Dziś zacznę od pewnego wyznania – nie lubię zakupów w sieci. To znaczy, lubię i nie lubię, wszystko zależy od produktu. Zakupy spożywcze, szczególnie przed świętami, to prawdziwe zbawienie. Oczywiście milej jest wybierać warzywka na uroczym straganie, oglądając je pod każdym możliwym kątem i deliberując ze sprzedawcą o wyższości jednego gatunku jabłek nad drugim, ale od czasu do czasu trzeba iść na kompromis, tym bardziej, że przebywanie w jakimkolwiek sklepie w okresie świątecznym grozi załamaniem nerwowym i histerią. Sytuacja jawi się podobnie w przypadku sprzętu AGD i RTV – kupienie nowej pralki bez konieczności odwiedzania centrum handlowego – bajka! Podpisuję się pod tą metodą. Jednak w kwestii ubrań i dodatków – tu w grę wchodzą wyłącznie zakupy w archaicznym stylu „offline”. Jestem fetyszystą mody, więc przed jakimkolwiek zakupem muszę konkretny produkt dotknąć, powąchać, obejrzeć szwy, zweryfikować skład surowcowy, który często bywa, ekhm, roszczeniowy i ma niewiele wspólnego z informacją na metce. Wiem, istnieje prawo konsumenckie, każdą rzecz można odesłać bez podawania przyczyny, ale to kompletnie mnie nie przekonuje – skomplikowane manewry. A gdyby tak marka przesłała do domu selekcję produktów, które można swobodnie przymierzyć, wybrać to co nam się podoba (albo nie wybrać nic), a resztę odesłać bez najmniejszego trudu i bez wychodzenia z domu? Drodzy Państwo Okularnicy, jeśli podoba wam się ta wizja, to poznajcie Muscat – polską markę, która wprowadziła innowacyjną usługę „Home Try On”, dzięki której do zakupów w sieci przekonają się nawet tacy sceptycy, jak ja.
Muszę przyznać okulary korekcyjne to rzecz, bez której nie wyobrażam sobie życia. Soczewki kontaktowe nigdy nie przypadły mi do gustu, traktuję je raczej jako rozwiązanie awaryjne. Zresztą – okulary, choć są medyczną protezą, mogą być też interesującym akcesorium, więc to idealny przykład syntezy pożytecznego z przyjemnym. Nie chcę w tym momencie wyjść na zrzędę, ale będąc posiadaczem wady wzroku, nie do końca rozumiem modę na „zerówki”, czy jeszcze gorszy pomysł – na noszenie oprawek bez szkieł. Po pierwsze – lepiej nie wywoływać wilka z lasu, po drugie – zdrowe oczy to powód do radości, a nie do snobowania się na intelektualistę, a po trzecie – tak jak pisałem powyżej, okulary są protezą, bez której wiele osób nie mogłoby normalnie funkcjonować, więc noszenie zerówek pachnie nieco trywializowaniem ułomności innych ludzi.
Co tu kryć – uwielbiam okulary! Nigdy jednak nie przyszłoby mi do głowy, żeby kupować je w Internecie, nawet jeśli można je wirtualnie przymierzyć. I tak jak okulary poprawiają widoczność, tak Muscat całkowicie odmienił moją perspektywę. Usługa, którą oferuje marka, jest bajecznie prosta. Na stronie wybieramy sobie maksymalnie pięć par oprawek. Marka przesyła je nam kurierem, w eleganckim pudełku z szufladkami, w którym zajdziemy też instrukcję zwrotu. Okulary mierzymy w każdym możliwym domowym lustrze, w oczach partnera lub żony, pytamy o opinię bliskich, kota, sąsiadkę, psa, koleżankę na Skype, czy mamę przez MMSa, a potem dokonujemy wyboru (lub nie – nie ma żadnego przymusu). Następnie przez stronę internetową marki zamawiamy kuriera, zaznaczamy nasz wybór, dołączamy skan recepty, (lub nie – jeśli już ktoś koniecznie musi się lansować w zerówkach), albo ma wyjątkowo skomplikowaną wadę wzroku. Kurier zabiera paczkę, Muscat montuje odpowiednie szkła i wysyła je z powrotem, jako pełnoprawne okulary korekcyjne. Zapytacie teraz – no dobrze, a ile ta przyjemność kosztuje? Cała transakcja zamyka się w kwocie 350 zł, bo na tyle Muscat wycenia wszystkie swoje oprawki. Szkła korekcyjne są w cenie, transport również. Powiem tak – przeszedłem cały ten proces i muszę przyznać, że się nie zawiodłem, a nawet przeciwnie – byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony.
Oczywiście cena i usługa to jedno, ale naprawdę liczy się sam produkt – wzornictwo i jakość. W tej kwestii Muscat również nie zawodzi. Okulary są utrzymane w neutralnej i przystępnej estetyce, opartej na prostych fasonach i świetnym wykonaniu. Oprawki są stworzone ręcznie, z acetatu, wytrzymałego surowca naturalnego pochodzenia. W ofercie znajdziecie zarówno kocie oczy, prostokątne i okrągłe fasony (moje ulubione), jak i modele nawiązujące do ikonicznych Wayfarer’ów. Kolorystyka jest uspokojona, dominuje czerń w różnych wariantach, wariacje na temat bursztynu i szylkretu, sporo rozmaitych i efektowanych przeźroczystości, również białych, czy raczej mlecznych. Zawiasy na śrubkach sprawiają miły opór, a komfort użytkowania jest bardzo wysoki, chociaż od razu uprzedzam wszystkich z wrażliwą cerą – po całym dniu noszenia ciężar acetatowych oprawek odciska się nieco na nosie, ale jak powszechnie wiadomo – coś za coś. Muscat teoretycznie dzieli swoje fasony na męskie i damskie, ale szczerze – nie radzę wam się tym sugerować. Myślę, że większość modeli tych oprawek z powodzeniem można wyjąć z kontekstu płci, nie określając ich nawet jako „unisex”, bo po co?
Pięć Szybkich Pytań do założycieli marki – Pawła Porucznika i Dawida Wintera:
1. Kim jesteście i co tu robicie?
– Jesteśmy przedsiębiorcami z wizją, wkurza nas to, że ładne i dobre okulary są tak drogie.
2. Skąd pomysł na nazwę Muscat?
– Muscat to lekkie i świeże białe wino, tak jak nasze okulary.
3. Jak wyklarowała się idea Home Try On?
– Chcemy dać naszym klientom jak najlepszy produkt w przystępnej cencie, dlatego zrezygnowaliśmy z tradycyjnej sieci dystrybucji. Okulary to bardzo osobisty przedmiot i wiemy jak ważna jest możliwość ich przymierzenia, stąd domowa przymierzenia Home Try On, bez kolejek, stresu i bez wychodzenia z domu.
4. Kto dla was projektuje?
– Dwie fantastyczne dziewczyny: Magda Pawlas i Dominika Wysogląd z Marmolada Design Studio. A same oprawki są wykonane ręcznie przez producenta, który współpracuje z największymi markami takimi jak Hugo Boss czy Givenchy. Dbamy o to, żeby dostarczyć okulary najwyższej jakości.
5. Jakie nowości Muscat planuje na 2016 rok?
– W 2016 wypuścimy kolekcję okularów przeciwsłonecznych oraz kolekcję limitowaną z jednym z czołowych projektantów
Taka publikacja aż się prosi o… Konkurs! Szalenie mi miło poinformować, że mam dla was dwa vouchery na okulary Muscat, o wartości 350 zł, dzięki którym dwójka zwycięzców będzie mogła przetestować ofertę marki na własnych oczach. To jednak nie koniec. Dla każdej osoby, która weźmie udział w konkursie, Muscat przygotował rabat wysokości 20% na wybrane oprawki. Zadanie konkursowe jest proste, chociaż przyznam, że liczę na waszą kreatywność – aby wziąć udział w rywalizacji, bardzo proszę o przygotowanie efektownego i kreatywnego zdjęcia portretowego… Wykorzystując wirtualną przymierzalnię Muscat, którą znajdziecie TU. Zdjęcia proszę zamieszczać na Instagramie, w opisie zamieszczając hashtag #FVxMuscat. Konkurs trwa do 31 stycznia 2016 roku, do godziny 11:59. Wyniki podam na facebookowym profilu Freestyle Voguing 1 lutego 2016 roku. Do konkursu możecie zgłaszać dowolną ilość zdjęć, zaznaczam jednak, że jedna osoba może wygrać jedną parę okularów i otrzymać jeden rabat. Zachęcam do stylizacyjnych szaleństw, awangardowe fryzury, makijaże są jak najmilej widziane. Jeśli ktoś ma smykałkę do programów graficznych – droga wolna. Podsumowując – popuszczenie wodzy fantazji jest więcej niż wskazane. Powodzenia!
Never Ending Freestyle Voguing
Tobiasz Kujawa
freestylevoguing@gmail.com