Jeśli ktoś by mnie kiedyś zmusił do podania jednego powodu, dla którego warto obejrzeć (od czasu do czasu) telewizję śniadaniową, to nie miałbym z tym pytaniem żadnego problemu. Byłby to oczywiście wyśmienity duet Marcina Prokopa i Doroty Wellman. I choć nie znoszę tego porannego prania mózgu, którym dzień po dniu stacje telewizyjne raczą widzów z nadmiarem wolnego czasu, to muszę przyznać, że tych państwa oglądam z nieukrywaną przyjemnością. Sensowni, inteligentni, niesamowicie dowcipni. Pan gigant i okrąglutka Pani prezentują doskonały gatunek partnerstwa, które łączy ironię i szacunek. Nie zapominając o ogromnej dozie dystansu, zarówno do świata, jak i siebie samych. Co mają jednak wspólnego z modą? Niewiele, poza okazjonalnymi gośćmi, którzy od czasu do czasu wpadają na wiecznie głodną nowych tematów kanapę. I ta urocza, zdecydowanie moja ulubiona, telewizyjna para, w sposób absolutnie wdzięczny i nieinwazyjny, z uśmiechem na ustach i ku uciesze widzów, udowodniła, że projektantów nie należy brać na poważnie. Chciałbym myśleć, że Dorota i Marcin śmiali się z uczestnikami polskiej edycji Project Runway. Obawiam się jednak, że ktoś tu z kogoś zrobił idiotę. Ups, będą klapsy, będzie bolało. Jak co tydzień zdejmujemy majtki. Razem SHOWROOM.pl zapraszam do lektury.
Jeśli ktoś myślał, że wymyślanie drapowanych kiecek jest wielką sztuką, to żył w błędzie. Prawdziwą sztuką jest ubranie „zwykłego człowieka”. Kim jest zwykły człowiek? Pytanie powinno raczej brzmieć: kim on nie jest? A więc zwykły człowiek to ja, i ty, i wy, a właściwie to prawie wszyscy, poza promilem populacji ziemskiej. Zwykły człowiek ma zwykłe proporcje. Czasami ma dłuższe ręce, a krótsze nogi. Czasami ma zbyt okrągłe biodra. Czasami lekko asymetryczne oczy lub uszy, „zbyt długi” nos, albo „zbyt wąskie” ramiona. Ot zwykły człowiek ma wady, które można wymieniać w nieskończoność. Albo pewne szczegóły w anatomii, które są uważane za wady, a być może mogły by być atutami, gdyby ludzie tak mocno nie spinali tyłków, martwiąc się przesadnie opinią innych. To jest jednak pryszcz. Bo okazuje się, że niektórzy potrzebują „profesjonalnej pomocy”. Należą do nich Dorota Wellman i Marcin Prokop. Dorota dlatego, że jest okrąglutka. Piszę „okrąglutka”, bo nie wiem czy wypada mi używać innych określeń. Zresztą jakich? Gruba? (jak możesz, to niemiłe!). Grubsza? (ale od kogo?) Puszysta? (boisz się nazwać rzeczy po imieniu?), przygruba (to nic nie mówi)… A okrąglutcy ludzie powinni się ubierać ze szczególną troską. Dlaczego? Jeszcze do tego wrócimy. Problem Marcina polega dla odmiany na tym, że jest on zbyt wysoki. Faktycznie, jest niebotycznie wielki. Miałem okazję z nim rozmawiać i przyznaję, że musiałem zadzierać głowę, a do niskich przecież nie należę. Jak odziać tak wertykalnie wybujałą powłokę cielesną? Nie jest lekko, bo jak wykraczasz poza normę, to znajdujesz się w szarej strefie mody. Dla okrągłych worki i dwie pary wyszczuplających gaci, a dla wysokich bezpłciowe ciuchy ze specjalistycznych sklepów. I jak tu żyć? Ano jakoś się da, bo zarówno Dorota, jak i Marcin nieźle sobie radzą. Jeśli nikt nie mówi o tym, jak wyglądasz, to znaczy, że ubierasz się przeciętnie. I to jest jak najbardziej ok. Szczególnie jeśli prezentujesz ponadprzeciętne zdolności w innych dziedzinach życia, a wyżej wspomniany duet należy właśnie do takiej grupy osób.
Marcina i Dorotę zaproszono do programu jako klientów uczestników. A sami projektanci zostali tym razem dobrani w pary. Zajął się tym Kuba, który czynił te honory dzięki wygranej w poprzednim odcinku. Kreator aspirujący do roli pierwszego amanta polskiej branży modowej dobrał sobie lokalną królową minimalizmu (czyli Lilianę). Milita, której uśmiech potrafi ugasić pożar (albo go wzniecić) trafiła w psychotyczne objęcia Maćka. Natalia, córka sielskiej wsi, dostała w prezencie paczuszkę z niebezpieczną zawartością i kokardką, czyli Piotrusia. Szóstka naszych bohaterów miała później okazję poznać swoich klientów. Mogli z nimi porozmawiać, poznać ich gust, zapytać o detale, które uważają za problematyczne i wymagające szczególnego zainteresowania. Zadanie polegało więc na zaprojektowaniu dwóch sylwetek, w których Dorota i Marcin mogliby modnie i wygodnie prowadzić popularne pasmo śniadaniowe. A ponieważ zadanie realizują projektanci, to propozycje powinny zapewnić klientom maksymalny komfort, który mają szyte na miarę ubrania. I tu pojawia się zagwozdka. Ktoś tu czegoś nie zrozumiał. I albo to jestem ja, albo uczestnicy. Wydaje mi się, że przy realizacji takiego zlecenia trzeba mieć w pamięci swojego klienta. Tego kim jest, czym się zajmuje, jak się do tej pory ubierał. Na tym polega konsultacja. Na rozmowie, która zagwarantuje, że obie strony będą zadowolone z efektu. Jak się jednak okazuje, nie jest to takie oczywiste. W każdej parze, projektanci musieli zdecydować, kto projektuje dla Doroty, a kto dla Marcina. W kwestii wygranej projektanci byli rozliczani parami, jednak jeśli chodzi o przegraną, to każdy sobie rzepkę skrobie. Tak więc w interesie uczestników leżała zarówno realizacja własnego projektu, jak i tego, który należy do partnera. Oczywiście goście specjalni tego odcinka zasiedli również w jury i do nich należała ostateczna decyzja.
Jeśli jeszcze nie widzieliście tego odcinka (a tym razem warto, bo jest zabawny) to możecie go zobaczyć tu:
Para nr 1 – Natalia i Piotr aka Telewizja Regionalna
Natalia i Piotr przeszli przez cały odcinek praktycznie niezauważeni. Najwyraźniej tak ciężko pracowali nad tymi projektami, że nie zdążyli zrobić nic ciekawego przed kamerami. Brak emocji został jednak później solidnie nadrobiony, przy okazji eliminacji. Piotr wyleciał z programu, dzięki swojemu pomarańczowo-białemu wdzianku, które zaprojektował dla Doroty. Kiedy opuszczał program, jego partnerka Natalia wylała całe morze łez. Pytanie „dlaczego?” pozostaje otwarte. Być może było jej przykro z powodu Piotra, ale istnieje też szansa, że płakała nad powyższym zestawem Marcina. Dwójka prowadzących wygląda jakby pracowali w jakiejś wyjątkowo ubogiej, regionalnej stacji telewizyjnej przy paśmie rolniczo-kulturalnym. Obie propozycje wyglądają zgrzebnie, mało współcześnie i naiwnie. Brakowało im tylko stogów siana w tle. Taki poziom wzornictwa jest niedopuszczalnie niski. W tym przypadku nie ma co się rozwodzić – to są bardzo marne projekty.
Para nr 2 – Liliana i Kuba aka Czarne Konie
Na temat tej dwójki można by powiedzieć wiele, ale nie sposób im odmówić pakietu zdolności, które wyróżniają ich na tle grupy. Jednak trzymanie dwóch silnych koni obok siebie bywa niebezpieczne, bo istnieje szansa, że zakopią się na śmierć. I tak właśnie było w tym odcinku. Poziom dramy sięgnął zenitu. Ktoś komuś nie pomógł, ktoś coś obiecał, ktoś czegoś nie zrobił. Histeria, płacz i niemal rękoczyny. W tej toksycznej atmosferze powstały projekty, które zagwarantowały Lilianie i Kubie wygraną. Ale czy na pewno projekty? A może jednak mocno zasugerowany afekt, którym Marcin obdarzył rudowłosą projektantkę? Ta pikantna historia zaczęła się w okolicach krocza Marcina, kiedy to Liliana zdejmowała miarę. Ich zażyłość zaszła tak daleko, że pod koniec odcinka Marcin z wprawą doświadczonego satyra doradził jej więcej otwartości dla mężczyzn, których projektantka mierzy, szczególnie jeśli chodzi o wewnętrzną długość nogawki. A później zasugerował, że cokolwiek w tym rejonie się nie czai, to na pewno nie gryzie. Cóż mogę dodać, zgadzam się i z entuzjazmem stwierdzam, że nie sposób z tym faktem polemizować. Szczególnie w przypadku Marcina *tu kokieteryjnie mrugam okiem*. Prawda jest jednak taka, że w porównaniu do projektów pozostałych dwóch grup, tylko propozycja Czarnych Koni nie stanowiła kompletnej obelgi dla oczu. Ważny jest fakt zrozumienia zadania, które nie polegało na przebraniu, ale ubraniu. I tak, ze średnim powodzeniem, Lilianna wcisnęła Marcina w rurki, które grożą impotencją i przyciasną marynarkę, krojoną na damski żakiet. Natomiast Kuba przygotował dla Doroty graficzną, dopasowaną sukienkę. Ta kreacja wzbudziła szczególne kontrowersje. Natalia zobaczyła w niej obraz pingwina. Jeśli nie wiecie, to takie zjawisko nazywa się „pareidolia„. O, i chyłkiem boczkiem poznaliśmy nowe słowo! Skojarzenie z pingwinem wstrząsnęło Kubą, a Natalia dostała ocenę celującą z przedmiotu „dywersja”. Zrobiło się takie zamieszanie, jakby sam Jezus objawił się na tej sukience. Swoje trzy grosze dorzuciła też Joanna Przetakiewicz, Kreatorka Mody, która powiedziała, że ta sukienka jej się nie podoba. Dlaczego? Bo jest źle odszyta. Oczywiście, że nie jest dobrze odszyta, wszyscy wiemy, że projektanci w tym programie nie radzą sobie z pracą pod presją czasu, albo brakuje im umiejętności. Tak-już-to-wiemy. Ale umówmy się, ta kiecka nie wyglądała tragicznie. Jednak największą przeszkodą był panel, który optycznie powiększał okolice pośladków. I to już było dla Joanny nie do przejścia. W jej świecie okrąglutka Kobieta ma tylko jeden cel w życiu – wyszczuplić się. Za wszelką cenę. Więc jeśli sukienka, to tylko wyszczuplająca. Oczywiście, jeśli sukienka zwęża optycznie sylwetkę, można to uznać jako zdecydowany plus. Jednak kwestię wyboru takiego fasonu powinno się zostawić osobie bezpośrednio zainteresowanej, czyli Dorocie. Jak na razie nie istnieje społeczny przymus noszenia wyszczuplających fasonów. I całe szczęście!
Para nr 3 – Milita i Maciek aka Ekipa Remontowa
Jak można w podobny sposób ubrać dorosłych ludzi? Nie mam zielonego pojęcia. Podobne stylizacje z trudem sprawdziłyby się w przypadku nastolatków prowadzących młodzieżowy program o chałupniczym farbowaniu starych t-shirtów i innych modowych zajawkach z kategorii „Zrób To Sam”. Jednak podobny poziom rękodzieła nie mieści się w ramach projektowania mody. Koszmar, pomyłka i niezrozumienie zadania, które nie polegało na metamorfozie w zbuntowane dzieciaki, ale na ubraniu prowadzących popularny program śniadaniowy. Swoje emocje najlepiej wyraziła Dorota, przy pomocy jednego prostego gestu:
BUM!
Jednak to nie amatorszczyzna jest największym grzechem tych projektów Ekipy Remontowej. Jest nim brutalna próba przebrania Marcina i Doroty w chamsko pasujące do siebie zestawy, czyli realny zamach na wszelką osobowość i indywidualność. Brak szacunku do klienta jest w tym przypadku porażający. A Anja stwierdziła, że w tych rzeczach wygląda się „szajsowo”. I przyznam, że w tym przypadku ciężko się z nią nie zgodzić. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo konsultacja przebiegła, mniej więcej, tak:
Twarz nieskażona emocjami
Marcin robi dobrą minę do złej gry
U Maćka bez zmian
Milita wkracza do gry
…
Tu lepiej nie będzie
Marcin odpłynął
Podsumowując: Liliana i Kuba wygrali, Maciek, Natalia i Milita przeszli dalej, a Piotr odfrunął z powrotem do Bajkolandii, krainy pełnej mistycznych ubrań, które mówią. Z tym werdyktem nie da się polemizować, bo dokonali go bezpośrednio zainteresowani. Oczywiście, że zwycięska propozycja jest daleka od perfekcji, ale jako jedyna w tym całym zamieszaniu miała w sobie potencjał ubioru adekwatnego do sytuacji i wymagań klientów. Bardziej zastanawia mnie jednak kwestia przegranej. Wydaje mi się, że Piotr opuścił program niezasłużenie.
To był całkiem zabawny odcinek. Wszystko dzięki gościom specjalnym, którzy wnieśli do programu ogromny ładunek pozytywnego dystansu. Widać, że nie brali tej sytuacji serio, ale czy można im się dziwić? Propozycje, które zostały im przedawnione dobitnie udowadniają, że trudno jest w naszym kraju traktować temat mody poważnie, dlatego lepiej się z niej śmiać. I dokładnie tak się stało. Śmialiśmy się z braku umiejętności, zarówno krawieckich, jak i projektanckich, z niezrozumienia zadania, z naiwności tych projektów i z braku gustu. Jak się jednak okazuje, nawet największe wpadki da się sprzedać, jeśli podleje się je sosem dobrego humoru. Szkoda mi jedynie projektantów. Dobrze jest być partnerem w dowcipie, gorzej stać się jego ofiarą.
A na sam koniec, jak zawsze zapraszam was na platformę SHOWROOM.pl, wypełnioną po brzegi ubraniami i dodatkami od polskich projektantów. Zarówno tych poważnych, jak i dowcipnych.
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
Po przeczytaniu cyklu Project Runway Bez Majtek w końcu zdecydowałam się na obejrzenie odcinka i sama się podziwiałam że obejrzałam go w całości!!!! niemniej dziękuję za inspirację 🙂 jeżeli ten odcinek miał w sobie dużo luzu i tzw radości, to wyobrażam sobie jak wyglądają inne, wprost umierałam ze śmiechu!!!!! wielkie dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
„Wertykalnie wybujała powłoka cielesna” – przepiękne określenie ♥
PolubieniePolubienie
Z odcinka na odcinek udowadniają, ze nie potrafią szyć. Ja wiem, ze to projektanci, a nie krawcy, ale na boga, ani projekty nie są dobre, ani te ciuchy nie są dobrze skrojone i zszyte. Żadne z „szytych na miarę” ubrań nie pasowało wymiarem na modeli (wszystkie spodnie były zaciasne i to nie była kwestia jednego centymetra). W poprzednich odcinkach również mieli podobne problemy. Wielokrotnie tworzą mało odkrywcze ubrania, które możemy z powodzeniem zdobyć w sieciówkach. Z tym wyjątkiem, że lepiej skrojone.
A co do przegranej, uważam, że zamiast Piotra (specyficzny, ale coś w nim jest) powinna odlecieć Natalia (niesamowicie irytująca, nie wiem, dlaczego tak długo jest w tym programie) lub Maciej.
PolubieniePolubienie
Wyobrazasz sobie uczestnikow probujacych swoich sil w slynnym Postal Uniform Challenge? Koniec z uprawianiem radosnej tworczosci i projektowaniem dla samego projektowania, za to trzeba byloby sie przestawic na pragmatyczne myslenie i tworzenie czegos maksymalnie funkcjonalnego, przydatnego i komfortowego. Polecialyby glowy,
PolubieniePolubienie
Myślę, że gdyby coś takiego zaistniało w polskiej edycji, to związek zawodowy pracowników poczty miałby podstawy do wniesienia pozwu w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
PolubieniePolubienie
„Propozycje, które zostały im przedawnione” – tak, wszystkie projekty wyglądały trochę tak, jakby wyszły spod ręki nastolatki w latach 80-tych…
PolubieniePolubienie
Bolek i Lolek, Flip i Flap, Pat i Kot, DOROTA I MARCIN. 😛
http://forkstosounds.wordpress.com/
PolubieniePolubienie
Ciekawe, że żaden z uczestników programu nie potrafił nic uszyć na osobę, która nie ma figury modelki. To świetnie wróży ich przyszłym karierom.
PolubieniePolubienie
Mam wrażenie, że z szyciem na modelki tez sobie niezbyt radzą, haha (przez łzy)
PolubieniePolubienie
kto wczoraj wygrał finał? 🙂
PolubieniePolubienie
Gdybym był na jakimś finale, to pewnie bym podpisał jakąś lojalkę, że nie wolno mi o nim mówić, więc nie wiem o jakim finale piszesz. A w ogóle to nawet gdybym wiedział, to obrady jury są kręcone bez publiczności. Podobnie jak ogłoszenie wyników 😀
PolubieniePolubienie
😀 spoko
i tak już wszystko wiadomo ;))
PolubieniePolubienie