Open’er 2012 czyli alternatywna fotorelacja pod tytułem “zagubiony na Fashion Stage”

Zacznę od wyznania – nie jestem typem festiwalowego maniaka. Nie lubię brodzić w błocie, które pachnie jakby je właśnie nawożono przed zasianiem zboża jakimś wyjątkowo biologicznym odpadem. Nie lubię sytuacji, kiedy nie mam dostępu do normalnej łazienki i muszę wycierać ręce papierowymi ręcznikami, które pachną równie ładnie jak to błoto w którym trzeba brodzić. Nie radzę sobie w chaotycznym tłumie ludzi odbijających się ode mnie niczym piłeczki w maszynie totlotka, przez co inni mają siniaki na wysokości żeber (bo mam kościste łokcie). Listę takich skarg i zażaleń, czyli nudnego smęcenia mógłbym ciągnąć bardzo długo, jednak tego nie zrobię, bo nie ma sensu bardziej się kompromitować w tak zmanierowany sposób. Są jednak dwie rzeczy, które po prostu uwielbiam. Jest to oczywiście Moda a w drugiej kolejności Muzyka. Dlatego, mimo mojego aspołecznego podejścia i szczerej nienawiści do błota, od czasu do czasu na Open’era jeżdżę. W tym roku okoliczności były jednak zupełnie inne niż zazwyczaj. Wszystko zaczęło się od tego, że moją przyjaciółkę, znaną jako Sophie Kula, zaproszono do strefy „Fashion Stage” z jej najnowszą kolekcją „Global Warm”. Sophie poprosiła mnie o pomoc przy pokazach a ja się zgodziłem. W ten sposób zamiast standardowych dla mnie dwóch dni spędziłem na festiwalu c-a-ł-y tydzień. Było dużo przygód, trochę nerwowych sytuacji i kilka miłych momentów. Konwencja jest taka sama jak ostatnio. Estetyce zdjęć mówimy „do widzenia”. Żadnych filtrów, żadnych Instagramów. Mało pozowania. Bez wygibasów stylistycznych i wysokiego tonu. Zamiast tego mięso, naturalny blur zdjęć robionych z „przyczajki” i dużo skradzionych momentów. Zapraszam do oglądania!

Czytaj dalej „Open’er 2012 czyli alternatywna fotorelacja pod tytułem “zagubiony na Fashion Stage””