
Zdjęcie via cryptidz.wikia.com
Co jest potrzebne, żeby zrobić sobie portal modowy? Niewiele. Ot jakiś kapitalik na layout, profil na facebooku, mała kampania, żeby szybko i efektywnie zdobyć bazową grupę odbiorców i nie publikować postów „sobie a muzom”, ale mieć jakiegokolwiek śmiertelnika, który bezrefleksyjnie wygeneruje wątpliwej jakości lajki. Potem trzeba czekać aż zaczną się odzywać firmy w sprawie postów sponsorowanych i hulaj dusza, pieniążki lecą, maszynka działa. I tu docieramy do sedna. Ktoś te posty musi napisać. Siłą napędową większości portali jest legendarny „stażysta”, który dostaje magiczną możliwość stworzenia „portfolio dziennikarskiego”. Pomińmy to dziś milczeniem, bo w większości przypadków jest to absolutna strata czasu i energii. Takie portale najczęściej prezentują porażająco zerową treść. Nie dość, że jest ich na pęczki, to jeszcze publikują dokładnie te same informacje, skopiowane bezrefleksyjnie z zagranicznych portali.
Owszem, są oczywiście strony, które wyłamują się z tej przykrej reguły. Jedną z nich jest Lamode.info. Porządny portal, który do niedawna bardzo sumiennie prowadziła Weronika Płocha. Znamy się z Weroniką między innymi z Rady Programowej łódzkiego Fashion Weeku i mogę o niej mówić w samych superlatywach. Weronika już nie pracuje w Lamode, ale mam szczęście znać kilka osób, które tworzą ten portal i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, ze szanuję ich za pracę, którą wkładają w rozwój swojej strony, przy tak ogromnej konkurencji.
Lamode.info jest też jedną z niewielu stron, które odwiedzam. Ostatnio zauważyłem pewną bardzo ciekawą regułę. Otóż zaintrygowała mnie strona Look Mag, magazynu który jest podobno osadzony w Berlinie. Możemy o nim poczytać, ale co dziwne w języku angielskim:
„LOOKmag is the exclusive one and only Polish portal issuing an interactive online magazine about fashion and lifestyle with more than 75 000 unique users.
LOOKmag is the fruit of my life. Sometimes clever, curious. Sometimes trendsetter. Sometimes they even manage to be the first.
What I am able to create. I owe you.”
A żeby było jeszcze bardziej perwersyjnie, to strona jest prowadzona w języku polskim. Jakaś lokacyjno-lingwistyczna schizofrenia.
Sprawdzając wpisy na tym kosmopolitycznym portalu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak. Nie wiedziałem, aż w końcu się dowiedziałem. I to co zobaczyłem było bardzo bardzo brzydkie.
Najpierw zauważyłem pewną regułę związaną z czasem. Zasada jest zawsze ta sama – pojawia się jakiś wpis na Lamode.info, mija kilka godzin i działa magia! Pojawia się publikacja na LOOKmag, dotycząca tego samego tematu. Ok, ale to może być jeszcze przypadek. Zaczęło mnie jednak zastanawiać, jakim cudem konstrukcje tekstów są tak podobne. Ponieważ każdy dzień zaczynam od prasówki, wiem co dzieje się na zagranicznych portalach i potrafię stwierdzić, na ile polska publikacja jest ordynarną kopią, na ile luźnym tłumaczeniem, aż w końcu indywidualną interpretacją. Coś nie do końca grało w tym schemacie. Czemu LOOKmag jest zawsze drugi? I czemu czytając ich teksty, mam wrażenie, że gdzieś to już widziałem? Ano już wiem czemu. Bo LOOKmag lubi wyciągać rączki po czyjąś pracę.
To jest bardzo ciekawy przykład. W czerwonej ramce zaznaczyłem tłumaczenie wypowiedzi Mary-Kate Olsen. Skontaktowałem się z portalem Lamode.info i dowiedziałem się, że to tłumaczenie zostało przygotowane od początku do końca przez redakcję. Rozumiem, że można przetłumaczyć kilka zdań podobnie. Ale język jest zbyt płynnym bytem, żeby obie wersje były identyczne w 100%.
Pierwszy akapit i konstrukcja tekstu w obu publikacjach jest bliźniaczo podobna. Swoją drogą nie wiem co jest śmiesznego w skarpetkach do połowy łydki. Już nie wiadomo co gorsze, czy kiedy kopiują, czy kiedy sami próbują coś stworzyć…
Kolejne skopiowane autorskie tłumaczenie.
I tak mógłbym wymieniać bez końca, bo podobnych printscreenów mam dosłownie multum. Jako osoba zarabiająca na życie słowem, potrafię rozpoznać niuanse wpisów takie jak stylistyka, sposób narracji, manieryzmy słowne, rodzaje anegdot. Niektóre podobieństwa są niezwykle subtelne, ale zawsze pojawia się wrażenie, że skądś już to znam, gdzieś już to widziałem. Oczywiście moje subtelne wrażenia to zdecydowanie za mało, żeby wysnuć tak mocne oskarżenie. Planowaliśmy nawet z Lamode.info zrobić jakąś małą prowokację, ukryć w tekście błąd i poczekać aż portal bezrefleksyjnie go skopiuje. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Bo dziś LOOKmag zaliczył wpadkę, która dotknęła mnie osobiście i włożyła mi w rękę wszystkie cztery Asy. Poniżej znajdziecie prinstcreeny dotyczące sesji z brazylijskiego wydania magazynu Vogue.
Opis sesji z mojego fanpage’a
Opis sesji z LOOKmag zbudowany całkowicie na mojej autorskiej opinii.
Ciągle się zastawiam, jak bardzo trzeba nie mieć mózgu, żeby kopiować moje teksty? Czytacie mnie, wiecie jaki mam charakter. Abstrahując od tego, że moje autorskie porównania i wnioski, wyjęte z kontekstu tego kim jestem i jak piszę, całkowicie tracą sens, to jakie tupety muszą mieć ci pseudo-dziennikarze, żeby kopiować teksty niezależnego blogera? W tym momencie, dzięki bezdennej głupocie pracowników LOOKmag, mogę spokojnie poddać w wątpliwość całą historię tego internetowego tworu kradnącego dzień w dzień własność intelektualną innych osób. Skoro kopiują tłumaczenia i opinie innych teraz, to równie dobrze mogli tak robić od początku swojego istnienia. Pytam – co to za dziennikarzyna, który do stworzenia publikacji na temat kolekcji lub sesji zdjęciowych potrzebuje słów innych? Nie jesteście w stanie nic z siebie wykrzesać pustogłowe durnie? Skonstruować tekstu? Wysnuć wniosków? Nie znacie angielskiego? A może zakładacie, że my też stosujemy takie metody, jak wy? Niestety, muszę was zmartwić. Nie musimy. Są ludzie którzy na tylko dobrze znają się na modzie, że mogą tworzyć własne wiążące opinie. I nie potrzebują do tego osób trzecich. Muszę jak najszybciej przedefiniować słowo „zażenowanie”, żeby móc opisać, to co teraz czuję. Zdobywanie reklamodawców i zarabianie pieniędzy kosztem ciężkiej pracy innych publicystów modowych jest urągające etyce. To jak policzek dla całej branży.
Ja ze swojej strony mogę powiedzieć jedno. Chciałbym oświadczyć, że nie podejmę współpracy z żadną instytucją, firmą lub osobą związaną w jakikolwiek sposób z portalem, o którym wspominam powyżej. Pewne rzeczy bezdyskusyjnie należy piętnować. I to jest właśnie jedna z nich.
Oczywiście LOOKmag nie pasożytuje tylko na mnie, czy Lamode.info. Takie przykładów jest więcej. Szczególnie Kimono i Elle.pl powinny zwrócić uwagę na swoje publikacje. Prowadzicie portal, bloga, stronę o modzie? Sprawdźcie – być może „portal, który jest zawsze drugi” też sobie coś od was pożyczył.
Tobiasz Kujawa
Jak to śpiewała Lily Allen
„If you’re gonna play with fire then you’re gonna get burned”
PS. LOOKmag – usuwanie wpisów, czy redagowanie ich w tym momencie nie ma najmniejszego sensu. Wszystko i tak jest już udokumentowane. Zresztą, Google zapisuje strony w swoich archiwach. W internecie nic nie ginie!
Ehh, żenada. Ja nie wiem, jaki jest sens prowadzić portal, który będzie w ten sposób „inspirował się” czymś innym? To jest śmieszne co ludzie robią dla pieniędzy i internetowej popularności i naprawdę nigdy nie przestanie mnie to zaskakiwać. Nie wejdę nawet na tę stronę, niech mają o jedno wejście mniej, a co! 😉
PolubieniePolubienie
Obserwując różne portale na fejsie czasem to zabawne, czasem smutnawe, jakim korytem spływają informacje ze stron (przede wszystkim anglojęzycznych) na nasze polskie portale. Natomiast nie widzę takich spływów (a na pewno nie tak często) ze stron niemiecko- czy hiszpańskojęzycznych (bo takie „lubię”). Czyli: jak korzystasz z języka innego niż angielski to łatwiej w polskich internetach zaprezentować względnie świeżą informację.
Z odkryciem podobieństwa do moich własnych przemyśleń zderzyłam się jak dotąd dwa razy (a przynajmniej o tym mi wiadomo) i w końcu nie zrobiłam z tym nic. Choć może słowa były dobrane inaczej to prezentacja argumentów i ich kolejność – po prostu identyczna z tym, co miałam do powiedzenia w danym temacie, czyli zbieżność zbyt wielka jak na przypadek. Oczywiście, „wielkie umysły myślą podobnie” (patrz: hipoteza Kanta-Laplace’a), ale bez przesady 😉
PolubieniePolubienie
o, maja przerwę techniczną 😀
PolubieniePolubienie
TRWAJĄ PRACE TECHNICZNĘ. Co za bezmózgi, już dwóch linijek nie potrafią napisać bez błędu?
PolubieniePolubienie
Musiałby ktoś wcześniej umieścić taki komunikat na innym modowym portalu.
PolubieniePolubienie
W związku z zaistniałą sytuacją i po przyjrzeniu się bliżej działalności redakcyjnej, chciałbym przeprosić twórców portalu LAMODE.INFO oraz twórców treści innych portali poruszonych całą sprawą.
W związku z innymi obowiązkami zawodowymi powierzyłem prowadzenie portalu LOOKmag.pl osobie, która wydawała mi się kompetentną i nie miałem pojęcia o przekraczaniu granic dziennikarskich. Po analizie pracy Project Manager mojego portalu pragnę przyznać, iż zabrakło odpowiedniej korekty i kontroli nad źródłami różnych artykułów.
Jest mi niezmiernie przykro, że taki incydent wpłynął na nagatywny odbiór magazynu oraz pomniejszenia wartości intelektualnej autorów treści.
W przyszłości dołożę wszelkich starań, aby ciągle udoskonalać poziom merytoryczny magazynu.
Powyższym pragnę przeprosić wszystkich, którzy poczuli się urażeni tą sytuacją.
Z poważaniem,
Damian Kowalczyk
PolubieniePolubienie
szkoda tylko, że pan redaktor naczelny nie używa „z poważaniem” i per Pani w oficjalnych mailach…
PolubieniePolubienie
Opisana tutaj sytuacja wznosi pod niebiosy poral Lamode.info i probuje zmieszac z blotem Lookmag. Nie od dzis wiadomo ze oba portale sa smiertelnymi wrogami walczacymi nie tylko odbiorcow ale takze o pierszenstwo w poinformowaniu polskich uzytkownikow o modowej sensacji. Obserwuje oba portale i kradziez postow przez Lamode.info ma miejsce rownie czesto. Nie mam pojecia o co w tym wszystkim chodzi. Mysle ze nie wiele zmieni sie w tej kwestii. Jednak proba uzycia swoich blogowych kontaktow aby oczernic dzialania konkurencji samemu tak postepujac jest wprost smieszna. Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie.
PolubieniePolubienie
Zgodzę się z Korki. Podnoszenie pod niebiosy portalu, którego braci i sióstr sa tysiące musi być faktycznie spowodowane prywatnymi przesłankami. Ciekawe dlaczego? Co jest bardziej ciekawe? Może post sponsorowany i gratyfikacja finansowa dla autora wpisu? To nawet klei się przysłowiowej kupy. Post na FB wisi przypięty już stosunkowo długo, autor nie piszę kolejnych postów, zachowuje czasowy odstęp. Mnie osobiście jednak od pewnego czasu zastanawia ( a może mi coś umknęło, jestem już stary i niestety pewnych rzeczy nie mogę sobie przypomnieć ) kto podniósł pod niebiosy autora? Kiedy znalazł się na szczycie dziennikarskiej góry szyderców? Skąd autor wziął się w mediach? Tego przypomnieć sobie nie mogę, nie znam również wykształcenia autora , musiałbym pogrzebać w pamięci i zadzwonić do kilku osób, które pewnie tak dobrze jak ja pamiętają młodego Tobiaszka piszącego bloga dla Fashion Magazine z edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland w przeszłości. Wtedy nie miał takiego ciętego języka, a szkoda, umiał się ładnie dostosować do szerokiej opini opisując to swoim znanym nieco ironicznym językiem. Koniec końców sam odgrzewał fashion weekowego kotleta. Zatem, nadal nie rozumiem skąd się autor wziął, co robi, i po jaką cholerę? Nie rozumiem, no ale cóż, jaki kraj taka Cathy Horyn.
PolubieniePolubienie
Tobiasz Schmidt, miejże chłopie jaja i pisz pod własnym nazwiskiem.Ten jeden raz zrobię wyjątek, bo najczęściej nie odpowiadam na zarzuty osób, które nie są w stanie podpisać się prawdziwym imieniem pod własnymi słowami. Proszę – nie wylewaj po raz kolejny swoich kompleksów traktując moją osobę jako pretekst do uwolnienia swoich frustracji, czemu dajesz aż za często wyraz u Gosi Boy, myśląc naiwnie, że ma to jakiekolwiek znaczenie. A więc nie – nie ma. Przykro mi.
Twoja nieudolna próba bycia złośliwym czy cynicznym powoduje u mnie tylko niekontrolowane ziewanie. Nie dość, że jest to okrutnie nudne, to jeszcze wyzbyte z jakiejkolwiek logiki. Co ma oznaczać zdanie „To nawet klei się przysłowiowej kupy. Post na FB wisi przypięty już stosunkowo długo, autor nie piszę kolejnych postów, zachowuje czasowy odstęp”. Proszę Cię – naucz się formułować myśli w słowa, zanim zaczniesz je upubliczniać. Oszczędzisz sobie wstydu.
Jeśli naprawdę spędza Ci sen z powiek pytanie – co mnie wyróżniło spośród morza innych blogerów (w którym sam się znajdujesz) to śpieszę z wyjaśnieniem – NIGDY nie dostosowywałem się do „szerokiej opinii”. Nie musiałem i nadal nie muszę nikomu się „podlizywać”. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię posługiwać się językiem polskim. I w przeciwieństwie do Ciebie mam czytelników. Mam wymieniać dalej?
A insynuacje o gratyfikacji finansowej sprawiły, że bardzo mocno mnie zirytowałeś. Bardzo mocno. Piszesz o rzeczach, o których nie masz pojęcia. To wyjątkowo przygnębiające.
PolubieniePolubienie
No i poszli chlopaki na noże :))) adrenalinka skoczyła i nawet może będzie z tego jakaś polemika. Pace&Love!
PolubieniePolubienie
Ja myślę, że to niestety norma gdy za zakładanie portali/magazynów biorą się osoby chcące się wylansować lub w CV mieć wpis „praca w magazynie …”
Ostatnio koleżanka zwróciła moją uwagę na portal Vers24 w którego layout’cie, nazwie i nawet logo widać silną inspirację .buro247.ru a większość artykułów, też pojawia się z pewnym poślizgiem nawet w stosunku do Pudelka. Na szczęście prowadzący portal wkładają pracę w własne wywiady z znanymi mniej lub bardziej.
PolubieniePolubienie