„Nadzieja” Polskiej Blogosfery…

Anna przekazuje co sądze o tej sytuacji
No bo kto, jak nie Anna?

Jest poniedziałek. Dzień toczy się swoim normalnym, choć wcale niestandardowo-poniedziałkowym rytmem. Ponieważ pracuję jako freelancer, nie ma dla mnie większego znaczenia czy jest weekend, czy właśnie poniedziałek, a może i piątek, bo komfort mojego życia polega na tym, że większość rzeczy „mogę”, a o wiele mniej rzeczy „muszę”. Właśnie dlatego wybrałem się dzisiaj w ciągu dnia na uroczy spacer z Harel i właśnie dlatego siedzę sobie teraz grzecznie na mojej kameralnej, facebookowej stronie, żartuję z czytelnikami, komentuję rzeczywistość związaną z modą. Bo mogę! Jest mi miło, beztrosko i przyjemnie. W międzyczasie odpisuję na maile, tworzę nowy tekst dla Qelement.pl, słucham muzyki. Balonik komfortu psychicznego i samozadowolenia jest pełniutki-okrąglutki i unosi się pod sufitem, delikatnie poruszany falami lodowato-zimnego powietrza, które niezmiennie kursuje na linii salon – kuchnia. No cóż, takie są uroki mieszkania w domu. Podsumowując – odczuwam pełen komfort i spokój wewnętrzny, szczególnie że zlew kuchenny jest pusty, a to prawdziwa rzadkość (praktycznie nie z tej ziemi), a właściwie nawet powód do realnej ekscytacji. Oczywiście życie jest złośliwe i mój dobry humor został bezwzględnie zniszczony.

Zdaję sobie sprawę, że w Polsce funkcjonuje bloger, piszący pod pseudonimem Kominek. Dowiedziałem się o tym, kiedy Gosia Boy przeprowadziła z nim wywiad. Zapamiętałem z tej rozmowy jedynie dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest fakt, że lubię głos i wywiady Gosi, a drugą to, że Kominek podczas nagrania miał niepasujące do ubioru skarpetki. Na tym moja wiedza się kończy. A nie, przepraszam, wiem również, że jest popularny i że napisał nawet jakąś książkę. Chyba poradnik. Niestety nie czytam poradników (wyjątek zrobiłem dla Mai Sablewskiej), bo wolę gazetki modowe (w przeciwieństwie do Agaty Passent), ewentualnie książki, najchętniej historyczne i biografie. Jak się jednak okazuje, Kominek wie więcej o mnie, niż ja o nim, bo nazwał mnie „Nadzieją roku 2014”. W tym ekspresowym i spontanicznym wpisie pragnę wyjaśnić, co sądzę na temat numerków, rankingów i prób wciśnięcia mnie w jakieś standardowe ramy. I czemu włos mi się jeży na głowie, kiedy ktoś nazywa mnie „nadzieją”.

Zrzut ekranu 2014-01-27 (godz. 20.04.30)

Moje doborowe towarzystwo w kategorii „Nadzieja Roku”

Oczywiście kultura nakazuje, żeby za wyróżnienie podziękować, więc uznajmy, że ten wpis będzie formą podziękowania. Co prawda bardzo niewdzięczną, ale cóż zrobić, mam parszywy charakter. Przede wszystkim nie rozumiem, na jakiej podstawie zostałem uznany za „nadzieję”. Przykro mi, ale żadną „nadzieją” nie jestem. Mój blog, to również moje portfolio, dokumentacja wiedzy i doświadczenia. Na ich podstawie świadczę szereg komercyjnych usług, od rozmaitych konsultacji do realizowania komercyjnych projektów. W ubiegłym roku było to na przykład planowanie i współtworzenie modowego custom publishing dla jednej z największych i najpopularniejszych galerii handlowych w Polsce. Kolejnym przykładem może być moja obecność w Radzie Programowej Polskiego Tygodnia Mody, do której zostałem zaproszony nie ze względu na patronat, ale ze względu na wiedzę i moje publikacje. Skąd ta „nadzieja”? I czyja? Z jakiego powodu jakiś Kominek (przykro mi, z mojej perspektywy jest to właśnie „jakiś” bloger) rości sobie prawo do pokładania we mnie jakiejkolwiek nadziei? Mam do spełnienia jakieś oczekiwania? Kominkowi zależy na bezkompromisowej ocenie mody? Kompletnie tego nie rozumiem. Nie wspominając o tym, że słowo „nadzieja” powoduje we mnie zgagę, a nawet odruch wymiotny. Tu pozwolę sobie przytoczyć jeden z najważniejszych dla mnie cytatów, pochodzący z „The Rocky Horror Picture Show „.

don__t_dream_it____be_it_by_purgatoryboy-d31zaik

Via http://purgatoryboy.deviantart.com/

Nadzieję, to można mieć na brak wojen, albo głodu na świecie. Resztę rzeczy po prostu „się robi”.

Świat mody jest hermetyczny, a nawet klaustrofobiczny. Może się wydawać, że do funkcjonowania w nim jako bloger, potrzeba setek tysięcy fanów. Nie jest to jednak prawdą. Czasami wystarczy pięciuset kluczowych czytelników, którzy nadają ton i podejmują najważniejsze decyzje. Z tego powodu nigdy nie było moją ambicją szukanie ilości. Moje życie i moja praca opierają się za to na jakości. Jakości słowa, pomysłu, podejścia. Dlatego nie akceptuję i nigdy nie będę akceptować podobnych rankingów, które są wytyczane numerkami, liczbami i raportami z Sotrender, które choć przydają się w pracy komercyjnej, to mają faktor „owieczki” i „pasterza”, a w moim przypadku relacja z czytelnikami opiera się w dużej mierze na partnerstwie i dyskusji, choć na opiniowaniu i selekcji również.

Właśnie z tego powodu, absolutnie żaden ranking nie ma takiej mocy, żeby justyfikować, albo negować moją obecność w internecie. Przykro mi, to tak nie działa. Jedynym realnym warunkiem są czytelnicy i sam fakt istnienia mody. Zarówno pierwszego i drugiego czynnika mam pod dostatkiem, szczególnie biorąc pod uwagę, że mój blog uznaje się za niszowy i ekspercki, zakres tematów, które poruszam jest bardzo wąski, a treść przeznaczona dla ludzi mocno zainteresowanych tematem, posiadających wiedzę i obeznanie.

Owszem, bywają wyróżnienia miłe i owocne. Jednym z nich jest na przykład obecność w aktualnym materiale przygotowanym przez redakcję magazynu Elle „20 najbardziej obiecujących dwudziestolatków polskiej branży mody”. Tu się wszystko zgadza, bo jestem osobą obiecującą, ale w branży, a nie w blogosferze. Nie wspominając o tym, że to jest Elle, a nie jakiś Piecyk czy inna Koza. Międzynarodowy magazyn, który ma prestiż, tradycję i jest zorientowany na sferę, która zajmuje mi 90% życia i zainteresowania. Nie zapominajmy też, moda to też snobizm, więc nie wyobrażam sobie, jak inaczej miałbym zareagować w tej sytuacji? Elle? „Dziękuję pięknie za docenienie i rozmowę (!!)” Kominek? „Litości… Najpierw się dowiedz z kim masz do czynienia”. Prędzej mi palce uschną, niż napiszę „Dziękuję Kominkowi za wyróżnienie”. Jak to w ogóle brzmi? Kominek, owszem, mam w salonie. Niestety komin kominka jest niedrożny, więc trzymamy w nim książki.

Tak więc serdecznie dziękuję za to kompletnie niepotrzebne i raczej irytujące wyróżnienie. Najwyraźniej zająłem miejsce, jedno z trzydziestu, z którego ktoś inny mógł się realnie ucieszyć. Straszne marnotrawstwo jakże cennej przestrzeni. Oczywiście nie mam wpływu na to, kiedy i w jaki ranking zostanę wtłoczony, ale jeśli mogę coś zasugerować, to najlepiej w żaden. Podoba mi się moja nisza. Jeśli mam zdobywać nowych czytelników, to wolę jednak gdy proces przebiega naturalnie, przy pomocy tekstów, stron i osób zainteresowanych tematyką. A nie dlatego, że poleciła mnie osoba, która raczej na pewno nie interesuje się tym, o czym piszę. Naprawdę, nie potrzebuję nic więcej. Tym bardziej, że polska blogosfera niezwiązana z modą i urodą (ten rym nigdy nie przestanie mnie bawić), obchodzi mnie równie mocno, co opinie Zosi Ślotały na temat mody. Owszem, można się pośmiać, ale koniec końców, „who cares?” Chyba jedynym blogiem „spoza branży”, na który zaglądam, jest strona Basi Stareckiej – Nakarmiona Starecka, która recenzuje restauracje i w dziedzinie gastronomii jest dla mnie autorytetem. No i oczywiście Tattwa, która wyjątkowo dobrze pisze o kulturze i społeczeństwie. Przepraszam bardzo, ale naprawdę nie interesuje mnie reszta i nic na to nie poradzę. Nie interesują mnie również jakieś nowe blogerskie stowarzyszenia, statuty, próby systematyzacji, które moim zdaniem zabijają wszystko to, co w blogach najlepsze i najciekawsze – pełną i niczym nieskrępowaną niezależność. Owszem, tak jak napisałem powyżej – nie mam wpływu na sytuacje, w których ktoś uzna mnie za część tego zamieszania, ale mam za to prawo, żeby z tym zjawiskiem się nie identyfikować. Dlatego mam szczerą „nadzieję”, że to był pierwszy i ostatni raz.

Never Ending Freestyle Voguing

Tobiasz Kujawa

freestylevoguing@gmail.com

Ps. Mógłbym się jeszcze rozpisywać na temat tego absurdalnego rankingu, abstrakcyjnych podziałów na metaliczne kategorie, braku kluczowych osób, ale nie zamierzam więcej tracić energii.

Ps2. Z góry przepraszam wszelkich czytelników, dla których Kominek jest autorytetem, albo ciekawym autorem. Absolutnie tego nie neguję, ale mam nadzieję, że moje argumenty są mimo wszystko zrozumiałe.

Ps3. Kominkowi dedykuję następującą piosenkę, której szczerze nie znoszę i która paradoksalnie odbiera mi wszelką nadzieję.

50 Comments

  1. Moja radość nie zna granic, gdy mogę przeczytać na Pana blogu nowe, jakże szyderczo-wyśmiewcze teksty, ale Nosowska na końcu tego postu to szydera w najpiękniejszej okazałości! 🙂

    Polubienie

    1. A ja się nie mogę doczekać, aż zacznie się nowy sezon pokazów.

      Polubienie

      1. Dobry tekst, jedyne z czym nie mogę się zgodzić, to ” że to jest Elle, a nie jakiś Piecyk czy inna Koza” bo w moim przypadku Elle okazało się właśnie „Kozą”.
        http://vivioli-babiesfashionlife.blogspot.com/2013/11/polskie-dziennikarstwo-wielki-zawod-z.html
        ale może po prostu ja nie jestem obiecująca 😛
        Pozdrawiam

        Polubienie

  2. Freestyle Voguing czytam prawie od samego początku i jak dla mnie to akurat Twój blog nie jest żadną „nadzieją”. Ja traktuję go raczej w kategorii „basic”. FV to po prostu podstawa jeśli mowa o modowych blogach.
    Opisujesz większość modowych wydarzeń, a wszystkie Twoje teksty są rzetelne, pisane świetnym językiem, widać w tym wszystkim profesjonalizm i ogromną wiedzę w temacie. I szczerze to bardzo podoba mi się to, że nie szukasz sztucznych lajków na facebooku i przez to te 8 tysięcy fanów to w większości ludzi naprawdę pozytywnie zakręconych i świadomie odbierających modę.

    i żeby Freestyle Voguing nigdy się nie skończył
    bisous bisous

    Polubienie

    1. Dziękuję Natalio za ciepłe słowa. Cieszę się, że moje intencje są zrozumiałe. Niestety, ta sytuacja jest dla mnie nieakceptowalna, a jedyną metodą, żeby się od niej odciąć raz na zawsze jest właśnie ten wpis. Jestem dumny z mojej pracy, jestem równie dumny z moich czytelników i nie pozwolę, żeby ktoś sprowadzał mój wysiłek do tego typu rankingów. Nie po to bloguję.

      Polubienie

  3. Mary Marylov pisze:

    Rozumiem Cię. Też denerwują mnie rankingi na podstawie subiektywnej opinii. Mam wrażenie, że tworzenie osobistych rankingów i zestawień to objaw poczucia wyższości. Trzeba mieć naprawdę duże doświadczenie/sławę/jakość/tradycję/poważanie by coś takiego urządzać.

    Polubienie

    1. Ja bym się nie odważył tworzyć podobnego rankingu. Mógłbym stworzyć tekst na temat rekomendacji w dziedzinie, którą się zajmuję. Jednak samo blogowanie jest tak szerokim i pojemnym zjawiskiem, że podobne kategoryzowanie go, nie ma najmniejszego sensu. Nie wspominając o tym, że słowo „wpływowy” w moim rozumieniu ma zupełnie inny sens i splendor. Dla mnie wpływowi blogerzy to Harel, Michał Zaczyński, Ryfka, Gosia Boy, Radzka.

      Polubienie

  4. kadehti pisze:

    Zawsze zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie (siano, trociny, kokos?), żeby wpaść na pomysł publikacji typu „ranking” a tym bardziej blogerów. Widocznie król internetów, okazjonalnie mieszkający w Nowym Jorku (tam Starbucks jest inny niż w Stolycy), był tak przytłoczony współpracą z Colgate czy Tampaxem, że nie dał rady wyjść poza swój prywatny, ciasny brodzik (niech będzie, że również intelektualny), coby zaznać czystej wody. Biedny facet, w gruncie rzeczy.
    Z jednej strony, na Twoim miejscu poczułabym się urażona, między innymi towarzystwem bloga „Klocek i kredka” (o czymkolwiek on traktuje, nie ryzykowałam wejścia), a z drugiej strony ranking, który zaczyna się od Charlize „Ten Pan Po Prawej” Mystery… no litości 😀

    Polubienie

    1. Nie ma litości dla głupoty 😉

      Polubienie

  5. mmmmmm cóż za miły wieczór! i merytoryczny! wracając z pracy czytałam ranking kominka. pomyśłałam: o ja biedna: nie wiem kto i co (90% rankingu)!
    Wracam do domu, odpalam Harel, MZaczyński, freestylevoguing i kilka jeszcze innych – i mój mózg wraca do pionu. I czytając ranking kominka nawet byłam zła….
    ale ale… po lekturze książki pana Kominka (musiałam przeczytać z czystej ciekawości) wiem, że ten ranking ma swoje prawa – blog jako biznes, jako firma.
    I dziękuje Ci, że zawsze teksty masz na najwyższym poziomie, zawsze dzięki nim czegoś się dowiem ale także w jakiś magiczny sposób dzięki tym treściom uczę się dystansu. a on stał sie teraz równie cenny co twarda dupa dla posiadaczy dość miękkiej pikawy.
    i owszem, dystans ma sens o ile merytoryka urzeka.
    Pozdrawiam serdecznie!

    Polubienie

    1. Dystans jest ważny, ale czasami równie ważna jest duma i wiara w to co się robi. Nie mogłem się zdystansować do tego rankingu, bo jest on kwintesencją wszystkiego, czego całym sobą nienawidzę. Stawiania głupoty, populizmu i numerków na piedestale.

      Aha i dziękuję za miłe słowa!

      Polubienie

  6. Amen! Byłam ciekawa, czy zareagujesz. Rekacja błyskawiczna i jakże celna.

    Polubienie

  7. A, fakt, bo dzisiaj ranking był.

    A jak zrobię ranking „10 osób, których zdania nie mam w dupie”, to mogę Cię tam umieścić? Mogęmogęmogęmogęmogęmogęmogęmogę?

    Lofciam. To ja, ta od kultury.

    Polubienie

    1. Ty możesz mnie umieścić w każdym rankingu jaki sobie wymyślisz ❤

      Polubienie

  8. Trafnie, zresztą co tu dużo mówić-tak jak nas do tego przyzwyczaiłeś. Kominek dla mnie reprezentuje komercję. Ciekawe, jak nasz samozwańczy król polskiej blogosfery zareaguje na Twój wpis

    Polubienie

    1. No nie wiem, mam różne scenariusze w głowie. Na przykład, że się promuję jego kosztem. Że jestem przewrażliwionym pedałem z manią wielkości. Że mam kompleksy. Że zazdroszczę sukcesu. Hmm, co jeszcze? Może wygrzebie jakiś brud na mój temat. Jaki? Nie wiem… Nie sądzę, że może znaleźć jakiś błąd merytoryczny w moich tekstach, raczej nie ma predyspozycji, ale nigdy nic nie wiadomo. A może nie zrobi nic? Tak by było chyba najrozsądniej.

      Polubienie

      1. Marysia Mucha pisze:

        Zapewne pojawi się ze strony Kominka ten sam argument, co zawsze, czyli właśnie, że chcesz się promować jego kosztem. Oraz, że zazdrościsz, że nie znalazłeś się w złotej czołówce. Ludzie nie rozumieją, że nie wszystkie blogi robi się dla szerokiej publiczności i dla kasy – niektóre robi się z pasji oraz potrzeby serca. Powodzenia.

        Polubienie

  9. Trochę robisz z tego niepotrzebną dramę. Koleś, nieważne jak go oceniają, co piszą o nim inni, powiedział, że jesteś spoko. No tyle. Nie rozumiem po co kręci się teraz wielką spiralę „nie potrzebuję tego, kij Ci w oko”. Wielkie odcinanie się od tego całego „blogierowania”. Można mieć gdzieś zdanie innych, ale trochę szacunku. To, co zrobiłeś, jest, według mnie, prostego człowieczka czytającego, gburowate i najzwyczajniej w świecie niepotrzebnie. Jeszcze zdanie pokroju „Tu się wszystko zgadza, bo jestem osobą obiecującą, ale w branży”.
    Krótko: pseudo drama. I to tak strasznie niepotrzebna.
    Tu nie było żadnego hejtu. Jakby co.

    Polubienie

    1. Po co mi ta wielka spirala? Hmm, jest kilka przyczyn. Przede wszystkim bardzo wierzę w to co robię i nie podoba mi się sprowadzanie mojej pracy, do wydumanego rankingu, który przypomina bardziej kosz na śmieci, niż porządną selekcję. Nigdy nie zabiegałem o takie „zaszczyty” i będę piętnować takie akcje. Na tym polega mój przywilej. Po drugie, wiem, że takie publikacje nie działają korzystnie, wolę się od nich głośno odciąć, a nawet zniechęcić do siebie czytelników kominka i celowo ograniczyć swoją grupę odbiorców. Podoba mi się to, że umiem wyznaczyć sztywne ramy i się ich trzymać. Taka jest moja metoda i nie zamierzam jej zmieniać. Kolejną przyczyną jest być może fakt, że do tej pory nikt z realnym autorytetem nie powiedział głośno, co sądzi o takich rankingach. Zobacz jaka jest reakcja, ilu ludzi ośmieliło się wyrazić swoją dezaprobatę dla tego zjawiska. To też ma swoją wartość.

      Polubienie

      1. Czyli moja natura jest trochę inna niż Twoja. Ja najzwyczajniej w świecie próbowałbym totalnie olać to. Jeśli tak jak gdzieś tu w komentarzu inna użytkowniczka stwierdziła – znalazła się tu dzięki temu rankingowi – nie wszyscy czytelnicy, tutaj Kominka, to musi być plebs, któremu Twój blog się nie spodoba. Ja pozostawiłbym to poza kurtyną milczenia. Ty wolałeś wyrazić swoją opinię – i nie mogę mieć nic do tego, co też czynię, Mamy inne podejście i je szanuje. Cieszę się jednak, że wiesz dlaczego to robisz. To mi się podoba.
        Pozdrawiam.

        Polubienie

    2. ana pisze:

      A właśnie bardzo dobrze, że zrobił „trochę niepotrzebną dramę”. Inaczej bym tu nie trafiła, bo trafiłam przez kolejną wzmiankę o kolejnej wzmiance w kolejnej wzmiance o rankingu. Trafiłam na ten wpis, poklikałam szybciutko po innych wpisach i… zostaję na dłużej 🙂 Kominek pisze o pierdołach, które interesują ponoć wszystkich. Zaglądam do niego raz na przysłowiowy ruski rok. Cóż, preferuję jednak inne style pisania. Twój, Tobiaszu, już mi się podoba. To jeden z nielicznych blogów, których tematyka jest dla mnie czarną magią i nie należy do moich ulubionych, a mimo to już go lubię. Bo jest pisany z pasją dla ludzi z pasją, ale przede wszystkim tak jak lubię: w pełni profesjonalnie, nawet gdy jest to pisanie ot tak.

      Polubienie

  10. ah ten Komienk. Głos o nim ucichł, to teraz prowokuje merytorycznych blogerów by zaczeli o nim pisac i dziękowac na swoich fejsbuczkach : OJEZU DZIĘKUJE ZA WYRÓŻNIENIE.
    Chciałabym mu kiedyś napisac maila( pewnie nie przeczyta) o tym by koleś zszedł na ziemie bo
    A) Nikt go nie czyta.
    B) Wszyscy mają gdzieś to co on powie.
    C) Nikt nie czyta jego książek ( no bo jak chcesz blogować, to najprostszym sposobem jest wejść na blogspot.com i kliknać „Założ bloga”, a reszta robi się sama)

    Proponuję nie tracić nerwów na tego jegomościa.

    Polubienie

    1. No to trzeba przyznać, że lepiej zacząć nie mógł. W końcu jestem specjalistą od głośnych publikacji. Nerwy są już na wodzy, miejmy nadzieję, że to potrwa dłuższą chwilę.

      Polubienie

  11. Gdyby większość blogerów podchodziła do tematu blogowania tak jak Ty, nie skupiając się na ilości a na jakości, wszystkim by to wyszło na dobre.

    I utwierdza mnie w moim przekonaniu, że jeśli coś jest warte czytania to po prostu jest.

    Polubienie

  12. ,,Kominek, owszem, mam w salonie. Niestety komin kominka jest niedrożny, więc trzymamy w nim książki.” Z każdym nowym wpisem coraz bardziej się zakochuję ❤ Nigdy wcześniej nie byłam zwolennikiem czytania blogów bo a) uwielbiam prasę drukowaną i b) oczy bolą ;p. Od czasu gdy Twoja strona została mi przedstawiona, zaczynam zmieniać zdanie. Szyderczy charakter Twoich wpisów poprawiają mi humor a jednocześnie zmuszają do refleksji. Niech to nigdy się nie kończy!

    Polubienie

  13. Dopóki dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie. No i się urwało, bo komercja komercją, a tupet tupetem. Tobiasz Kujawa = Freestyle Voguing = jeden z najlepszych dziennikarzy zajmujących się modą w Polsce. Tyle. Roszczenie sobie prawa do wykorzystywania nazwiska j/w w rankingu obok Charlize Mystery to przykład niemiłego protekcjonalizmu i przerośniętego ego autora rankingu.
    http://www.cammelie.com/lifestyle/dlaczego-nie-wyjde-za-kominka/
    PS Moja Babcia dzieliła profesje na trzy zasadnicze – artysta, chirurg i sędzia. Freestyle Voguing w grupie pierwszej, Piecyk niestety poza rankingiem.

    Polubienie

  14. Lubię ludzi którzy stawiają na siebie i potrafią przeciwstawić się „trendom”.
    Masz nowego czytelnika 🙂

    Polubienie

  15. Olga Cecylia pisze:

    Chapeau bas za ten tekst. Rozumiem i podzielam Twój punkt widzenia. Nie chciałabym, żeby wyróżniał mnie ktoś, kogo nie poważam – bo takie wyróżnienie niewarte jest nawet splunięcia. Odważyłeś się postawić samozwańczemu dyktatorowi mainstreamu blogosfery. I to kolejny powód, dla którego jesteś godny szacunku 🙂

    Polubienie

  16. Szczęśliwie, że to wszystko się stało, bo nie znałam Twojego bloga, a teraz już znam!

    Polubienie

    1. I właśnie dlatego, Tobiasz, nie powinieneś się tak ciskać. Nie tylko Elle cię zauważa? Tylko się cieszyć! Swoim wpisem sam się starasz o burzę w szklance wody. Czyli chyba cieszysz się, że Kominek dostarczył ci pretekstu, bo jednak nie wszyscy cię dotąd znali. Jeśli masz już wyrobioną markę, to po co ten tekst powyżej? Usunął, dziękuję, nadal jesteś szarą eminencją polskiej mody i custom publishingu 😉

      Polubienie

      1. Oj Sebastianie, owszem, ale nie jestem też siostrą miłosierdzia. Kominek zasugerował, że mogłem do nie napisać „na priv”, a ja nie piszę „na priv” tylko na forum publicznym. Każdy kto wchodzi ze mną w interakcje dobrze o tym wie. Tym bardziej, że jest z tego ogromna korzyść – wielu ludzi być może ośmieli się, żeby w końcu jawnie piętnować głupotę. Myślę, że było warto.

        Polubienie

      2. PS. I w ten sposób odpisałem na ostatni komentarz w tej sprawie. Nie mam nic przeciwko dalszej dyskusji między czytelnikami, ale ja już naprawdę napisałem wszystko co mogłem. Zawijam kiecę i lecę.

        Polubienie

  17. eeyoo88 pisze:

    Jakiś tam – racja – Kominek zrobił sobie nic nie znaczący – racja – ranking. Tylko pytanie jak coś tak błahego, bez żadnego realnego merytorycznego znaczenia mogło popsuć komuś dzień ? Każdy sobie może co sobie chce, Kominkowi się zachciało zrobić ranking i zachciało Cię w nim umieści. No ok – tylko co z tego? Dla mnie – nic. Nie ma to żadnego wpływu na merytorykę bloga, nie ma to wpływu na znaczenie autora w branży w której się rozwija, byle ranking jakiegoś blogera nic w tej kwestii nie zmienia. Jasne – tak jak Kominek sobie może robić rankingi tak i można wylewać w internecie pomyje na Kominka za powyższe czyny. Szkoda tylko, że finalnie – w realiach tematyki każdego z blogów – ranking Kominka wpisuje się w jego komerycyjny plan (chociaż żadnej wartości do niczego nie wnosi) podczas gdy tutaj obraza majestatu ani nie ma wymiaru merytorycznego ani tym bardziej związku z tematyką. W ogólnym podsumowaniu u Kominka to tylko kolejny post nabijający wejścia i podgrzewający atmosferę a tutaj, w stosunku do wartościowych tekstów na wysokim poziomie merytorycznym – mimo zachowanego stylu bycia autora – to tylko wiadro pełne szlamu, który odstaje treścią, a raczej jej brakiem, od reszty. Koniec końców „nadzieja” Kominka (a niech sobie ma nadzieje związane z czymkolwiek!) w odwecie zaserwowała – przy pełni praw do tego – zgniłe jabłko w koszyku pełnym dojrzałych owoców ciężkiej pracy. Kominek zmarnował cenną przestrzeń internetową? W tej polemice – nie on jeden niestety (chociaż przy poziomie i idei jego bloga to jeszcze „przystoi” a tutaj to pomyłka). Kominka nie bronię bo ranking nie ma sensu – tyle, że jeszcze mniej sensu ma polemizować z czymś takim przechwalając się swoimi osiągnięciami jakby Kominek jako ludzka istota nie był godzień w swojej komercji tego nawet ocenić. A mówiąc sobie szczerze – w internecie – każdy jest nikimi i ani wydanie jakiegoś tam poradnika o byle czym ani zasiadanie w radzie bóg wie czego tego nie zmieni.

    Polubienie

    1. Dziękuję za czas poświęcony na lekturę, analizę i obszerny komentarz, z którym kompletnie się nie zgadzam. Wszystko co miałem do napisania w tym temacie już napisałem. Pozdrawiam!

      Polubienie

    2. Maja Allure pisze:

      A ja powiedziałabym, że fakt niechybnego zostania udziałowcem nabijania wejść przez komin jest już dostatecznym powodem, żeby się z tej imprezy wymiksowac.

      Polubienie

  18. Marta K pisze:

    Bardzo Panu dziękuję za to, że istnieje taki blog jak Pana, bo po lekturze, a właściwie obejrzeniu kilkudziesięciu blogów „modowych” straciłam już nadzieję, że w otchłani internetu znajdzie się jeszcze ktoś, kto przekazuje na swoim blogu jakieś godne uwagi treści.
    Jestem jeszcze w stanie zrozumieć (?) 14-16 latki , które uwiedzione wizją pełnej szafy darmowych ubrań tworzą pseudoblogi , młode to, głupie, może kiedyś zmądrzeje i zrozumie co popełnia.
    Ale dlaczego dwudziestokilkulatki serwują nam i próbują robić wodę z mózgu?
    Wystarczy obejrzeć wczesną Maffashion i jej pierwsze wpisy, aby uświadomić sobie, że ta dziewczyna nie zna podstawowych zasad ortografii. Obecnie nawet nie sili się na tekst, bo po cóż on, wystarczy trochę fotek i prosty lud szaleje. Czy do tworzenia bloga nie potrzeba czegoś więcej? Czy to ma być jedna z najbardziej wpływowych blogerek? To tylko jeden z przykładów, wybacz Maff, ale w jakim kraju żyjemy?
    Cóż.. W dzisiejszych czasach, aby blogować wystarczy ładna buźka, czasem nawet nie.
    Nie liczy się już jakość, ale ilość. Na każdym blogu ten sam zestaw ubrań. Dlaczego? Bo z Zary…
    I jak tu się inspirować takimi ludźmi? Wolałabym zobaczyć, jak można się ubrać za grosze, zestaw za 5000zł nie robi na mnie wrażenia, sama potrafię się ubrać lepiej za ułamek tej kwoty i nie muszę się z tym uzewnętrzniać.
    Kolejna kwestia, ciągłe reklamy na blogach wywołują u mnie odruch wymiotny. A jak pomyślę, ile te paniusie zarabiają na niczym to wolę już przestać myśleć.
    I tu apel do blogerek: istnieją jeszcze w tym kraju ludzie, którzy doceniają polot, łatwość pisania i fakt, że mogą „o czymś” przeczytać.
    Nie dziwię się Pańskiemu rozgoryczeniu. To zestawienie to tak jakby porównać Harlequina z „Rokiem 1984” G. Orwell’a.
    Życzę dalszych Prawdziwych sukcesów, na pewno będę tu częściej zaglądać. I mimo wszystko jest Pan moją „nadzieją” na to, że inteligentne blogi jeszcze isnieją.

    Polubienie

  19. Tata w Pracy pisze:

    Fuck yeah. Dobrze że się z tego wypisałeś 🙂 Chociaż jak na postać za dużą na „nadzieję” to sporo zamieszania robisz wokół tego tematu. Czyli jednak troszkę się przyprażyłeś w promieniach tego śmierdzącego i chujowego Kominka 🙂

    Polubienie

  20. To niezłe. Widzę jak sam mogłem wpaść w pułapkę, w którą inni mnie próbują wrzucić. Ponieważ mijając Cię na Fashion Weeku duże oczy robiłem. Trzeba przyznać masz mega mocny, odjazdowy i kolorowy styl. Coś co podziwiam, coś z czego czerpię inspirację, lecz i czasami zastanawiam się: WTF, czy nie za mocno? Bum! Co za bzdura prawda? To Twój styl, Twoje wnętrze roświetlasz, to Twój przekaz. Chyba załapałem to dopiero dziś, gdy czytając to co piszesz, aż oczy mi się rozszerzały, tym razem z milego podziwu.

    Świetnie to napisałeś, masz ogromnie lekkie pióro. Idealnie dobierasz przyprawy, żeby nie być za ostry, ale jednak szczypie w język. Sam temat faktycznie jest idiotyczny. Idea Top i pokazywania trendów nie jest nowa. To stary sposób, żeby przejść do historii, jako osoba, która wskazuje (w pewnym sensie ten sam fundament ma spora część środowiska blogerskiego fashion – pokazują innym, przez co są zapamiętani). Jednak ważne jest, żeby pokazywać tych, o których się ma pojęcie co do ich realnej pracy. Bo inaczej wychodzi wiocha i pusty śmiech.

    Gratuluję fajnego humoru, stylu, pióra i osiągnięć. Trzymam kciuki za Twoją dalszą karierę Tobiaszu!

    Polubienie

  21. Pingback: Kto ma Ketonal?
  22. Mon Cherries pisze:

    mam nadzieję, że nie wykorzystasz tej szansy i nie zawalczysz o pudło w przyszłym roku 😉

    Polubienie

  23. minimaliv pisze:

    wielbię cię! za ten tekst w szczególności. ugasiłeś żar w kominku

    Polubienie

  24. Paulina K pisze:

    Tobiaszu, przyznam, że trafiłam na Twój blog poniekąd przez ten cały nieszczęsny ranking.. Przeczytałam gdzieś o „pieniaczu, który zażądał, by Kominek usunął go z rankingu”, więc się szczerze zainteresowałam. Najpierw pomyślałam „Oho, ktoś postanowił zrobić sobie rozgłos”. Przeczytałam cały Twój powyższy post i trudno nie przyznać CI racji. Oczywiście, można się z Tobą w niektórych kwestiach nie zgadzać, można nawet skrytykować, ale naprawdę się cieszę, że tak postąpiłeś. Z kilku powodów. Po pierwsze, autentycznie bałam się, że większość tej uznawanej za popularniejszą blogosfery to towarzystwo wzajemnej zdoracji, a Ty pokazałeś mi, że jednak się myliłam. Przysięgam, że znam dziesiątki blogów, które są o niebo lepsze od niektórych zaprezentowanych przez Kominka (choć niektóre jego typy faktycznie są rewelacyjne, przynajmniej w moim odczuciu). Po drugie, dzięki tej całej „akcji” trafiłam na Twój blog i choć modą się nie interesuję, ba, czasem ją nawet wyśmiewam, to przypuszczam, że będę tu zaglądać, bo piszesz naprawdę rzeczowo i dobrze się Ciebie czyta.

    I jeszcze jedna kwestia. Naprawdę nie mam pojęcia, czemu ten cały ranking zrobiony przez samozwańczego króla polskiej blogosfery jest uznawany za tak bardzo prestiżowy… Jeśli ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć, to będę bardzo wdzięczna!

    Pozdrawiam,
    Paulina

    Polubienie

  25. Maja Allure pisze:

    Moje wielkie nadzieje co do pana Kominka spaliły na panewce dawno temu, nie powiem, dorzucalam jeszcze do ognia podczytując kawałki coraz bardziej rzeźbione w poczuciu wyższości. A ranking? Drogi Tobiaszu, to po prostu musiało się wydarzyć. Przy takim stopniu komerchy blogowej to jak odruch wymiotny. Zalega Ci ambicją na żołądku, sercu opcjonalnie, i po prostu musisz to z siebie wrzucić, jeśli zwiesz się Kominkiem. Następny poradnik mógłby na przykład mieć tytuł „Jak zrobić sobie dobrze przy pomocy bloga”.

    Polubienie

  26. womanatwindow blog pisze:

    Szczerze mówiąc tak właśnie zastanawiałam się, czy zastanę na Twoim blogu komentarz odnośnie tego rankingu. Przede wszystkim jakkolwiek mogę zrozumieć jego subiektywny wymiar, to w żaden sposób nie zgodzę się z tym, by ikonę uznawać za nadzieję polskiej blogosfery. Twój blog jest jednym z niewielu przykładów jakości połączonej z specjalistyczną wiedzą i doświadczeniem. Dlatego dziwi mnie ten ranking. Zresztą sam Kominek także.

    Oh well whatever, nevermind – na przyszłość polecam taką reakcję. Szkoda dnia.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s