Witam w 24 wydaniu Piątego Dnia Tygodnia. Uwaga! Będę zrzędzić. Dzisiaj wyjątkowo żałuję, że nie jestem szafiarką. Z ręką na sercu! Mój zmęczony zimą i pracą mózg, przepełniony literkami, których dziennie produkuje dziesiątki tysięcy, wolałby teraz trochę odpocząć, zamiast w środku czwartkowej nocy analizować newsy. Trybiki w głowie wyjątkowo nie chcą zaskoczyć i zamiast skupić się na pracy nieznośnie zgrzytają. Tak, wolałbym teraz spać albo beztrosko myśleć sobie cóż też takiego szałowego i „w trendzie” założyć jutro do pracy. Zastawiać się, czy mój chłopak/współlokator/samowyzwalacz/listonosz będą mieli czas i możliwość pstryknąć mi 20 takich samych zdjęć. Zamiast przejmować się ortografią, stylem i interpunkcją tekstów, wolałbym martwić się jutrzejszym zachmurzeniem w kontekście spektakularnej sesji w przydomowym ogródku, kawiarni lub na ulicy. Ojjjj, wychodzi ze mnie okrutny maruda i frustrat. Niestety, każdy bloger, który pisze (a uwierzcie mi, trochę nas jest) ma takie chwile zwątpienia. Owszem, zawsze przychodzi pocieszenie, że czytelnik jest tutaj bardziej wyrobiony, inteligentny, oczytany i frapuje go w życiu więcej niż wyprzedaż w Zarze albo kod rabatowy do Romwe i to jest szalenie miłe i krzepiące. No ale ziarenko frustracji wylądowało dziś na żyznym gruncie i chcąc-nie-chcąc kiełkuje. Więc wyjątkowo zgryźliwie zapraszam was do lektury.
Nie w humorze
Tobiasz Kujawa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.