W przestrzeni wyrwanej spoza całego modnego zamieszania i rywalizacji na bycie „super”, funkcjonuje i tworzy projektantka o charakterystycznym nazwisku, które edytor tekstu nieustannie podkreśla mi na czerwono. Jest to oczywiście Justyna Chrabelska. Zdystansowana, oszczędnie rozporządzająca swoją medialnością, która w przypadku sprawców mody bywa równie mocną kartą przetargową, co sam produkt. Słowo „kameralna” pasuje tu jak znalazł. Co ważne, brak rozgłosu nie przeszkadza Justynie konsekwentnie, sezon po sezonie, proponować swoim klientkom nowe kolekcje. Przywiązanie do prostoty nie pojawia się tylko w kwestiach promocyjnych, bo jest przede wszystkim rozwinięte w konkretnej myśli estetycznej. Stonowanego w formie wzornictwa, zbudowanego na doskonałych materiałach i detalach. Ubraniach, których styl roboczo określam jako „kobiecy puryzm”.

Żelazne punkty każdej kolekcji Justyny, to naturalne barwy, funkcjonalność i prostota, która nadal dość niefortunnie kojarzy nam się z minimalizmem. Nie nazywałbym mody tej projektantki minimalizmem, nie wiem nawet czy aspiruje do tego miana, ale myślę, że słowo prostota zdecydowanie bardziej pasuje do jej propozycji. Z wyraźnym zaznaczeniem, że określenia „prosty” i „banalny” nie są i nigdy nie będą synonimiczne. Znamienna dla jej kolekcji jest pewna płynność sylwetek – każdy kolejny sezon, choć wprowadza nowe pomysły, stanowi jednocześnie przedłużenie poprzednich. Widać, że Justyna Chrabelska przywiązuje się do pewnych rozwiązań, które wykorzystuje później na różne sposoby. Weźmy ażurowe plecionki – w kolekcji Wiosna/Lato 2014 pojawiły się one jako element konstrukcji rękawów białych sukienek i spódnic. W sezonie Jesień/Zima 2014 płynnie przeskoczyły na torby, zyskując przy okazji mocną malachitową barwę. Falbanki na ramionach to również żadna nowość – znamy je z sezonu Jesień/Zima 2013 gdzie wdzięczyły się na sportowych białych bluzach. Tym razem charakteru dodała im świetna, wzorzysta czarno-biała bawełna, która z lekką nostalgią przywodzi na myśl buszowanie w wieszakach India-Shop’ów. Temat czerni to zdecydowana nowość, co ważne, pojawiająca się w dwóch odsłonach. Pierwsza to czarny welur, który jest jak najbardziej utrzymany w aktualnych trendach – kto oglądał wybiegi Nina Ricci, Etro, Toma Forda czy Chanel ten wie, że mięsisty aksamit i jego pochodne wracają do łask. Szczególnie w czarnym wariancie. Druga odsłona czerni to wełna ozdobiona punkcikami mieniących się cekinów. Ten delikatny błysk zdecydowanie kusi.
Kolekcję uzupełniają akcesoria. Wyżej wspomniane torby, sakiewki, trójkątne torebki, jak również koce (Justyna Chrabelska od dłuższego czasu ubiera również wnętrza) i ubranka dla dzieci, które są po prostu zminiaturyzowanymi fasonami dorosłych wersji. Ten sezon, oparty na kontraście lekkich i zabudowanych sylwetek, transparentności bawełny z kaszmirem i strukturalnych materiałów, sportu i elegancji, najlepiej podsumowują słowa: dla każdego coś miłego. Rozbudowana, uniwersalna, stonowana, a co za tym idzie dająca ogromne pole do popisu przy wybieraniu dodatków. Oczywiście dla zwolenniczek „kobiecego puryzmu” zestaw od Chrabelskiej może być wystarczający, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozwinąć go kolorystycznie, przez intensywniejsze dodatki. Elementem który w tej kolekcji osobiście cenię najbardziej, jest sposób myślenia projektantki o produkcie. Przede wszystkim dotyczy on szalenie przyjemnych materiałów – miałem okazję je zobaczyć (a co tym idzie i pomacać) na żywo, podczas niedawnej prezentacji w przestrzeni Art Yard Sale i muszę przyznać, że są wyśmienite, podobnie jak sama dbałość o idealne odszycie i wykończenie. Druga istotna kwestia to detal. Czarno-białe sylwetki zostały ozdobione dekoracyjnymi troczkami, które dosłownie cieszą oczy. Podobnie jak sznurowania, delikatne, niemal bieliźniane ramiączka, koliste fasony spódnic czy seksowne wycięcia w okolicach talii. Oczywiście nie będę oszukiwać, że jak na moje standardy, ta kolekcja średnio syci apetyt. Nie sądzę jednak, żeby intencją Justyny Charbelskiej było przekraczanie granic mody. To po prostu przyjemne w odbiorze ubrania, które na pewno nie generują wielkich uniesień, ale również nie rozczarowują. Co prawda można by się rozwodzić nad zasadnością tworzenia lookbook’owych zdjęć, opartych jedynie na kamizelce, bo raczej żadna kobieta nie pojawi się w takim „zestawie” publicznie, ale jak zawsze biorę pod uwagę, że mogę się mylić. W końcu to twórca najlepiej zna swojego klienta. A w tym konkretnym przypadku coś mi podpowiada, że moje małe wątpliwości nie znajdą potwierdzenia u fanek projektantki.
Na sam koniec dodam jeszcze, że bardzo się cieszę z uwolnienia pępka w tej kolekcji. Nie wiem kto i kiedy wymyślił bzdurną zasadę, że przy odkrytym brzuchu, stan spódnicy czy spodni powinien zasłaniać ten jakże istotny element naszego ciała, ale wiem za to, że pępek odegrał zbyt ważną rolę w egzystencji każdego człowieka, żeby ciągle tkwił w ukryciu. Bez pępka nie byłoby życia i należy się nim cieszyć tak często, jak to możliwe. Jednak pytanie czy warto paradować z gołym pępkiem jesienią i zimą zostawiam otwarte, bo w sumie należałoby je zadać projektantce.
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
Mnie akurat medialności tej zdolnej projektantki brakuje Justyna Chrableska spokojnie mogłaby konkurować w tzw topie…Ciągle drażni mnie utartość i niezmienialność nazwisk na polskim Panteonie. Na Elle Fashion Style Awards do 20 tki top projektantów poslkich wpisano z nowych nazwisk tylko Szulca i MMC…Za to wyviągnięto z szafy prawie nieaktywnych.Nie rozumiem tego nie rozumiem….Moze to taka słowiańsko wschodnia cecha. W Rosji Ałła Puagczowa do dziś jest mega gwiazdą i milionerką.
PolubieniePolubienie
Bo u nas się szanuje tradycję 😀
A jeśli chodzi o kolekcję, to choć takie stroje nie są w moim stylu i na jesień/zimę w naszym klimacie średnio się nadają, to cenię w nich prostotę formy – tak oszczędną, że aż wyszukaną. Trudno mi jednak wyobrazić mi sobie te ubrania w zestawieniach z czymś innym. Są tak „kompletne”, że dobranie do nich czegoś w innym stylu zepsułoby efekt. Ale może mam za mało modowej wyobraźni?
PolubieniePolubienie