Co tydzień pojawia się ten sam problem. Skończył się odcinek, a ja łamię sobie głowę nad wstępem. Dlaczego? Bo wstęp to kluczowy fragment tekstu. Powinien zainteresować czytelnika na tyle, żeby ten zadał sobie trud poświęcenia kilkunastu minut na lekturę. Człowiek, a raczej bloger (trochę osobna kategoria, umówmy się – lekko oderwana od rzeczywistości), musi się przy takim wstępie napocić, bo wie, że czytelnik to wybredna kreatura. Dlatego dzisiaj w ramach wstępu odwołam się do zdjęcia, które zamieściłem na Facebooku kilka dni temu i (tak dla odmiany) reakcji czytelników. Na zdjęciu pojawiła się Anja Rubik w projekcie Maćka, który jak wszyscy wiemy (a przynajmniej tak podejrzewam), jest uczestnikiem programu Project Runway Polska. A właściwie to Project Runway TVN. Swoją drogą to całkiem ciekawe – Kanada miała Project Runway Canada, Korea Project Runway Korea a Szwecja Project Runway Sverige. Dlaczego akurat w Polsce stacja TVN musiała obsikać swoją nazwą tytuł? Zagadka, jak zawsze. Ale wróćmy do tematu (dramatu?). Zaraz obok zdjęcia umieściłem, jak się później okazało, całkiem kontrowersyjny komentarz.
W swojej niefrasobliwości zapomniałem, że Anja jest dobrem narodowym, a dóbr narodowych się nie tyka. No cóż, ja tknąłem, napisałem że wygląda koszmarnie (nadal tak twierdzę), a dodatkowo zasugerowałem, że taka sytuacja rzutuje na sprawiedliwe traktowanie reszty uczestników. Lud się odezwał i zjadł mnie do najmniejszej kosteczki. Chłopcy i dziewczęta w przypływie sympatii do Anji rozpływali się w zachwytach. Koleżanka Marcelina wywlokła moje zdjęcie z Instagrama, poddając w wątpliwość moje kompetencje do wydawania wyroków. Oczywiście nie wszyscy żerowali na mnie. Znaleźli się też tacy, którym powyższy zestaw nie przypadł do gustu. Ja, nadal niesiony niefrasobliwością (głupi, oj głupi!), wdałem się w szereg dyskusji, które znajomi skwitowali „po co się w to bawisz, nie odpowiadaj, niech każdy pisze co mu na sercu leży”.
Jest to jakieś rozwiązanie, nad którym na pewno się pochylę, ale chciałbym jeszcze nawiązać do nieszczęsnego zdjęcia i wyjaśnić czemu uważam, że jest to bardzo zły projekt. Po pierwsze jest absolutnie niepraktyczny. Nie ma właściwie prawa zaistnieć w żadnej sytuacji, nawet na otwartym basenie, jako dodatek do ekskluzywnego kostiumu kąpielowego. Dlaczego? Bo sam w sobie nie ma nic ekskluzywnego. Nie ma też w sobie czynnika „wow”, który sprawi, że podczas pokazu zaintrygowany widz zawiesi na nim wzrok. Czego mu brakuje? Charakteru. Co mogłoby mu nadać tego charakteru? Na przykład przeskalowana forma, albo długość. Multifunkcjonalność – możliwość wykorzystania go jako narzutki, albo spódnicy. Wyraźnego nawiązania do bluzy / koszuli – rękawy giną w kroczu ukrywając swoją pierwotną funkcję. Nie powiem jednak, żeby Anja mnie w tym „projekcie” bulwersowała. I chociaż prezentuje się w nim śmiesznie i naiwnie, to najbardziej rozczarowuje jej postawa. Wydawało mi się, że taka obeznana, oblatana i doświadczona osoba powinna mieć w sobie poczucie misji, promowania dobrego wzornictwa, ale najwyraźniej się myliłem. Jednak jej zachowanie idealnie wpisuje się w kreację jej postaci. Argument „to bym założyła” został wzniesiony na piedestał. To już nie jest tylko deklaracja, to wyraźna pieczątka. Drodzy widzowie niepasjonujący się modą na co dzień, patrzcie – oto grupa zdolnych projektantów, można nawet powiedzieć, że reprezentująca grupę zawodową, a ten dziwak od internetowych memów to mój faworyt. Ja wiem, wizja bycia Isabellą Blow jest kusząca. Nie chcę być okrutny, ale Anju – ten pan nie jest drugim McQueenen. Nie zasługuje na takie faworyzowanie. Po cholerę wysyłać do widzów sygnał: „to jest dobre”, jeśli wiarygodność tego sygnału jest znikoma? Dlatego właśnie czasami nie warto dotrzymywać słowa. I tą ważną lekcją życiową, która posłużyła nam dzisiaj za wstęp, razem z platformą SHOWROOM.pl zapraszam do lektury! A dla malkontentów mam nieustannie tę samą radę: załóżcie bloga. Zajmijcie się modą na pół, albo i w pełni profesjonalnie. Przecież to taaakieee proste, prawda? 😉
Było zadanie. Oczywiście, że było. Zawsze jakieś jest. Zadanie jak zadanie, tym razem kompletnie nie ma się czym ekscytować. Projektanci obejrzeli na wybiegu modelki, które reprezentowały różne rodzaje osobowości, skondensowane w detalu, a raczej finiszu, jakim jest makijaż. Ot, taka kropka nad „i”. Propozycje te stworzył główny makijażysta marki Maybelline – Grzegorz Kasperski. Grzegorz jest nie tylko wizażystą, ale i projektantem. Na naszym lokalnym Fashion Week’u przedstawił już dwie autorskie kolekcje, jednak w programie występuje jako koordynator makijażu. Drugi element stylizacji, czyli proces konsultacji i realizacji fryzur został kompletnie pominięty (w porównaniu do oryginalnej, amerykańskiej edycji) co daje ewidentnie do zrozumienia, że produkcja nie znalazła konkretnego sponsora w kategorii: „włosy”. Więc fryzury tworzą się same, a za makijaże odpowiada właśnie Grzegorz. Do tej pory pomijałem jego obecność. Dlaczego? Z jednego powodu – jest bardzo profesjonalny, w programie przedstawia się z najlepszej możliwej strony, co jest idealnym rozwiązaniem, bo jego profesjonalizm sprawia, że kompletnie nie nadaje się do tego typu publikacji. Dzisiaj też go oszczędzę, podsumowując jego rolę tak – Grzegorz stworzył swoją interpretację stereotypowych określeń: „boss”, „star”, „artist”, „princess”, „rebel” i coś w rodzaju mydła „możesz być kim chcesz”. Zróbmy podsumowanie matematyczne. Osiem modelek, siedmiu projektantów i sześć haseł, co jest o tyle dziwne, że podobnych klisz jest zdecydowanie więcej. Wybory projektantów miały dwie motywacje – konkretna modelka albo konkretne hasło. Kreatorzy poczuli się trochę skołowani, bo zaczęli wreszcie rozumieć, że ładna buzia na wybiegu to nie wszystko i trzeba w tym kotle kreatywności mieć jeszcze jakiś element strategii. I takie właśnie strategiczne myślenie wykorzystał Kuba. Jego muza i ulubiona modelka Magda była właścicielką hasła „princess”. Wszelkie księżniczki niosą infantylne i obrzydliwie radosne skojarzenia. Niestety nasi rodzimi projektanci są bardzo „serio”, bo projektowanie w Polsce nie jest lekkim kawałkiem chleba i wiąże się głównie z cierpieniem: „mało materiałów”, „drogie krawcowe”, „głupi konstruktorzy”, „niewdzięczni klienci”, „blablablaaaaa”. Jako ostatni modelki wybierał Serafin. Zamiast księżniczki Magdy, wybrał gwiazdę. Wywalił przy okazji kilkanaście kilogramów niewdzięczności, bo Magda w zadaniu bieliźnianym uratowała mu (dosłownie) tyłek, kiedy to jego modelka nie chciała włożyć jego projektu, albowiem była niewinną i powściągliwą dzierlatką. Bang! Nie ma sentymentów. Księżniczka to za mało, Serafinowi gwiazdy się chciało.
A Kuba cierpiał…
Po tych dramatycznych scenach projektanci pofrunęli do sklepu z materiałami. Maciek szukał tkanin jak sera – wybierając ten z dziurami. Uknuł nawet teorię, że będzie celowo dziurawił belki, żeby kupować materiały po okazyjnej cenie – ze względu na defekt. Czytelnicy, szczególnie ci młodsi. Jeśli właśnie zaczęliście szukać nożyczek, żeby wybrać się z nimi na spontaniczny „dziurawy” szopping do Zary, wiedzcie, że to tak nie działa. Idźmy jednak dalej. Po stworzeniu oszałamiających interpretacji wyżej wspomnianych haseł, do pracowni wpadł Tomek i z szatańskim uśmiechem powiedział, że każdy kreator ma sobie teraz doszyć pasującą do modelki stylóweczkę. Powiem tak, rozmnożenie niektórych pomysłów przypominało relację na linii człowiek-karaluch. Widzisz jednego – myślisz: „aż ty przybłędo, już ja cię pogonię” i robisz „pac” miotłą. Jednak kiedy widzisz dwa karaluchy, szczególnie obok siebie, myślisz sobie, że naprawdę nie jest dobrze, bo jak są dwa, to równie dobrze może być ich tysiąc. Później popadasz w paranoję i przez najbliższy tydzień nocujesz u przyjaciół. I tak właśnie poczułem się po zobaczeniu niektórych duetów modelka+projektant. Miałem ochotę się spakować i pojechać do przyjaciół, najlepiej mieszkających daleko od cywilizacji. Nie przeczę, być może moja odporność szwankuje, ale drodzy państwo…
Czy w zadaniu pojawiło się słowo „cyrk”..? To jest, nie zawaham się tego napisać, niemoralne!
Do tych smakołyków jeszcze jednak dojdziemy. Na razie wróćmy do zadania. Stworzenie „ałtfitów” (ach ten pretensjonalny faszon-język, od którego słuchania więdną uszy) nie było końcem upokorzeń. Następnym stopniem do modowego piekła było „party”, na które zaproszono również reprezentantów szołbizu. Projektanci mieli za zadanie sprzedać się zgrabnie przed popularnymi i wpływowymi osobami. Jedną z nich była na przykład Maja „Dablju jak Woodstock” Sablewska, znana zaklinaczka kobiet, szczególnie tych na skraju załamania, które z jakiegoś nieznanego powodu chcą zostać publicznie zepchnięte w przepaść mody, albo i „mody” nawet. Ostatnim odkryciem Mai Sablewskiej są stylizacje inspirowane filmami animowanymi. Aby nie być gołosłownym przytoczę stylizację „Na Velmę Dinkley”.
Via internety, konkretnie Fanpage Freestyle Voguing
Oprócz stylizacyjnego guru, na party objawił się również Michał Piróg. Michał zasiadł później w panelu sędziowskim, będąc wcześniej przedstawionym jako „Michał Piróg”, tu kropka i cisza. Tak zwana klasa sama w sobie, marka wyrobiona, jestem tu jako Michał Piróg. No bardzo to miłe, ale skoro obok siedzi „Kreatorka Mody”, to Michał mógł się dostosować i zostać na przykład „Królem Choreografii”. A tu zaskoczenie – Piróg i kropka! Kolejnym Party Animal była, tu niespodzianka, osoba bardzo ważna dla naszej lokalnej branży – redaktor naczelna magazynu Glamour – Anna Jurgaś. W trakcie tego mało ujmującego wydarzenia, podczas którego zgromadzeni goście zaprezentowali wdzięk i luz lokatorów kostnicy, każdy uczestnik miał za zadanie nawiązywać profesjonalne relacje, w celu szeroko rozumianej promocji swojej własnej działalności twórczej. Sukcesy były różne. Na Kubie zgromadzeni goście nie zrobili wrażenia. Za to Kuba zrobił wrażenie na Michale. Tak duże, że ten zażyczył sobie powtórnego przedstawienia, bo pierwsze uznał za… zbyt frywolne? Natalia też błysnęła charakterkiem i konstruktywną krytykę Anny potraktowała jako definitywny koniec rozmowy na temat swojego projektu. Szokujące zachowanie! Tym bardziej, że Anna dołączyła do panelu jako drugi gość specjalny.
Nowości w Jury – Anna Jurgaś i Michał Piróg
Ufff, i tym sposobem docieramy do mięsa, czyli pokazu. Zobaczmy jak nasi projektanci zinterpretowali pojemne hasła i zainspirowali się makijażami Grzegorza.
Jeśli jeszcze nie widzieliście odcinka, a z jakiegoś powodu chcecie to zrobić, zapraszam tu.
1. Piotr. Temat – REBEL
Dużo paneli, dużo agrafek, dużo futra. Dzięki nasyceniu ten projekt nie wypadł tak źle, jak mógłby wypaść. I na tym kończą się miłe słowa, bo chociaż to wdzianko mogło wyglądać jeszcze gorzej, to i tak wygląda fatalnie. Wbijanie we wszystko agrafek nie było REBEL już za czasów mojej młodości, a od tego okresu minęła dekada z hakiem. Ten projekt wygląda jak dzieło dziewczynki aspirującej do bycia modową punkówą, która jeszcze nie wie, że prawdziwe punki noszą garsonki i „rozpierdalają” system od środka. Być może jest to jakaś wariacja na temat „ostrego stylu” ale bardzo przedatowana. Nie dość, że nie nadaje się do spożycia, to można się nią zatruć.
Słodki Jezu…
Piotr jak zawsze sprzedał jury rozbudowaną bajeczkę, ale Anna Jurgaś nie miała dla niego litości. Oj nie miała. Skrytykowała zarówno infantylne zachowanie Piotra, projekt, wykonanie, prezentację. Wszystko – od góry do dołu. I to jest właśnie ta jakość komentarza, której brakuje w tym programie od samego początku.
2. Natalia. Temat – STAR
Natalia broniła swojego projektu twierdząc, że jest on oparty na drogich tkaninach. Ten zestaw prawie-safari wysyła nieco sprzeczne sygnały. Kolorystka dla konserwatywnej pięćdziesiątki, fason dla ostrej dwudziestki, a gdzie w tym wszystkim gwiazda? Na pewno nie w tych naszywanych kieszeniach…
3. Maciek. Temat – circus ARTIST
Pluszowe szaleństwo Maćka zapewniło mu bezpieczny transfer do kolejnego odcinka. Jednej rzeczy żałuję – tego, że Anja nie zadeklarowała chęci założenia również tego projektu. Myślę, że efekt mógłby być spektakularny! Oceny jury pozwoliły Maćkowi spokojnie przejść do następnego programu – nie był ani w grupie najlepszych, ani najgorszych.
4. Liliana. Temat – BOSS
Liliana i jej kolejne podejście do nowoczesnej sukienki, której uroda opiera się na cięciach i monochromatycznych detalach. Moje ziewnięcie zakłóciła jedna myśl – szefowa jakiej instytucji nosi tak głęboko wycięty dekolt na plecach? Oczywiście czepiam się, bo chociaż strój miał być inspirowany konkretnym słowem, to miał również pełnić rolę wyjściową. Jest to z pewnością bardzo urocza sukienka, w której wiele kobiet wyglądałoby świetnie. Liliana jest moją faworytką i widzę, że jest również zdolną bestią. Na pewno stać ją na większy wysiłek, niż permanentne lokowanie się w znanej i bezpiecznej strefie. Szału nie ma, ale był to zdecydowanie materiał na wygraną.
Michał nazwał Lilianę ściemniarą bredząc jednocześnie na temat suwaka w sukience i tego, czy można go zapinać od dołu do góry, od góry do dołu, czy może pod innymi kątami. A ponieważ Liliana jest ściemniarą, to Michał stwierdził również, że nic by u niej nie kupił. Niemniej Liliana wygrała specjalną nagrodę od marki Maybelline – roczną obsługę wizażu podczas swoich pokazów. Serio nie byliście w stanie wysupłać małej nagrody pieniężnej, albo wykorzystać tego projektu w swoich materiałach promocyjnych?
5. Serafin. Temat: STAR (po raz drugi)
Serafin zdekonstruował żakiet ze smokingowymi klapami i… wyleciał z programu. Mam z tym projektem mały problem. Z jednej strony pomysł jest interesujący (przemawia przeze mnie oczywiście modowy snob). Jednak jego realizacja jest tragiczna. Serafin niestety nie potrafi przewidzieć, jak materiał będzie się zachowywać w krojach, które sobie wymyśli, przez co jego ubrania źle układają się na ciele modelki. Szkoda, że zamiast tego paskudnego napierśnika nie uszył bluzki, albo obcisłej dzianinowej tuniki. To mogło uratować ten projekt. Niestety, i pisze to szczerze, jego przygoda z Project Runway się skończyła.
Komentarz Anji? „Proporcje dla mnie są bardzo złe, ona wygląda w tym szeroko, nieatrakcyjnie. Ja bym NIGDY w życiu tego nie założyła, dlatego że ja bym… ja nie wiem…NAPRAWDĘ!”. A ja naprawdę jestem pod nieustannym wrażeniem tej brawurowej analizy.
Serafin wróciwszy z panelu sędziowskiego powiedział innym uczestnikom, że jury nie zobaczyło w jego projekcie żadnego, nawet najmniejszego pozytywu. A Mariusz przyznał, że argument „nawet Anja by tego nie założyła” jest wystarczający.
6. Kuba. Temat – REBEL (również po raz drugi)
Kuba najwyraźniej mocno przeżył odejście modelki Magdy z programu, bo jego interpretacja słowa „REBEL” chwieje się w posadach.Ramoneska, spódniczka, nogawki, bluzeczka, szeleczka. Efekt trąci tandetą. Niemniej jury było urzeczone, Joanna szczególnie szelką (bo lubi szelki) i Kuba wygrał. Tomek podczas korekty nie krył rozczarowania. Ktoś mu się dziwi?
7. Milita. Temat – MAY BE
Milita, ach Milita. Miała zdecydowanie najprostsze zadanie, bo wybierając hasło „Be What You May Be” nie musiała się kierować żadną konkretną stylistyką. I w tej wyjątkowo szerokiej kategorii (albo jej braku) sukienka Mility zwycięża bezsprzecznie. Nie da się jednak nie zauważyć, że w tym kompleciku jest ciut za dużo wszystkiego – przeszycia, fruwające fragmenty, wycinanki na biuście, ząbki, geometria, ufff… Według Mility powyższa sukienka jest „nieoszlifowanym diamentem”. To prawda, do brylantu jej jeszcze wiele brakuje, ale jakby nie patrzeć jest to kolejna, całkiem udana realizacja projektantki.
No cóż, nie ukrywam że kwestia przegranej Serafina jest bardzo kontrowersyjna. Rozumiem, że Jury (najbardziej Michała) ubodła sytuacja w której Serafin nie dostosował się do ich zaleceń przekazanych podczas „party”. Ale mimo wszystko ta kara jest zbyt sroga. Jeśli porównywać poziom świadomości projektowania i nowoczesność, to Serafin bije na głowę zarówno Maćka, jak i Piotra (który powinien realnie rozważyć karierę kostiumografa, do której wydaje się być stworzonym). Pod koniec tego odcinka miałem nieodparte wrażenie, że nikt (zarówno uczestnicy, jak i jury) nie chce tam być. Anja siedzi nieustannie z założonymi rękami, co jest jawnym sygnałem, że nie czuje się komfortowo. Projektanci nie szanują jury (bo i za co?), jury nie szanuje projektantów. Strasznie mało w tym wszystkim radości, logiki czy sensu. Nie wymagam od stacji TVN poczucia misji. Ale skoro stacja wzięła na swoje barki wyniesienie tematu projektowania mody w Polsce do niedzielnego primetime, to chciałbym widzieć promocję dobrego, porządnego, kreatywnego wzornictwa i fachowego dyskursu prowadzonego na ten temat.
Wszystkie Gwiazdy, Artystki, Rebeliantki, Szefowe i Księżniczki zapraszam na platformę SHOWROOM.pl z ubraniami i dodatkami od polskich projektantów. Pamiętajcie jednak, że nie warto obsesyjnie zamykać się w stereotypowych klamrach. Ubrania mają służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Założenie sukienki godnej gwiazdy nie zmieni was od razu w gwiazdę. Może w tym jedynie pomóc. Prawda jest taka ze styl buduje się latami, metodą prób i błędów. Podobnie jak własną tożsamość. Ważne, by ten proces nigdy się nie kończył. Tylko taka sytuacja gwarantuje progres.
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
PS. Michał, szczerze, po co ci to było?
Mi sie projekt Serafina z Balmain skojarzył od razu jak go zobaczyłam 😀 http://www.style.com/fashion-shows/fall-2014-ready-to-wear/paris/balmain/collection/_ON_0267.320×480.JPG
PolubieniePolubienie
Tobiaszu, ale większości (takie miałam wrażenie) osobom polemizującym z Tobą chyba nie chodziło o to, żeby podważać Twoje kompetencje modowe – bo na modzie się znasz. Jeśli chodzi o to, że to nie fair faworyzować uczestnika – jak najbardziej Cię popieram. Ale to, że ktoś się z Tobą nie zgadza i po prostu stwierdza: podoba mi się ten projekt/Anja ładnie w tym wygląda, nie znaczy to, że jest od razu idiotą 😉 A rozpoczęły się osobiste przepychanki – z obu stron (wybacz, ale Twój argument, że ten, kto nie ubiera się jak ty, jest nudny, był poniżej Twojego poziomu ;-), odwołania do „zagranico”…
Wpis jak zawsze świetny. Pozdrawiam i myślę, że dystans do komentarzy jest naprawdę zbawienny – przecież nikogo nie przekonamy na siłę do naszego zdania, szkoda nerwów!
PolubieniePolubienie
Zawsze powtarzam, że nie dyskutujemy o czyimś guście, ale o przedmiocie tego gustu. W tym przypadku zależało mi, żeby każdy zastanowił się nad zasadami, które rządzą naszym postrzeganiem ubioru. Oddzielił sympatię do Anji / Maćka i spojrzał na tę spódniczkę trzeźwym okiem. Czy to na pewno dobry projekt? Czy na pewno powinien mi się podobać? A może jednak nie?
Co do kwestii „nudnego ubioru” patrzę na to z trochę innej perspektywy. Czytelniczka wykorzystała jako argument moje zdjęcie, na którym jestem „po prostu” ubrany. W tym zestawie biegałem po mieście, załatwiałem sprawy, jeździłem tramwajem – czyli funkcjonowałem w ogromnej grupie ludzi. Podejrzewam, że nie wybrałbym tych ubrań gdybym miał się pokazać na scenie Project Runway – inna okazja, inna motywacja. Mam na tyle duże doświadczenie w kontaktach międzyludzkich i analizowaniu ubioru, że wiem skąd ta reakcja. Nie wyglądam „typowo” czy „przeciętnie” (chociaż z mojej perspektywy było to nadal bardzo naturalne i niewymuszone). A to dlatego, że mężczyźni w Polsce ubierają się zachowawczo (a nawet niechlujnie) – wszelka ekstrawagancja w ich wykonaniu jest oceniana o wiele bardziej surowo, niż to się dzieje w przypadku kobiet. Przyznaję, czasami tracę cierpliwość, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chciałbym zachęcić ludzi do trochę innego spojrzenia na modę. Bywa, że brakuje mi argumentów, szczególnie jeśli druga strona jest równie uparta co ja 😀
PolubieniePolubienie
Kibicuję Liliannie musiała mieć bardzo dobrych nauczycieli krawiectwa.
PolubieniePolubienie
Kompletnie nie znam się na modzie. Głównie dlatego do tej pory powstrzymywałam się od komentowania u Ciebie. Ale ProjectRunway oglądam od samego początku (i mam nadzieję, że pociągną to dalej, a może któraś z kolejnych edycji w końcu wykaże wyższy poziom) dość uważnie i moim faworytem był właśnie Serafin. I on sam i jego projekty stanowią jakąś taką całość. Może nie są idealne, może brakuje mu praktyki, ale potencjał ma. I nie mogę tego przeżyć, bo projekt Kuby mogłabym porównać do mnie, próbującej stworzyć alternatywną stylizację. Czyli akcja kończąca się reakcją: biegiem do domu i przebierz się, bo wstyd przed ludźmi. Coś jak, czy ja wiem, rebel-nastolatka inspirująca się jakimś futurystycznym pokazem i Jessy Mercedes i punkiem i disco jednocześnie, z budżetem na zakupy w H&M? I szelki. Nie ogarniam.
PolubieniePolubienie
Projekty Piotra przypominaja mi stroje, ktore szylam dla swoich lalek Barbie, gdy mialam 10 lat i smiem twierdzic, ze byly one wykonane z wieksza precyzja. Nie wiem do kogo ten Pan kieruje swoje ubrania, ale jego niektore propozycje przypominaja mi styl Hime Gyaru lub nawet Decora, co ma swoj niewatpliwy urok w Japonii, ale nie w Polsce. Nie sadze aby jakikolwiek powazny teatr w Polsce zainteresowal sie nim jako osoba, ktora moglaby szyc kostiumy sceniczne, moze jakis teatr eksperymentalny..w koncu jego dziela to cos na pograniczu eksperymentu. Natomiast propozycje Macka przypominaja mi ubrania z PCK, czyli brudne, stare, powyciagne i mega brzydkie! Powyzszy projket, moglby byc ciekawa propozycja dla drag queen – spodniczka z kawalkiem tego czerwonego czegos posrodku co filuternie dyndaloby podzczas podskokow na scenie..
PolubieniePolubienie
Coraz bardziej rozczarowuje mnie ten program. Wywalenie Serafina a zatrzymanie Piotrka było takim kolejnym dość niesłusznym wyborem. Na początku nie lubiłam projektów Andrzejaka, teraz (właściwie to z czasem) zaczęłam go jakoś doceniać. Nadal uważam, że brakuje mu takich zwykłych umiejętności krawieckich, ale jest jednym z ciekawszych polskich projektantów i życzę mu (o ile wreszcie pochyli głowę i stwierdzi, że czas przysiąść nad techniką i umiejętnością szycia) rozwijania kariery. Co do tego projektu. Moim zdaniem on naprawdę miał potencjał i Serafinowi zabrakło po prostu umiejętności (a pewnie i czasu przy okazji) na jego dobre zrealizowanie. Mimo to na wywalenie zdecydowanie bardziej zasługiwał Piotrek.
Pojmuję, że jest on po prostu kontrowersyjny i jako taki wzbudza zainteresowanie widzów, ale przeciskanie go z odcinka na odcinek naprawdę nie ma już sensu. Brakuje mu umiejętności i gustu. To na pewno miły chłopak, ładnie opowiadający o swoich projektach, ale czy o to w tym programie chodzi? On powinien już dawno wylecieć. Może i masz rację, że sprawdzi się jako kostiumograf, ale do bycia projektantem jeszcze dużo mu brakuje.
A teraz co do Maćka, którego tak nie lubisz. Mam wrażenie, że on specjalnie tworzy coraz głupsze projekty. Robi to z premedytacją i cynicznie chichocze pod nosem, kiedy ktoś zachwyca się jego „dziełkami”. Nie zdziwiłabym się, gdyby po odpadnięciu napisał jakiś manifest jak to wszystkich robiła w konia. Poza tym chyba jest pupilem Tomasza Ossolińskiego, który sprawia wrażenie oczarowanego nim. Natomiast nie wiem, czy takie rozsadzanie tego programu nie jest na swój sposób potrzebne żeby pokazać jak działają tego typu programy (i może następna edycja, o ile taka będzie wreszcie stanie się poważniejsza). Pewnie się nie zgodzisz, ale moim skromnym zdaniem, strój Maćka nałożyłaby przynajmniej jedna, Polska piosenkarka: Ramona Rey. I co więcej, ona nie wyglądałaby w tym jak clown.
Natomiast kompletnie nie popieram faworyzowania go i ubierania w jego siatę Anji Rubik. Jeśli chciała być słowna, mogła to zrobić idąc na kolację z mężem po zakończeniu programu (skoro jej się to aż tak spodobało). I masz rację, że ten „projekt” był kompletnie do niczego (ja miałam jakieś skojarzenia z siatką maskującą), ale może chodziło o podniesienie oglądalności?
Przepraszam, ale w którym momencie w rozmowie z Natalią, Anna Jurgaś była konstruktywna? Z urywku zaprezentowanego w programie jej słowa kompletnie nie były konstruktywne. Była raczej złośliwa i uszczypliwa. Zgadzam się, że projekt Natalii nie wyszedł, ale miał poważniejsze wady niż odstający koniec paska (ot, te paskudne kieszenie, ten dziwny, złoty fragment z wycinanek i jeszcze to co ta sukienka zrobi z dużym kobiecym biustem). Naśmiewasz się z Anji, kiedy stwierdza, że ona by coś nałożyła, ale dokładnie to samo zrobiła Jurgaś (oba argumenty są totalnie do niczego bo to pytanie trzeba by skierować do jakiejś dziewczyny roznoszącej catering albo pani z szatni a nie do modelki lub dziennikarki zajmującej się modą).
Z większością tego co napisałeś kompletnie się zgadzam. Rzeczywiście program obniża diametralnie poziom (a nie startował znowu z wysoka). Projektantom coraz mniej zależy na udziale, Przetakiewicz drażni coraz bardziej (przepraszam, ale ona z odcinka na odcinek coraz bardziej zachowuje się jak taka rozwrzeszczana wiejska baba na targu), Rubik nie ma nic do powiedzenia (poza: żeby to nie było nudne i ja bym tego nie założyła), a kiedy Mariusz Przybylski próbuje cokolwiek powiedzieć, zostaje zakrzyczany przez obie.
Strasznie się rozpisałam. Tak mi się nazbierało rozczarowania polską edycją Projektu Runway. Znawcą mody nie jestem, ale gdzieś tam trochę zawodowo miałam z nią do czynienia.
PolubieniePolubienie