Fashion Week Poland FW 2013. Designer Avenue, czyli historia Olbrzyma na Glinianych Nogach

Każdy tekst dotyczący pokazów na Łódzkim Fashion Weeku zaczynam od jakiejś historii. Dziś historii nie będzie. Opowiem wam za to o dźwiękach. Muszę się przyznać, że ostatnio słyszę głosy. Tak, wiem. Wyznanie wariata. Wyobraźcie sobie, że nadstawiam ucho w nieokreślonym kierunku i słyszę nieustannie szemrzący hałas. Cholernie męczący biały szum jak w telewizorze, który zgubił wszystkie kanały. Ludzie, którzy mnie otaczają i którzy generują ten szum również są biali. Niczym kartka papieru w zepsutej kserokopiarce. Każdy ma jednak jakieś „ale”, ale na tym „ale” wszystko się zaczyna i niestety kończy. Te zepsute kserokopiarki krztuszą się swoimi frustracjami, wypluwając puste strony o niczym. Być może to wina braku tonera. Jest też szansa, że zepsuł się cały mechanizm. Nieistotne. Prawda jest taka, że nic z tego nie wynika. Może poza jednym – od tego hałasu boli mnie głowa i nie mogę się skupić. Podejrzewam, że nie tylko ja. Zróbmy sobie przerwę od dywagacji na temat pierwszego rzędu, nieobecności dziennikarzy, stylizacji szafiarek, tego kto i na co zasługuje. Skupmy się na efekcie pracy projektantów. Żeby odciąć się od tego irytującego szumu zakładam słuchawki. I zapraszam was do lektury.

Dodam tylko, że ta publikacja do najmniejszych nie należy. Herbata, wygodny fotel i muzyka w tle nie są wymagane, ale zdecydowanie się przydadzą.

Tobiasz Kujawa

Czytaj dalej „Fashion Week Poland FW 2013. Designer Avenue, czyli historia Olbrzyma na Glinianych Nogach”

Krytycznie o krytyce czyli o „modnym” pisaniu, zasadach i ich braku

PAPIER

(Ilustracja – Paulina Mitek)

Jakiś czas temu moja zaprzyjaźniona dziennikarka i stylistka opowiedziała mi o pewnym ciekawym zdarzeniu ze swojego życia zawodowego. Historia jest na tyle symptomatyczna, że posłuży jako wstęp do dzisiejszego felietonu. Otóż owa koleżanka, nazwijmy ją koleżanką „X”, pracowała, jak to dziennikarze mają w zwyczaju, w pewnym redakcyjnym padole. Konkrety nie są w tym przypadku aż tak istotne. Zresztą otoczka tajemnicy i niedopowiedzenia potrafi skutecznie podkręcić atmosferę. Przełożony Koleżanki „X” był (a właściwie nadal jest) dość szanowanym dziennikarzem mody. Nazwijmy go Panem „Y”. Koleżanka „X” należy do gatunku ambitnych bestii – dysponuje dużą i rozległą wiedzą. Ceni sobie takie drobnostki jak elokwencja, stylistyka, ortografia, czy interpunkcja. W swojej rozkosznej naiwności chciała o modzie pisać konkretnie, szczerze i merytorycznie. Dziwna fanaberia, doprawdy. Pan „Y”, próbując ukrócić jej zapędy i chęć realizacji zawodowej, stwierdził, że tak być nie może, bo co ona sobie właściwie myśli. Jego wieloletnie doświadczenie nauczyło go przecież, że o modzie w naszym kraju nie wolno pisać krytycznie. Nie jest to ani potrzebne ani mile widziane. Należy pisać dobrze, a jak się nie ma nic miłego do powiedzenia, to lepiej zatrzymać opinie dla siebie. Czyli mówiąc kolokwialnie nakazał Koleżance „X” trzymać buzię na kłódkę. Pan „Y” stwierdził też, że Koleżance „X” kategorycznie nie wolno pisać w pierwszej osobie, dopóki nie będzie „kimś”. W tym przypadku najprawdopodobniej chodziło o „bycie” właśnie panem „Y” (albo jak to później dodał, Kingą Rusin – ?!). Uważam, że nie bycie „kimś” jest w tym przypadku dużym szczęściem dla Koleżanki „X”, ale to tylko moja, skromna opinia. Słuchając tej opowieści nie mogłem wyjść ze zdumienia…. Jak zawsze w takich sytuacjach, niczym przykładne dziecko Internetu, pognałem na Wikipedię, skarbnicę wiedzy wszelakiej.

Krytyka (łac. criticus – osądzający) – analiza i ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości (np. praktycznych, etycznych, poznawczych, naukowych, estetycznych, poprawnych) jako niezbędny element myślenia.

Może dotyczyć wielu dziedzin np. nauki (krytyka naukowa), poprawności formalnej (krytyka logiczna), poprawności merytorycznej (krytyka merytoryczna lub krytyka empiryczna), metod (krytyka metodologiczna), etc.

Czytaj dalej „Krytycznie o krytyce czyli o „modnym” pisaniu, zasadach i ich braku”