Michał Szulc Jesień/Zima 2015 – „Hold the Rivers”

Michał Szulc HOLD THE RIVERS foto Marek Makowski (136)

Przez ostatni rok Michał Szulc fundował swojej widowni prawdziwą sinusoidę emocji i wrażeń. Nie zawsze jednak pozytywnych. W jego marce działo się dosłownie wszystko – widocznie był to okres intensywnych eksperymentów i szukania nowych kierunków. Oczywiście najważniejszy jest fakt, że Szulc w końcu wyemancypował się z okowów zewnętrznych organizatorów i zaczął przedstawiać swoje kolekcje własnym sumptem, na warszawskich autorskich pokazach. Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce w kwietniu 2014 roku (kolekcja „Fire”, na sezon AW 2014) i należało do bardzo udanych. Kolejny autorski pokaz (kolekcja „The Past”, na sezon SS 2015) niestety nie powtórzył sukcesu poprzednika a nawet przeciwnie – rozczarował i zapisał się w pamięci głównie z powodu fatalnie przeprowadzonej gry niewdzięcznymi fasonami, krępującej infantylności i kolorystyki tak trudnej, że położyłaby na łopatki projektanta ze stażem liczonym w ćwierćwieczach. Jakby tego było mało, Michał Szulc przygotował drugą linię, dramatycznie nudną, choć zadziornie nazwaną „Sold”, utrzymaną w popularnym ostatnio nurcie „basic”. Największym błędem było przedstawienie jej w formie pokazu podczas łódzkiego tygodnia mody (aktualnie skompromitowanego) – skuteczność porównywalna z pigułką nasenną. W międzyczasie Szulc eksperymentował też z ubieraniem gwiazd i blogerek, zaktywizował się w social media, zaproponował fanom konkursy. A co najważniejsze, wrócił do formy. Kolekcja na sezon AW 2015, pod tytułem „Hold The Rivers”, udowadnia, że Szulc jest jak najbardziej daleki, od powiedzenia ostatniego słowa. I całe szczęście, bo to z pewnością jedna z ciekawszych postaci na polskiej scenie mody.

Czytaj dalej „Michał Szulc Jesień/Zima 2015 – „Hold the Rivers””

Pożegnanie z sezonem, lokalne paradoksy i system krzesełkowy czyli luźne refleksje z ostatniego modowego półrocza.

Czerwona wykładzina została bezwzględnie zrolowana, zapakowana w folię i odesłana do magazynów na przymusowy, nieodpłatny urlop. Teraz będzie tam spokojnie czekać aż skończą się wakacje, a warszawskie życie towarzyskie, które w tym czasie umiera śmiercią naturalną, na nowo rozkwitnie jesienią. Joanna Klimas, symbolicznie i w bardzo dobrym stylu, zamknęła sezon pokazów jesienno-zimowych. Z małym wyjątkiem Roberta Kupisza, który, jak wszyscy pamiętamy, przedstawił kolekcję na lato 2013 – każde wspomnienie tego przekornego pomysłu nadal wprowadza mnie w lekko komediowy nastrój. Sezon się skończył, i całe szczęście. Materiał powoli się zmęczył i wszyscy potrzebują odrobiny oddechu. Dla mnie ta przerwa jest niezwykle cenna – w końcu mam czas, żeby się zdystansować i przewietrzyć głowę. Być może, czysto hipotetycznie, jest to dobry moment na jakieś podsumowanie. Komplet refleksji? Garść luźnych wrażeń.

Czytaj dalej „Pożegnanie z sezonem, lokalne paradoksy i system krzesełkowy czyli luźne refleksje z ostatniego modowego półrocza.”