Projektanci, styliści, blogerki, szafiarki, fotografowie, gwiazdy, celebrytki, dziennikarze – tłum na modnej scenie gęstnieje z roku na rok. A to dlatego, że moda coraz mocniej pobudza nasze zmysły i emocje. Nie jest już tylko zjawiskiem opierającym się na linii dystrybutor – klient. Projektanci zaczynają między sobą rywalizować, również o atencję opinii publicznej. Równie ważny co słupek sprzedaży, stał się słupek wskazujący popularność i rozpoznawalność. Moda w Polsce powoli staje się również przedmiotem dyskusji, podobnie jak kulinaria, polityka, teatr czy literatura. Obserwujemy zachodzące w niej zjawiska, szukamy metod i reguł, które kształtują jej rzeczywistość. Dzień po dniu, przez cały rok, razem z czytelnikami poruszyliśmy setki tematów. Mądrzejszych i głupszych, poważniejszych i bardziej beztroskich, dotyczących zarówno Polski, jak i całego świata, mody i showbiznesu. Co w 2014 sprawiało, że krew nam szybciej krążyła w żyłach, brwi wyginały się w łuk, a brzuchy nierzadko bolały ze śmiechu? Zapraszam do podsumowania ubiegłego roku, zawartego W Dwunastu Wybuchowych Aktach!
STYCZEŃ
Rok 2014 zaczął się wyjątkowo intensywnie. W styczniu pierwsza za serce i mózgi chwyciła nas Karolina z bloga Charlize Mystery, której temat będzie się przewijać aż do grudnia. Powodem zamieszania, które podchwyciły również plotkarskie portale, było zdjęcie Anny Wintour i znanego dziennikarza mody Hamisha Bowlesa, opisanego przez Charlize Mystery jako „mężczyzna z lewej”. W myśl znanego powiedzenia, coś dzwoniło, nie wiadomo tylko z której strony. I po co. I dlaczego. Właściwie, to nic nie wiadomo. Dla jednych była to poważna wpadka, dla innych nieistotny szczegół. Niezależnie od interpretacji pojawiła się jednak ciekawa dyskusja na temat oczekiwań, jakie można, albo i należy mieć w stosunku do szafiarek i blogerek, jak również ich odpowiedzialności za własne słowa, odbiorców, przekazywania prawdziwych, merytorycznych i sprawdzonych informacji, a co za tym idzie intencji – czy w tym całym zamieszaniu chodzi im o modę i pracę, czy hobby, zabawę i darmowe ciuszki.
Zrzut ekranu z charlizemystery.com
Jedna z najbardziej upiornych okładek 2014 roku – wklęśniętym nosem Cate Blanchett w obiektywie Stevena Chee, z okładki lutowego wydania Vogue Australia, emocjonowaliśmy się już w styczniu.
W styczniu Natasza Urbańska razem z tatą mężem Januszem Józefowiczem tłumaczyła się intensywnie na kanapie Dzień Dobry TVN z pewnego rolowania. A raczej Rolowania, bo zarówno utwór, jak i towarzyszący mu teledysk, wzbudziły niesamowite emocje. W Polsce sytuacja jest na szczęście stabilna – jeśli coś jest złe do samego imentu, to wiadomo, że będzie również popularne. I tak właśnie stało się z tą piosenką. Była tak zła, że aż fantastyczna, oglądaliśmy ją dla tak zwanej „beki”. Nie tylko dostarczyła setkom tysięcy ludzi niekłamanej radości, porównywalnej z aktualną ofertą MTV, czyli mało muzyki, dużo wszystkie innego, ale stała się również materiałem do cudnej urody parodii autorstwa CeZika. Warto zauważyć, że oryginalne nagranie zostało umieszczone na kanale Muses, czyli martwej już marki odzieżowej stworzonej przez Nataszę, która jak każda szanująca się celebrytka, postanowiła zająć się modą. Bo to przecież taki prosty temat 😉 Przeżyjmy to jeszcze raz!
Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że tekst piosenki trzeba było przetłumaczyć z języka Nataszy, na ludzki.
Agnieszka Jastrzębska – Ach słuchajcie, Natasza Urbańska…
Dorota Wellman – Znowu..?
Marcin Prokop – …
Kurtyna [*]
W styczniu wybuchł również skandal (a właściwie został odgrzany stary kotlet) z Diane Pernet w roli głównej. Krytyczka i promotorka mody pojawiła się w Paryżu ubrana w znane już futro z goryla, które otrzymała od przyjaciela, słynnego gorseciarza – Marka Pullin, znanego również jako Mr Pearl. Warto dodać, że ten płaszcz pochodzi z lat 30′, kiedy to goryle futro było niezwykle popularne. Oczywiście całą akcję szybko skomentowała organizacja PETA, twierdząc, że niezależnie od tego czy jest to vintage, czy nie, jest to nadal promocja zabijania zwierząt. Diane broniła swojego futra już w 2011 roku, stwierdziła wtedy:
‘I know I should feel bad but actually I don’t. I wear leather shoes and that is skin without the hair, so what is the difference between wearing leather or wearing fur?’
Więcej możecie przeczytać na Daily Mail, a do tematu starych futer jeszcze wrócimy, bo jak się okazuje według organizacji niektórzy mogą je jednak nosić, teoretycznie nie narażając się na potępienie.
Im większe zainteresowanie, tym większa rewizja. Metody dzięki którym szafiarki i blogerki budują swój medialny sukces, wizerunek i popularność budzą coraz większe zastrzeżenia. Po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to jeszcze hobby, czy już praca. Maile z ofertami wzbudzają zainteresowanie odbiorców, chcą wiedzieć, jakie mechanizmy sprzedażowe są wykorzystywane na blogach. Coraz większym problem staje się odróżnienie reklamy od autentycznej rekomendacji blogerki, czyli czynnika który stopniowo pogrąża drukowaną prasę. Reklamy, advertoriale, materiały sponsorowane, całe kampanie. Z miesiąca na miesiąc jeszcze bardziej egzotyczne produkty – nie tylko ubrania i akcesoria, ale również środki do czyszczenia, ubezpieczenia, a nawet alkohol. Ten jest szczególnie kontrowersyjny, biorąc pod uwagę, że grupa odbiorców często bywa mocno nieletnia. Kropką nad „i” stała się kampania serka homogenizowanego, opierająca się na scenariuszu porwania trzech blogerek – Maffashion czyli Julki Kuczyńskiej, Honey czyli Honoraty Skarbek i Cajmel, której personaliów nie znam (widocznie z jakiegoś powodu). Reklamy tak złe, że trzeba było na nowo zdefiniować słowo „żenujący”. O całej akcji możecie przeczytać w tekście: „Mały-Wielki Głód czyli Homogenizowane Milczenie Owiec„.
W związku z tym możliwe są..? Możliwe jest wszystko tak długo, jak produkt się sprzeda. Stawka jest duża, bo można sporo zarobić. Ciągle jednak nie wiemy ile można przy okazji stracić. Czas pokaże.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
W styczniu do gry na lokalne boisko weszła nowa zawodniczka. No może nie taka nowa, bo Lidia Kalita zasłynęła współtworząc niezwykle pozytywny i nowoczesny wizerunek marki Simple. Ogromne zaplecze zbudowane z doświadczenia, wiedzy i umiejętności zostało wykorzystane do stworzenia nowej, bardzo mocnej marki autorskiej. Otwarcie efektownej pracowni i showroomu Lidia Kalita, zostało połączone z prezentacją bogatej i ciekawej oferty zawierającej się w kolekcji Wiosna/Lato 2014, pokazało spore ambicje projektantki. Więcej o tej historii przeczytacie w tekście: Lidia Kalita Strzeliła Gola! Kolekcja Wiosna/Lato 2014 i Otwarcie Nowego Showroomu.
Kasia Sokołowska w zestawie od Comme des Garçons podczas otwarcia showroomu Lidia Kalita / Zdjęcia via lamode.info
Nadruk z kolekcji Lidia Kalita Wiosna/Lato 2014. Hasło, niemal mantra – doskonałe, szczególnie biorąc pod uwagę kontekst otwarcia. Typografia to jednak pięta achillesowa projektantki / Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
Boska Dita Von Teese w finale pokazu Jean Paul Gaultier Haute Couture SS 2014.
26 stycznia Freestyle Voguing obchodziło też swoje trzecie urodziny! ❤
Ogromnym sukcesem, oczywiście z mojej perspektywy, okazał się tekst nawiązujący do artykułu Agaty Passent, która specjalnie dla polskiej edycji magazynu Glamour przeszła prawdziwą drogę krzyżową, odwiedzając kilka lokalnych pokazów mody. Co tam przeżyła? Kogo widziała? Same straszne rzeczy. No cóż, najwyraźniej trauma dziennikarki była tak duża, że tekst trafił do pierwszej setki ogólnoświatowego rankingu wordpress.com z całkiem niezłą, bo 30 pozycją. Nie był to jednak najlepszy wynik w ubiegłym roku. Do niego jeszcze wrócimy, a jeśli macie ochotę zapoznać się ze sprawą Agaty Passent, to zapraszam do publikacji: „Intelektualistka na Pokazie czyli polemika z Tekstem Agaty Passent „Passent na Pokazach”. Uroczy paradoks, kiedy dziennikarka nieczytająca „gazetek” (bo to strata czasu), sama pisze artykulik do „gazetki”. #Smuteczek
Kolejną styczniową kontrowersją, która szczerze przerosła moje oczekiwania i przyniosła ogromne zaskoczenie, była historia z rankingiem blogera piszącego pod pseudonimem Kominek. Nie wgłębiając się za bardzo w szczegóły, zostałem umieszczony w zestawieniu dobrze rokujących blogerów. Pozwoliłem sobie zanegować zarówno wyróżnienie, jak i jego twórcę. Posiadam dość radykalne poglądy, a po zapoznaniu się z dorobkiem twórczym Kominka uznałem, że obecność w tym rankingu jest niezgodna z moimi zasadami. Opinie i refleksje autora rankingu dotyczące obyczajowości, kobiet i społeczeństwa, seksizm, populistyczne i ubogie poczucie humoru, promowanie bylejakości i tworzenie dookoła niej aury „wyjątkowości”, nie pokryły się niestety z moją oceną rzeczywistości. No i się zaczęło. Kosmos! Wypisanie się z rankingu spowodowało lawinę publikacji, zarówno ze strony portali, jak i niezależnych blogerów. Jedni zarzucali mi wyrachowanie i celowe operowanie kontrowersją, inni emocjonowali się równie intensywnie, jakbym dokonał iście nadludzkiego czynu. A ja po prostu zrobiłem to co zawsze – uznałem, że skoro coś mi się nie podoba, to o tym napiszę. Zero-jedynkowy świat internautów niestety ciężko znosi analizę i wielotorowe myślenie. Jeśli ktoś myśli, że jednej publikacji może przyświecać tylko jeden cel, jest idiotą. Faktem jest, że można skutecznie i szczerze zanegować zjawisko, wykorzystując zarówno kontrowersję, jak i argumenty. Właśnie taką metodę wykorzystałem w publikacji: „Nadzieja” Polskiej Blogosfery…, a cała sytuacja do dziś odbija się czkawką. Najsmutniejszym wnioskiem była jednak myśl, że blogosfera coraz bardziej przypomina rynek prasy, a miała być właśnie remedium na jego sztuczność, głupotę i bezrefleksyjność. Blogerzy przyznający wyróżnienia innym blogerom, rankingi, oceny, budowanie sztucznej hierarchii w przestrzeni, która jej nie potrzebuje, a nawet nie znosi. Po co? Jaki jest tego sens? O sukcesie bloga świadczy przecież tylko i wyłącznie jedna rzecz – powracający czytelnik. A to, czy bloger jest w stanie przekuć popularność w sukces finansowy, zależny tylko i wyłącznie od jego smykałki do interesów. Niestety, blogi coraz częściej próbują stworzyć iluzję „poważnej prasy”, portalu lub serwisu, dlatego powstają te niby-profesjonalne szaty graficzne, z równo poukładanymi ikonkami, odsyłającymi do Facebooka, Instagrama, Twittera, Youtube’a, Google+, Tumblera, Pinteresta, i tak dalej, i dalej. Blogi stały się sterylne, zgubiły swoją beztroskę i naiwny urok, zawarty w widocznych odnośnikach i lekkim chaosie graficznym. Taki trend, a niestety ani layout, ani multum dodatkowych mediów nie sprawią, że blog będzie się jawił bardziej profesjonalnie, czy sensownie. Koniec końców, weryfikująca jest treść i to ona powinna się bronić, nawet w najprostszym pliku tekstowym. Reszta to tylko dodatki.
Dwa światy magazynu NYLON. Styczniowe wydanie lansowało wybieloną i prześwietloną wariację na temat Mathangi „Maya” Arulpragasam, znanej jako M.I.A. Zdjęcie po prawej nie jest oryginałem, raczej próbą realnego oddania koloru skóry raperki. Kreowany przez prasę świat coraz bardziej odbiega od rzeczywistości. I choć często budzi to sprzeciw, to równie często takie działania kształtują nieistniejące realia, za którymi wielu ludzi próbuje mimo wszystko nadążyć. Granice między fikcją a prawdą się zacierają. Kreacja, która dotąd usprawiedliwiała ingerencję w wizerunek odeszła na drugi tor. Wszyscy mamy być odlani od jednej formy. A to dlatego, że tak jest łatwiej sprzedawać.
Natasza Urbańska próbuje ratować swój zrolowany wizerunek, tym razem bez taty ekhm męża, ale z dzieckiem wystrojonym w czapeczkę z napisem „Badass”. Tłumacząc literalnie „zła dupa”. Tyle atrakcji dzięki Vivie! za 2,99 zł. Miejmy nadzieję, że gaża za wywiad wystarczyła na dobre… rolowanie?
Kwestia blogerek w styczniu tak bardzo namieszała wszystkim w głowach, że biedny K Mag otumaniony mnogością wrażeń i bodźców kreatywnie zmienił zawód Carrie Bradshaw. Dziennikarka i pisarka została ochrzczona mianem blogerki. I to nie przy byle jakiej okazji – w końcu to piąta rocznica magazynu, więc można zaszaleć. Dlaczego by nie? Sympatia K Maga do blogerek może mieć jednak kilka racjonalnych powodów, w końcu redaktor naczelny nie tylko lubi się z nimi pojawiać na modnych wydarzeniach, ale również umieszcza je na okładkach swojego tytułu. Jak to zwykle bywa, zbyt duża ilość lansu może wpłynąć na pogorszenie możliwości intelektualnych, dlatego K Mag dostarczy nam jeszcze kilku konkretnych powodów do radości w tym skromnym podsumowaniu. Sytuacja magazynu jest ponoć nie najlepsza, krąży również plotka, że ilość prenumeratorów można liczyć na palcach dwudziestu (mniej więcej) dłoni, magazyn zmienia więc cykl wydawniczy na dwumiesięczny i koncentruje się na internecie. Przyznam szczerze, że nie znam chyba nikogo, kto by kupował ten magazyn. I to nie jest kwestia oszczędzania, czy broń boże prób zdyskredytowania magazynu, ale raczej fakt, że ciężko znaleźć wydarzenie, na którym K Mag nie byłby rozdawany za darmoszkę. Kupujecie to pismo? No cóż, modna socjeta nie musi. #JealousMuch? #DontBe
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
W styczniu oddawaliśmy się również z Harel (osoba) i Łatką (pies) zimowym spacerom.
W pierwszym miesiącu 2014 roku miała również miejsce jedna z najlepszych serialowych scen śmierci. Mowa oczywiście o serialu American Horror Story: Coven i cudownej Myrtle Snow, w którą wcieliła się Frances Conroy ❤ #ThisGirlIsOnFire
Styczniowe teksty na Freestyle Voguing:
2013 w Słodko-Gorzkiej Pigułce
Mały-Wielki Głód czyli Homogenizowane Milczenie Owiec
Pokaz i co dalej, czyli o zagranicznych i polskich informacjach prasowych
Intelektualistka na Pokazie czyli polemika z Tekstem Agaty Passent „Passent na Pokazach”
„Nadzieja” Polskiej Blogosfery…
LUTY
Zdjęcie via pudelek.pl
Tak, to znów Natasza! Z perspektyw całego roku można się zastanawiać, czemu wzbudzała tak duże emocje. No cóż, moje zainteresowanie jest bardzo proste, co by nie napisać: banalne. Kilka akapitów wyżej wspominałem, że Natasza Urbańska w przerwach między kolejnym rolowaniem i słuchaniem wskazówek taty męża, zajmowała się również produkcją brzydkich ubrań z metką Muses. Piszę to wprost, bo zdjęcie z ustawki w galerii handlowej (a szczególnie mina czwartej od lewej modelki) mówi samo za siebie. Zamiast się rozpisywać, zacytuję wpis z profilu Freestyle Voguing na Facebooku:
Może faktycznie lepiej, żeby Natasza skupiła się tylko na śpiewaniu? Rozumiem, że można tęsknić za latami 90′, ale wszystko ma swoje granice. Kurcze, to jest jednak problem, bo widać, że dziewczyna się stara i próbuje swoich sił w różnych dziedzinach, ale serio, te ubrania nie są dobre. Kompletnie nie rozumiem, czemu nie zatrudniła „ghost-designera” do zaprojektowania kolekcji? Przecież to normalna sprawa, tak gwiazdy działają na całym świecie i nikt nie ma pretensji. Przy okazji tworzy się miejsce pracy, więc wynikają z tego same korzyści. Najwyraźniej doświadczenie partnerki Nataszy – Agnieszki Komornickiej, projektantki strojów scenicznych, jest niewystarczające. Zwróćcie uwagę na modelkę w srebrnej sukience. Dziewczyna wygląda, jakby miała się rozpłakać. Ktoś jej się dziwi? Ja nie.
Poza tym, takie rozedrganie „śpiewa-tańczy-projektuje”, wprowadza okrutny chaos w postrzeganiu Nataszy. „Tysiące twarzy, setki miraży” śpiewała Kora. Pogubić się można…
Jeśli ktoś jeszcze wątpi, że popularne blogi faktycznie kształtują rzeczywistość, niech spojrzy na powyższy przykład. Przytaczam go z dwóch powodów. Po pierwsze to bardzo zabawna historia, bo autorka bloga testymotyla.blogspot.com sama do mnie napisała z propozycją przetestowania mojego produktu. Mojego produktu? Hmm… Ale zaraz, przecież moim produktem jest przede wszystkim słowo. Kreowanie i analizowanie wizerunku, redagowanie i przekazywanie informacji, przedstawianie wniosków i refleksji, które trafiają do mojej grupy docelowej. I właśnie to stworzyłem – wpis na Facebooku. Recenzji mojego wpisu oczywiście się nie doczekałem, za to przedsiębiorcza testerka pokusiła się o groźbę pozwu sądowego. Pierwszego w 2014 roku, ale nie ostatniego. Czytelnicy nie mieli litości dla zaradnej blogerki i pozwolili sobie na wiele równie okrutnych, co dowcipnych komentarzy. Drugim powodem, dla którego wspominam tę sytuację jest istnienie prostego mechanizmu – taki blog nigdy by nie powstał, gdyby nie przekonanie, że blogerki dostają wszystko za niewiele, lub nawet za nic. Metoda jest prosta – założę bloga, napiszę kilka bzdur łamaną polszczyzną, a produkty zaczną spływać rzeką szeroką i głęboką. Co ciekawe, taka taktyka często skutkuje, szczególnie w przypadku małych firm, które nie posiadają budżetów na porządną promocję, więc posyłają swoje tanie produkty w świat. Daje im to małe fragmenty rozpoznawalności. Owszem, można powiedzieć, że Internet jest dla wszystkich i każdy może sobie w nim robić co mu się podoba. Przygnębiające jest tylko to, że mimo skoku cywilizacyjnego nadal pewnym ludziom trzeba napisać w „recenzji” kosmetyku:
Krem na dzień smaruję się nim rano.
Kremem na noc smaruje się nim wieczorem.
#NieSkłamane
Karnawał pomyłek trwa nadal. Kogo właściwie obchodzi, czy Iris Apfel jest modelką, dekoratorką wnętrz, a może i nawet astronautką. Ważne jest to, że jest jest stara i modnie-dziwna, a to już wystarczający powód do tego, żeby generować nią klikalność. Iris Apfel nie jest modelką. Modelką lub modelem jest osoba, która profesjonalnie i zawodowo zajmuje się modelingiem. Kolejny dowód na to, że język mody i zrozumienie funkcjonujących w nich pojęć, zjawisk i osób jest w Polsce dopiero w powijakach. U nas żeby być modelką wystarczy stanąć przed obiektywem. A żeby być topmodelką trzeba iść do TVNu. Pani Apfel to z pewnością ikona stylu i wspaniała fashionistka, ale wątpię, że chciałaby być nazywana modelką. Wystarczy obejrzeć z nią kilka wywiadów, żeby się przekonać, o kim właściwie mowa. Pudelek znów trafił na oślą ławkę, mierząc z się z tematem, który na swoje nieszczęście wychodzi poza ułomne ramy showbiznesu. Niestety, chcieć nie zawsze oznacza móc.
Kolaż: Freestyle Voguing
Bardzo podobna reguła działa w przypadku naszych lokalnych celebrytek, które chcą być fashion, bo mają do niej passion, ale w skutkach najczęściej straszą, albo nawet „straszom”. W lutym straszyła głównie Monika Pietrasińska, gwiazda produkcji Miłość na Srogat… Przepraszam, na Bogato, w najokropniejszym kombinezonie jaki nosiły warszawskie salony od bardzo długiego czasu. Nie wiadomo już co jest gorsze, wszechobecne i banalne sukienunie w stylu Agnieszki Jastrzębskiej, czy kolejne nieudane próby progresywnego traktowania mody i jej potencjału eksperymentalnego. Diagnoza jest jednak jedna – polskim stylem czerwonodywanowym rządzi nadal triumwirat Biedy, Wtórności i Nudy.
W lutym emocje rozgrzała też polska marka Sinsay, należąca do koncernu LPP. Kampania „Sinsay in India”, zgrabnie wyprodukowana przez Warsaw Creatives, opowiada o losach dwóch dzierlatek podczas indyjskich wojaży. Jak się okazuje turystki łączy coś więcej, niż zamiłowanie do niedrogich owoców morza i curry. Soczysty homoerotyczny buziak przypieczętował tę egzotyczną podróż, a wielu heteroseksualnych nastolatków miało w końcu okazję zobaczyć dwie całujące się kobiety, bez potrzeby wchodzenia na strony z tagami #fake #lesbian #porn. Która polska marka pokaże dwóch całujących się panów? Hmm? Powiedzmy, że to wyzwanie!
W lutym zachwycaliśmy się również pięknymi bajkowymi zdjęciami autorstwa Olega Opriscoi. Nie znacie jego twórczości? #Błąd
Cara Delevingne i Karlie Kloss na dwóch fantastycznych okładkach Garage Magazine SS 2014, w obiektywie równie fantastycznego Nicka Knighta.
Zdjęcie via facebook.com/FreestyleVoguing
Miesiąc bez skandalu, to miesiąc stracony. Dlatego w lutym, dość niefrasobliwie, skandalik rozpętał Łukasz Jemioł, kompletnie bezsensownie (do dziś się szczerze zastanawiam cóż takiego ci Łukaszu przyszło do głowy) szukając podobieństw między swoją kreacją, a sukienką marki Bohoboco. najbardziej poszkodowani powinni się czuć starożytni Grecy, ponieważ ten fason to nic innego, jak reinterpretacja antycznego greckiego kroju szaty Chiton, którą nosili zarówno mężczyźni (do kolan), jak i kobiety (do stóp), a dzieci zresztą też. Pozwoliłem sobie również na małą poradę:
Jeśli mogę coś doradzić, to na miejscu każdego projektanta unikałbym umieszczania tego fasonu w regularnych kolekcjach. To jest tak banalna kiecka, że wypadałoby ją szyć tylko na zamówienie i najlepiej się tym nie chwalić. Takie jest moje, skromne zdanie. Polska Helladą 2.0!
#Szołbiz to niebezpieczne miejsce. Zapytajcie Agę. Kilka niepochlebnych komentarzy ze strony dziennikarki na temat Dody (niegdyś #Elektrody #NotSoVirginAnymore), sprawiło, że tracąca popularność piosenkarka postanowiła się umówić z Agnieszką na solówę w toalecie podczas jakiegoś towarzyskiego spędu. Pech chciał, że o tym fakcie Agi nie poinformowała, więc dziennikarka nie miała szansy, żeby przygotować się do sparringu. Panie się trochę poszarpały w klozetowych okolicznościach, Doda raczej wygrała fizycznie (Dziwicie się? Te bary nie są z przypadku!), a Aga medialnie, głównie dzięki chlipaniu na śniadaniowej kanapie. Nie zrozumcie mnie źle, przemoc fizyczna jest absolutnie nieakceptowalna, ale wizja Rabczewskiej i Szulim międlących się w toalecie jest zbyt śmieszna, żeby brać tę sytuację na poważnie. Po prostu realia dopasowały się do poziomu dyskusji. A na językach pozostał niesmak. #Fu.
Przy okazji portal afterparty.pl przygotował małą ankietę, pokazując jaki rodzaj mentalności reprezentuje jego przeciętny aktywny użytkownik.
W lutym zachwycałem się (a wy razem ze mną) nowym blogowym znaleziskiem, czyli charakterną Rebel Look. Wyśmienita babka, doskonały styl, kolosalne pokłady klasy – warto ją obserwować.
Kolosalnych pokładów klasy niestety nie zaprezentował Dawid Woliński do spółki ze swoim partnerem T-Mobile. Muzą kolekcji „Orient Express” została Imelda Marcos, żona ludobójcy i bezwzględnego dyktatora, który doprowadził Filipiny na skraj ruiny. Dzięki temu Imelda mogła zgromadzić na tyle znaczną kolekcję bufiastych rękawów i biżuteryjnych wykończeń, że stała się godną bohaterką kolekcji lokalnego kreatora, który prawdopodobnie bardziej od historii interesuje się mechaniką wind i budową kabin solarium. Gdzie przebiega granica taktu? Która historia jest na tyle zwietrzała, że może stać się inspiracją dla kolekcji, która nie jest ani polemiczna, ani rewolucyjna, ani porywająca estetycznie? Zręczny i inteligentny twórca może zinterpretować w formie ubrań każdą inspirację, nawet najbardziej okrutną i niewdzięczną. Do tego trzeba mieć jednak iskrę geniuszu i kreacji. Na temat tej inspiracji pisałem w tekście: „Wyjątkowe kobiety, muzy, projektanci„. Media były jednak zachwycone.
O kolekcji wypowiedziała się również Macademian Girl. Jej próba wytłumaczenia słowa „kilku” jest równie brawurowa, co sama kolekcja Wolińskiego. Chociaż muszę też oddać sprawiedliwość, wyrażenie „odległe krainy” bardzo przypadło mi do gustu. Kiedy je przywołuję w pamięci? Ano wtedy, gdy popularna blogerka z uśmiechem na ustach opowiada, że jej blog powstał w rocznicę katastrofy smoleńskiej, albo kiedy Ola Bąkowska, młoda uczestniczka programu Project Runway w jednym wpisie miesza autopromocję i temat demonstracji na Majdanie, albo kiedy magazyn Grazia szafuje słowem gwiazda.
#OdległeKrainy.
#OdległeKrainy
#OdległeKrainy
Kosmiczna Agnieszka Popielewicz (być może szykująca się na wycieczkę w #OdległeKrainy) i doskonały przykład, kiedy bycie „fashion forward” zmienia się w „trying too hard” #LordHaveMercy #And #LetHerGo
Lutowe teksty na Freestyle Voguing:
Wyjątkowe kobiety, muzy, projektanci
Lidia Kalita Strzeliła Gola! Kolekcja Wiosna/Lato 2014 i Otwarcie Nowego Showroomu
MARZEC
W marcu stacja TVN rozpoczęła emisję programu Project Runway, a co z tym idzie rozpoczęła się jedna z największych przygód Freestyle Voguing. Tworząc cykl Project Runway Bez Majtek nie spodziewałem się tak pozytywnej reakcji. To było ogromne zaskoczenie i jeszcze większa przyjemność. Z perspektywy czasu kompletnie nie żałuję przygotowań, chociaż te trwały kilka miesięcy, w czasie których odcinek po odcinku obejrzałem… No cóż, chyba mogę spokojnie napisać, że obejrzałem wszystko co powstało na podstawie oryginalnego formatu Project Runway. Od kilkunastu sezonów samego programu, przez jego pochodne typu All Stars, Project Accessory, Project Catwalk, jak również inne zagraniczne edycje. Nie będę w tym podsumowaniu szczegółowo opisywać kolejnych odcinków, nie ma takiej potrzeby. Zresztą, patrząc na statystyki i ilość nowych czytelników, których przysporzył mi ten cykl, mogę spokojnie uznać, że doskonale znacie te teksty. Jeśli macie ochotę odświeżyć sobie perypetie uczestników polskiej edycji Project Runway, zapraszam tu. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować platformie SHWRM.pl, dzięki której mogliśmy co poniedziałek spotykać się przy ekranach, żeby sprawdzić, cóż takiego zmajstrowali aspirujący kreatorzy.
Jedną z większych niespodzianek w marcu, był widok Anny Wintour na pokazie Valentino, która siedziała… w drugim rzędzie! Świat wstrzymał oddech. Hamish Bowles, tym razem usiadł po prawej. Czemu tak daleko od Anny? A to ci #mystery!
Wystaw poświęconych modzie, szczególnie tej rodzimej, jest u nas jak na lekarstwo, dlatego każda inicjatywa zmieniająca tę rzeczywistość jest na wagę złota. 14 marca w galerii Dizajn – BWA Wrocław odbył się wernisaż wystawy „Gotyk Polski”, na której został zaprezentowany dorobek czwórki polskich projektantów, których twórcze korzenie sięgają idei upcyclingu w modzie. Byli to: Sylwia Rochala, Paulina Plizga, Maldoror i marka Oluhi. Sylwia niestety ostatnio ucichła, szczególnie jeśli chodzi o kolekcje wybiegowe, Paulina Plizga również, Maldoror szaleje w Berlinie, a najnowszą kolekcję pokazał w Budapeszcie, podczas wydarzenia Central European Fashion Days (niestety, polska sekcja została dość wyraźnie zignorowana przez widownię, na której wiał przeciąg), a marka Oluhi jest tak tajemnicza, że aż za bardzo. Podobnie jak plakat, który był tak konceptualny, że przestał spełniać swoją pierwotną funkcję.
Koszulkowo-bluzowa ofensywa dopadła nas z dwóch skrajnych biegunów. W tych prostych i uniwersalnych produktach wyspecjalizowały się młode polskie marki, głównie lifestyleowe, ale sukcesu, a raczej dźwięku monetek, pozazdrościli im projektanci doskonale odnajdujący się na wybiegach, czerwonych dywanach, kronikach towarzyskich i łamach plotkarskich tygodników. Szlaki przecierała między innymi marka Bohoboco, proponując serię koszulek, z napisami, których lepiej nie czytać. Podobnie jak cen na metce.
Zdjęcie: Heather Blockey
Jedna z bardziej zaskakujących metamorfoz tego roku odbyła się w marcu na głowie wspaniałej damy światowej mody – Vivienne Westwood. Projektantka ścięła swoje słynne, a nawet legendarne, rude włosy z dwóch powodów. Pierwszy to demonstracja w Londynie, która miała na celu zwrócić uwagę społeczeństwa na problem zmieniającego się klimatu, a drugi to czysta duma ze swojego wieku. Vivienne jest niezwykłą i bardzo inspirującą kobietą!
Tak, to Gosia Boy. I tak, to kamera Gosi Boy wycelowana we mnie. Rzadko udzielam wywiadów, ale od czasu do czasu robię wyjątek. Oto jeden z nich.
Zrzut Ekranu via lamode.info (treść została oczywiście później poprawiona)
A jeśli jesteśmy przy wywiadach, to po prostu nie mogę nie wspomnieć o jednej z moich największych ulubienic 2014 roku, czyli Zosi Ślotale i wywiadzie, którego udzieliła dla portalu lamode.info. Nie wiem czy wiecie, ale większość znanych osób obsesyjnie zastrzega sobie prawo do autoryzacji swoich wywiadów, głównie po to, żeby mieć kontrolę nad potokiem wyznań, które podczas rozmowy z dziennikarzem wydają się sensowne, ale w druku już niekoniecznie. Najwyraźniej Zosia zignorowała potrzebę autoryzacji, a szkoda, bo jak sama powiedziała: „jak Ciebie ludzie widzą, tak Ciebie czytają”. Ok, na upartego można odnaleźć w tym jakiś sens, ale czy w tej sytuacji nie pasowałoby o wiele lepiej stwierdzenie: „jak Ciebie ludzie czytają, tak ciebie widzą”. Jak myślisz Zosiu?
Zdjęcie: Marcin Nagraba
W marcu zachwycaliśmy się między innymi twórczością Agnieszki Osipy. Zajrzyjcie do niej koniecznie, fantazja i kunsztowność tych kostiumów dosłownie zapiera dech w piersiach!
Doskonała artystka i świetna marka. Co wyjdzie z takiego połączenia? Maja Ostaszewska w kampanii Nenukko Wiosna/Lato 2014. Klasa! Kampania na sezon Jesień/Zima 2014 będzie równie dobra.
Zdjęcia: Filip Okopny / Fashion-Backstage.com
Marzec stał się również świadkiem jednego z najciekawszych pokazów tego roku – w swojej ulubionej hali przy ulicy Domaniewskiej, Mariusz Przybylski zaprezentował spektakularną kolekcję „Night Air” na sezon Jesień/Zima 2014. Wydawać by się mogło, że nikt nie będzie w stanie przyćmić tego pokazu. A jednak, tak się stało. Mariusz Przybylski przyćmił sam siebie, dokładnie dziewięć miesięcy później, przedstawiając w tej samej przestrzeni podobną, choć jeszcze lepszą kolekcję zatytułowaną „Wild at Heart”, do której jeszcze oczywiście wrócimy.
Jedno z ciekawszych marcowych odkryć – okulary zaprojektowane przez Craig & Karl dla Le Specs #bossskie! ❤
Obuwnicze koszmarki Rafa Simonsa dla marki Adidas. Wielbiciele nietypowych butów sportowych byli zachwyceni. A ja razem z nimi!
[*]
„Magdalena stawiła się wcześnie rano, pełna energii i długich nóg”, pisała w natchnionym wstępniaku do marcowego wydania Harper’s Bazaar jego redaktor naczelna, Joanna Góra. A w głowie zaświtała myśl – może te przedruki nie są jednak takie złe? Dlatego proponuję przedrukowywać również wstępniaki. Najlepiej bez tłumaczenia…
Zdjęcie: Mark Abrahams / Stylizacja: Stevie Dance
Obłędna Magdalena Frackowiak na okładce kwietniowego wydania W Magazine. Niestety, bez nóg.
Zdjęcie via zeberka.pl
Marzec nie rozpieszczał słońcem, ale każdy ma swoje sposoby. Zaradna Zosia Ślotała postawiła na opaleniznę, którą roboczo nazwałem „opalenizną tiramisu” – ciemna warstwa na dole, jasna warstwa na górze. Joanna Góra z pewnością napisałby o niej tak: „Zosia stawiła się wcześnie rano, pełna energii i opalonych nóg”.
O tej okładce nie jestem w stanie napisać nic lepszego, od wpisu, który zamieściłem na Facebooku. Ekhm, cytuję:
Gala płynie niczym Wodospad Niagara!
„To ona sprawiła, że Polki uwierzyły w siebie.
Kreatorka mody, która wymyśliła małą białą”
Taa, a w ogóle to dzwoniła Pocahontas – prosi o zwrot tego niebieskiego płaszczyka.
Kurtyna.
Zdjęcie: Twitter.com/Eylon_AL
Kiedy Joanna Przetakiewicz odmieniała styl Polek i wymyślała „małą białą” (dobrze, że nie ekhm, cienką białą), marka H&M wpadła w drobne tarapaty. Szwedzki gigant jest dość poprawny politycznie, a raczej neutralny, więc rzadko popełnia wpadki. Jednak tym razem opinia publiczna wyraziła tak duży sprzeciw, że marka nie mogła go ignorować. Poszło o nadruki przedstawiające czaszkę wpisaną w Gwiazdę Dawida, która została uznana za „antysemicką”. To oczywiście ewidentna bzdura, bo „antysemickość” wymaga celowego działania, a ten paskudny wykwit wyobraźni jednego z setek projektantów był pewnie najzwyklejszym przejawem ignorancji. Niemniej warto pamiętać, że to co dla jednych jest po prostu znakiem graficznym, dla innych może być ważnym symbolem. Ciekawie sprawę ujął Mark Gardner z organizacji Community Security Trust, który w wywiadzie dla The Jewish Chronicle zastanawiał się, czy H&M równie chętnie wykorzystałby motyw islamskiego półksiężyca. Oczywiście kłopotliwe t-shirty zostały wycofane ze sprzedaży. I dobrze, bo to naprawdę koszmarnie brzydki wzór.
Cate Blanchett po krzywdzie, której doznała na okładce australijskiego wydania magazynu Vogue, powstaje niczym feniks z popiołów. W męskim wydaniu wygląda spektakularnie. Zapamiętajcie te zdjęcia, bo jeszcze do nich wrócimy, w kontekście pewnej dziennikarki i polskiej prasy.
Marcowe teksty na Freestyle Voguing:
Project Runway Bez Majtek: Cerata, patyczki i intelekt
Project Runway Bez Majtek: Bielizna Antykoncepcyjna
Project Runway Bez Majtek: Fuuu-turystyczna moda
Mariusz Przybylski „Night Air” czyli dualizm, kontrasty i powieść
Project Runway Bez Majtek: Not So Simple
Project Runway Bez Majtek: Niemodna Ulica
KWIECIEŃ
Na początku kwietnia zachwycaliśmy się oryginalnymi projektami Richards z kolekcji FW 2014.
Nadchodząca wiosna wprawiła redakcję portalu natemat.pl w wyjątkowo radosny nastrój, który zaowocował kolejnym podejściem do utworzenia działu, mającego zajmować się stylem, popkulturą i szeroko rozumianą modą. Tak więc ze słowem „Styl” na klawiaturze, trzy Panie z redakcji, z wątpliwą gracją manekinów, upozowały się do zdjęcia. Kwestie ubioru, choć są kontrowersyjne estetycznie, można jeszcze (od biedy) zdzierżyć. Ale żeby dorosła kobieta nie wiedziała, jak się siedzi w spódnicy? Pani Maju… A dlaczego taka wpadka w ogóle powstała? Między innymi przez blogerki. Blogerki i blogerzy mają twarz, prezencję i namiastkę osobowości (piszę tu oczywiście również o sobie), za opinią blogera stoi konkretna osoba, fizyczna postać, którą czytelnik lub oglądacz zna. Przynajmniej w teorii. Większość dziennikarzy mody, piszących dla portali jest niestety anonimowych. Nie tworzą historii, raczej zbiór tekstów, które rzadko łączą się w całość. Piszą w liczbie mnogiej, stając się modną wielojednością, redakcją. Również dlatego, że wiele stron bazuje na stażystach, których nie należy promować, bo ci przychodzą i odchodzą. A dzisiejszy odbiorca potrzebuje czegoś więcej. Poczucia, że ma kontakt z prawdziwą osobą. Kto inny, jak nie bloger, może spełnić taką zachciankę? Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale to właśnie blogerzy wyjęli portalom z rąk sporą ilość gotówki, pompowaną przez reklamodawców. Panie z marketingu często muszą podjąć decyzję, czy zainwestować pieniądze w blogera, czy w portal, bo budżety są ciasne i trzeba dokonywać wyborów. Tak więc panie z natemat.pl kusiły, oj kusiły. Czym mogły to (s)kusiły.
Zrzut Ekranu: natemat.pl
„Stylowe” treści! ❤ #JeszczeWięcejStylu
Grace Coddington + Grumpy Cat = ❤ ❤ ❤
„Maciej” Zaczyński, „Tomasz” Kujawa, fakt.pl, krótki romans trzech fikcji.
8 kwietnia Vivienne Westwood obchodziła 73 urodziny!
Zdjęcie pochodzi z 1992 roku, kiedy to Babcia stylu Punk odbierała z rąk królowej Order Imperium Brytyjskiego. Bez majtek! Dzisiejsze skandalistki mogą się schować… ze wstydu
Ta informacja postawiła do pionu większość fashionistów. Alexander Wang to jedna z najbardziej #hot postaci tego roku. Jednak na mnie (i nie tylko) o wiele większe wrażenie zrobiła informacji o kolekcji…
#YesYesYes Tę rewelacyjną kolekcję możecie zobaczyć tu.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
Prezentacja wyśmienitej kolekcji H&M Conscious
Kolekcja H&M Conscious spodobała się wielu blogerom, również Jessice Mercedes. Jej entuzjazm był tak wielki, że zobaczyła w kolekcji elementy i referencje, które niestety nie istnieją. Szczególnie w podanym przez nią kontekście historycznym. Perełką w tej notce jest jednak nie mętlik historyczny, ale „bufoniaste” rękawy. I teraz możemy się hihihi pośmiać, że hihihi „taka wpadka”, ale jakby pomyśleć realnie, spojrzeć na niesamowitą ilość odbiorców Jess, to można uronić niejedną łzę nad pokoleniem wchodzącym w dorosłość.
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
[*]
Źródło: nieznane
Okładka z Kim Kardashian i Kanye Westem nie przysporzyła Annie Wintour popularności. Jak się jednak okazało z perspektywy czasu, również nie odjęła. Ale szczerze mówiąc, czy ktoś jeszcze ceni amerykańską edycję magazynu Vogue?
Jedna z najlepszych okładek tego roku – W magazine i Rosamund Pike. Za obiektywem stanął znany reżyser David Fincher (między innymi „Zodiac”, „Seven”, „Fight Club” i koszmarny „The Curious Case of Benjamin Button”).
Jesteście zainteresowani? A cóż to za pytanie!? Oczywiście, że byliśmy zainteresowani. Jedni interesują się ornitologią, inni blogerkami. Jess chciała być pierwsza po Rihannie, bo zaprojektowała ciuch dla marki River Island. A właściwie, to wygrała konkurs DIY, w którym startowało kilka blogerek z całego świata. Problem polegał na tym, że dla River Island co roku ktoś projektuje kolekcje, choćby studenci szkół projektowania również startujący w konkursach, RiRi również stworzyła cały sezon, a Jess… No cóż.
Zdjęcie via elle.pl #swag #yolo #DIY #PierfszaPoRihanie
Zdjęcie: Artur Cieślakowski
W międzyczasie Michał Szulc, postać dość paradoksalna, bo ceniona w branży (zarówno dzięki kolekcjom, jak i sukcesom edukacyjnym – jedną z jego absolwentek jest szalenie zdolna Kas Kryst), ale i mało znana szerszej publiczności, w końcu po wielu latach zaprosił gości na swój pierwszy autorski pokaz. Kolekcja „Fire!” została zaprezentowana w kameralnej przestrzeni domu handlowego Mysia 3. To było bardzo przyjemne wydarzenie, a sama kolekcja przedstawiała się nad wyraz dobrze. Niestety po tym wydarzeniu forma Michała drastycznie zaczęła spadać. Do tego tematu jeszcze wrócimy, a zainteresowanych kolekcją „Fire!” zapraszam do recenzji: Michał Szulc Jesień/Zima 2014 „Fire!” czyli Pół Kolekcji i Sztuka Kompromisów.
Kwietniowym cukierkiem była oczywiście Ams-la-la-land, którą uwielbiam pasjami i mógłbym ją jeść łyżeczką na obiad, podwieczorek i kolację (śniadań nie jadam). Magda wielokrotnie pojawiała się na Freestyle Voguing, więc jest ogromna szansa, że ją znacie. Za co ją uwielbiam? Ano za to, że zawsze wygląda na ubraną, a nie przebraną czy wystylizowaną, a to prawdziwa rzadkość. Na tej dziewczynie nawet najdziwniejszy ciuch wygląda świetnie, a ze zwykłej konfekcji potrafi wyczarować cuda. Wielki buziak!
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
Od kiedy Michał Piróg został naczelnym gejem RP, straciłem do niego ogromną ilość sympatii. Pyskówka z Kubą Wojewódzkim, na poziomie wczesno-gimnazjalnych dziewcząt z burzą hormonalną, chłopakiem w tle i irytacją, którą generują pączkujące piersi, była poniżej wszelkiej krytyki. Wierzyć się nie chce, że dorośli mężczyźni mogą debatować na temat czyjejś orientacji seksualnej, albo porywać się na demaskowanie innych. Agresywne przyśpieszanie zmian obyczajowych nikomu nie służy, a paradoks polega również na tym, że samo środowisko homoseksualne (jeśli możemy o takim mówić), jest bardzo podzielone. Ciągle mamy do odrobienia kilkadziesiąt lat skostniałej obyczajowości, w której geje byli portretowani, jako zniewieściali artyści, lub przestępcy. Do tej listy zawodów dołączył niestety kolejny – telewizyjny błazen.
Zrzut Ekranu: businessoffashion.com
Winni, niewinni, winni, niewinni. Pierwszy wyrok skazujący duet Dolce & Gabbana na karę za machlojki podatkowe nie był wyrokiem ostatecznym. Ta informacja dotyczyła sądu apelacyjnego, sąd najwyższy miał jednak inne zdanie na temat kreatywności finansowej marki.
Jeden z moich absolutnie przeulubionych komentarzy internautów-astronautów. Mocny i dość prawdziwie pokazujący, jak postrzega się w Polsce modę.
Kwietniowe teksty na Freestyle Voguing:
Project Runway Bez Majtek: Koktajl Na Stypie
Berenika Czarnota Wiosna/Lato 2014 czyli Dziergana Ucieczka
Project Runway Bez Majtek: Nocy Poślubnej Nie Będzie
Tomasz Olejniczak „Veronique” Wiosna/Lato 2014 – Moda, Muza i Miłość
Project Runway Bez Majtek: Moda i Stereotypy
Re-imagine Design Challenge czyli 3200 Jedwabnych Kwiatów i Jeden Projektant
Michał Szulc Jesień/Zima 2014 „Fire!” czyli Pół Kolekcji i Sztuka Kompromisów
Project Runway Bez Majtek: Kabarecik z Modą w Tle
MAJ
Maj zaczął się nieoczekiwanie, a dokładnie od listu, który napisałem do Jessiki Mercedes, a właściwie to do Jessici, bo autorka sama tak odmienia swoje imię. W tekście „List Otwarty do Jessici Mercedes” chciałem jej przekazać kilka refleksji i spostrzeżeń na jej temat. Jak się okazało, te refleksje stały się szalenie popularne. 1600 polubień, kilkadziesiąt tysięcy odsłon powinno dać do myślenia. Szczególnie osobie, która tak ceni „lajki”. W tym miejscu muszę jednak oddać sprawiedliwość Jessice i napisać, że żaden z tematów, które do tej pory poruszyłem, nie cieszył się taką popularnością. A wy robaczki-czytelniczki? Jak to świadczy o waszym zainteresowaniu modą? Po prostu lubicie modny Fast Food. Ale ja też lubię, więc nie mam pretensji. Chociaż co za dużo, to niezdrowo.
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
Ach ten Pudelek, znowu chciał polizać modę. Podejrzewam, że w oryginalnym tekście było napisane „Pose for Neiman Marcus”. Stąd krótka droga do „autora”. Pech chciał, że Neiman Marcus to sieć luksusowych domów towarowych, a nie człowiek… Ups. Dodam tylko, że autorami tej sesji są Walter Chin i Jeff Stephen.
Zrzut Ekranu: afterparty.pl
Tymczasem nadwyrężony mózg Jess znów próbował wyprodukować sensowną myśl. I było całkiem blisko, niestety po raz kolejny tupet blogerki zaprowadził ją na intelektualne manowce. Owszem, kreowanie wizerunku za pomocą nowoczesnych kanałów, między innymi miediów społecznościowych, stało się ważne w przypadku większości osób pracujących parających się szeroko pojętym showbiznesem, modą, a nawet sztuką, jak również placówek edukacyjnych i instytucji. Problem ciągle opiera się na tym samym zdradzieckim czynniku – nie wystarczy o czymś pomyśleć, trzeba jeszcze wiedzieć, jak to przekazać. Bezrefleksyjne kłapanie dziobem to niestety bardzo zła metoda budowania wizerunku. Chyba, że ktoś chce być wyjątkowo popularnym głuptasem? #MożnaITak
Melanie Gaydos na okładce berlińskiego magazynu KALTBLUT.
Sztuczność i zalew klonów wywołuje coraz mocniejszy sprzeciw wśród odbiorców mody. Z jednej strony jest snuta piękna bajka, z drugiej trwa rozpaczliwie poszukiwanie oryginalności. Coraz bardziej odważne, bo koncentrujące się na ludziach często wykluczonych ze społeczeństwa. Choroby genetyczne, bielactwo, deformacja ciała wychodzą powoli z niszy i funkcjonują równolegle do „normalności”. Jak daleko sięgnie szukanie „inności”? 2015 na pewno nas zaskoczy pod tym względem.
Zrzut Ekranu: natemat.pl
Lincz? Najwyraźniej portal natemat.pl musi używać tabloidowej terminologii, żeby skusić czytelników do lektury. Specjalnie dla pani Bodury zamieszczam odnośnik do definicji słowa „Lincz”.
Jednym z ciekawszych blogerów zajmujących się w Polsce modą, jest Piotr Szaradowski, twórca bloga Muzealne Mody i kurator wystaw. W 2014 przygotował on niezwykle ciekawą ekspozycję pod tytułem „Elegancja Francja”, przedstawiająca perełki wysokiego krawiectwa. Jeśli czytają mnie jacyś bardzo-ważni-sponsorzy, szukający pomysłów na kreatywne i eleganckie pozycjonowanie swoich firm, to zapraszam ich do zapoznania się z autorem i jego dokonaniami, jestem przekonany, że Piotr do spółki z porządnym mecenasem, mógłby przygotować wystawę z prawdziwego zdarzenia.
W maju musiałem się niestety upomnieć, żeby portalu wirtualnapolska.pl podpisał cytat, który pochodził z mojej wypowiedzi. Włosy na głowie siwieją, że taki moloch nie jest w stanie zachować standardów dziennikarskich. Niemniej błąd został naprawiony.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
Pocztówka z X edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland czyli ekskluzywny #frontroł O samym wydarzeniu nie napisze już ani słowa, wszystkie recenzje i refleksje na temat X edycji znajdziecie w odnośnikach do majowych tekstów.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
I znów Ams-la-la-land, również z FPFWP.
W maju duże zamieszanie wywołała Conchita Wurst, zwyciężając w konkursie Eurowizji, przy pomocy tandetnej piosenki, tandetnej sukienki i tandetnej peruki. To bardzo przygnębiające, bo estradowy kicz Eurowizji miał w sobie przez wiele lat sporo uroku. Kicz kiczowi jest jednak nierówny, a kobieta z brodą to żadna nowość. Cyrki osobliwości, jarmarki, objazdowe trupy teatralne – czyli świat pastiszu, śmiechu, często tandetnego humoru. Biorąc na siebie taką estetykę trzeba sobie zdawać sprawę z kontekstu. I z jego konsekwencji. Ani to awangardowe, ani estetycznie frapujące, ot kiepska hybryda mężczyzny i kobiety. Polacy teoretycznie zdali jakiś tam test z „tolerancji”, bo Conchita zdobyła sympatie ogromnej ilości ludzi, ale nie oszukujmy się, to nie była prowokacja w dobrym guście. A Eurowizję można już spokojnie skreślić z listy oglądanych festiwali. Całe szczęście są jeszcze archiwalne nagrania.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram
W maju spotkałem piękną Fioletową Damę! Nie zdążyłem nawet zapytać o imię. Zapozowała i pomknęła dalej! Mam teorię, że to była Pani Wiosna.
Jedna z najdziwniejszych publikacji, jakie ujrzały światło internetu w tym roku. Sprawczynią tego przedziwnego tekstu była Alicja Kowalska, niegdyś popularna (przez niektórych określana nawet mianem „kontrowersyjnej” #winkwink) stylistka, później dyrektor kreatywna mocno skostniałej marki Tatuum, obecnie okazjonalna felietonistka portalu natemat.pl. Konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni, czy ten strumień świadomości z Dawidem Wolińskim w roli głównej, jest pastiszem, czy autentyczną pochwałą. Ja stawiam na to pierwsze. Ale pewności nie mam.
Zdjęcie via pudelek.pl
Spekulacje były różne. Jeden z czytelników podejrzewał, że Angelina Jolie kichnęła w talerz z koksem, ale winnym okazał się puder z krzemionką. #KuPrzestrodze
Zdjęcie: Michael Rudoy
Marka La Perla nawydziwiała w 2014 roku ze swoimi manekinami. Zbyt wystające żebra nie spodobały się jednak klientom sklepu w nowojorskim Soho i po wielu skargach chuda plastikowa pani zniknęła z wystawy. Oczywiście La Perla puściła piarową wiązankę o redekoracji sklepów i o tym, jak bardzo ceni sobie opinię klientów. Aha, tiruriru – wiadomo, że ceni. Dosłownie. Prawda jest jednak taka, że wiele kobiet ma taką figurę. I równie wiele ma fałdki i zaokrąglenia. A są też takie, które nie mają rąk, albo nóg. Dlatego manekiny powinny zerwać ze swoją dotychczasową tradycją, pokazywania ciała w sposób uogólniony, albo wyidealizowany. Powoli, acz skutecznie, nadchodzi era ludzkich manekinów, które będą realnie korespondować z bardzo różnorodną fizjonomią człowieka.
W końcu jakaś porządna polska okładka, którą można pochwalić. Mowa oczywiście o Magdzie Mołek na okładce czerwcowego wydania magazynu Elle. Naturalna, świeża, energetyczna. Brawo!
Szalenie rzadki przypadek, kiedy kreacja wygląda lepiej na czerwonym dywanie, niż podczas pokazu. Efekt ten osiągnęła Blake Lively w kreacji Chanel Haute Couture SS 2014, podczas festiwalu w Cannes. Co prawda wielu czytelników się zastanawiało nad sensem obecności Blake na takim wydarzeniu, ale zgodnie stwierdziliśmy, że takie #EyeCandy nigdy nie przeszkadza.
W maju zostałem zaproszony na festiwal Neo Fashion Jamboree, podczas którego opowiadałem o języku mody funkcjonującym w Polsce, jak łatwo się domyślić – głównie o jego niedostatkach. Serdecznie dziękuję organizatorkom za zaproszenie. Neo Fashion Jamboree nie jest może wielkim wydarzeniem, ale to bardzo ciekawa regionalna inicjatywa, promująca autorskie wzornictwo w wyjątkowo urokliwej Bielsko Białej. Polecam waszej uwadze.
Rok 2014 przyniósł też kilka niepowetowanych strat. Jedną z nich była śmierć Louise Wilson, nauczycielki, edukatorki i wielkiego autorytetu projektantów mody (między innymi Alexandra McQueena i Christophera Kane’a). Więcej o tej niezwykłej osobie możecie przeczytać tu.
Absurd prosto z Instagrama. Konto Grace Coddington zostało zawieszone w maju, tuż po tym, jak znana stylistka zamieściła swój rysunkowy akt (sic!!!). Grace skomentowała później tę sytuację rysunkiem przedstawiającą konwersację jej kotów: Barta i Pumpkina:
Good grief Pumpkin, Mother drew a nude selfie for her very first Instagram. No wonder they shut her down… she is much fatter than that.
Grace jest absolutnie perfekcyjna! Powtórzmy to jeszcze raz – Per-Fek-Cyj-Na, taki intelekt i dowcip to coraz większa rzadkość w świecie mody.
Jedna z najbardziej szokujących okładek tego roku z Madonną i Katy Perry w rolach głównych. Dlaczego szokująca? A to dlatego, że Madonnę retuszer rysował chyba od samych podstaw, szczególnie jej ręce i ramiona #FakeFakeFake Przykre, że wokalistka nie potrafi wykorzystać potencjału swoich lat i nie umie wnieść swojego charakterystycznego stylu na kolejny poziom.
Zdjęcie via planetbunhead.com
10 kolekcja Ashisha Gupty (londyńskiego projektanta, którego korzenie sięgają Delhi) dla marki Topshop była jedną z najgorętszych i najlepszych kolaboracji modowych w 2014 roku. Zabawna, prowokująca i szalenie pomysłowa. Platformy Buffalo ze światełkami LED stały się jasnym przedmiotem pożądania wielu fashionistek. Niestety, kolekcja nie trafiła do Polski. Nasz lokalny odział Topshopu.. Ech, szkoda gadać.
O tej okładce napisałem:
Ewa Farna: „Śpiewam pop, noszę grunge”.
Taaa, a ja jestem primabaleriną.
Niech ktoś powstrzyma tę dziewczynę, bo niedługo będzie bardziej znana z koszmarnego stylu, niż ze śpiewania. Pióropusz? Serio? Sprawa jest poważna, a konsultant do spraw stylu najwyraźniej niezbędny. Pytanie tylko, kto uniesie ten ciężar? Ciężar odpowiedzialności. Oczywiście. Ekhm.
A wspominam o niej tylko dlatego, że fanki Ewy nieźle dały mi w kość i jeszcze bardzo bardzo długo wypominały mi ten wpis. Z gracją i delikatnością rottweilerów ❤
Życie po programie Top Model Polska? Rzadko bywa wesołe. W maju dobitnie dała o tym znać Ania Bałoń, w szokująco złej sesji (ale naprawdę złej, wręcz koszmarnej), opublikowanej na portalu lamode.info.
W maju miał też miejsce rozczarowujący pokaz duetu Paprocki&Brzozowski Jesień/Zima 2014 „Glare”. Kolejny nieudany sezon, kolejna mało entuzjastyczna recenzja. Skutek? Brak zaproszenia na ostatni pokaz. Miałem ogromną nadzieję, że Panowie mają nieco więcej charakteru.
Zrzut Ekranu: kmag.pl
Obiecywałem, że jeszcze wrócimy do K Maga i obietnicy dotrzymam. Z całą pewnością, jest to jedna z moich ulubionych historii 2014 roku. Nie chcę nadużywać słowa „dziennikarz”, które i tak zostało wystarczająco zdeprecjonowane, więc napiszę „osoba”. A więc osoba, która tłumaczyła tę informację (skądinąd całkiem ciekawą) z zagranicznej strony, próbowała stworzyć autorski tytuł. Zaczęło się od „Converse z Maisonem Margielą”. Próba odmiany przez przypadki francuskiego słowa „maison”, oznaczającego „dom”, była bardzo brawurowa. Pośmialiśmy się serdecznie z tej wpadki, ale nikt nie podejrzewał, że to dopiero początek. Osoba odpowiedzialna za tekst podjęła drugą próbę, nieco bardziej rozwiniętą – „Współpraca Converse z Martinem Margielą”. Blisko, bliżej, tylko niestety ciągle daleko. Pech chciał, że twórca Maison Martin Margiela, czyli Martin Margiela nie pracuje już dla tego domu mody. To żaden ewenement, że założyciel opuszcza swoją markę. W myśl powiedzenia „Do trzech razy sztuka”, po drugiej interwencji udało się wspólnymi siłami urodzić nowy, poprawny tytuł: „Współpraca Converse z Maison Martin Margiela”. Ufff… I nie, już się nie zastanawiam, czy niektóre osoby publikujące teksty w internecie skończyły szkołę podstawową. Teraz moją głowę zajmuje pytanie, jakim cudem podobne gagatki pamiętają w ogóle o tym, żeby oddychać… Dokumentacja procesu poniżej. #ToNieŻart
Kolaż: Freestyle Voguing
Ta okładka nie kłamie. Ćwiartka raz!, autorstwa Karoliny Korwin Piotrowskiej, to prawdziwa ćwiartka całego wieku. Dokumentacja 25 lat niesamowicie wciągającej historii przedstawiającej zmiany w polskiej obyczajowości, kulturze, również tej „pop”, mediach, rynku wydawniczym i showbiznesie oczywiście też. Jednak wartość dokumentalna tego tytułu to dopiero przyczynek do prawdziwie sentymentalnej podróży, którą z pewnością doceni wiele osób urodzonych w latach 80. W moim przypadku Ćwiartka Raz!, zaczynająca się w 1990 roku, zbiegła się z początkiem mojego całkiem świadomego postrzegania świata. Każdy kolejny rozdział-rok niesie w sobie podwójną wartość, oprócz pieczołowicie spisanych faktów i anegdot, równolegle do historii opisanych w książce, możemy napisać w głowach drugą opowieść – o nas samych. To bardzo cenna publikacja, polecam ją każdemu, niezależnie od wieku, płci i zainteresowań. Myli się ten, kto twierdzi, że Karolina spisała „tylko” historię szowbizu. Ta książka jest przede wszystkim świadectwem, jak ogromna przemiana zaszła w polskim społeczeństwie, wskazując przy okazji konkretne, choć nie zawsze oczywiste mechanizmy, które napędzały te zmiany. Przeczytajcie, warto!
Majowe teksty na Freestyle Voguing
List Otwarty do Jessici Mercedes
Project Runway Bez Majtek: Obiektyw i Obiekcje
Wiola Wołczyńska Essential czyli Ubrania (Nie)Oczywiste
Project Runway Bez Majtek: Historie z Czerwonej Wykładziny
Fashion Week Polska Jesień/Zima 2014 – OFF / STUDIO i Sens Istnienia
Paprocki&Brzozowski Jesień/Zima 2014 „Glare” czyli Moda za Kurtyną
„A gdyby tak blogerzy modowi zamiast blogować poszli na studia…?”
Lindberg Czyli Oprawki na Całe Życie!
Project Runway Bez Majtek: Grande Finale Bez Znieczulenia
„Sekrety Mody” czyli Historia Pewnej Miłości
Czerwiec
Czerwiec zaczęliśmy z Jamie Doranem, aktorem który sportretował głównego bohatera książki dla sprośnych mamusiek – Fifty Shades of Grey. Tę informację najlepiej podsumowała czytelniczka Kasia Skrobisz, która napisała w komentarzu: „On by mi pasował… ale do scenariusza gdzie są dwaj Grey(j)e. I na to bym poszła!!! (to nie kpina, ironia ani nic tylko rozmarzenie)”. #tru Siostro! #PolaćJej
#HotHotHOT
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
To była C-U-D-O-W-N-A wiadomość! Jestem pierwszą osobą, która chciałaby nosić ciuchy z metką „Kozidrak”, które zaprojektowałyby boskie geny Beatrycze! Niestety, nic więcej o tym objawieniu nie wiadomo. Wciąż czekam! PS. To nie jest ironia, uwielbiam Beatę i należę do jej Białej Armi!
Zrzut Ekranu: facebook.com/TOMAOTOMO
Jess gra, Tomek Olejniczak aka Tomaotomo tańczy do rytmu, a magazyn Glamour sprowadził sam siebie do pozycji parkietu. Po raz kolejny pozwolę sobie zacytować oryginalny wpis z Facebooka:
Ach Ci nasi projektanci, tacy żartobliwi, a Tomek to już szczególnie! W tym jednym wpisie naliczyłem aż trzy dowcipy! Począwszy od słów „rewelacyjny”, przez „felieton”, a kończąc na samej bluzie, o której już tyle czytałem, że chyba ją kupię dla samej inwestycji. Kto wie? Może świat na tyle oszaleje, że kiedyś będzie warta fortunę? Szczęścia życzę wszystkim nieustannie. I rozumu też.
PS. Użycie słowa „rewelacyjny” w kontekście własnej osoby, czy twórczości, jest bardzo nieeleganckie. A może by tak w tym przypadku udostępnić decyzyjność odbiorcom? Chociaż stosując kategorię liczenia „lajków”, to chyba nie jest aż tak rewelacyjny. Tylko 6? To tyle co nic.
W czerwcu Rihanna odebrała bardzo prestiżową, a przynajmniej do niedawna uznawaną za bardzo prestiżową nagrodę „Ikony Stylu”, przyznawaną przez Council of Fashion Designers of America (CFDA). Sukienka, stworzona specjalnie dla niej przez Adama Selmana, zawierała podobno 216,000 kryształów Swarovskiego… To rozczarowująca decyzja, jest wiele gwiazd które zasługiwały na ten tytuł o wiele bardziej niż Rihanna. Nie wspominając o tym, że podobnie „skandaliczną” sukienkę ponad 20 lat temu założyła Kate Moss. Co ciekawe, stylizacja Moss, mimo że odsłania więcej, to wbrew pozorom jest zdecydowanie mniej wulgarna. Ale to prawdopodobnie kwestia zawartości, a nie opakowania.
Parafrazując Pudelka – Nogi Bradleya Coopera na planie filmu American Sniper.
#ShortShorts #Nogi
W czerwcu mieliśmy w głowach nie tylko szorty Bradleya, ale również fantastyczne i niezwykle kunsztowne rzeźby z papieru, inspirowane strojami ślubnymi, które stworzyła Asyia Kozina Ася Козина
#FlorenceMoment czyli Kati Nescher na okładce lipcowego Vogue China.
Słowo „gwiazda” w Polsce jest już wydmuszką, nie oznacza nic, nie jest ani komplementem, ani obelgą. Właściwie już go nie ma, tak jak nie ma w naszym kraju Gwiazd. Zróbmy kontrolę rzeczywistości portalu afterparty.pl, który opisuje słowem „Gwiazda” następuje osoby:
1. Dziennikarka, ofiara napaści Dody
2. Projektant z „talent show”
3. Stylistka, ekhm… Powiedzmy.
4. Blogerka, ikona stylu, wirtuozka myślenia, pisarka, enigma.
5. Projektantka
Niebo dziś wyjątkowo ciemne.
Magazyn MaleMEN, choć mało „modowy”, miał w tym roku kilka na tyle mocnych okładek, że warto o nich wspomnieć. Jedną z nich ozdobiła Maria Czubaszek, opowiadająca o narkotykach, domówkach i parówkach. Autorem zdjęcia jest Filip Skrońc, świetny fotograf, który specjalizuje się w zdjęciach reportażowych i dokumentalnych. Koniecznie odwiedźcie jego stronę, na której oprócz ciekawych zdjęć z całego świata, dokumentuje też życie swojej uroczej rodziny – partnerki Moniki i ich niedawno wyklutego brzdąca. Całą trójkę serdecznie pozdrawiam!
Nie zważając na słowa krytyki (ewentualnie ich nie rozumiejąc), Jess w 2014 roku stawiała podwaliny pod swoje imperium medialne, zmieniając bloga w portal. Zapędy dziennikarskie tłumaczyła już dawno temu, snując projekcję o byciu naczelną polskiej edycji magazynu Vogue. Od tamtej pory modlę się, żeby ten tytuł nigdy nie wszedł na rynek polski, bo w tym absurdalnym kraju dosłownie wszystko jest możliwe. Rekrutacja załogi odbyła się w najlepszym habitacie, czyli na Facebooku. Link do „instagramu” stał się oczkiem w głowie wielu złośliwców. Niesłusznie, bo abstrahując od karkołomnej odmiany, faktem jest, że robienie zdjęć na Instagrama wymaga odpowiednich umiejętności i może stanowić ważny punkt w portfolio potencjalnego fotografa blogerki. Jednak budowanie portalu okazało się dość trudne. Wieść niesie, że pomagała w tym Jessice Weronika Płocha, która niegdyś prowadziła portal lamode.info, później przez krótki moment wspierała piarowo Justynę Chrabelską, a koniec końców stała się członkinią „teamu” Jemerced. Czy w takiej sytuacji za przypadkowe można uznać podobieństwa, takie jak to poniżej? Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, jestem neutralny niczym Szwajcaria.
Kolaż: Freestyle Voguing / góra – lamode.info, dół – jemerced.com
W czerwcu wygrzewaliśmy się ze znajomymi na najlepszych polskich targach mody autorskiej HUSH Warsaw.
#Ściski #Przyciski
Jedno z najbardziej kreatywnych i najciekawszych zaproszeń, jakie dostałem w tym roku. Na czerwcową prezentację kolekcji Tomka Ossolińskiego dla marki Gino Rossi zapraszały piękne drewniane prawidła.
Pocztówka z pokazu Łukasza Jemioła Jesień/Zima 2014. Bardzo przyjemne wydarzenie, o którym możecie przeczytać w tekście: Łukasz Jemioł Premium Jesień/Zima 2014 – Lekko i Przyjemnie.
Powyższy cytat pochodzi z wywiadu, który Joanna Przetakiewicz udzieliła stronie gazeta.pl. Dowodzi on, że obecność w mediach samozwańczej kreatorki i proszenie jej o wypowiedzi, nie tylko generuje absurdalnie śmieszne sytuacje, ale jest również szkodliwe społecznie. Operowanie słowami „feminizm” i „gender” wymaga niestety przygotowania merytorycznego i konkretnej wiedzy. Inaczej można złudnie pomyśleć, że są one równoznaczne z androgynią, czyli połączeniem cech charakterystycznych dla konkretnych płci. W dzisiejszych czasach większość z nas jest androgyniczna (z tego co wiem, to jest to właśnie poprawna pisownia tego słowa). Mężczyźni wychowują dzieci, używają kosmetyków, również kolorowych, kobiety realizują się zawodowo, zdobywają pożywienie, noszą spodnie, a myśl, że to skomplikowane pojęcie (na które mają jeszcze wpływ inne czynniki, na przykład uwarunkowania kulturowe) ogranicza się tylko do wyglądu fizycznego, doskonale odzwierciedla schemat myślenia Przetakiewicz, konsekwentny zresztą do linii estetycznej kolekcji La Manii, którą można określić, jako wyjątkowo prostą. Niestety, celebrytka (bo nie projektantka, a już na pewno nie „kreatorka” #KiepskiŻart) patrząc ze swojej ultrakobiecej, odlanej niemal od formy pozycji, wcielająca w życie większość stereotypów dotyczących blondynek, powinna szczerze dziękować feministkom, bo również dzięki nim może teraz brylować jako kobieta sukcesu i przedsiębiorczyni. Z tego co wiem, to Przetakiewicz skorzystała też z wywalczonego przez feministki prawa do edukacji w „męskiej” dziedzinie. A jej kobiece atuty przydały się przy innych okazjach. Najgorszy to przypadek, kiedy domniemana apoteoza kobiecości staje się jej karykaturą. Trudno mieć szacunek do takich osób. I jeszcze trudniej je traktować poważnie, mimo wieku i płci. Przykro mi, ale nie jestem w stanie skutecznie zawoalować mojej dezaprobaty. Gdyby choć za tym pułkiem głupoty szła większa idea estetyczna, spektakularna marka prezentująca wizjonerskie projekty, albo, od biedy, jakaś myśl charytatywna z sierotami w tle. Niestety, kroczy za nim markietanka przeciętności. I choć można podlać przeciętność każdą ilością nawozu z pieniędzy, to rzadko daje to skuteczny efekt. Na klawiaturę cisną mi się już tylko inwektywy. Dobrze jednak, że wychowanie nie pozwala mi na kontynuowanie tego akapitu. #Dość
Żeby jednak nie kończyć czerwca tak depresyjnie, koniecznie muszę wspomnieć jedno z najważniejszych wydarzeń tego roku. A mianowicie premierę pierwszego polskiego filmu dokumentalnego, poświęconego projektantowi. Zajawkę dokumentu Tomasz Ossoliński. Before The Show znajdziecie powyżej. Ja miałem niezwykłą przyjemność obejrzeć ten dokument podczas kameralnej, przedpremierowej projekcji. Ze swojej strony mogę jeszcze dodać, że to bardzo dobra produkcja, którą wyreżyserowała Judyta Fibiger, po raz kolejny podejmująca temat związany z modą. Jej poprzedni film nosił tytuł Political Dress i dotyczył postrzegania tego tematu w różnych okresach PRL-u. Jeśli będziecie mieć okazję, koniecznie obejrzyjcie oba dokumenty.
Czerwcowe teksty na Freestyle Voguing
Historycznie: Suknia i Chityna
Łukasz Jemioł Premium Jesień/Zima 2014 – Lekko i Przyjemnie
LIPIEC
Lipiec dla odmiany zaczął się wyjątkowo zabawnie. Cała powyższa informacja jest tak zabawna, że aż trudno wskazać najśmieszniejszy fragment. „Studenci, którzy ukończą edukację będą mogli znaleźć pracę (…)” był zdecydowanym faworytem czytelników. Jeśli jesteście ciekawi innych opinii, zapraszam tu.
W lipcu znów zachwycaliśmy się Ams-la-la-land, która wyruszyła na swoją londyńską przygodę, trwającą zresztą nadal.
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
Moda krzyczała…
Zrzut Ekranu: Instagram
A Cara Delevingne promowała kampanię #freethenipple
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
A to była naprawdę świetna informacja. I nie chodzi tutaj o to, że Anna się odchudziła, ale postanowiła wrócić. Nie chcę wyrokować na temat aktualnej rozpoznawalności wokalistki, ale dobre kawałki warto przypominać przy każdej okazji, więc posłuchajmy, jak śpiewała Jurksztowicz w latach 80.. A na dokładkę lekko uwspółcześniona wersja. Zwróćcie uwagę na tekst Jacka Cygana, kto dzisiaj opowiada takie historie w piosenkach?
Jedna z lepszych sesji Anji Rubik w tym roku. Nieoczywista, ekspresywna, intrygująca. Czuć w tych zdjęciach dramatyzm i jest to ewidentny dowód na to, że Anja nie jest modelką „jednej twarzy” i doskonale radzi sobie w sesjach, które nie epatują nagością i kontrowersyjną szczupłością modelki. Być może kluczowe było tu oko kobiety, które dostrzegło w Anji większy potencjał – autorką sesji zatytułowanej „Passion”, zrealizowanej dla sierpniowego Vogue Germany, jest doskonała fotografka Camilla Akrans. Komplet zdjęć znajdziecie tu.
Zdjęcie via pudelek.pl (oczywiśśście)
Nagrodę za najbardziej oryginalny biust otrzymuje zdecydowanie Iwona Węgrowska, rezydentka strony pudelek.pl. Fantazja ludzka nie zna granic, problem zaczyna się wtedy, kiedy fantazja zaczyna zezować…
Zrzut Ekranu: jemerced.com
A redakcja jemerced.com kontynuuje z żelazną konsekwencją, nie zważając na trudy i krytykę, swoją misję ogłupiania młodzieży. Tym razem za cel wzięła sobie przeinaczenie znaczenia Savile Row, zmieniając nazwę londyńskiej ulicy, słynącej z najlepszych na świecie pracowni krawieckich szyjących garnitury na miarę, na technikę „Couture”. Polecać książkę, nie rozumiejąc jej treści, to już najwyższy poziom abstrakcji. Totalnie awangardowej abstrakcji. #OdległeKrainy
Kolaż: Freestyle Voguing
Posprzeczały się koleżanki
o miejsce w świecie mody,
gdzie od zawsze trwa konflikt
intelektu i urody.
Wystrojone, oplotkowane.
Tańczą na tym modnym soirée
I obie znają słuszną zasadę:
Zjedz koleżankę, zanim ona cię zje!
Zrzut Ekranu: vumag.pl
Akcje marki Joanna Klimas zaczęły spadać na łeb, na szyję. Zła passa zaczęła się wraz z nieudanym pokazem (choć sama kolekcja „Contradictions” prezentowała się dobrze) w hotelu Victoria, później projektantka zaliczyła premierę bardzo chaotycznej kolekcji (obrandowanej logotypem producenta telefonów komórkowych) w estetycznych, choć nieprzystających do jej rangi okolicznościach galerii handlowej, a kolejnym ciosem (jak się okazuje nadal nie najmocniejszym, ten jeszcze przed nami) był projekt „Maison Klimas”. Szukając nowego pomysłu na tożsamość marki, Joanna Klimas targnęła się na kontynuację wątku Logo Games, który wykorzystała w wyżej wspomnianej kolekcji. Koszulki z pretensjonalnym i megalomańskim napisem „Maison Klimas”, wpisały się w najpopularniejszy polski trend – odtwarzanie. Spostrzegawczość to bardzo mocna cecha Polaków. Opiera się na prostej metodzie – trzeba spostrzec, że coś jest popularne i zacząć to powielać. Modne są koszulki? Kupisz liczy za nie 350 zł? Bohoboco też? No cóż, trzeba iść tym tropem. Nadrukujmy więc cokolwiek na cokolwiek, sprzedajmy to gdziekolwiek, wciśnijmy przy okazji kit o nieistniejących referencjach i interes będzie hulać. Redakcja vumag.pl nie szczędziła żartów z okazji premiery tych koszulek. Określenie „streetowy splendor” jest zdecydowanie moim ulubionym. „Paryskiego szyku” nawet nie wspominam, bo ten zlepek słów został już wyeksploatowany i w tym momencie może oznaczać zarówno wszystko, jak i nic. Z naciskiem na „nic”.
W lipcu (to całkiem zabawne) zostałem „Mężczyzną Glamour” (sic!). I to w bardzo przyjemnym czworokącie, wspólnie z VANITAs, Mr.Vintage i Muzealne Mody. A to wszystko dzięki Alicji Szewczyk, która postanowiła przedstawić szerszej publiczności czterech szalenie różnych panów reprezentujących męską i modną blogosferę.
Na sam koniec lipca Agnieszka Szulim postanowiła dokonać ważnych życiowych wyborów na okładce magazynu Viva!. Od tego, co, co jest dla niej ważniejsze – miłość czy seks, kariera czy rodzina, bardziej intrygujący był fakt, że na zdjęciu okładkowym wyglądała trochę jak podtopiony ufoludek – wielka głowa i drobne ciałko… Przyczyny można szukać w samym wywiadzie, dlatego posłużę się cytatem: „Mogę być kontrowersyjna, lubię też jasno wyrażać poglądy. Właśnie wyrzuciłam z Facebooka pięcioro znajomych”. Aż pięciu? Szokujące prawie tak mocno, jak sama okładka!
Lipcowe teksty Freestyle Voguing
Historycznie: „Piżama” i „Dres”
SIERPIEŃ
Kolaż: Freestyle Voguing
Sierpień zaczął się od artystycznych fantazji na temat stylizacji Michała Witkowskiego…
…a Michał Figurski fantazjował na temat kończenia z chamstwem. I zaczynania. Ot tak, od nowa. Z czym zaczynał? Tego nie wiemy, ale prawdopodobnie chodzi o nowy absolutny brak chamstwa. Bo chamstwo wylatuje z człowieka jak za dotknięciem magicznej różdżki. A raczej za dotknięciem okładki magazynu Wprost. Ciekawe czy równie szybko znika poczucie krzywdy, albo wstydu. To kwestia do wyjaśnienia. Okolice szołbiznesu i mediów dosłownie wyją już z rozpaczy. Zalała nas taka fala szamba, że nawet tygodniki opinii muszą schodzić do poziomu tabloidów, żeby podbić swoją sprzedaż. Można dojść do okrutnego przekonania, że naprawdę żyjemy w kraju, w którym w przeważającej większości promuje się bezdenną głupotę i bezrefleksyjne chamstwo, a każdy, począwszy od celebrytów, przez polityków aż po może zrobić wszystko, zelżyć każdego, pokazać każdą część ciała, obrazić kogo się da, a naród będzie klaskać z zachwytu, opluwając się jednocześnie z oburzenia i pomstując, że obyczaje leżą w rynsztoku. Niestety każdy kolejny skandal jest tak duży i pojawia się tak szybko, że poprzedni gaśnie w jego blasku, a człowiek nie ma ani czasu na refleksję, ani bodźca do wyciągnięcia morału. I uprzedzając pytania, odpowiadam – tak, to ma przełożenie na modę.
MAC przywołał w sierpniu nostalgię Harlequinów. Dość dobitnie, to prawda, ale kto czytał te romansidła, ten docenił smakowitą dosłowność kolekcji „A Novel Romance”.
W międzyczasie władze miasta Gdańsk postanowiły przygotować prezent dla Justina Timberlake’a, który w ramach obowiązków służbowych grał w tym mieście koncert. Najwyraźniej gaża to za mało, teraz w pakiecie należy wręczyć podarek. Padło na kapelusz, który prezydent miasta, wraz z towarzyszącą mu małżonką i uroczą latoroślą, wręczył gwieździe muzyki pop. Nie do końca wiadomo, czy był to prywatny gest, czy urzędowa procedura. I tak jak wszystko w tej historii ma jeszcze jakieś ręce i nogi, to nie sposób nie zadać jednego pytania: dlaczego ten kapelusz wygląda jak efekt chałupniczej przygody, w trakcie której jakiś wirtuoz pistoletu z gorącym klejem do nakrycia głowy z sieciówki za 29,90, doszył dwa bazarowe krawaty z metką „Barberry” i doczepił bursztynową broszkę po babci? Efekt jest tak tani, że gdyby go przecenić, to sprzedający musiałby klientom dopłacać do zakupów. Można było w tej sytuacji zobaczyć absurd, uchybienie, albo i żart. Ale można też było zobaczyć kolejną stratę, bo czy to nie była doskonała okazja do promocji polskiego wzornictwa? Wiadomo, że Justin Timberlake nie założy tego wykwitu DIY. Ale można było przecież zamówić piękny kapelusz ze szlachetnych materiałów u profesjonalnego rzemieślnika. Choćby u Marty Ruty. To nie jest wiedza tajemna, że mamy w tym kraju przedstawicieli bardzo rzadkich i wyspecjalizowanych zawodów.
Kolaż: Freestyle Voguing
Pod koniec sierpnia Lena Dunham zawitała na czerwonej wykładzinie rozwiniętej przed galą Emmys. Obszerna kreacja pochodzi z kolekcji Giambattista Valli AW 2014. Większość kobiet zakłada piękne suknie po to, żeby zachwycić lub zaskoczyć opinię publiczną, Lena należy do awangardy tej konkurencji i stroi się głównie po to, żeby… frapować. Wychodzi jej to świetnie, większość jej stylizacji każe się zastanawiać: „Lena, dlaczego?!?!”, ale z drugiej strony, to działanie i szaleństwo ma w sobie całkiem spory kapitał komedii, a nawet satyry, więc zamiast buczeć, zdecydowanie lepiej jest klaskać!
Pod koniec sierpnia sieciówki znów postanowiły popsuć Żydom humory. Tym razem była to Zara, która wykorzystała w tym niecnym celu dziecięce piżamki. Orientacja pasków nie miała tu żadnego znaczenia, podobnie, jak dodatkowe ramię gwiazdy, podobno zainspirowanej odznaką szeryfa. Niestety marynistyczno-kowbojskie referencje zostały odczytane, jako nawiązanie do uniformów noszonych przez Żydów, którzy byli więzieni w obozach koncentracyjnych. Zara oczywiście przeprosiła klientów, głównie Izraelskich bo podobno tam wywołały one największe emocje, a piżamki oczywiście zostały wycofane ze sprzedaży. W kwestii kontrowersyjnego wzornictwa oferowanego przez Zarę ta sytuacja i tak świadczy o sporym progresie. W 2007 roku marka wypuściła torebki ozdobione swastykami.
Zdjęcie via dailymail.co.uk
Warszawska ostoja mody z górnej półki konsekwentnie kultywuje lokalną wizję luksusu, którą uosabia Natalka Siwiec i jej duże… Oczekiwania.
W sierpniu dowiedzieliśmy się też, że gwiazdami bożonarodzeniowej kampanii H&M zostaną… Lady Gaga i Tony Bennett! Niespodziewany duet pojawi się w spocie reklamowym, emitowanym w telewizji od listopada, w którym wspólnie będą wykonywać piosenkę z ich nadchodzącego albumu Cheek To Cheek. Lady G. wyglądała fantastycznie w WIELKICH włosach! ❤
Zdjęcie via nme.com
26 sierpnia cudowna i niepowtarzalna wokalistka – Kate Bush, po 35 latach urlopu od sceny, wystąpiła w Hammersmith Apollo.
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
„Wczoraj pod Rzgowie pod Łodzią odbył się pokaz najnowszej kolekcji Macieja Zienia”. Powyższe zdanie mówi właściwie wszystko na temat tego, co dzieje się z marką Maciej Zień od czasu niesławnego pokazu w kościele.
A nie, przepraszam, równie wiele mówi lista gości tego wydarzenia: Tamara Arciuch, Agnieszka Kaczorowska, Zosia Ślotała, Weronika Marczuk, Anna Popek, Bartosz Żukowski i Misiek Koterski.
Aha, i jeszcze to:
Zdjęcie: Marcin Podsiadlo
Z szumnym otwarciem Międzynarodowych Targów Mody Ptak Expo w Rzgowie, podczas którego swoją kolekcję pokazał między innymi Maciej Zień, wiązał się cyrk nie z tej ziemi. Najlepiej opisał to Michał Zaczyński w tekście: „Modni za 52 złote. Relacja z Międzynarodowych Targów Mody Ptak Expo w Rzgowie„. Miało być nieziemsko i tak jak do tej pory nie było, ale… no cóż, było tak jak zawsze, albo i jeszcze gorzej. Bardzo ciekawą i zabawną anegdotę opisała również Ewa Wojciechowska: „Nie ma problemu, pan Kenzo jest bardzo miły!„. Te dwie publikacje w pełni przedstawią wam obraz miejsca, które jest aktualnie promowane, jako „Jedyne w Europie Miasto Mody” #Szokujące
Zdjęcie nadesłała Marza, a pochodzi ono z Harper’s Bazaar.
A koniec sierpnia udowodnił, że cuda się jednak zdarzają 😉
Sierpniowe teksty Freestyle Voguing
WRZESIEŃ
Zdjęcie nadesłane przez czytelnika
Miasto 44 i Robert Kupisz w Empiku czyli kolejny dowód na to, jak trudno jest nam komercjalizować historię w gustowny i godny sposób. Nie ma nic złego w zarabianiu na pamiątkach, po raz kolejny rodzi się jednak pytanie, dlaczego podobne akcje muszą być realizowane tak brzydko i niechlujne?
Robyn w obiektywie Liz Collins na okładce Gentlewoman AW 2014. Wokalistka nie tylko polemizuje z własnym wizerunkiem, ale i z postrzeganiem kobiecości. Odważnie i intrygująco!
We wrześniu, nawet najbardziej zapaleni romantycy zostali wystawieni na próbę przez nową parę – Adriana i Ilonę „Uzależnioną, ale nie gorszą” Felicjańską. Efekt zabrał nas na kolejną wycieczkę wprost do lat 90.. Niestety, częstotliwość z jaką przypomina nam się lata galopującego kapitalizmu sprawia, że nie mamy okazji do nich zatęsknić.
MAC zapowiedział kolejną wyśmienitą kolekcję. Tym razem zainspirowaną kultowym filmem The Rocky Horror Picture Show. I see you shiver with antici… pation! #SweetTransvestite
We wrześniu miałem również okazję zajrzeć za kulisy showbiznesu. A to dzięki fascynującej postaci ze stajni TVNu, znanej publiczności jako Agnieszka Jastrzębska. Nie ma sensu się powtarzać, więc pozwolę sobie zacytować konkretny wpis:
Zrzut Ekranu: facebook.com/FreestyleVoguing
Charlize Mystery, znana również jako Karolina Gliniecka, postanowiła podzielić się ze światem swoim rozterkami, dotyczącymi głównie czynności ubierania się, jak i posiadania w szafie ubrań pasujących do sylwetki, charakteru, czy odpowiedniej okazji, ujmując je (rozterki oczywiście) w zaskakującej dla siebie formie książki. A dokładnie poradnika. Niestety (albo i stety), czas później pokaże, blogerka sprostała oczekiwaniom zakładającym, że brak ciuchów to dopiero malutki przedsmak braku jakiejkolwiek sensownej myśli do przekazania. Okazało się, że Charlize nie tylko nie ma w co się ubrać, ale nie ma również zbyt wiele do powiedzenia na ten temat. Na razie nie uprzedzajmy jednak faktów, do tematu tej publikacji jeszcze wrócimy, kiedy w sieci pojawi się zajawka książki, a konkretnie wstęp, którego już pierwszy akapit ledwo dyszy z braku sensu, logiki i korekty.
Zdjęcie via weheartit.com
Miley Cyrus podczas afterparty po pokazie Alexandra Wanga udowodniła, że w kwestii stylu „trash” nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa #groza
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Nokia Lumia 1020
Finał pokazu Vistula Jesień/Zima 2014 i szalony desant pewnej ukwieconej miłośniczki mody męskiej. Brawa dla tajemniczej bohaterki za poświęcenie, a dla organizatorów za doskonałe i wyjątkowo estetycznie zaplanowane wydarzenie. To zdecydowanie jeden z najlepszych pokazów 2014 roku, na którego torcie wisienką stał się popularny model Tony Ward. Większość pań i znaczna część panów była zachwycona jego widokiem!
Naturalna i intrygująca Lorde zawitała na okładce październikowego wydania amerykańskiego ELLE Magazine. Autorem zdjęcia jest Thomas Whiteside.
Zdjęcie via pudelek.pl
Autorem jednej z najgorszych i najbardziej tandetnych akcji promocyjnych w tym roku był Aryton. Do jednego ze sklepów marki ściągnięto celebrytki na udawane zakupy. Grupa (nie)znanych pań mogła sobie pomierzyć płaszcze na ściance, co skwapliwie dokumentował fotograf, a efekt tego cudu myśli reklamowej został ujęty w formie publikacji na plotkarskim portalu. W tym bezmiarze ekskluzywności zapomniano niestety zdjąć klipsy antykradzieżowe. No cóż, najwyraźniej marka nie ma zaufania do swoich ulubienic. O zaufaniu do detali nawet nie wspominając. Szkoda, bo Aryton proponuje naprawdę dobre płaszcze, zarówno jeśli chodzi o wzornictwo, jak i jakość.
Zrzut Ekranu: Freestyle Voguing
Wrzesień to również miesiąc totalnej kompromitacji FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Organizatorzy wydarzenia postanowili zadbać o stabilny poziom absurdu, wysyłając w newsletterze informację o XI edycji, której główną gwiazdą miała być „włoska stylistka” (aż się chce zanucić „Z Ziemi Włoskiej do Polski”). Zresztą, nie tylko stylistka, ale i „fashion editor” (bo przecież nie redaktor mody), która pracowała dla magazynu „Grazzie” (prawdopodobnie Grazia), „Officel” (L’officiel?) i Levent (???), czy „Vouge” (tak, jak się okazuje można zrobić byka w słowie „Vogue”). Pracowała również dla „Calvina i Kleina”. Ale co z tego, skoro Natasha Pavluchenko przyjedzie do Łodzi w dziewiątym miesiącu ciąży? Obligatoryjnie każdy odbiorca FPFWP jest przecież zobowiązany do dogłębnej wiedzy na temat estetyki i historii Nataszy. Jedyne czego taki ancymon może potrzebować, to wiedza na temat ciąży projektantki. Bardzo czekałem na ten pokaz. Miałem nadzieję na mocny performance z porodem w grande finale, ale niestety, moja antycypacja okazała się złudna. Aha, gdyby ktoś przypadkiem nie wiedział – FashionPhilosophy Fashion Week Poland jest wydarzeniem współfinansowanym z kieszeni podatników. Według portalu lodz.naszemiasto.pl dwa miliony zł na rok, czyli milion na edycję. Drugie tyle, jak nie więcej, dowozi „sponsor”. Niestety, w tych kwotach nie mieści się suma przeznaczona na profesjonalne biuro prasowe, PR i komunikację. Co się mieści w tych kwotach? Ta kwestia nadal pozostaje tajemnicą.
Zdjęcie via www.independent.co.uk
Zazwyczaj to stroje kolarzy, a nie kolarek, wzbudzają… Hmm… Atencję publiczności, nie zawsze zainteresowanej tym sportem. Swoją drogą Polacy też mają na tym polu całkiem… Hmm… Powiedzmy, że spore osiągnięcia. Jednak we wrześniu uwagę świata skradły kolarki z Kolumbii. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?
Boska Carmen Dell’Orefice na okładce wrześniowego Harper’s Bazaar Thailand. Moda i piękno nie znają granic wieku. To wartości uniwersalne i ponadczasowe. Pamiętajcie o tym!
K Mag znów zaplątał się w fakty, niczym komar w sieć pająka, pisząc o bardzo dobrej kampanii Nenukko autorstwa Przemka Dzienisa, z Jackiem Borcuchem w roli głównej. Zamiast podziękować czytelnikom za skorygowanie błędu, kasuje komentarze. To kolejna rzecz, która zbliża ten magazyn do popularnych blogerek. One również specjalizują się w… moderacji komentarzy 😉 Komplet zdjęć z tej kampanii znajdziecie tu.
Zrzut Ekranu: jastrzabpost.pl
Pisanie o modzie stało się arcymodne. Bakcyla połknęła również miłośniczka doczepów i fanatyczka tiulu – Agnieszka Jastrzębska, tworząc hybrydę bloga i portalu o nazwie jastrzabpost.pl. Jest to strona iście magiczna, gdzie na przestrzeni 10 zdań dzieją się rzeczy iście fantastyczne. Najbardziej fantastyczny jest oczywiście Matio Telestino, podobno uznany fotograf. Być może nawet jakiś daleki krewny Mario Testino. Na plus należy zaliczyć poprawną pisownię tytułu „Vogue”, bo jak już wiemy, nawet tak pozornie proste zadanie może stać się problematyczne.
Końcówka września przyniosła jedną z najciekawszych polskich kampanii, zrealizowanych w 2014 roku. Piękne i nostalgiczne zdjęcia dla marki Est by Es. zrobił Bartek Wieczorek, stylizacjami zajął się Robert Kiełb, a komplet zdjęć możecie zobaczyć tu.
Mogłoby się wydawać, że dla współczesnej kobiety realizującej się w zawodzie uznawanym za męski, jednym z największych wyzwań jakie napotka na ścieżce kariery, będzie właśnie starcie z samczym pierwiastkiem, czyli odnalezienie się w „męskim świecie”. Jestem jednak przekonany, że o wiele trudniejsze jest odnalezienie się w teoretycznie bezpłciowym świecie, gdzie dziwnym trafem niektórzy ludzie inaczej wyglądają na okładce magazynu, a inaczej w rzeczywistości. W podobną matnię wpadła niestety Monika Olejnik dzięki magazynowi Viva!. Można polemizować, czy to zręczne ustawienie światła, czy Photoshop. Można się rozwodzić na temat męskiego kodu ubioru i tego, czy do smokingowych klap nosi się krawat. W ostateczności można się jednak zastanowić, czy dziennikarz polityczny, osoba społecznego zaufania (przynajmniej w teorii) powinna się zgadzać się na podobne eksperymenty z wizerunkiem. Nie daj Boże jeszcze ktoś będzie skłonny pomyśleć, że nasza bohaterka jest… dwulicowa?
Sztuczne Fiołki świetnie podsumowały reakcję Olejnik.
25 września Gosia Baczyńska po raz kolejny zaprezentowała swoją kolekcję podczas paryskiego tygodnia mody. Sezon Wiosna/Lato 2015 to nowoczesny romantyzm i niesamowicie plastyczny, a nawet artystyczny miks koronek, przeźroczystości, ażurów i nadruków (hasła pochodzą z „11 Reguł” pracy twórczej, spisanych przez ikonicznego rewolucjonistę, malarza i pisarza – Henry’ego Millera) tworzących wrażenie abstrakcyjnego kamuflażu. Projektantce należą się ogromne brawa. Nie tylko za talent, ale również za wytrwałość i fakt, że konsekwentnie przeciera szlaki dla polskiego wzornictwa na tak prestiżowym wydarzeniu. To jest zdecydowanie pierwsza liga mody. Zresztą, spójrzcie na marki i nazwiska – najwyższy możliwy poziom. Oczywiście w takim towarzystwie bardzo trudno jest się przebić, dlatego ilość zagranicznych publikacji na temat kolekcji nie jest jeszcze tak duża, jak mogłaby by być. Polskie media też mogłyby wykazać nieco większą żywiołowość. Kompletnie nie rozumiem, jak to możliwe, że Polka pokazuje kolekcję w Paryżu, a żadna telewizyjna redakcja nie uznaje tego za wiadomość godną przekazania widzom. Na wszystko przyjdzie jednak pora. Obecność Baczyńskiej w Paryżu to ogromny krok dla mody powstającej w Polsce.
Wrześniowe teksty Freestyle Voguing
Vistula Jesień/Zima 2014 czyli Plażowy Garnitur
PAŹDZIERNIK
Grażyna Kulczyk również padła ofiarą fantazji retuszera. W tym miejscu warto przytoczyć słowa najbogatszej Polki: „Franciszek Starowieyski powiedział mi kiedyś: „Grażyna, każda zmarszczka to dowód na udany seks”. Jak to się ma do tej okładki? Nie śmiem nawet kontynuować tego wątku…
Nie, to nie anioł, nie dziewica… To Agnieszka Jastrzębska, co na strzępy konwenanse drze. Zresztą, co tam konwenanse, gorzej, że przy okazji poszarpała prawo prasowe. Niestety, w październiku definitywnie i bardzo dobitnie zweryfikowały się metody, jakimi dziennikarka postanowiła budować swój blogo-portal jastrzabpost.pl. Za pomocą znanej i sprawdzonej metody „kopiuj + wklej”. Więcej na temat tej historii przeczytacie w tekście: „Gwiazda, Celebrytka, Dziennikarka, Swatka, Blogerka… I kopistka?„. Oczywiście, jak to bywa w przypadku podobnych zdarzeń, Agnieszka Jastrzębska postanowiła się rozgrzeszyć, przerzucając odpowiedzialność na swoją redakcję. No cóż, może to będzie kolejna nauka na przyszłość, że blog to blog, portal to portal, a kiedy się tworzy rozbudowaną stronę i zatrudnia pracowników, to trzeba mieć pojęcie o strukturach redakcyjnych, redagowaniu teksów i milionie innych podobnych bzdurek. Zastanawiam się, kiedy nastąpił ten krytyczny moment, w którym dziennikarstwo dotyczące mody i showbiznesu przestało wymagać zarówno kompetencji, jak i minimalnych nakładów wysiłku, wiedzy, czy obycia.
Piekielnie utalentowana projektantka Domi Grzybek zdobyła główną nagrodę w konkursie CEFD Visegrád Award podczas wydarzenia Central European Fashion Days, które miało miejsce w pięknym Budapeszcie. #DumaMilion
Kolejny powód do dumy to start nowego magazynu lifestyleowego Pride. W środku znajdziecie również dział mody, a w dziale mody, między innymi, doskonałą sesję zrealizowaną przez Bartka Szmigulskiego (zdjęcia), Magdę Wawrzaszek (stylizacje) i Annę Piechocką (włosy i makijaż). Komplet zdjęć znajdziecie tu.
Zdjęcie via vogue.co.uk
Najpoprawniejsza politycznie Ikea zaprezentowała w październiku lustro, które dzięki technologii Kinect wyświetli miły komplemencik, albo spersonalizowaną wiadomość każdej osobie, która postanowi się z nim skonfrontować. Następny krok? Być może lustro „hot or not” oceniające nasz ubiór?
Jak to działa w praktyce?
Polska Tilda Swinton? MaleMEN podchwycił trend na „niekomercyjne” okładki. Męska, tajemnicza i intrygująca Agata Buzek pojawiła się na froncie magazynu MaleMEN Październik/Listopad 2014. Sfotografował ją Jacek Kolodziejski z SHOOTME Photographers & Production. Wielu czytelników stwierdziło, że gdyby nie podpis, to miałbym spory problem z odkryciem tożsamości aktorki. Niemniej to duży powód do radości, że są w Polsce magazyny, które mają odwagę negować wszędobylski plastik. Jest to jedna z najciekawszych polskich okładek tego roku.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020
Ania Kuczyńska to solidna firma. Projektantka po raz kolejny zachwyciła niezwykłym wyczuciem i elegancją, organizując bardzo kameralny pokaz w warszawskim hotelu Bristol. To niesamowite, ale Ania posiada niezwykła umiejętność, która sprawia, że każdy jej gość czuje się chciany, wyjątkowy i wyróżniony. Tu nie ma przypadkowego tłumu, zaproszeń wygranych w konkursach, czy tępych celebrytek w banalnych kieckach. Są za to styliści, dziennikarze, klientki, przyjaciele marki, czyli tak naprawdę przyjaciele Ani Kuczyńskiej. Nie chcąc się powtarzać, napiszę tylko, że było naprawdę pięknie, a zainteresowanych tych pokazem odsyłam do recenzji: „Ania Kuczyńska Jesień/Zima 2014 – „Lava” czyli Kuczyńska i… Kossak!„.
„Nie mówię, że jest źle
Bo jest, bo jest fantastycznie!
Nie czepiam się, bo patrzę dziś
Na świat bezkrytycznieNie mądrzę się, bo można od
Zbyt uczonych tyrad dostać świraWolę w mowie rzec Szekspira:
Jest nice, jest nice, jest nice, jest najsympatyczniej”
Zdjęcie via independent.co.uk
Rozpoznanie Krystyny Jandy na okładce magazynu Pani nie przysporzyło żadnych trudności. A to się ceni. Niestety, dużo trudniejsze okazało się zidentyfikowanie Renee Zellweger, która zmieniła swoje nastawienie do życia, na bardziej „pełne”, „szczęśliwe” i „zdrowe” – „I’m living a different, happy, more fulfilling life, and I’m thrilled that perhaps it shows”. Przy okazji jej powłoka cielesna również przeszła sporą transformację na bardziej „thrilled”. Jedni obwiniali chirurga, inni zawierzyli aktorce, a znaleźli się też tacy, którzy nie wierzyli, że na zdjęciu jest Renee. Trudno im się dziwić…
Kolekcja Kas Kryst Wiosna/Lato 2015
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020
Ostatni tydzień października przegnał mnie z Warszawy do Łodzi, na XI edycję FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć finał świetnego pokazu Kas Kryst, który miał miejsce w zrujnowanej fabryce, w temperaturze psiarni i koszmarnej ciasnocie. Wielu gości, którzy jechali na to wydarzenie z różnych krańców Polski, niestety nie miało okazji zobaczenia kolekcji na żywo. Na organizatorach nie zrobiło to jednak wrażenia, bo pokazy są „za darmo”, a projektant darowanemu pokazowi nie powinien zaglądać w wybieg. Prawda? Nieprawda. Bo to nie jest prywatna inicjatywa, której mecenasem jest prywatna osoba, ale impreza, która odbywa się za pieniądze podatników, a co za tym idzie powinna być przez podatników weryfikowana i rozliczana. Czytelnicy, którzy znają Freestyle Voguing z pewnością zauważyli, że po wydarzeniu nie opublikowałem standardowych recenzji. Z przykrością muszę zawiadomić, że to się niestety nie stanie. Każda cierpliwość, nawet moja, ma swoje granice, które tym razem zostały przekroczone. Dlatego po powrocie do Warszawy, zamiast pisać recenzje, musiałem niestety napisać pismo z rezygnacją z członkostwa w Radzie Programowej OFF. Powód jest prosty – dalsze korzystanie z tego tytułu oznaczałoby przyzwolenie dla metod, które stosują organizatorzy, a które z mojej perspektywy są błędne i niewłaściwe. FPFWP miało być wydarzeniem konsolidującym polską branżę. Dającą nową i profesjonalną podstawę, która pomoże profesjonalizować rynek mody autorskiej. Niestety, po raz kolejny okazało się, że kilku dekad straty nie da się odrobić tak szybko, jakbyśmy tego chcieli. FashionPhilosophy Fashion Week Poland postawił swoją poprzeczkę wyjątkowo wysoko. Zauważcie, że nie ma „francuskiego” tygodnia mody, jest za to „paryski”. Podobnie, jak z londyńskim, nowojorskim, mediolańskim, czy tokijskim. Polak jak zawsze musiał się wyłamać z ustalonych reguł i w jednym wydarzeniu zagarnął cały kraj. Problem polega na tym, że wydarzenie nie jest reprezentatywne dla polskiego wzornictwa, kompletnie przestało interesować prasę (ze świecą można tam szukać stylistów czy dziennikarzy), a całość można porównać do folwarku, po którym dumnym krokiem przechadza się zarządca obdarzony sylwetką nieustannie kojarzącą się z dobrobytem i miną kota, który właśnie zjadł mysz. Kroplą, która przelała czarę goryczy była jednak „gala finałowa”, w trakcie której doszło do szokującego wydarzenia. Na środek została wywołana Tamara Gonzalez Perea czyli Macademian Girl, która nastroszywszy wszystkie swoje pióra i falbany wtargnęła na wybieg i zaczęła swoją tyradę. Powietrze nagle zgęstniało, a grawitacja zaczęła działać z dużo większą siłą, skutecznie wbijając widzów w siedzenia. Tamara, szybkim i nieco podniesionym głosem, przez pięć minut snuła prywaty na temat tego, jak jest postrzegana przez „niektórych”, mówiła coś o piórach w głowie, na głowie itd, dodała, że teraz ona weźmie sprawy w swoje ręce, bo w modzie dzieje się źle, po czym przyznała dwie nagrody. Brzmiało to mniej więcej tak: „Ja, Tamara Gonzalez Perea czyli Macademian Girl przyznaję Fashion Award by Tamara Gonzalez Perea czyli Macademian Girl za najlepsze pokazy XII edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland Designer Avenue i Off Out Of Schedule”. Za jednym zamachem można sobie połamać język i mózg. Wyróżnienia trafiły w ręce Kas Kryst (2,500 zł) i duetu Odio + Jakub Pieczarkowski (5,000 zł). Nie widzę nic złego we wspieraniu projektantów. Uważam jednak, że taka pomoc, ujęta w podobnej formie i to podczas gali finałowej (choć następnego dnia były jeszcze trzy pokazy, ale kto by się przejmował takim szczegółem) polskiego fashion weeku nie jest wskazana, a nawet korzystna. Jeśli ktoś ma ochotę być mecenasem polskiej mody to istnieje jedna, prosta, wygodna i bezpretensjonalna metoda, która nazywa się „zakupy”. 7,5 tysiąca złotych nie usprawiedliwia kilkuminutowej autorskiej dramy na takim wydarzeniu. FashionPhilosophy Fashion Week Poland w przeciągu XI edycji bardzo wiele stracił – zdolnych projektantów, zaufanie, prasę, kilka osobowości polskiej mody (choćby Janusza Noniewicza, czy Michała Zaczyńskiego). Gorzej, nawet entuzjazm modnej młodzieży, która traktowała to wydarzenie jako okazję do fantazyjnych przebieranek, również drastycznie opadł. Myślę, że FPFWP potrzebuje przerwy, w trakcie której na nowo odnajdzie swoją tożsamość, zastanowi się nad swoimi metodami, celami i miejscem w polskiej branży, odbuduje wiarygodność i relację z ludźmi, bez których nigdy nie osiągnie sukcesu. Niestety, sukcesu polskiej modzie nie zagwarantuje ani „włoska stylistka”, ani pajac biegający z psem na pokazy, ani blogerka przyznająca nagrody. To są tylko zaślepki, które ukrywają prawdziwy obraz. A ten coraz bardziej przypomina październikowy krajobraz Łodzi – szare rozkopane miasto, szarzy ludzie, szara pogoda. Mimo sporej sympatii dla tego miasta, trzeba w końcu zauważyć, że wieczne powoływanie się na tekstylną historię nie ma już najmniejszego sensu i nie stanowi żadnej wartości. Czas zostawić rzewne wspomnienia za sobą i uświadomić sobie, że Łódź w tym momencie swojego życia nie nadaje się na takie wydarzenie.
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020
„Pavluchenko pokazuje, że można wiele pokazać…” – to tylko jedna z wielu złotych myśli, które zostały zwarte w gazecie wydawanej codziennie przez FPFWP.
Październikowe teksty Freestyle Voguing
Gwiazda, Celebrytka, Dziennikarka, Swatka, Blogerka… I kopistka?
Michał Szulc Wiosna/Lato 2015 – „The Past” czyli Trudne Powroty do Przeszłości
Filip Von Polen SS 2015 – Potęga Akcesoriów
Justyna Chrabelska Jesień/Zima 2014 – Kobiecy Puryzm i Pępek
Ania Kuczyńska Jesień/Zima 2014 – „Lava” czyli Kuczyńska i… Kossak!
LISTOPAD
Zrzut Ekranu: pudelek.pl
Dzięki Pudelkowi dowiedzieliśmy się, że Miss naszego kraju pozowała na dachu, przebrana za orła (powiedzmy) lub wystylizowana na white-party w Rio de Janeiro, w pozie „I believe I can fly. I believe I can touch the sky”. W tle widzimy „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego” i gustowny komplet wypoczynkowo-ogrodowy (jak nic świeci w ultrafiolecie). Nie ma drugiego takiego kraju i taka jest nasza siła. A nasza miss i tak ma już koronę, więc kto właściwie wygrał? Wnikliwi czytelnicy zauważyli złe ułożenie głowy. Dziwne, że powstał z tego skandal, przecież to zamach na nasze godło!
Zdjęcie via marieclaire.co.uk
Barbara Hulanicki, legenda świata mody, znów zaprojektuje kolekcję dla marki Biba, która zrobiła niemałe zamieszanie w latach 60. Specjalny kapsułowy sezon trafi do sprzedaży jesienią 2015 roku. #CantWait
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020
W listopadzie Anja Rubik zaprezentowała swoją kolekcję, zaprojektowaną dla marki Mohito. Wszystko co miałem do napisania na temat tej współpracy, zawarłem w tekście (zaskakująco popularnym): Anja Rubik dla Mohito czyli Absolutnie-nie-Fantastyczna Kolekcja.
Zrzut Ekranu: allegro.pl
Kolekcja Alexandra Wanga dla H&M po raz kolejny obudziła w fashionistach smykałkę do interesów.
Zrzut Ekranu: facebook.com/FreestyleVoguing
Lubić albo nie lubić Kim to jedno. Ubrać Kim; i to tak, żeby wyglądała dobrze, to sztuka i sukces. W listopadzie ten trick udał się polskiej projektantce – Magdzie Butrym. Facebook zweryfikował tę sytuację – możemy powiedzieć na temat Kim Kardashian wszystko, ale faktem jest, że chcemy o niej mówić. I niezależnie od sympatii czy antypatii potrafimy się cieszyć z osiągnięć rodaczki. #GenialnaSprawa
A jeśli już mówimy o Kim… Ta niepowtarzalna i bardzo kusząca personifikacja bezdennej pustki pojawiła się również na okładce zimowego wydania papermag. Co ciekawe – za obiektywem stanął fantastyczny fotograf Jean-Paul Goude, który odtworzył jeden z swoich absolutnie kultowych kadrów – „Champagne Incident”. To miła odmiana zobaczyć celebrytkę uzbrojoną w namiastkę charakteru. Jeśli ciekawi was postać tego fotografa, to zapraszam do starej publikacji na freestyle Voguing: „Sylwetki – Jean-Paul Goude„.
Dziennikarskie dochodzenie przeprowadziła również Jessica Mercedes, a jego wynikami podzieliła się ze swoimi fanami. Blogerka myślała, że odkryła Amerykę, faktycznie trafiła na Marsa, a koniec końców usunęła ten odkrywczy wpis. Całe szczęście moi czytelnicy (w tym przypadku Paula, którą serdecznie pozdrawiam) mają już cudowny nawyk – najpierw zrzut ekranu, później lektura. Dzięki temu nic w przyrodzie nie ginie. #TakBlisko #ATakDaleko
W listopadzie Tim Walker, za sprawą Vogue China, zabrał nas w kolejną magiczną podróż. Całą sesję możecie zobaczyć tu. #CukierkiDlaOczu
Zdjęcie via vogue.co.uk
Dustin Hoffman i Judi Dench podczas zdjęć promujących ekranizację książki dla dzieci „Esio Trot”. #Cudowni!
Dowiedzieliśmy się również, że TVN planuje drugą edycję Project Runway. Jak się niedługo okaże, niestety bez udziału Mariusza Przybylskiego. To dość rozczarowująca decyzja, bo Mariusz był jedyną osobą w jury, która miała do powiedzenia coś sensownego i konstruktywnego.
W połowie listopada Charlize Mystery zabrała nas w #Odległekreainy, czyli wreszcie ujawniła płody swojego trudnego romansu z literaturą i językiem polskim. „Łącznie pasji i pracy w oczach tych, według których prawdziwa praca nie przynosi radości, stawia mnie lecz trud i zmęczenie, w pozycji lenia.” #SayWhat? O co chodziło Charlize w drugim zdaniu wstępu do książki (Nie) Mam się w co Ubrać!, jej własnego i bardzo brawurowego autorstwa? To nadal wielka #Mystery. Jak się szybko okazało cała ta pożal się Boże książczyna jest zbieraniną kulawo opisanych banałów, faktów żywcem przeniesionych z Wikipedii, które nie zostały poddane najmniejszej nawet weryfikacji, byków merytorycznych, jak i językowych. Dlatego dociekanie „czyja to wina” uważam za bezsensowne. Na okładce widnieje jedno nazwisko; i nie jest to ani wydawca, ani korektor, ani redaktor, tylko autorka, która koniec końców sama ponosi odpowiedzialność za to, żeby tekst który sygnuje swoją marką miał ręce i nogi. Grunt, że autorka od sześciu lat z przyjemnością się ubiera…
W międzyczasie Paweł Deląg skonfrontował się aspektem jakości produktów Roberta Kupisza, czyli napisał coś, o czym mówiło się nieoficjalnie już od dłuższego czasu. To ciekawa sytuacja, bo do tej pory znane osoby budowały dookoła marki Kupisz aurę wyjątkowości, podyktowaną pewnie szczerą sympatią do jakże uroczego Roberta.
Raport „Polak Ubrany”, opublikowany 18 listopada, ujawnił zaskakujące fakty dotyczące związku Polaków z modą i ciuchami. Podobno najbardziej rozpoznawalną projektantką jest Eva Minge. Podobno wydajemy rocznie 2,200 zł na ubrania, dodatki i bieliznę. Podobno najchętniej zaglądamy na blogi Kasi Tusk (16% ankietowanych) i Maffashion, Jessiki Mercedes, Fashionelki, Alicepoint, Macademian Girl, Maddinki (4% ankietowanych). Warto dodać, że badania zostały przeprowadzone na mieszkańcach miast powyżej 100 tysięcy. To dzięki temu powyższa lista jest tak różnorodna i intrygująca. Legenda Jerzego Antkowiaka trwa nadal (to bardzo dobry sygnał), podobnie jak Barabry Hoff i Arkadiusa. Wniosek jest taki, że posiadamy pewne tradycje, doświadczenie i wiedzę, problem polega na tym, że nie potrafimy z nich korzystać. O potędze skandalu niech zaświadczy obecność Maldorora w tym zestawieniu. Absurdalna historia z Mamą Madzi, która miała być modelką w jego pokazie, najwyraźniej mocno zapisała się w pamięci. Z medialnej puli swój kawałek tortu wyrwała też Joanna Przetakiewicz, na pewno pomogła w tym najomości z kotką Karla Lagerfelda, jak również wysiłek TVNu, który uczynił z niej kreatorkę. Cały raport znajdziecie tu, warto się z nim zapoznać, chociaż nie jestem pewien, czy można go traktować wiążąco. Chyba, że pod tytułem „Wielkomiejski Polak Ubrany”.
W listopadzie cmokaliśmy z zadowolenia nad kampanią marki Pjotr, na sezon Jesień/Zima 2014. Twórcą marki jest utalentowany projektant Piotr Górski, który z powodzeniem przenosi styl grunge w XXI wiek, dodając mu zarówno nowoczesności, jak i zaskakującego uniseksowego charakteru. Autorem zdjęć był Krzysztof Wyżyński. Całą kampanię znajdziecie tu.
Zrzut Ekranu: facebook.com/maciej.zien
Maciej Zień udowodnił w międzyczasie, że lepiej wychodzi mu projektowanie zapalniczek, niż drapowanie sukienek. Warto jednak zauważyć, że projektant ma duże poczucie humoru. Powyższa cena jest wyjątkowo zabawna.
Pod koniec listopada o pozytywne wrażenia estetyczne zadbał W Magazine oraz duet idealny: Tilda Swinton i Tim Walker. Ten duet jest #Bezbłędny! ❤ Całą sesję „The Surreal World” znajdziecie tu.
Listopadowe teksty Freestyle Voguing
Anja Rubik dla Mohito czyli Absolutnie-nie-Fantastyczna Kolekcja
Bohoboco Wiosna/Lato 2015 czyli geometria, kynologia i moda
GRUDZIEŃ
Początek grudnia to przede wszystkim absolutny zachwyt nad nową kampanią Kas Kryst, promującą kolekcję Wiosna/Lato 2015. Fantastyczne kadry przygotował Daniel Jaroszek, o makijaż zadbała Magda Szulc, a stworzył Wito Bałtuszys. Efekt widzicie powyżej, a ja mogę jedynie dodać, że to absolutnie światowy poziom i jedna z lepszych kampanii, nie tylko z ostatniego roku, ale i całej dekady. #Brawo!
Kolejny wspaniały sukces – Magdalena Brozda, pochodząca z Polski projektantka, dostała się do finału prestiżowego konkursu H&M Design Award 2015! Już 27 stycznia dowiemy się, czy powód do radości będzie jeszcze większy! Trzymajcie kciuki i głosujcie na swoich faworytów tu. Warto, bo można wygrać dwuosobowe zaproszenie na sztokholmski fashion week!
Zdjęcie: Freestyle Voguing / Instagram / Nokia Lumia 1020
Fantastyczna pocztówka od Ani Kuczyńskiej. Tworzenie relacji z projektantami, a co za tym idzie i pewnej historii, jest jednym z najprzyjemniejszych i najbardziej budujących aspektów pracy dziennikarza i blogera mody.
9 grudnia, razem z Ewą Kosz z Ultra Żurnal, mieliśmy przyjemność zaprosić naszych czytelników na spotkanie zorganizowane z okazji dwudziestolecia Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru – Krakowskie Szkoły Artystyczne. Wspólnie z Ewą poruszyliśmy wątki dotyczące komunikacji i wizerunku mody w Polsce, posiłkując się własnymi doświadczeniami, które łączą: PR, dziennikarstwo, blogowanie i konsulting – zarówno agencyjny, jak i ten przeznaczony dla autorskich marek i projektantów. Frekwencja dopisała, nikt nie usnął z nudów, więc nie pozostaje nic innego, jak podziękować organizatorom za zaproszenie, a uczestnikom za obecność podczas spotkania!
Żegnaj Pretty Woman! Żegnaj uśmiechu, który jest w stanie pomieścić banana… w poprzek. Teraz #NoSmile #NoMakeUp czyli „Naga” Julia Roberts w kampanii Givenchy SS 2015. Bardzo pozytywne zaskoczenie, tym bardziej, że aktorka kojarzyła się od dłuższego czasu z plastikowymi reklamami Lancôme. Doskonałą metamorfozę uchwycił duet Mert & Marcus.
11 grudnia Mariusz Przybylski zaprezentował najlepszą kolekcję tego roku. Sezon zachwycający pod każdym względem – detalu, konsekwencji, wykonania i niesamowitej ilości pracy włożonej w cyzelowanie skomplikowanych konstrukcji i imponujących biżuteryjnych zdobień. Prawdziwy obłęd! Jeśli jesteście ciekawi tej kolekcji to zapraszam do recenzji: „Mariusz Przybylski Wiosna/Lato 2015 „WILD at HEART” – Kunsztowne Déjà vu„.
Zdjęcie via facebook.com/jankiewiczdiana
W grudniu, z okazji kolejnej edycji najlepszych polskich targów mody HUSH warsaw, razem z Harel, Fashion PR Girl, TRENDSPOT i Radzka wręczyliśmy nagrodę Hush Selected w kategorii „Konsekwencja”. Otrzymała ją niezwykle utalentowana i świetnie rokująca na przyszłość projektantka Diana Jankiewicz! Jeszcze nie raz o niej usłyszycie, to mogę obiecać.
Brawa, brawa, brawa! Nowa kampania Balmain – #BalmainArmy, sfotografowana przez Mario Sorrentiego, prezentowała się doskonale. Do czasu…
#Cholera czy oni muszą być wszędzie? #Sio!
Zrzut Ekranu: freestylevoguing.com
A na koniec roku spotkała mnie równie nieoczekiwana, co przyjemna niespodzianka – komentarz Arkadiusa, pod recenzją pokazu La Mania Wiosna/Lato 2015: „La Mania Wiosna/Lato 2015 czyli „Jakby Luksusowo”. Freestyle Voguing zatacza coraz szersze kręgi, dociera do coraz większej grupy czytelników i jest to dla mnie niezwykła, ogromna wręcz radość. W tym miejscu chciałbym serdecznie wszystkim podziękować. Przede wszystkim czytelnikom, bo bez nich mój blog nie byłby tym, czym teraz jest. Dziękuję również wszystkim osobom, których talent (lub jego brak), twórczość, stylizacje i poczynania stały się dla mnie okazją do stworzenia komentarzy i tekstów. Nie marnując już więcej słów, życzę wam roku pełnego sukcesów, miłości i fantastycznej mody.
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com
PS. A jakie są wasze typy? O czymś zapomniałem? Kogoś pominąłem? Zapraszam do komentowania!
PS2. Wybaczcie ewentualne literówki. Korekta 14 tysięcy słów niestety przekracza już moje możliwości.
Ile tagów! Świetne podsumowanie- teraz przed nami ciekawy rok…
PolubieniePolubienie
Brawo! Czyta się świetnie. Wracam do Twojego bloga często i z lubością. Masz wielką klasę. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Same tagi zajęły Ci chyba oddzielny dzień! Wierz lub nie, ale przy pierwszym użyciem #OdległychKrain, wypadł mi z gęby papieros. W każdym razie uważam, że bardzo dobrze zrównoważyłeś podsumowanie dotyczące mody sensu stricte i wszystkie okołomodowe skandale i skandaliki, a to z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, nie da się ukryć, że 2014 był dla mody tak przełomowy, jak i dziwny. Myślałam tak już o 2013, który – jak się okazało – stanowił jedynie preludium. Nigdy nie uważałam, aby komercjalizacja sama w sobie była czymś złym, ale! My, to jest naród i inne górnolotne słowa, zrobiliśmy to źle. Czyniąc modę tak szalenie powszechną i to w najgorszy z możliwych sposobów, odebrano jej główny atut – naprawdę, nie chcę robić z siebie buca, ale ona zawsze miała w sobie pierwiastek dobra luksusowego i właśnie taka była piękna. Moda nigdy nie była tożsama z trendem. Dlatego boli mnie, kiedy Joanna Klimas robi jakieś fatalne t-shirty, Jessica projektuje bluzy, a w Project Runway gościnnie obradował Michał Piróg (którego skądinąd akurat całkiem lubię, ale come on!). W Internecie łatwiej było znaleźć zdjęcia młodzieży, która wybrała się na Fashion Philosophy, aniżeli same relacje z pokazów. Szalenie interesuję się historią mody, możliwe, że nawet bardziej niż jej dzisiejszym wariantem, szczególnie w czasach średniowiecza. Kiedy zdradziłam znajomym, że mam plan na konferencyjny abstrakt o medieszmatkach właśnie, pytano mnie czy stałam się szafiarką. Pojęcie mody tak szalenie się zdeprecjonowało, że przestano traktować ją poważnie. Niby mówi się o niej dużo, ale w programach śniadaniowych, niby szerzymy wiedzę wśród Polaków, ale poprzez poradniki Charlize Mystery i tak właśnie wygląda polski rynek wydawniczy, na którym znajdziemy prof. Annę Sieradzką i długo, długo nikogo. Jest się czym przejmować? Dla mnie tak.
Drugi aspekt tego, że obecność tej SOCJOLOGII ‚MODY’ (przepraszam, ale od kiedy dowiedziałam się, że istnieje ten kierunek, obiecałam sobie, że chociaż raz użyję jego nazwy w zdaniu) jest mile widziana, to trochę lizodupstwa, mianowicie bardzo lubię Twój zdrowy rozsądek, toteż chętnie przeczytałam i trzymam kciuki za kolejny rok Freestyle Voguing!
PolubieniePolubienie
Przeczytałam! Całość! Teraz jeszcze tylko milion godzin, które spędzę czytając te milion zakładek, które „wyewoluowały” z Twojego tekstu! Szacun za tekst.
PolubieniePolubienie
Tobiasz vel „Tomasz” jak zawsze w formie. Miło było poprzypominać sobie wszystkie wydarzenia i wydarzonka. Rewelacja!
PolubieniePolubienie
Mistrzostwo, ale pisałem Ci już kiedyś Tobiasz.. że czyta się Ciebie z największą przyjemnością !
#KinderBuenoicieplaHerbata
PolubieniePolubienie
Hmm w pismach o modzie próżno szukać tekstów na takim poziomie jak ten. Jedynie Harper’s Bazar czytuję i znajduję czasami coś z sensem, ale czuję, że naczelna nie da Ci tam etatu:) Podziwiam, znajomość rzeczy, pracowitość i błyskotliwość, Twoją, nie Joanny Góry 🙂 (chociaż o dziwo, lubiłam jej wstępniaki do HOT-a:) I podsumowując – gratuluję tekstu.
PolubieniePolubienie
Jak dużo tekstu! Szkoda, że szafiarki znowu nie przeczytają, mimo, że warto i jest dużo obrazków!
PolubieniePolubienie
Bardzo dobry tekst, teraz widzę jak wiele z Twoich tekstów przegapiłam – obiecuję poprawę! Jednak „aquila non captat muscas” – szkoda Twojego talentu i miejsca na blogu aby poświęcać go, w zbyt dużej mierze, kreaturom pokroju Jess, Charlize czy Jastrzebskiej;)
Serdecznie pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Bardzo chwali się Pana przywiązanie do formy i klasy. Tym bardziej chcę zwrócić uwagę, że pod jednym ze zdjęć powinno być napisane „w urokliwym Bielsku Białej”. To stosunkowo niedawno połączone dwa miasta, dlatego odmieniamy obydwa człony. Nie jestem natomiast w stanie powiedzieć dlaczego mówi się „to Bielsko Biała” a nie „ta Bielsko Biała”, ale tak po prostu jest i już 🙂 być może wynika to z tego, że skrótowo mówi się po prostu Bielsko.
(Jeszcze nigdy nie użyłam tej nazwy tak wiele razy w jednym akapicie. Teraz nawet dla mnie zaczyna brzmieć dziwnie.)
Pozdrawiam,
Bielszczanka
PolubieniePolubienie
Tobiasz! Z naszej (showroomowej:) strony również wielkie dzięki za wspólną akcję! Podsumowanie w punkt! Na jednym wdechu:D Trzymaj się ciepło!
PolubieniePolubienie
w sumie nagłówek K MAGA aktualnie nadal jest niepoprawny, ponieważ marka Maison Martin Margiela zmieniła nazwę na Maison Margiela…
PolubieniePolubienie