Łukasz Jemioł jest wzorowym przykładem projektanta, który potrafi wycisnąć media niczym cytrynę, schrupać pestki, a na koniec wyperfumować się jeszcze skórką, żeby pozostawić jak najmilsze wspomnienie. I to wszystko bez cienia kwaśnej miny. Można go podejrzewać o lekką megalomanię, tym bardziej w kontekście twórców mody, o których powinny świadczyć głównie, jak nie wyłącznie, ich kolekcje, ale w tym przypadku jest to raczej smykałka do interesów i świadomość specyfiki polskiego rynku. Kiedy Jemioł pokazuje w śniadaniówce swoje mieszkanie, to nie dla taniego ekshibicjonizmu, ale dla swoich klientek – dla nieustannego podsycania ich ciekawości, karmienia ich aspiracji. Bo czy można lepiej błysnąć w biurze, na spotkaniu czy rodzinnym spędzie niż w sukience od Jemioła? Tak, „od tego Jemioła”, znanego z telewizji, plotkarskich stron, zdjęć z Magdą Gessler i niezliczoną liczbą innych lokalnych celebrytek? Wpuszczanie widzów do tak intymnej strefy, jaką jest mieszkanie, jest doskonałym przykładem monetyzacji popularności. Podobna akcja koniec końców ma się przełożyć na sprzedaż. Owszem, ktoś złośliwy mógłby wykorzystać cytat odnoszący się do warunków mieszkaniowych projektanta, jego własnego zresztą autorstwa: „moje mieszkanie nie jest ani małe ani duże”, w wielu innych kontekstach. Od tych profesjonalnych, na przykład spekulacji dotyczących talentu projektanckiego, aż po nikczemnie personalne, na przykład wzrostu, szukając przy okazji synonimicznych określeń – bo kiedy coś nie jest ani „duże”, ani „małe”, to zazwyczaj jest „średnie”, a stąd już krótka droga do słowa „przeciętne”. Warto też dodać, że Jemioł ma spore poczucie humoru, bo kto przy zdrowych zmysłach nazywałby cztery nieco umęczone palmy umiejscowione w sypialni „oranżerią”? Ale schowajmy złośliwości głęboko do kieszeni, bo o Jemiole przede wszystkim świadczą jego pokazy, i kto twierdzi inaczej, ten jest najzwyczajniej w świecie głupi.
Czytaj dalej „Łukasz Jemioł Jesień/Zima 2016 – kolekcja ani duża, ani mała”
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.