Project Runway Bez Majtek: Statyczna Dynamika

bm

Konichiwa Bitches, jak to śpiewała cudowna Robyn. W dziesiątym odcinku wścibska kamera Project Runway zabrała nas w daleką podróż do dynamicznej Japonii. Przez Hiszpanię. Nie pytajcie, po dziś dzień nie rozumiem tej idei. Tematem przewodnim był samochód marki Mazda i nieokreślona dynamika. Zadanie tradycyjnie utonęło w niejasnych wytycznych, które każdy uczestnik zinterpretował tak, jak mu wyobraźnia podpowiedziała. Czyli w większości przypadków źle, a nawet bardzo źle. Nikt w tym programie nie był do końca pewny, co miało być właściwą inspiracją i do czego miała ona zaprowadzić. Już na samym początku odcinka projektanci zostali wysłani wprost do Barcelony. W tym fantastycznym mieście, pełnym galerii, muzeów i zabytków trafili do… Sklepiku z pstrokatymi materiałami, podobno importowanymi z Japonii, choć złośliwi mogliby stwierdzić, że prędzej z Chin przez Japonię.

Sklep Ze Śmiesznymi Rzeczami

Przybytek ten został przedstawiony niczym miejsce, w którym zakupy robił sam Cristóbal Balenciaga. Festiwal pomyłek trwa nadal w najlepsze, a ja… A ja muszę się przyznać, że kompletnie straciłem zainteresowanie tym programem. Od razu uprzedzam – nawet jeśli szalony TVN wpadnie na pomysł realizowania kolejnych edycji, to ja się w nie bawić nie będę. Przynajmniej tak długo, jak nie zostanie zmienione jury, prowadząca i mentor. Czyli jak już dobrze podejrzewacie, jest to druga i ostatnia odsłona cyklu #PRBM. Problem polskiej edycji tego programu polega na tym, że nawet jeśli pominiemy sensacyjną produkcję, niekompetentne jury, źle przeprowadzane zadania, czy fruwającego nad lodowiskiem Tomka Ossolińskiego (bez komentarza), to zostaniemy dokładnie z niczym. Nawet bez majtek. Ci nieszczęśni projektanci, zamknięci w patologicznych warunkach, zamiast pokazać ludziom proces kreacji, od tematu i inspiracji, przez wybór materiałów, konsultację, szycie, przymiarki, aż po pokaz, po prostu wariują. A co za tym idzie, obraz namalowany przez TVN, stał się wyjątkowo krzywdzący. Wizerunek projektanta mody w naszym kraju klaruje się przejrzyście – to rozhisteryzowany przygłup, który dużo mówi, niczego właściwie nie potrafi, nie rozumie postawionych przed nim zadań, ale jest zawsze pierwszy w kolejce do skrytykowania konkurenta. A kiedy sam zostanie poddany krytyce, to albo broni się bez sensu i opryskliwie, albo stoi z wyrazem twarzy prezentującym podręcznikową definicję zdziwienia światem. W tym programie nie uświadczymy ani krztyny szacunku. Widać to aż nadto wyraźnie przy wszelkich kontaktach uczestników z jury, mentorem czy gośćmi specjalnymi. Tu nie ma żadnych autorytetów, a rację ma ten, kto jest najpopularniejszy. Czyli w tym konkretnym przypadku Anja Rubik. Przykro mi drodzy uczestnicy, ale taka jest prawda. Dokładnie w ten sposób widz postrzega wasz zawód, czy raczej zawód, do którego aspirujecie.

Najbardziej jednak zastanawiają utyskiwania uczestników, którzy często jako argumentu w konfrontacji z tekstami Project Runway Bez Majtek, używają zdania: „Bo ty nie wiesz, jak to wygląda od środka”. Abstrahując od tego, co wiem, a czego nie wiem – jakie to ma właściwie znaczenie? Czy to moja wina, że ktoś się dał złapać w pułapkę miliona kruczków zawartych w umowie, lojalek i obostrzeń dotyczących poufności, które sprawiają, że teraz ma zatkaną gębę? Rozumiem, że potrzeba uwolnienia tego ciężaru sekretów produkcji, która gniecie żołądek i zmierza do przełyku, jest bardzo silna. Szybko jednak wyjaśnię, że moja rola jest wpisana w inny, zdecydowanie bardziej rozsądny scenariusz. Pomyślmy, czy widza powinno interesować, jak „było naprawdę”? Czy widz powinien się doszukiwać tej bliżej nieokreślonej prawdy? Martwić tym, że produkcja każe wyczyniać uczestnikom błazenadę na oczach setek tysięcy ludzi, dociekać, kto dał się zmanipulować bardziej, a kto mniej? To całkiem zaskakujące podejście, biorąc pod uwagę, że mówimy o dorosłych ludziach, zdawałoby się świadomych standardów TVNu i pewnych obranej ścieżki zawodowej. Jak się okazuje – nie. To tylko roszczeniowa hipoteza, a realia są zupełnie inne. A więc nie moi drodzy – widz ogląda i ocenia. To jest bardzo proste. Co odcinek zostaje przedstawione zadanie, a uczestnik musi się z tym zadaniem zmierzyć. W polskiej edycji każde zadanie okazało się jednak nie do przejścia. Ani wymyślne suknie, ani ciuchy do noszenia na co dzień – tydzień po tygodniu oglądaliśmy kolejne klęski i wybory miss „najlepszej z najgorszych”. Jedyne co w miarę się udało, to kostiumy lepione gorącym klejem. Z całym szacunkiem, ale zrzucanie całej winy na produkcję, przy tak ewidentnym braku umiejętności technicznych i talentu, jest nierozsądne. Tym bardziej, że obie strony wydają się być siebie warte, nieustannie klejąc z niczego coś. Niestety, życie weryfikuje ideały, a prawda jest niezmienna – podjęcie każdej decyzji, wiążę się z jej konsekwencjami. A zresztą, zamiast narzekać, najlepiej wziąć przykład z Jacoba Birge (zwycięzca pierwszej edycji, aktualny pieszczoszek TVNu), który każdą publikację, każdą opinię i każdą możliwość promocji, bierze za dobrą monetę. Nadal twierdzę, że to jedna z nielicznych osób, która dokładnie wiedziała, co chce wyciągnąć z tego programu. Pytanie tylko – jakim kosztem?

Gdzie szukać dynamiki w Japonii? Wbrew temu, co powiedział „mentor”, raczej nie w origami. Sztuka składania papieru, jakkolwiek nie zajmująca, niestety jest jedną z największych sztamp, wyeksploatowaną przez projektantów mody do granic możliwości, rodem z pierwszego semestru pierwszego roku projektowania ubioru. Praktycznie każdy adept fachu projektanckiego musiał przerobić „konstrukcje inspirowane origami”, głównie po to, żeby nie powtarzać ich w dorosłym życiu zawodowym. Nie wspominając o tym, że poprawne zrealizowanie takiej inspiracji, wymaga żelaznej wiedzy krawieckiej i perfekcyjnie opanowanego materiałoznawstwa. Zresztą, lepszych i ciekawszych kierunków do poszukiwania dynamiki jest w Japonii co nie miara. Ten bardzo specyficzny kraj, odcięty od reszty świata przez setki lat, wygenerował niezwykle specyficzne i niepowtarzalne warunki, w których ulepienie najprostszego garnka może zostać wyniesione zarówno do rangi sztuki, jak i niemal religijnie traktowanego rzemiosła, nieustannie zmierzającego ku nieosiągalnej perfekcji. Zamknięte na obce wpływy wyspiarskie państwo, stworzyło swoje własne, zdecydowanie unikalne kody obyczajowe, estetyczne i kulturowe, które od dekad kuszą swoją egzotyką również świat mody. Japonia prezentuje bardzo specyficzne, a nawet autonomiczne połączenie statyki i dynamiki. Każdy aspekt tradycyjnego wzornictwa ma tutaj swoje zasady i wytyczne. Weźmy taką ikebanę, czyli japońską sztukę układania kompozycji roślinnych. Z jednej strony wydaje się niemal stoicka, ale z drugiej – wprawna ręka, przy pomocy ekstremalnie prostych środków wyrazu, czyli za sprawą kilku gałązek i łodyg, potrafi stworzyć niezwykle dynamiczny efekt, odzwierciedlający inspiracje znalezione w przyrodzie. Dynamiczny w Japonii będzie cios zadany kataną czy naginatą. Dynamiczne będą również ujarzmione miniaturowe krajobrazy, zwarcie masywnych ciał zawodników sumo, ruch pędzla zostawiającego za sobą ślad w postaci pięknej kaligrafii, wiersz haiku, który w trzech wersach potrafi opowiedzieć porywającą historię. Dynamiczna jest gra na shamisenie, wachlarz gestów aktorów teatru noh, czy nocne życie Tokio. Nie wspominając o japońskiej gospodarce, która swego czasu była wręcz definicją dynamiki. O japońskiej sztuce, kulturze i obyczajach można pisać bez końca. To kopalnia inspiracji bez dna i bez ograniczeń, którą Tomek Ossoliński podsumował, cytuję: „Są cięcia, są linie. Jest dynamika w kroju, jest… Nie wiem… Origami. Są różne takie sytuacje, które mogą cię na to naprowadzić”. I to jest jedna z tych sytuacji, kiedy trudno się pozbyć wrażenia, że Project Runway powinno się oglądać bez dźwięku. Bo od słuchania tych głupot może nam dosłownie zwiędnąć ikebana…

W programie gościnnie pojawili się projektanci starej generacji (szalenie mi się podoba ta kategoryzacja, na pewno zawita tu na stałe), czyli duet Paprocki i Brzozowski, pieszczotliwie zwani przez „branżę” Paprochami. Dawno temu, ale tak naprawdę dawno temu, miałem przyjemność obserwować tych przesympatycznych panów, przy pracy nad sesją zdjęciową do Wysokich Obcasów. Dzięki koneksjom (nie czarujmy się, bez tego w modzie ani rusz), trafiłem na plan zdjęciowy w roli asystenta. Wtedy też nastąpiła moja pierwsza weryfikacja i miałem okazję przekonać się na własnej skórze, na czym opiera się ten światek, w którym tak bardzo chciałbym namieszać. Dość powiedzieć, że praca koncepcyjna polegała na wertowaniu zagranicznych magazynów, w roli garderoby wystąpił wieszak bardzo sfatygowanych sukienek autorstwa (oczywiście) botanicznego duetu, a klamrą dla tej sesji stało się hasło (to nie jest cytat w sensie stricte, raczej impresja na temat wypowiedzi, tak jak pisałem – minęło już sporo lat) : „zrobimy coś takiego jak tu, ale wiadomo – w biedniejszej polskiej wersji”. Te słowa dźwięczą mi w uszach po dziś dzień i w pewien sposób stały się dla mnie wyznacznikiem pracy większości polskich projektantów, którzy wzdychają do zagranicznej mody, a nie mają ani klientów, ani wybiegów, ani możliwości, żeby stworzyć chociaż namiastkę tego świata, zbudowanego na dekadach bardzo ciężkiej pracy i szacunku do produktu autorskiego. Jak to się kończy? Myślę, że casus Zienia, który zwiał do Brazylii zostawiając za sobą ferment, wielki znak zapytania i stado krawcowych, które już bez najmniejszego pardonu i do tego publicznie domagają się wypłaty pensji, daje do myślenia. Zasada „zastaw się, a postaw się” działa tylko do pewnego momentu. Kim byłby polski topowy projektant bez sponsora? W ogóle by go nie było. To jest dopiero przedziwna dynamika. Ano właśnie, wracając do dynamiki. Spójrzmy więc, cóż takiego wyprodukowali uczestnicy, mając do dyspozycji sklep z azjatyckimi tkaninami i auto w postaci inspiracji.

1. Sylwia Kozubska

Sylwia Kozubska Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 1 Sylwia Kozubska Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 2 Sylwia Kozubska Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 3

Tak, już na pierwszy rzut oka widać, że jest to projekt Sylwii, więc na samym wstępie należy się jej plus za konsekwentne budowanie spójnej stylistyki. Pytanie tylko, jak ten kombinezon, równie przyjemny dla oka co banalny, wpisuje się w ramy zadania? Pytanie zostawiam bez odpowiedzi, bo wszystkie pomysły, które przychodzą mi do głowy, łączy jedno – nadinterpretacja. A w przypadku twórczości Sylwii, przynajmniej tej zaprezentowanej w Project Runway, naprawdę nie ma czego interpretować. To zwyczajna strata czasu. Jury uznało, że kombinezon Sylwii zasłużył na wygraną. I słusznie, bo choć dramatycznie nudny, to i tak prezentował się najestetyczniej ze wszystkich projektów pokazanych w tym odcinku.

2. Piotr Pyrchała

Piotr Pyrchala Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 2 Piotr Pyrchala Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 1

No cóż, przyszła pora na Piotra. Powyższy projekt zagwarantował mu całkiem łzawe wyjście z programu, z małym epizodem w czułych ramionach Tomka Ossolińskiego. Co ciekawe – japońszczyna jest jego ulubionym tematem twórczym, który przemycał w każdym możliwym zadaniu. A tu taki klops. Można powiedzieć, że to całkiem ironiczny klops. A sam projekt? Widać, że Piotr zrezygnował nieco ze swojego asekuranctwa (w końcu!) na korzyść eksperymentu. Ciekawa sztywna forma przy dekolcie tworzy mocny kontrapunkt dla ruchliwej spódnicy, a połączenie trzech niełatwych deseni jest całkiem finezyjne. Jury nie doceniło jednak tych starań. Biorąc pod uwagę marne dokonania Piotra w tym programie – słusznie. Oceniając jednak tylko i wyłącznie przez pryzmat tego zadania – z pewnością nie był najgorszy. Podejrzewam, że gdyby poszedł w sztampę, czyli zrobił kimonowy fason, to jury piałoby z zachwytu. Pod warunkiem, że scenariusz by na to pozwolił.

3. Michał Zieliński

Michal Zielinski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 3 Michal Zielinski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 2 Michal Zielinski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg

Laleczka zdecydowanie traci energię do projektowania. Być może nastąpiło u niego zmęczenie materiału? Dosłownie! W sklepie z materiałami Michał dostał najpierw oczopląsu, a później prawdziwego załamania nerwowego, które zaowocowało pokazem histerii godnym nadpobudliwej nastolatki. Całe to napięcie doprowadziło do sukienki, która choć koncepcyjnie zapowiadała się dobrze, to niestety przerosła możliwości konstrukcyjne Michała. Pomysł ze sztywną formą agresywnie przecinającą ciało modelki jest wyśmienity, ale jako całość, projekt prezentuje się bardzo biednie i niechlujnie. Wyrazista kolorystyka tylko i wyłącznie pogrążyła wszelkie niedoskonałości tej realizacji. Duże rozczarowanie.

4. Patryk Wojciechowski

Patryk Wojciechowski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 1 Patryk Wojciechowski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 2 Patryk Wojciechowski Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 3

Zaczynam podejrzewać Patryka o fobię dotyczącą cielesności. Może jakieś korepetycje u Anny? Ona zdaje się nie mieć problemu z tym tematem. Upór, z jakim Patryk zamyka swoje kształtne modelki w workach, jest wręcz zaskakujący. W tym zestawie znów zdecydowanie brakuje oddechu. Złota zasada mówi, że jeśli „dół” jest obszerny, to „góra” powinna kontrastować i przylegać. A jeśli to „góra” jest obszerna, wtedy minimalizujemy „dół”. Oczywiście jest to zasada dla laików, bo prawdziwy talent można poznać po tym, że ktoś z sukcesem łamie powyższe, bardzo wygodne reguły proporcji. Zbudowanie wdzięcznej sylwetki przy użyciu dwóch bardzo obszernych elementów garderoby jest trudnym zadaniem, a Patryk niestety na nim poległ. Szkoda, bo przepastne spodnie nawiązują nieco do japońskiego fasonu hakama i były trafnym kierunkiem. Niestety, całość prezentuje się smutno i archaicznie. Jest nie tylko pozbawiona życia, ale wręcz wysysa energię z modelki. Duszący i bardzo statyczny projekt – zdecydowanie najgorszy w tym odcinku.

5. Anna Młynarczyk

Anna Mlynarczyk Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 1 Anna Mlynarczyk Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 2 Anna Mlynarczyk Project Runway Bez Majtek S02E09 wybieg 3

Księżniczka Alternatywy zaprezentowała swoją bardziej użytkową i codzienną odsłonę. Dobrze wiedzieć, że oprócz instalacji okołotekstylnych, Anna potrafi zaprojektować coś, co nawet można założyć. Oczywiście nie w powyższej formie, bo ten projekt zbyt mocno kojarzy się z kitlem sprzątaczki, ale są tu pomysły, które z powodzeniem można by było rozwinąć i wyrafinować. Świetna jest kontrastująca podszewka, ciekawe są linie rozchodzące się na biodrach, drapieżny dekolt intryguje, szczególnie w połączeniu ze stójką. Gdyby tylko ten projekt przybrał trochę na obszerności, zyskał jakąś mobilność, wrażenie ruchu. Niemniej, jest to zdecydowanie najciekawiej i najbardziej zaprojektowana rzecz, którą mogliśmy oglądać w tym odcinku.

I tym sposobem dotarliśmy do końca ostatniego odcinka, który obejrzałem. Serio! Tak jak już pisałem na wstępie – autentycznie straciłem zainteresowanie tym programem. Powiem więcej, oglądanie polskiej edycji Project Runway stało się dla mnie męczarnią, również fizyczną. Nie wspominając o pisaniu tekstów na ten temat. Tak zintensyfikowana beznadzieja może przerosnąć nawet moją odporność psychiczną. Dodam, że wyjątkowo dobrze wytrenowaną. Dlatego, i proszę – nie gniewajcie się, komentarze do 11 i 12 odcinka po prostu sobie daruję. Nie ma sensu tracić mojego i waszego czasu (nie wspominając o ilustratorze), tym bardziej, że ostatnio miało premierę wiele kolekcji wartych opisania, a to zdecydowanie ciekawszy i wdzięczniejszy temat. Dlatego ostatni tekst z cyklu #PRBM zostanie poświęcony tylko i wyłącznie kolekcjom finałowej trójki, którą i tak znaliśmy od dłuższego czasu. A jeśli chodzi o #SHOWROOMabc, to spokojnie. Już niedługo wspólnie z platformą SHOWROOM.pl wyjaśnimy o co w nim chodziło i co z niego wyniknie. #StayTuned!

Never Ending Freestyle Voguing

Tobiasz Kujawa

freestylevoguing@gmail.com

2 Comments

  1. Kasia Czech pisze:

    Masz świętą rację Tobiaszu, że TVN wpisał PR w swoją przaśną stylistykę rodem z „Ukrytej prawdy” i już dawno nie jest to program o modzie. Uczestnicy Ci zarzucają, że nie wiesz jak to wygląda od środka? Ja mam wrażenie, że to wygląda tak: Przed rozpoczęciem nagrań uczestnicy stają przed reżyserem w rządku i następuje podział rol. „Ty jesteś ruda, to będziesz wredna”, „Ty masz tatuaże i oryginalną fryzurę to będziesz niepokorną buntowniczką”, „Ty jesteś z Radomia?! Buahahaha, stary, masz zagwarantowane miejsce w programie co najmniej do połowy serii!!!”, „A ty czemu się nie odzywasz? Dobra, będziesz nieśmiałym geniuszem”, „A ty ile masz lat?? 19?? Ooo to niedawno chodziłeś do przedszkola i tak masz się zachowywać!!”. Stereotypy, stereotypy i jeszcze raz stereotypy. A jawna beka produkcji z „Trzech Gracji” czyli Szpaka, Maddoxa i Magi w ostatnim odcinku była tak żenująca, że aż szkoda tych chłopiąt mi się zrobiło.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Magda Lena pisze:

    Mam szczera nadzieje, ze TVN pisze dialogi uczestnikom tego programu, gdyz tak bolesnego braku osobistej klasy – w przypadku niektorych z nich – nie doswiadczylam juz dawno. Ciekawe, czy do Tima Gunna, a.k.a. szeryfa elegancji, tez by tak podskakiwali.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s