Lindberg Czyli Oprawki na Całe Życie!

Lindberg 1993

Na kilka dni przed łódzkim Tygodniem Mody dostałem zaproszenie na prezentację tajemniczej marki Lindberg w nowym budynku Plac Unii City Shopping. Z ręką na sercu – niczego o niej nie wiedziałem i niczego nie sprawdzałem. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, po prostu nie miałem czasu. Zachowałem jednak na tyle przytomny umysł, żeby poprosić organizatorów wydarzenia o przypomnienie, na dzień przed planowanym spotkaniem. Znam swój poziom oszołomstwa, kilka razy zdarzyło mi się wyjść z domu w dwóch różnych butach, więc cóż mogę dodać? Po prostu czasami trzeba mnie pilnować. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć jedno – intuicja mnie nie zawiodła, bo momentalnie zakochałem się w marce Lindberg i zaraz dowiecie się dlaczego. A powodów jest kilka, a może nawet i „naście”.

W ramach wstępu dodam jeszcze, że w informacji prasowej dotyczącej dzisiejszego bohatera wyczytałem taki fragment: „Firma Lindberg jest zdeterminowana, aby stosować się do swojej podstawowej mantry mówiącej, że jeżeli już się coś robi, to warto robić to wyjątkowo dobrze”. Muszę przyznać, że z trudnością znajdę słowa, pod którymi równie chętnie mógłbym się podpisać. Toż to moja własna filozofia!

Wyobraźcie sobie markę, która dba o każdy etap produkcji. Która poza zamawianiem surowców i sprzedażą produktów niczego nie zleca zewnętrznym firmom. Przykładem takiej marki może być Lindberg, którego siedziba mieści się w Kopenhadze (a do tego należy dodać jedno filipińskie laboratorium, które stale się rozwija) i jest spełnieniem marzeń o współczesnej manufakturze. Tu rodzi się jakość, którą można nazwać bezkonkurencyjną i ponadczasową. Ośmiu zatrudnionych projektantów wymyśla nie tylko nowe wzory okularów. Dbają oni o każdy detal – od gablot wystawowych, przez materiały promocyjne, aż do dywanów, etui… dosłownie wszystkiego. A CEO firmy, pośrodku ogromnego biura, urzęduje w małej drewnianej chatynce. No i powiedzcie, czy to nie robi wrażenia?

Lindberg 1969Lindberg 1979

Historia marki sięga 1969 roku, kiedy to Hanna i Poul Jorn Lindberg założyli salon optyczny Lindberg Optik. Dekadę później, Poul Lindberg decyduje się na produkcję własnych oprawek, zlecając ją zagranicznym podwykonawcom. Jednak prawdziwa rewolucja przyszła wraz z tytanowymi oprawkami, cienkimi niczym włos, które dosłownie podbiły świat. Są niesamowicie giętkie, niemal niezniszczalne – można je wykręcać na wszystkie strony, a i tak niezmiennie wracają do swojego pierwotnego kształtu. W 1984 roku powstaje więc Lindberg Optik Design. Okulary AIR Titanium wzbudzają zainteresowanie, zakłada je nawet duńska królowa Małgorzata II. Początek lat 90’ niesie kolejny przełom – produkty Lindberg trafiają na światowy rynek, można je kupić zarówno we Francji, jak i Japonii. I to właśnie w Japonii miał miejsce jeden z największych triumfów marki, która otrzymała prestiżową nagrodę Good Design Grand Prize Award, przyznawaną przez Japan Institute of Design Promotion, zostawiając w tyle takich konkurentów jak Apple i koleje Shinkansen, i – bagatela –  ponad trzy tysiące innych projektów.

Lindberg 1987

Królowa Małgorzata II w oprawkach Lindberg

Lindberg 1986

Sprężynowy mechanizm, który zastąpił tradycyjne śrubki.

Lindberg 1984

Od tamtej pory marka Lindberg stała się synonimem jakości, połączonej z wysmakowanym wzornictwem. Jeśli szukacie szalonych wzorów, udziwnień i hałasu estetycznego – to nie są produkty dla was. Ale! Prostota nie oznacza, że okulary te nie mają nic wspólnego z modą. Mają, jak najbardziej. Pierwsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy, to ponadczasowość. W ofercie znajdziecie praktycznie wszystkie kształty, jakie można sobie wymarzyć. Prostokątne, kwadratowe, pillow, motylki, kocie oczy, aż po awiatory i lennonki.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Mimo tego, że nawiązują do znanych wzorów, to ich potęga leży w detalu i pomysłowości. A jednym z najważniejszych detali jest brak śrubek. Okulary posiadają sprytne zawiasy, które nie wymagają dodatkowych ruchomych części, przez co znacznie zyskują na trwałości. Nie wspominając o tym, że są wygodniejsze w użytkowaniu – kto raz zgubił śrubkę, ten wie o czym piszę. Podstawowe wzory wykonane są z tytanu, nowoczesnych materiałów (których nawet nie przytaczam, bo nie mam śmiałości wgłębiać się w techniczne detale), jak i kłów mamuta. Zaciekawił mnie jednak proces barwienia modeli Lindberg Acetanium, który opiera się na zanurzaniu oprawek w specjalnym roztworze, a od samej długości tego procesu zależy finalny kolor okularów. Dla najbardziej wymagających i zamożnych klientów została stworzona linia Lindberg Precious. Są to oprawki wykonane z kruszców (między innymi złota) i ozdobione kamieniami szlachetnymi. Nie spodziewajcie się tu jednak nuworyszowskiej ostentacji. Skandynawskie wzornictwo dominuje nawet w tak zbytkownych produktach. W trakcie prezentacji, z czego nie zdawałem sobie sprawy, dowiedziałem się też, że okulary są coraz częściej uznawane za równorzędne biżuterii i są osoby, które inwestują w nie (dosłownie) ogromne pieniądze. Na rynku chińskim zostały zamówione oprawki Lindberg, które ozdobiono różowymi diamentami (wydobywane podobno zaledwie w jednej kopalni na świecie, mieszczącej się w Australii), które osiągnęły wartość 350 tysięcy dolarów (mam nadzieję, że dobrze przytoczyłem kwotę). Dodam tylko, że nie ma tutaj mowy o żadnym pozłacaniu. Oprawki z linii Lindberg Precious powstają z solidnego, 18-karatowe złota.

Dla wielbicieli nowoczesnego wzornictwa z pewnością ciekawa będzie linia Lindberg n.o.w. Są to futurystyczne i minimalistyczne oprawki wytwarzane z przeźroczystego kompozytu, którego grubość wynosi zaledwie 2 milimetry. Zauszniki z tytanowego drutu są jeszcze cieńsze, niemal niewidoczne. Całkowita waga tych oprawek wynosi… 2,3 grama!

20120730_204530_151_533

Prawda jest taka, że jestem ślepy jak kret i lubię (co ja piszę, uwielbiam!) okulary. Jednak żeby wpaść w mały szał przymierzania, nie potrzebowałem nawet takiej motywacji. Przedstawiciele firmy, między innymi absolutnie uroczy Peter Warrer – Dyrektor Działu Sprzedaży i Marketingu, opowiadali o swojej marce z taką werwą i dowcipem, że większa zachęta nie była ani trochę potrzebna. Ciekawość, cóż takiego jest w tych oprawkach wyjątkowego, po prostu zwyciężyła. Mogę powiedzieć jedno – te okulary (i mówię tu o wszystkich modelach, które miałem okazję mierzyć) są lekkie jak piórko. Nie wiem, czy macie problem ze śladami po noskach, po długim noszeniu szkieł? Ja mam. Zawsze kiedy je zdejmuję, mam na nosie dwie czerwone plamki. Nie spędza mi to snu z oczu, ale nie jest również komfortowe. Dlatego warto dodać, że okulary Lindberg są niesamowicie lekkie. Niemal nie czuć ich w dłoni, nie wspominając już nawet o nosie. Każda para oprawek jest dostosowywana do kształtu głowy, tak aby dawała poczucie maksimum komfortu i idealnie pasowała do właściciela.

Lindberg 2009

Marka Lindberg jest liwerantem Duńskiego Dworu Królewskiego. Jest to niezwykły zaszczyt, który w każdej monarchii świadczy o nieskazitelnej reputacji, patriotyzmie i jakości. Jeśli nie znacie słowa „liwerant” to już śpieszę z odpowiedzią: jest to nic innego jak oficjalny dostawca dostarczający dobra na dwory królewskie i szlacheckie.

Dużo ostatnio mówimy o jakości, podobno jej szukamy, podobno jest ciągle pożądana. Jestem bardzo ciekaw, jak marka odnajdzie się na polskim rynku. Moja rekomendacja nie musi przekonać każdego, ale powiem wam, że produkty Lindberg, sygnowane własnymi imionami, noszą Królowa Elżbieta, Brad Pitt i dziesiątki, a nawet setki innych znanych osób. I nie tylko znanych, bo są to oprawki uwielbiane przez wszelkich rekinów finansjery, magnatów i ludzi operujących na co dzień taką ilością zer, której nie potrafię nawet zliczyć. Nie miejcie jednak złudzeń, prawdziwa jakość nie może być tania. Nie oznacza to oczywiście, że musi być ekstremalnie droga, ale ma swoją cenę. Tu pojawia się jednak ponadczasowa kwestia – czy zainwestować w jedną porządną rzecz, czy kupować tańsze produkty i wymieniać je cyklicznie na nowe. Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam, w zależności od swoich preferencji i hierarchii wartości.

Never Ending Freestyle Voguing 

Tobiasz Kujawa

freestylevoguing@gmail.com

PS. Wszystkie fiszki historyczne pochodzą ze strony Lindberg, na którą Was serdecznie zapraszam, bo jest pełna ciekawostek związanych z historią i życiem marki.

Reklama

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s