Powiecie – ot chusty. A ja odpowiem – nie, to nie chusty. To są po prostu kwadratowe marzenia! Brzmi to nieco pretensjonalnie, wiem, ale muszę się przyznać, że po prostu uwielbiam akcesoria, bo są one zdecydowanie najwdzięczniejszym i najbardziej demokratycznym elementem mody. Biżuteria, rękawiczki, kapelusze, chusty, buty i torby nie poddają się presji i dyktatowi ciała. Założenie spódniczki mini wymaga pięknych nóg. Bluzka z głębokim dekoltem, żeby w pełni rozwinąć swój potencjał estetyczny, potrzebuje odpowiedniego biustu. Podobne reguły można mnożyć w nieskończoność. I tak, powinniśmy szanować te reguły, bo mają one swój konkretny cel – zbudowanie wizerunku, który nie tylko jest zgodny z charakterem czy światopoglądem właściciela, ale który przy okazji sprawia, że ludzie są piękniejsi (ewentualnie bardziej estetyczni) i ciekawsi. Oczywiście nie zawsze chodzi o traktowanie piękna per se, bo ma ono wiele odsłon. Prawda jest jednak taka, że polemika z regułami wymaga zarówno odwagi, jak i szalonej kreatywności. Można łamać zasady, ale trzeba wiedzieć jak. A to wymaga nie zarówno znajomości tych zasad, jak również absolutnego opanowania swojej fizyczności, wszystkich atutów i mankamentów, które posiadamy. To nie jest proste , bo nawet absolutna świadomość własnego ciała nadal nie gwarantuje sukcesu w stylizacyjnych eksperymentach. Często dostaję wiadomości od czytelników, którzy posiadając przeciętne warunki fizyczne, czują potrzebę stworzenia nieprzeciętnego wyglądu. Nie ma prostszej odpowiedzi, jak: Akcesoria! Odpowiednio dobrane, nawet z banalnych dżinsów i zwykłej koszulki stworzą niepowtarzalny zestaw.
Tag Archives: Zuza Kuczyńska
Michał Szulc Wiosna/Lato 2015 – „The Past” czyli Trudne Powroty do Przeszłości

Kameralna przestrzeń Muzeum Sztuki Nowoczesnej, muzyka na żywo, starannie wyselekcjonowana lista gości – czy można chcieć czegoś więcej? Chyba nie… Oczywiście oprócz dobrej mody na wybiegu, ale to jest nic innego tylko truizm i wszelkie próby jego tłumaczenia byłyby zwykłą stratą liter. Szóstego października Michał Szulc zaprezentował kolekcję „The Past”, podczas drugiego autorskiego pokazu w swojej karierze (o poprzednim, zatytułowanym „Fire!” możecie przeczytać tu). Teoria mówiąca, że prezentacja kolekcji stanowi odzwierciedlenie charakteru jej twórcy bywa – powiedzmy – dość frywolna. Niemniej oprawa takiego wydarzenia zawsze wpływa na odbiór sezonu, tworząc dla niego trójwymiarowy kontekst, który osadza go w konkretnej rzeczywistości. Im bardziej zabudowana jest ta rzeczywistość, im więcej w niej rozproszeń, dymu, detali, cukierków sycących oczy, tym łatwiej przekłamać lub przeinaczyć odbiór kolekcji. Pokazanie jej w surowym wnętrzu, bez żadnych fajerwerków, przy mocnym, jasnym świetle jest równie odważne, co ryzykowne. W modzie nie ma czegoś takiego jak prawda, czy oczywistość. Każdy kolejny pokaz coraz mocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że ubrania mogą funkcjonować w wielu przestrzeniach, za każdym razem ukazując się w inny sposób. Kiedy oglądałem pokaz Michała Szulca dynamizm choreografii ukrył pewne elementy, które ujawniły się dopiero na zdjęciach. Jakie to elementy? Która rzeczywistość okazała się ciekawsza? Zapraszam do Przeszłości.
Czytaj dalej „Michał Szulc Wiosna/Lato 2015 – „The Past” czyli Trudne Powroty do Przeszłości”
Michał Szulc Jesień/Zima 2014 „Fire!” czyli Pół Kolekcji i Sztuka Kompromisów
Plotki o tym, że Michał Szulc planuje swój pierwszy autorski pokaz krążyły w przestrzeni miejsko-internetowej już od dłuższego czasu. Dodam, że były to plotki słodko-gorzkie. Już śpieszę z wyjaśnieniami, skąd się wzięły te ambiwalentne emocje. Słodko-radosne są ewidentne – Michał Szulc jest jednym z najlepszych projektantów na naszym rynku i w pełni zasługuje na to, żeby być jedynym bohaterem wydarzenia, podczas którego wszystkie oczy i obiektywy są skupione na jego pracy i na nim samym. A gorzko-straszne? Prezentacje Michała na łódzkim tygodniu mody są jednymi z najważniejszych wydarzeń w harmonogramie. Świadomość, że tak utalentowany projektant może zniknąć z programu była… Powiedzmy, że była demobilizująca, przynajmniej z mojej perspektywy. Okazało się jednak, że Michał nie zrezygnował. W imię zasady „i wilk syty i owca cała”, zaprezentuje najnowszą kolekcję w dwóch częściach. Nie da się ukryć, że jest to dość nietypowe podejście. Pierwszy segment sezonu Jesień/Zima 2014, zatytułowanego „Fire!”, mogliśmy zobaczyć tydzień temu. Drugi zobaczymy na początku maja. Pytanie, czy warto rozbijać sezon pozostaje na razie otwarte.
Czytaj dalej „Michał Szulc Jesień/Zima 2014 „Fire!” czyli Pół Kolekcji i Sztuka Kompromisów”
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.