zobaczycie na zdjęciach. Zimowa, uspokojona, pozbawiona kontrastów. Chłodna. Realizująca jedną z najważniejszych zasad elegancji, która mówi, że nie wolno łączyć w jednej stylizacji więcej niż trzy barw i ich odcieni. W tym przypadku sprawdza się to idealnie. Warto też dodać, ze kolekcja jest bardzo konsekwentna, wyjątkowo spójna i dobrze odszyta. Sylwetki trzymały swoją formę, konstrukcja dźwigała ciężar pomysłów, a ubrania pięknie układały się na ciele modelek.

Stylizacje dobrze dopełniały całość. Makijaż akcentujący zewnętrzny kącik oka i górą powiekę był świetnym pomysłem. Znów powracam do tematu polskich pokazów, na których autorski, dobrze wykreowany make-up z pomysłem, to prawdziwa rzadkość. Gładko zaczesane włosy zarówno u modeli jak i modelek, podkreślały bardzo chłodny, niemal dystansujący kontekst tej kolekcji. Choreografia niebanalna, ze względu na skomplikowany wybieg. Modelki i modele krążyli wokół dekoracji według planu, który dla mnie wyglądał na przypadkowy, ale musiał być świetnie przygotowany, bo sylwetki płynnie pojawiały się przed oczami. Ani za wolno, ani za szybko. Idealnie żeby dostrzec wszystkie szczegóły. W czarnej scenografii, zobaczyliśmy paradę zabójczo zimnych, pięknych ludzi, ostrych i nieprzystępnych niczym styczniowe sople lodu. Tu nie było miejsca na romantyzm, czy ckliwe sentymenty. Była za to narcystyczna, bardzo pociągająca zimna miłość.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Niestety, tytułowa refleksja o dwóch światach, jest jak zawsze ta sama. Bardzo bym chciał zobaczyć ten pokaz w zupełnie innym anturażu. Bez tej nieznośnie tandetnej otoczki totalnego spędu towarzyskiego, w którym jak zawsze jest pełno ludzi, a tak naprawdę brakuje towarzystwa. Jaki jest sens tworzenia pięknego pokazu w atrakcyjnej oprawie, jeśli  i tak koniec końców całość zostaje sprzedana jako wydarzenie, w którym ścianka sponsorska i bar mają większe wzięcie niż sama kolekcja? Wszyscy już dawno przestali nawet udawać, że pokaz sam w sobie wzbudza w nich jakiekolwiek zainteresowanie. Jeśli ktoś myśli, że po zobaczeniu kolekcji goście rozmawiają o ubraniach, to jest w dużym błędzie. Snujemy tę naszą bajkę o pozornej ekskluzywności i prestiżu mody, kiedy go wcale nie ma. Tu pojawia się oczywiście słowo „sponsor”. Ta niby-szczodra ręka, dzięki której projektant może zacząć myśleć o zorganizowaniu autorskiego pokazu. Sponsor ma oczywiście swoje konkretne wymagania. Szkoda tylko, że w marketingowym zaślepieniu za dużo myśli o swoim logotypie, a zdecydowanie za mało o klasie i elegancji, na którą zasługuje tak udana moda.

Pełen Zimnej Miłości 

Tobiasz Kujawa

Never Ending Freestyle Voguing 

freestylevoguing@gmail.com

PS. Pięknie podziękowania dla LaMode.info za użyczenie zdjęć! ❤

9 Comments

  1. babetteversus pisze:

    Poszłabym w ten, zimny ogień nawet dla samych, pięknem niestałych kolumn z taśmy magnetofonowej. Kolekcja piękna.Piękna kolekcja. Dzięki za wulgaryzację kolekcji i piękna.

    Polubienie

    1. Nie ma sprawy. Bardzo lubię wulgaryzować! 😀

      Polubienie

  2. celebryt pisze:

    Wszyscy chcą być celebrytami, a nie profesjonalistami. Prócz Ciebie i garstki pasjonatów nikogo nie interesuje moda. Pokazy nie są nawet realizowane pod pokazanie sylwetek dla potencjalnych kupców (są tacy w Polsce?), tylko pod show. Kasia Sokołowska, mająca monopol na pokazy mody, zamiast wyznaczać trendy i dążyć do zachodniego poziomu, ciągle powtarza te same błędy. Wczoraj klasyczny błąd polskich pokazów – nieodpowiednie oświetlenie. Spoty biegające za modelami i modelkami jak w balecie czy w cyrku i przygaszone światła led jako główne oświetlenie sali. Efektem są bardzo słabe (jak z większości pokazów) zdjęcia. Dodatkowo transmisja on-line zerwała się z powodu braku prądu w finale. Tutaj nie chodzi o modę, chodzi o o cyrk z udziałem celebrytów, show w amatorskim wydaniu. Jak zawsze szkoda kolekcji, widocznie inaczej się nie da.

    Polubienie

  3. babetteversus pisze:

    Poszłabym w ten, zimny ogień nawet dla samych pięknem niestałych kolumn z taśmy magnetofonowej. Piękna kolekcja. Kolekcja pięna. Dzięki za wulgaryzowanie kolekcji i piękna. (wysiadł mi na moment net, nie wiem czy piszę ten komentarz po raz trzeci, czy czwarty. hej!)

    Polubienie

  4. JonBonJovi pisze:

    Niestety ale dwa pokazy pod rząd : Przybylski / Baczynska pokazały niestety brutalną prawdę. Pokaz Mariusza był jednym z najgorszych wydarzeń ostatnich dwóch sezonów – Targi Polagra w pełnej okazałości. Do tego bardzo słaba kolekcja – niczym dyplom zaliczeniowy z MSKPU . Baczyńska natomiast wczoraj pokazała, kto tu rządzi . Liczba aktórów i aktoreczek została zredukowana do kilku osób. Piękne miejsce, cudowny pokaz i niesamowita kolekcja. Chwała też Gośce za to, że nie skorzystała z usług Sokołowskiej. Dzięki

    Polubienie

    1. Zgadzam się ze wszystkim, poza jednym. Kolekcja Mariusza nie jest zła. Jest w stylu Mariusza, idealnie wpisuje się w jego produkt i klienta. Pamiętaj też, ze ceny Przybylskiego są bardzo atrakcyjne jak na projektanta tej klasy. Co do Gosi Baczyńskiej niestety nie mogę się wypowiadać, bo nie byłem na pokazie – za dużo innych obowiązków.

      Polubienie

      1. JonBonJovi pisze:

        Tobiasz a nie masz wrażenia że to wszystko już było u Mariusza wcześniej ? Kolekcje Mariusza są zawsze świetnie skrojone, ale na tym etapie chce się czegoś więcej niż tylko dobrze odszytej kolekcji. Jest u niego jakaś taka dziwna tendencja ,że to co było na jesień/zimę zawsze znajduje swój odpowiednik w opcji wiosna/lato i na odwrót. Ok ..można powiedzieć ,że to celowy zabieg , że to budowanie własnego stylu…ale gdzie w tym wszystkim powiew świeżości ? Weźmy np. damskie złote kurteczki/plaszczyki z poprzedniego sezonu te takie a’la Burberry ..co proponuje nam Mariusz na nowy sezon ? Męskie kurteczki o identycznym kroju tylko ,że tym razem srebrne . Nudy …sorry nudy…wolę już srebrne kurteczki Maldorora sprzed dwóch sezonów. Można by takich przykładów wymieniać więcej ..szkoda w tym wszystkim tylko Mariusza, który jest utalentowanym gościem ..ale gdzieś tam stracił chyba kontrolę nad tym wszystkim. Mam wrażenie ,że czasami część propozycji Mariusza na nowy sezon jest robiona w pośpiechu bo terminy gonią/ bo sponsor / bo event rzeba zrobić .

        Polubienie

  5. zuzolinska pisze:

    Uwielbiam te Twoje smakowite recenzje. Nie odnajduję się na takich wydarzeniach (chyba, że okrojone by były z tej towarzysko-odrzucającej otoczki), więc tym bardziej doceniam te wpisy.

    Polubienie

  6. COCKY.pl pisze:

    Ja zawsze po przeczytaniu wstepu wyzbywam sie mysli „szkoda, że mnie tak nie ma”, dzięki!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s