
Paul Theroux, amerykański obieżyświat i reportażysta, napisał kiedyś zdanie, które choć dotyczy podróży, to ma w sobie również sporo miłego uniwersalizmu. Brzmiało mniej więcej tak: turyści nigdy nie wiedzą gdzie byli, za to podróżnicy nigdy nie są pewni dokąd tak naprawdę zmierzają. Ostatni pokaz Ani Kuczyńskiej nieoczekiwanie wydobył te słowa z mojej pamięci. Teoretycznie nie ma w tym nic dziwnego – moda i podróże mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Każda osoba która w swojej pracy potrzebuje inspiracji wie, że bywa ona niezwykle kapryśną Panią. Niejednokrotnie pojawia się tuż przed nosem twórcy, choć równie często jest ukryta w bardzo nieoczekiwanych miejscach. Trop bywa niejednoznaczny, czasem przypadkowy, ale cóż poradzić? Kreacja rządzi się swoimi prawami. Ania Kuczyńska wiele razy udowodniła, że proces szukania inspiracji wydobył z niej prawdziwą modową podróżniczkę, a jej moda nie ma nic wspólnego z pobieżną turystyką. Oczywiście nie traktujcie tych słów literalnie. Nie jest to tylko kwestia osobistego odkrywania świata, ale przede wszystkim tłumaczenia go na język ubioru. Przekazywania widzom i klientom nowych wartości, zdobytych wrażeń, emocji i przygód za pomocą ubrań i pokazów. Ania zabrała nas po raz kolejny w niezwykłą i bardzo kameralną podróż. Tym razem hasłem przewodnim stało się słowo słowo „Illuminate”. Wędrówka pod hasłem oświecenia?
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.