La Mania Wiosna/Lato 2015 czyli „Jakby Luksusowo”

86_web_LaManiaSS15_171214_FilipOkopny

Zaczęło się od zaskoczenia znalezionego w skrzynce mailowej. W wielkim skrócie wyglądało ono tak: „Dzień Dobry Panie Tobiaszu, tiruriru pokaz La Manii tiruriru, zaproszenie tiruriru, a może adres korespondencyjny tiru? Riru?”. Zaraz zaraz. Wróćmy do podstaw. Zaproszenie na pokaz La Manii? Wysłane do mnie? Po cyklu Project Runway Bez Majtek? Całkiem zabawne. Co by nie powiedzieć – ironiczne. Nazywajmy rzeczy po imieniu – w publikacjach podsumowujących odcinki pierwszej polskiej edycji programu Project Runway pozwoliłem sobie na kilka komentarzy, po których ostatnią rzeczą jakiej mogłem się spodziewać, było właśnie zaproszenie na pokaz domu mody należącego do Joanny Przetakiewicz. Najwyraźniej ostatni kwartał roku 2014 niesie same zaskoczenia, łącząc niemożliwe z możliwym – ogień krzepnie, blask ciemnieje, zwierzęta będą mówić ludzkim głosem, szafiarki piszą książki o treści, którą można podsumować jako jedno wielkie „mystery”, a ja pójdę na pokaz La Manii. I poszedłem. Co więcej – wróciłem, a teraz opowiem wam o tym, co widziałem.

10864842_1500575833557588_1610821591_n

Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020

Marka La Mania zrodziła się z aspiracji do określenia: „Dom Mody”, czyli firmy, której właściciel nie jest projektantem i nie tworzy kolekcji, ale zatrudnia w tym celu wykwalifikowanych, często prestiżowych pracowników. Tyle można napisać o teorii, bo w praktyce ciężko zanalizować metody funkcjonowania La Manii, której właścicielka jest również nazywana kreatorką mody, co daje do myślenia, że Joanna Przetkiewicz nie ogranicza się tylko do posiadania, ale również do realnego kształtowania kierunku estetycznego marki. Większość popularnych i szanowanych domów mody wywodzi się z marek autorskich, sygnowanych imieniem, nazwiskiem, bądź jednym i drugim. Z biegiem lat, sukces i popularność sprawiły, że marki przeżywały swoich twórców, zmieniali się ich właściciele i tworzyły się domy mody. Czas jest tu bardzo ważny, bo proces rozpisany na dekady dawał tym firmom możliwość tworzenia własnej unikalnej historii i stylu. To właśnie ta historia jest fascynująca. Wynika z niej wiedza, doświadczenie, obycie, inteligencja i tradycja tych marek. Klienci kupując luksusową modę, oprócz metki kupują też jej historię. Wraz z historią tworzą się legendy, dlatego świat ekskluzywnej mody wydaje się nieco magiczny. Czy da się taką bajkę zbudować w kilka lat? Czy wystarczą do tego wyłącznie aspiracje i pieniądze? Czy za odpowiednią kwotę można kupić wszystko, łącznie z talentem? Dużo pytań. A odpowiedzi nie są jednoznaczne.

10843787_575698149227859_1850860420_n

Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020

Myślę, że wiele pań goszczących tego wieczoru na pokazie La Manii mogło z powodzeniem, autentycznie i bardzo przekonująco zacytować Barbarę Wolańską z filmu Kogel-mogel:

„Marian! Tu jest jakby luksusowo.”

No bo było! Jakby. Główny sponsor pokazu, to firma związana z jachtami. Hala w Soho Factory została wyłożona białą wykładziną, na środku zbudowano biały wybieg, na ścianach zawisły telebimy, po dwóch stronach wybiegu wyrosły piękne trybuny (również białe) a na jego początku abstrakcyjna instalacja artystyczna. Biała. Na gości czekały również białe torby z prezentami. Do nich wrócimy później.

Jest więc elegancko i luksusowo, przynajmniej na pozór. Sporo gwiazd, dużo klientek (łatwo je rozpoznać), ale z wielu miejsc wyziera pustka, również w pierwszym rzędzie. Braki zostaną do samego końca, ale doskonale nadrabia je Anja Rubik. Jej obecność to spore zaskoczenie i ekscytacja. Anja również była zaskoczona, głównie tym, że jej niebotyczne nogi nie mieściły się we first row. Muzyka w tle – raczej nieprzyjemna, elektroniczny łomot rodem z lat ’90, średnio uzupełniający te biało-dziewicze okoliczności. Pokaz zaczyna się ze sporym opóźnieniem – prawie godzinnym. Szczęśliwie czas się nie dłuży, bo znajoma opowiada wciągającą historię o Giuseppe Zanottim i wizycie w jego fabryce. Podobno piękna. Zazdroszczę!

Zrzut ekranu 2014-12-20 (godz. 16.56.43)

Zrzut Ekranu via facebook.com/anjarubikofficialfanpage

Pokaz kolekcji La Mania Wiosna/Lato 2015 był z mojej perspektywy o tyle ciekawy, że pracowała przy nim Liliana Pryma, finalistka polskiego Project Runway. Jej minimalistyczo-purystyczna estetyka uwiodła w programie sprytne oko Joanny Przetakiewicz, a Liliana trafiła do tak zwanego teamu projektanckiego domu mody La Mania. Wcześniej dla marki pracowała (między innymi) Magda Butrym, która zaprezentowała niedawno nową kolekcję (kompletnie odbiegającą od wizerunku La Manii) i która realizuje się w ubieraniu zagranicznych sław, ostatnio Kim Kardashian.

Zdjęcia: Filip Okopny / Fashion-Backstage.com

Jestem w stanie sobie wyobrazić, że istnieją kobiety, które nie potrzebują okryć wierzchnich. Prowadzą po prostu luksusowe życie, które wymaga wyłącznie luksusowej garderoby, głównie powłóczystych sukien. Ich wybór, nie trzeba go dziś oceniać. Rozumiem też, że można tworzyć wyspecjalizowany dom mody, który w swoich kolekcjach wybiegowych proponuje tylko wyspecjalizowaną odzież do zadań specjalnych. Piękne kreacje, które uwodzą oko, pobudzają zmysły i sycą wyobraźnię. Pytanie tylko czy chcieć oznacza móc? Nowa kolekcja La Manii to przegląd stosunkowo prostych sukienek i kombinezonów, których efektowność została zbudowana na objętości, warstwach, asymetrii i metalowych zdobieniach. Sylwetki są tak proste, że nie prowokują do głębszej analizy. Można by się prędzej zastanawiać nad inspiracjami i referencjami, które prowadzą myśli (na przykład) w kierunku kreacji ślubnej Solange Knowles, zaprojektowanej przez Stéphane’a Rollanda, czyli kombinezonu z peleryną. Delikatnie mówiąc: podobne. Zbieżność fasonów jest zbyt duża, żeby mówić o przypadkowym podobieństwie. Owszem, można powielać tak popularne pomysły – dlaczego by nie? Tylko czy to na pewno jest „kreacja”? A może jednak „re-kreacja”?

Solange-Knowles-Stéphane-Rolland-Wedding-jumpsuits-2014

Stéphane Rolland Couture FW 2012

Zdjęcie via pinkypink.org

La Mania Wiosna/Lato 2015 / Foto: Filip Okopny
La Mania Wiosna/Lato 2015 / Foto: Filip Okopny

Kolekcja ma kilka mocniejszych punktów – na przykład dwie fioletowe transparentne sylwetki o ciekawej fakturze. Paleta jest jednak mało ekscytująca, zdobienia metalowymi blaszkami ciężkie, momentami toporne i zbyt mocno naciągające materiał. Mimo kilku ciekawych fasonów i bardzo przyjemnych dla oka „podwójnych” ramiączek, kolekcja prezentuje się skromnie. Nie chcę używać tego określenia, bo wydaje się zbyt mocne, ale inne nie przychodzi mi do głowy – ubogi luksus. Spektakularny w zamyśle pomysł, który utknął w połowie, mimo ogromnego potencjału i zaplecza finansowego. Ta aura niestety dominowała, a podsycał ją brak stylizacji – kompletnie zrezygnowano z akcesoriów i dodatków (oprócz kilku dość dyskretnych par kolczyków i bransoletek). Najwyraźniej współczesna kobieta La Manii potrzebuje jedynie sukienki, a prostotę utożsamia jednoznacznie z elegancją. Torebka, kapelusz, okrycie wierzchnie są już niepotrzebne. A może nawet i zbędne? To wrażenie pustki sugeruje, że mogło być zdecydowanie lepiej, ciekawiej i bardziej luksusowo. Kolekcji zabrakło odwagi i umiejętności operowania kolorem. Staranności przy tworzeniu konstrukcji i dobieraniu tkanin – spójrzcie na górę pomarańczowo-zielonego kompletu, czy przywodzi ona na myśl słowo „luksus”?

La Mania WiosnaLato 2015 - Detal1

Pozornie ekskluzywny pokaz w szczegółach nie jest już taki nęcący. Fatalnie dobrana muzyka, jakby od niechcenia. Zbyt duża widownia. W gift-packu próbka lakieru do włosów i żel pod prysznic. Serio? Zapraszam na korepetycje do Ani Kuczyńskiej, która jest mistrzynią elegancji. Ania Kuczyńska potrafi owinąć zwykły migdał w kawałek złotego papieru, a goście mają wrażenie, że odwijają luksusowe cacko, niemal diament. Po ostatnim pokazie wręczała zaproszonym (wszystkim, a nie tylko wybranym) piękne i zmyślne tekturowe piramidy, w których kryło się owinięte w czarną bibułę, czarne jak noc, ręcznie wytwarzane mydło, w kształcie bryły węgla. I tak, choć było to mydło, to zostało zaprezentowane i sprezentowane w wyjątkowo wyrafinowany sposób. To jest właśnie elegancja. To jest szyk inteligencji i taktu. Umiejętność budowania nastroju, który jest nieodłącznym elementem mody luksusowej.

joanna-przetakiewicz-dostaa-esemesa-od-tommyego-hilifigera-NEWS_MAIN-119798

Zdjęcie via afterparty.pl

Jeśli mogę coś doradzić marce z tak wielkimi aspiracjami, która chwali się przyjaźnią z Karlem Lagerfeldem, a teraz i Tommym Hillfigerem, bryluje w telewizji i nadużywa określenia „kreator”, to zastanowienie się nad detalami. Trochę nieśmiało, wszak nie posiadam podobnych znajomości, sugeruję większe skupienie nad szczegółami, które budują całość. Mniejsza widownia. Lepsza muzyka – czy w finałową kreację, pretendującą do sukni ślubnej, nawet ze skołtunionym trenem wystającym krzywo spod wierzchniej warstwy, należy pokazywać w rytm kiepskiej rąbanki? Przydałoby się też więcej dobrego gustu i myślenia, które podpowie, że goście na ekskluzywnym wydarzeniu nie oczekują prezentów w postaci żelu pod prysznic od sponsora, bo jak to się ma do kreacji na wybiegu, które kosztują prawdopodobnie kilkanaście tysięcy złotych, albo i więcej? Przecież to kompletnie ze sobą nie koresponduje. Takie działanie nie jest ani szczere, ani miłe, a już na pewno nie ma w sobie prawdy. Sugerowałby też lepszą obsługę prasy. Zaproszenie kogoś na pokaz to jedno, ale relacja dziennikarz-piarowiec nie kończy się na pytaniu o adres korespondencyjny i wysłaniu zaproszenia. Radzę zainspirować się zagranicznymi domami mody i ich informacjami prasowymi, o których już zresztą pisałem. Skąd ten radykalizm? Stąd, że pewne decyzje są zobowiązujące. Skoro Joanna Przetakiewicz postanowiła zostać naczelną „kreatorką” mody w naszym kraju, tak usilnie stara się pokazać swoje znajomości, ma tak radykalne podejście do stylu i wizerunku kobiet, to wymagania muszą być wysokie. Równie wysokie, co referencje La Manii, a te są niebotyczne i sięgają najlepszych domów mody, których metody promocji i budowania wizerunku są nieprzekładalne na lokalne warunki – tworzenie elitarnych ubrań jest w Polsce o tyle problematyczne, że nie posiadamy elit. Taki drobny szkopuł. I nie zmienią tego żadne znajomości, żaden talent podkradziony z programu telewizyjnego, ani żadne, największe nawet pieniądze. One mogą zagwarantować „jedynie” możliwość ukłonienia się widowni na takim wydarzeniu. Owszem, udało się – byliśmy na pokazie. Czy ktoś tu jednak dokonał czegoś ekscytującego? Nowatorskiego? Czy na wybiegu zboczyliśmy prawdziwą „kreację” mody? Według mnie – nie, raczej jej odsłonę rodem z telewizji śniadaniowej. Temat, który żuje się zaledwie trzy minuty, bo po tym czasie traci on swój smak i przestaje ciekawić. Podobna zasada działa w przypadku tej kolekcji. Na pierwszy rzut oka spełnia swoje założenia – nawiązuje do idei luksusu i wyrafinowanej prostoty. W praktyce, a raczej  w szczegółach, jest jednak pobieżna i nudna. Tak jak nie da się kupić obycia, wiedzy czy umiejętności wysławiania się (trzeba je zdobyć), tak nie da się zbudować magii i historii w kilka lat. Realizacja koncepcji La Manii z mojej perspektywy jest mało atrakcyjna i raczej przeciętna. Nuworyszowskie aspiracje, brak prawdy, fałszywy luksus – jeśli ktoś potrzebuje takich wrażeń – proszę bardzo, droga wolna. Dla mnie przeciętność, nawet jeśli jest „luksusowa” i ubrana w piórka z przednich tkanin, nadal pozostaje przeciętnością, a bywa że i marnotrawstwem. Nie zmienia to jednak faktu, że ta specyficzna estetyka ma wiele zwolenniczek w naszym kraju. Blond włosy. Neutralne sukienki. Te same nosy. Podobne usta. Atak klonów – nasz lokalny gang Żon ze Stepford. Prawdziwy sukces La Manii może zagwarantować tylko jedno – zrozumienie roli właściciela marki i inwestora. Joanna Przetakiewicz posiada smykałkę do interesów i piaru, jestem ostatnią osobą, która jej tego odmówi. Ale w kwestii projektowania? La Mania potrzebuje dyrektora kreatywnego z prawdziwego zdarzenia, który przetłumaczy wizję właścicielki na język prawdziwie luksusowej mody. Ale do tego trzeba niestety zrezygnować z finałowych ukłonów. Obawiam się jednak, że ogromna ambicja „kreatorki” nigdy na to nie pozwoli, a gra pozorów będzie trwać nadal.

Never Ending Freestyle Voguing 

Tobiasz Kujawa

freestylevoguing@gmail.com

5 Comments

  1. Rewelacyjnie napisane, nic dodac, nic ujac! Pelen respekt za szczerosc, odwage, za wiedze na temat mody oraz za styl pisania! Oby wiecej takich ludzi jak Ty w Polsce Tobiasz! Very well done!

    Polubienie

  2. Z tą „bielą” od razu przypomina mi się taki niezbyt wyrafinowany dowcip:

    Wpada facet do gabinetu dyrektora cyrku i mówi:
    – Panie, mam taki numer, że ludzie oszaleją! Będzie pan milionerem!
    Dyrektor na to:
    – Spadaj mi pan! Mam dobry program i nie potrzebuję żadnych nowych numerów.
    Facet:
    – Niech pan posłucha przez 30 sekund, na pewno pana przekonam.
    Dyrektor:
    – No dobrze, mów pan, ale szybko.
    Facet:
    – Niech pan sobie wyobrazi cały sufit cyrku obwieszony balonami. Balonami z gównem. A na arenę wjeżdżają konie. Na każdym koniu amazonka. Z łukiem. I amazonki zaczynają galopować w koło. Unoszą łuki. Zaczynają strzelać do balonów. Przebijają je po kolei a całe gówno spada na dół. Przebijają wszystkie. Na dole wszystko jest nim pokryte.
    Widzowie w gównie, arena w gównie, orkiestra w gównie, konie w gównie, amazonki w gównie…
    I wtedy wchodzę ja… Cały na biało.

    Jakoś tak mi się kojarzy z tą jakby luksusową marką 😉

    Polubienie

  3. hmmm….. a ja stane w obronie La Mani…nie ze jakos mi po drodze czy mam w tym jakis interes….to kwestia oczekiwań….idac na pokaz nie spodziewałem sie THE NEXT NEW THING…La Mania ma swoja estetyke i swoja kliente, nie oczekuje od tekiej marki , ze ma odkrywac mode, reinterpretowac czy wyznaczac nowe trendy….tak samo jak nie oczekuje tego od CHANEL, Ralpha Laurena…moda to cale spektrum i zawsze tak bylo…sa kalsyczne marki wspmniane wczesniej,,, freaky jak Vibskov czy Jean-Charles de Castelbajac….THE NEXT NEW THING jak Nicolas Ghesquiere czy Phoebe Philo …czy gotyckie królowe rodem od Ricka Ovensa czy Garetha…you take it or leave it…..po co walczyc z wiatrakami..Pani Joanna tak samo jak Victoria Beckham robi ubrania które sama by założyła i to jest core marki La Mania…prawidza kobieta…ta kobieta jest, istnieje i chce wydawac kase na mode..czy komukolwiek sie podoba czy nie….a jeszcze dodam …tobie Tobiaszu….i wszystkim polakom…szanujmy to co mamy i cieszmy sie z czyiś sukcesów….widzimy sie na moim pokazie w lutym… J. xx

    Polubienie

    1. nigdy nie ufaj komuś kto nie potrafi odpowiednio używać znaków interpunkcyjnych.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s